wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 44



Po upływie półgodziny Louis opuścił łazienkę. W poszukiwaniu swoich przyjaciół zajrzał do salonu, lecz zastał tam jedynie Dems i Megg leżącą na jej kolanach. Chłopak ucieszył się widząc brunetkę w lepszym stanie, niż widział ją trzydzieści minut wcześniej. Kiedy tylko panna Richards zauważyła jego obecność w pomieszczeniu nie odpuściła sobie kąśliwej uwagi odnośnie jego wyglądu. 
-Coś Ty się tak wystroił jak szczur na otwarcie kanałów?- zaśmiała się, siadając.
-Bo Twoja siostra...! - zaśmiał się. -Dems... Przyjdziesz teraz, czy później?
-Jeśli Megg zostanie sama. - blondynka spojrzała błagalnie na zielonooką.
-Jaka sama? Przecież mam ją...- wskazała na brzuch, który już po chwili delikatnie pogładziła. -Leć.
Dems uśmiechnęła się szeroko. Pocałowała brzuch Megg, po czym pobiegła do pokoju Lou. Po około godzinie oboje zeszli na dół. W salonie siedzieli już wszyscy oprócz Alex. Oboje usiedli jak gdyby nigdy nic. Margaret leżała przytulona do ciała swojego ukochanego. Powoli przysypiała.
-Dems... Co robiłaś i dlaczego masz na sobie mój sweter?- powiedziała, otwierając jedno oko.
-Bo go lubię. - blondynka mruknęła przytulając się do Liama, tworząc między nimi miejsce, które tylko oni mogli widzieć. Wsunęła tam swoją lewą dłoń.
-Okej, nie wnikam...- mruknęła Megg, kładąc głowę na kolanach blondyna.
Demi zaczęła patrzeć na twarz Liama. Kiedy ten patrzył jej w oczy, przeniosła swój wzrok na lewą rękę. Gdy miała pewność, że chłopak też na nią patrzy, uniosła delikatnie rękaw. Jego oczom ukazał się nadgarstek, a na nim tatuaż z napisem 'Liam'. Chłopak uśmiechnął się szeroko, nie wierząc w to co zobaczył. Szybko cmoknął dziewczynę prosto w usta. Blondynka dyskretnie spojrzała na Lou, po czym puściła mu oczko. Brunet odpowiedział jej lekkim skinieniem głowy i uśmiechem.
*wieczór*
Kiedy Alex wróciła do domu, zorientowała się, że jej siostra i jej chłopak już śpią, więc udała się do salonu, gdzie spotkała Liama, Dems oraz oczywiście Louisa. Chłopak na jej widok uśmiechnął się szeroko. Ona zbyła go nikłym uśmiechem, po czym klapnęła wygodnie na wielkiej kanapie.
-Jak tam spotkanie? - zapytał ciekawie.
-Owocnie...- uśmiechnęła się sama do siebie.
-Cieszę się. - mruknął jakby sam do siebie pod nosem.
Nagle dziewczyna najzwyczajniej wstała i wyszła z salonu. Starając się jak najciszej przemieścić się po przedpokoju, by skrzypiącą podłogą nie obudzić już śpiących domowników, dotarła do swojego pokoju. Delikatnie przymknęła drzwi, po czym niemal od razu zrzuciła z siebie niewygodną sukienkę. Kiedy była już w samej bieliźnie, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nigdy nie miała problemów z nagością. Kochała chodzić bez ubrań. Niestety, dlatego też, że uwielbiała być w towarzystwie, zawsze musiała męczyć się w ciuchach.
Gdy sięgnęła za plecy, by rozpiąć zapięcie od stanika, usłyszała czyjś oddech na drugim końcu pokoju. Kiedy się odwróciła jej oczy podwoiły swoje rozmiary.
-Louis?! Co Ty tu robisz?!- wrzasnęła stłumionym głosem, zasłaniając swoje piersi.
-Chyba pomyliłem pokój. Ups! - szybko odwrócił się ze śmiechem.
-Matko... Jaki wstyd...- bąknęła pod nosem, szybko narzucając na siebie luźną bluzkę na ramiączkach.
-Jaki wstyd... - mruknął z uśmiechem.
-Co ty tu jeszcze robisz?!- warknęła zawstydzona.
-Skoro już tu jestem to zostanę- odrzekł, jak gdyby była to normalna sytuacja.
-Nie widzę takiej potrzeby...- westchnęła przerzucając swoje włosy przez jedno ramię.
-A ja chciałbym z Tobą porozmawiać. - odwrócił się z zamkniętymi oczami.
-Nie mamy wspólnych tematów, poza tym jestem zmęczona, więc jakbyś mógł zostawić mnie samą...
-Tu nie chodzi o wspólne tematy… Mogę już otworzyć oczy?
-Jeśli musisz...- przewróciła oczami, wzdychając. Chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się. Zawstydzona Alex usiadła na swoim dużym fotelu po turecku, naciągając bluzkę tak, by mieć pewność, że nic nie widać.
-Chciałbym Cię przeprosić. - brunet od razu przestał się uśmiechać.
-Za...?- oczekiwała dalszych wyjaśnień.
-Za to jaki byłem wobec Ciebie od początku mojego przyjazdu. Dziwię się, że jeszcze mnie nie wyrzuciłaś.
-W sumie racja... Nie wywarłeś na mnie dobrego wrażenia, więc wyjdź.- powiedziała z grobową miną.
-Nie.
-Teraz widzisz dlaczego Cię nie wywaliłam. Przecież i tak byś nie wyszedł.
-Nie wyjdę stąd dopóki Cię do siebie nie przekonam. - usiadł wygodnie na jej łóżku.
- Posłuchaj, Lou... Naprawdę jestem już wykończona i nie mam ochoty na rozmowy, a zwłaszcza z Tobą...
-No to będziemy sobie leżeć. - uśmiechał się. Czarnowłosa była już tak zirytowana zachowaniem chłopaka, że wstała, wzięła do rąk jedną poduszkę, po czym ułożyła się wygodnie na dużym fotelu. Louis cały czas się jej przyglądał. Przyglądał, ale dziewczyna nawet na to nie reagowała. Leżała z zamkniętymi oczami, powoli zasypiając. 
Brunet ułożył się wygodnie na jej łóżku nadal się przyglądając. Po kilku minutach zupełnej ciszy dziewczyna zasnęła. Całkowicie straciła świadomość, odpłynęła. Zmęczenie wzięło górę. Chłopak widząc to bez wahania wziął czarnowłosą na ręce i delikatnie ułożył na łóżku. Kiedy był pewien, że dziewczyna nadal śpi, złożył na jej czole czułego, krótkiego całusa, po czym wyszedł z pokoju.
***
Następnego dnia, około godziny dziewiątej Dems została wyrwana ze snu czułym łaskotaniem w nagi brzuch. Kiedy otworzyła oczy, na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, gdyż Liam leżał na jej nogach, a jego nos delikatnie pocierał o jej blady brzuch.
-Dzień dobry...- mruknęła niczym zaspany kot.
-Jak się spało, słońce?- spytał, unosząc swój wzrok na dziewczynę.
-Dobrze, a Tobie? - odpowiedziała nadal zaspana.
-Dosyć krótko- odrzekł, tym samym dziwiąc blondynkę. -Bo wolałem patrzeć jak słodko śpisz.
Demetria od razu, kiedy to usłyszała schowała swoją całą twarz w poduszkę.
-Zabieraj tą wstrętną poduszkę!- rozkazał, siadając obok niej.
-Kocham ją. - blondynka mruknęła cicho, nadal nie zabierając poduszki ze swojej twarzy.
-A ja kocham Ciebie, więc wolałbym patrzeć Ci prosto w oczy. - szepnął całując bardzo nisko jej nadal nagi brzuch. Blondynka natychmiast podkuliła kolana, ponieważ Liam łaskotał jej wrażliwy brzuch. -Auć...-jęknął niepewnie śmiejąc się. Po chwili Dems po prostu zaczęła się śmiać. Ułożyła się jak najdalej od bruneta przykrywając się kołdrą po same uszy. -Dobrze, już będę poważny, bo mam do Ciebie małą sprawę...- westchnął.
-Słucham Cię kochanie.- powiedziała, po czym wystawiła w jego stronę ręce aby ją przytulił. Chłopak bez wahania zrobił to co zasugerowała jego narzeczona.
-Dzisiaj po południu mamy wykupiony lot do domu... Całkowicie o tym zapomniałem.
-Dzisiaj jest osiemnasty? - blondynka była w szoku. Czuła się jakby dopiero wczoraj tu przybyli.
-Tak...- potwierdził szybko.
-A robiło się tak fajnie... - mruknęła smutno jeszcze bardziej przytulając się do Liama.
-Skarbie, dobrze wiesz, że za jakiś czas możemy wrócić.
-Wiem. Ale zresztą... dwudziestego mam badania. Także i tak musimy wrócić.
-Więc czas najwyższy się pakować...- szepnął przy samym uchu.
-To pakuj. Ja idę do Megg. Zaraz wrócę i Ci pomogę. - powiedziała blondynka, pocałowała go w policzek, po czym wyszła z pokoju w samych piżamach. Kiedy tylko Margaret zobaczyła swoją skąpo ubraną przyjaciółkę, wręcz wyłupiła swój wzrok poza orbity oczu.
-Demi! Ubierz się!- zawyła ze śmiechem.
-Nie! Po co? - blondynka usiadła na jej kolanach.
-Kochana... brzuch...- mruknęła cicho.
-Przepraszam. - szepnęła cicho schodząc z jej kolan. Od razu zaczęła masować jej brzuch.
-Spokojnie. Jesteś głodna? Częstuj się. - wskazała na talerz pełen smakowicie wyglądających kanapek.
-Nie jestem. - powiedziała siadając na krześle obok niej. Brunetka jedynie uśmiechnęła się delikatnie. -Dzisiaj osiemnasty... - powiedziała cicho.
-To już?- zdziwiła się Megg, patrząc na kalendarz wiszący na ścianie.
-Mhm. - mruknęła smutno.
-O której wyjeżdżacie?- spytała, przejmując smutek od przyjaciółki.
-Siedemnasta.
Gdy ta informacja do niej dotarła, dziewczyna po prostu spuściła głowę w dół. Demetria natychmiast wstała i mocno przytuliła przyjaciółkę. Żadna z nich nie chciała rozstania. Nie teraz.
-Będę codziennie dzwonić, odwiedzę Cię za niedługo. Obiecuję kwiatuszku.
-Mam nadzieje, że za niedługo znowu się zobaczymy. Nie chcę ponownie stracić z Tobą kontaktu...
-I nie stracisz. Obiecuję Ci to, tak?
W odpowiedzi tylko krótko pokiwała głową. Blondynka pocałowała Megg w policzek.
-A teraz mój skarb się nie smuci tylko spędzi ze mną tą resztę dnia.
-Dobrze...- skinęła.
-To ja... Lecę się ubrać. - zaśmiała się patrząc na swoje ubrania, które miała nas sobie. A nie było ich za wiele...
Resztę dnia dziewczęta spędziły w swojej obecności. Większość czasu straciły na zwykłym wylegiwaniu się w łóżku. Kiedy Liam lub Niall starali się zbliżyć do swojej drugiej połówki, obie od razu odpychały ich, prosząc o chwilę prywatności. Gdy nastała chwila, w której Demetria stała już całkowicie spakowana przy samochodzie, okazało się, że Megg nie ma przy niej. Blondynka znalazła ją w jej sypialni. A raczej stała pod drzwiami tego pomieszczenia, z którego wydobywały się różne dźwięki. Blondynka nigdy wcześniej nie słyszała tej melodii, przez co stała pod drzwiami, nie mogąc przestać wsłuchiwać się w ten rytm. W momencie, kiedy usłyszała delikatny głos Margaret, na jej twarzy pojawił się tak promienny uśmiech, że aż sama to poczuła. Piosenka była piękna. Była wyjątkowa, jak Margaret. Jej tekst wywołał u Dems natłok łez, które już po chwili wydostały się z jej oczu.
-Megg? - Demetria prawie wyszeptała, kiedy brunetka przestała grać. Lecz niestety widocznie brunetka nie usłyszała jej, przez co Demetria musiała powtórzyć. -Megg. - blondynka powiedziała już nieco głośniej.
-Tak?- spytała zielonooka.
-To było piękne. - Demi wciąż stała pod drzwiami, choć spokojnie mogła wejść. Panna Richards uśmiechnęła się pod nosem i otworzyła drzwi swojej przyjaciółce, po to by ta mogła dostać się do pomieszczenia. Blondynka wręcz rzuciła się na Megg mocno ją przytulając. Oszołomiona brunetka wtuliła w siebie młodszą dziewczynę.
-Sama to napisałaś? - wymruczała w jej włosy.
-Tak...- uśmiechnęła się delikatnie. - Wiem, nie jest to najlepsza piosenka, ale napisałam ją z myślą o Tobie...
-Jest najlepsza. Dziękuję.
-Nie ma za co...
Nagle blondynka zaczęła cicho łkać. Spuściła głowę, próbując przestać, lecz nie mogła. Trudno było się jej pogodzić z ponownym rozstaniem. 
-Co się stało, kochana? - spytała zdziwiona brunetka, mocniej przytulając Dems.
-Nie chcę jechać. - jęknęła 'zatapiając się' w niej.
-Przecież jeszcze mnie odwiedzisz... Poza tym, nie musisz jechać...
-Muszę. Za dwa dni mam badania. Wiesz, operacja...- teatralnie przewróciła oczami.
-Rozumiem, ale odwiedzisz mnie jeszcze zanim urodzę? -uśmiechnęła się pełna nadziei.
-No pewnie, że tak. Liczę na to, że ty i Niall również do nas wpadniecie...
-Wiesz… - brunetka od razu spuściła głowę.
-Hmm?
-Ja nie chce tam wracać…tylko Niall jeszcze o tym nie wie.
-Musisz z nim porozmawiać. Znam go, pewnie się na to zgodzi.
- Ale on tak bardzo chciał tam razem ze mną zamieszkać. Szkoda mi, że popsuję to, co zaplanował.
- Może znajdziecie jakiś fajny domek na obrzeżach Londynu…
- Ale ja nie chcę…- westchnęła.
- Rozumiem, ale to musisz porozmawiać z nim, a nie ze mną… - uśmiechnęła się lekko.
- Tak, tak wiem o tym.
Dems uśmiechnęła się szerzej, po czym schyliła się do brzucha, czym lekko zaskoczyła Margaret. Brunetka uśmiechnęła się czule, poprawiając swoją pozycję. 
- Będziesz tęskniła za ciocią?- spytała Dems.
- Coś czuję, że będzie. I to bardzo… - odpowiedziała Megg.
- Odwiedzę Cię za niedługo… - czule pogłaskała jej brzuch.
-Czekamy… Przytul mnie. -mruknęła Megg, prawie płacząc. Blondynka od razu to zrobiła.
-Nie płacz, nie ma powodu...- próbowała jakoś pocieszyć rozklejoną dziewczynę, mimo tego, że sama już nie wytrzymywała walki ze łzami.
-Kocham Cię.- brunetka szepnęła cicho.
-Ja Ciebie też, skarbie.
***
Wieczorem Niall, Margaret i Louis znowu zostali sami. Alex nie uraczyła ich swoją obecnością. Wolała spędzić wieczór ze znajomymi, niż siedzieć z Tomlinsonem w jednym pomieszczeniu. Z resztą... Nie ma się co dziwić. Po tym jak ją potraktował miała prawo być obrażona.
Pizza była już w drodze. Horan poszedł spokojnie się wykąpać, a panna Richards została sam na sam z Louisem. Oboje nie wiedzieli co mogliby powiedzieć. Początkowo sytuacja była nieco niezręczna, lecz po chwili rozmowy oboje się rozkręcili.
-To jak... Wygrałam zakład, prawda?- spytała, pewna swojej wygranej.- Alex nie jest łatwa... Ostrzegałam cię.
-Pocałowałem ją wczoraj... To ja wygrałem...
Dziewczyna nie potrafiła uwierzyć w to, co wydostało się z ust Louisa. Ze zdziwienia uniosła swoje ciemne brwi, tym samym marszcząc czoło. Nie mogła nic z siebie wydusić. Patrzyła zdziwiona na uśmiechniętego, dumnego Lou.
-Jak to... Pocałowałeś ją?!
-Normalnie. - uśmiechnął się. -W jej pokoju... Na jej łóżku... Kiedy ty już spałaś.
-Nie wierzę ci...-mruknęła, odwracając swój wzburzony wzrok w stronę telewizora.
-Ma małą gwiazdkę na lewej piersi...
-A co ma na karku...?- spytała podejrzliwie.
-Na karku nie ma nic...
-Ma dwa kolczyki, kolego 'jestem spostrzegawczy, bo noszę przeciwsłoneczne okulary'...- syknęła z ironią.
-Miała rozpuszczone włosy... - starał się bronić.
-Cycki zdążyłeś obczaić, ale pleców i karku nie, tak?! - warknęła. Słysząc pukanie do drzwi wręcz zerwała się, by do nich iść.- Faceci...- bąknęła pod nosem. Lou zaczął się z niej śmiać. Po chwili zdenerwowana dziewczyna wróciła do salonu, poszukując swojego portfela. Niestety okazało się, że nie miała drobnych pieniędzy, a dostawca pizzy potrzebował właśnie takie, więc dziewczyna zaczęła szukać portfela jej ukochanego, którego również nie potrafiła odnaleźć wśród bałaganu, który zostawiła po sobie Dems.
-Szukasz czegoś? - spytał Lou, który przez dłuższą chwilę obserwował zachowanie Megg.
-Portfela Nialla...Potrzebuję pieniędzy, a on pewnie miał go w tylnej kieszeni spodni... Jak zwykle...- westchnęła, rozglądając się po pokoju.
-Zaczekaj. - brunet szybko wstał, po czym pobiegł do swojego pokoju. Już po chwili w dłoni Megg znajdował się jego portfel.
Dziewczyna wyjęła ze środka kilka banknotów, następnie biorąc do ręki pizzę zatrzasnęła za sobą drzwi. Weszła bardzo powoli do salonu, gdzie już siedział zniecierpliwiony Louis. Pudełka z pizzą już znajdowały się na stoliku, a ona nadal stała obok, przyglądając się portfelowi trzymanemu w dłoni.
-Wszystko dobrze? - spytał, mając już w ręku jedno z pudełek.
-Yy... Słucham?- oderwała wzrok od skórzanej rzeczy, kierując go na zdziwionego bruneta.
-Pytam czy wszystko dobrze? Coś nie tak z moim portfelem? - uśmiechnął się delikatnie.
-Nie... Przepraszam, już ci go oddaję...- mruknęła pod nosem, wysuwając dłoń w stronę chłopaka. Wziął go od Megg, schował do kieszeni spodni. Dziewczyna usiadła, nadal była zamyślona. Spojrzała niepewnie na Tomlinsona.
-Megg... - zaczął chłopak.
-To...- przełknęła ciężko ślinę, spuszczając wzrok na swoje dłonie.- To portfel Harrego, prawda?
-Tak. - powiedział cicho, odkładając pudełko na stół. Brunetka wymusiła blady uśmiech. -Powinienem go wyrzucić. - szepnął pod nosem, na co ona jedynie cicho westchnęła.
-Jaki...- zaczęła niepewnie, jakby prosiła Lou o pozwolenie na dokończenie pytania.- Harry był względem ciebie?
-Dla mnie byliśmy w normalnym, szczęśliwym związku.
-Nigdy nie był wobec ciebie agresywny? Zaborczy?- spytała.
-Nigdy. - Lou mówił to wszystko patrząc tępo w podłogę.
-Miałeś wielkie szczęście...
-Tsa... - mruknął pod nosem.
-To właśnie ten Harry, w którym się zakochałam. Uroczy, opiekuńczy, zawsze miły, troskliwy... To dobrze, że z tobą był taki do końca.
-Co mi z tego, kiedy przez cały ten czas mnie oszukiwał…
-Jak czułeś się, kiedy dowiedziałeś się o jego oszustwie?
-Czułem się zdradzony... Taki... niechciany...
-Chciałeś się na nim zemścić...?
-W tamtej chwili nie chciałem nic. Jedyne o czym myślałem to śmierć.
-Teraz już wiem co czuł Harry, kiedy zobaczył mnie... Ehh...- westchnęła.
-Nie rozumiem.
-Zdradziłam go. Wielokrotnie. Oszukiwałam go...- szepnęła, spuszczając głowę.- Wykorzystywałam mężczyzn, uwodziłam ich, po to, żeby dorwać się do ich pieniędzy. A robiłam to wszystko będąc w związku z nim...- wyjaśniła krótko.
-Przyłapał Cię na tym?
-Przyłapał mnie w łóżku z jego ojcem... Wcześniej nie wiedział nic.- odpowiedziała, pusto spoglądając na twarz Lou, która pokazywała wszystkie możliwe emocje. To było jasne, że chłopak potrzebował chwili, by oswoić się z tymi informacjami.
Dopiero po kilku minutach jego twarz zmieniła swój wyraz. Pojawił się na niej nikły uśmiech, a brunet spojrzał na zdenerwowaną Megg.
-Ale to chyba dobrze, że mamy już to wszystko za sobą, tak?- odrzekł.
-Dobrze, że masz to za sobą, Lou. To bardzo dobrze.
-My Megg. My.
-On nigdy nie odpuści, pogodziłam się z tym- stwierdziła.
-Nie wiesz tego...
-Wiem. To jest Harry... On nigdy nie odpuszcza- rzuciła, szybko podając chłopakowi pudełko z pizzą. -Jedz zanim będzie całkiem zimne...
Louis uśmiechnął się blado, zaczął powoli jeść.
-Smacznego- uśmiechnęła się niepewnie, również sięgając po niewielki kawałek.
-Masz...Ketchup na nosie... - powiedział Lou po chwili, starał się powstrzymać śmiech.
-Masz biały sos na wargach i nie narzekam...- mruknęła, wycierając swój nos.
-Zboczeniec... - mruknął oblizując wargi.
-Sam zacząłeś!- rzuciła na swoją obronę, a on zaśmiał się pod nosem.
-Jedz sobie spokojnie, jedz...
-Nie zadław się, ty... ty...pedofilu, mający chrapkę na moją siostrę! Ja jej powiem, że widziałeś jej gwiazdkę!
-To sobie mów... Ona dobrze wie, że widziałem.
-O pocałunku też mam jej powiedzieć...?
-Przecież ona wie… - mruknął ciszej.
-Ha! Nie pocałowałeś jej! - krzyknęła ze śmiechem, odkładając pizzę do pudełka.- Przyznaj się!
-Pocałowałem!
-Zaraz do niej zadzwonię i przekonam się kto ma rację...-stwierdziła, wyjmując telefon z kieszeni swoich spodni. W bardzo szybkim tempie znalazła numer do Alex. 
-Pocałowałem ją w czoło! A przypominam Ci, że nie umawialiśmy się na pocałunek w żadne konkretne miejsce!
-Ouu... No kurde, racja... - szepnęła pod nosem. Słysząc Alex produkującą się po drugiej stronie, niemal od razu nacisnęła czerwoną słuchawkę.- Masz szczęście!
-No właśnie. - mruknął Lou z uśmiechem.
-Co nie zmienia faktu, że nadal dla mnie jesteś dupkiem...- mruknęła, nabierając na palec trochę ketchupu. Kiedy chłopak z oburzeniem odwrócił się w jej stronę, brunetka przejechała palcem po jego czole, po czym od razu wybuchła śmiechem. Brunet niemal natychmiast rzucił się w stronę biednej dziewczyny, która już sekundę później była łaskotana. Nie miała z nim szans. Dopiero, kiedy wzięła do ręki sos czosnkowy i wycelowała nim prosto w jego spodnie, chłopak na chwilę się opanował. Lecz gdy Megg próbowała się wyśliznąć, on ponownie zaczął ją męczyć...
Po niecałej minucie do salonu wszedł Niall. Widząc swoją ukochaną, leżącą pod jego przyjacielem na jego twarzy od razu pojawiło się zaskoczenie. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-Ejj! Dlaczego oboje jesteście w białej mazi...? Co tu się dzieje?!- wrzasnął. - Jezu, zostawić dzieci same na kilka minut...
-To Megg zaczęła! - Lou automatycznie wstał.
-Ale wiesz za to jaka ta 'maź' jest dobra...- stwierdziła pod nosem, oblizując swoje palce.
-Wiesz...Megg...Zauważyłem... Że lubisz…- stwierdził Niall.
-No cóż... Chcesz spróbować?- spytała, wystawiając w jego stronę swoją dłoń. Mina Louisa, oglądającego całe to przedstawienie była bezcenna.
-Nie, dziękuję. Nie przepadam. - zaśmiał się sięgając po pizzę.
-To wy tu posprzątajcie, a ja idę się wykąpać...- uśmiechnęła się beztrosko niczym mała dziewczynka, po czym opuściła salon. Lou zmierzył ją wzrokiem.


***

Witamy Was serdecznie! Wybaczcie, że tak długo to trwało,ale dużo się u nas działo w ostatnim czasie. Między innymi... Miałyśmy w końcu okazję się spotkać. ;3 Ale nie to jest tu najważniejsze...
Jak rozdział? Spodobał Wam się? Co o nim sądzicie? 
Czekamy na komentarze. 

Kochamy Was. 

                                                                          Wasze Dems i Megg. 

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 43 - II CZĘŚĆ OPOWIADANIA



Po kilku godzinach dziewczyna obudziła się w objęciach swojego ukochanego, z wielkim uśmiechem na twarzy. Delikatnie przetarła zaspane oczy i zmarszczyła czoło. Dopiero wtedy dotarło do niej, że ktoś próbuje dostać się do pokoju, mocno pukając w drzwi i szarpiąc za klamkę.
Szybkim ruchem usiadła i zaczęła szturchać nadal śpiącego blondyna w brzuch.
-Skarbie, obudź się! -zawyła szybko. Widząc jak na jego twarzy pojawia się grymas, zielonooka złożyła na jego ustach krótki pocałunek. -Wstajemy...- przeciągnęła z uśmiechem.
-Po co? - blondyn mruknął niezadowolony.
-Zrobiłam Ci naleśniki, ile zjesz?- mruknęła do jego ucha.
-Dziesięć! - od razu się zerwał.
-No, skoro już się rozbudziłeś, to sprawdź, kto próbuje wejść do pokoju, kochanie!- cmoknęła jego blady policzek.
-Nienawidzę Cię. - blondyn szybko ją pocałował i wstał z łóżka. Założył na siebie bokserki, po czym otworzył drzwi.
-Wiecie…było Was trochę słychać i…chcecie pizzę? – Dems szeroko się uśmiechnęła.
Megg zaśmiała się i schowała głowę pod kołdrę.
-Ch…chcemy… - Niall zmieszał się.
-Dobrze się bawiliście? – zapytała Alex.
Niebieskooki spojrzał na Megg wzrokiem typu ‘’pomóż mi’’, ale ona była schowana pod kołdrą.
-Dobrze…
-To ubierajcie się i na dół! Chyba, że przerwaliśmy wam…
-Spaliśmy…
-Aaa…czyli ostatnia faza udanego seksu. – Dems zaśmiała się i zamknęła drzwi. Megg nadal nie wychodziła spod kołdry. Niall szybko zamknął drzwi na klucz, po czym delikatnie włożył swoją dłoń pod kołdrę... Zaczął delikatnie dotykać nagiego uda Megg.
-Przeeestań...- jęknęła, nadal kryjąc się pod kołdrą.
-Czeeemu? -nadal gładził jej udo.
-Bo mógłbyś się wybrać po pizzę... Zgłodniałam troszkę...- odrzekła.
-A co Cię tak wymęczyło kochanie? - odkrył ją lekko.
-Chyba powinieneś zapytać kto to zrobił...
-Ja. - pocałował jej udo z wielkim uśmiechem na twarzy. Brunetka odwzajemniła uśmiech i poprawiła swoją pozycję, zakrywając swoje ciało z powrotem.- Zaraz wracam. –szepnął, po czym zszedł do kuchni nadal będąc w samych bokserkach.
-Gdzie Megg? - Demetria odezwała się niemal od razu, gdy tylko zobaczyła blondyna.
-Na górze…w łóżku.- odpowiedział najkrócej jak potrafił.
-Myślałam, że przyjdziecie do nas… Oboje...
-Megg nie chciała.
-Spoko. Idź na drugą serię. – zaśmiała się.
-Nie będzie drugiej serii.- odrzekł całkowicie poważnie. Nie to, że nie miał ochoty, lecz wiedział, że nie byłoby to najlepsze rozwiązanie dla Margaret i ich dziecka.
-Szkoda, posłuchałabym jeszcze…- dodała pod nosem blondynka, konsumując następny kawałek pizzy.
-Ej…naprawdę było słychać?- zdziwił się.
-Troszeczkę.
-Podsłuchiwałaś.
-Siedziałam z Li i nagle coś jęknęło! – broniła się.
-Dobra, nie kontynuuj tej opowieści. Wiem, co było dalej.- wziął do rąk pudełko z pizzą i już miał zamiar opuścić kuchnię, lecz zwinna odpowiedź panny Harrison jeszcze na chwilę go zatrzymała.
-Ja też wiem.
-Ale ja znam szczegóły! – zaśmiał się.
-Ja też.- zagwizdała. Na co chłopak popatrzył na nią zdziwiony. - Bo ja widzę ze słuchu!
-Nie dość, że podsłuchiwałaś to jeszcze podglądałaś…
-Nie podglądałam! Przysięgam! Słyszałam tylko parę jęknięć. I westchnień... Ale to jak już było po...
-To nie ja!
-Masz rację, to ja uprawiałam z nią sex. Nie Ty... – zaśmiała się.- Dobra, idź do niej, bo nam umrze z głodu!
Blondyn również zaśmiał się głośno i udał się do sypialni należącej do jego dziewczyny. Gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia ujrzał brunetkę, siedzącą już wygodnie na łóżku, z telefonem w ręku. W momencie, kiedy zielonooka spostrzegła obecność Haran'a, odłożyła komórkę na szafkę, po czym obdarzyła ukochanego szerokim uśmiechem, podciągając kołdrę wyżej. Blondyn usiadł na łóżku, obok panny Richards.
-Odkryj się- poprosił.
-Nie- odrzekła szybko.- Po co?
-Bo jestem tu tylko ja i nie masz się niczego wstydzić.
Dziewczyna westchnęła głośno, ze świstem wypuszczając powietrze z płuc, po czym niepewnie opuściła kołdrę do wysokości brzucha, tym samym ukazując swoje piersi.
-Od razu lepiej. – uśmiechnął się.
Kiedy oboje skończyli jeść posiłek, chłopak ponownie rozebrał się do naga i ułożył obok swojej ukochanej. Nadal nie potrafił uwierzyć w to, że wszystko co się dzieje jest prawdą. Miał głęboką nadzieję, że ten piękny sen nigdy nie pryśnie niczym bańka mydlana. Chciał, żeby to szczęście trwało wiecznie. Bo z nią był szczęśliwy. To właśnie z Megg chciał spędzić resztę swojego życia...
-I nadal jesteśmy nadzy… - odezwała się, wyrywając go z zamyślenia.
-I nadal mi to nie przeszkadza… - złapał ją za biodra i przysunął do siebie.
Brunetka popatrzyła prosto w piękne tęczówki Horan'a, które wtedy uporczywie się w nią wpatrywały. Jej usta wygięły się w przepięknym uśmiechu, na co chłopak zareagował tym samym. Delikatnie masował jej miękkie uda i pośladki. Megg z przyjemności przymknęła oczy. Kochała to uczucie. Kochała jego bliskość. Kochała go.
-A maluszkowi się podobało? – zapytał.
-Nie wiem. Zapytamy się, kiedy go urodzę…
-Jak było jak tatuś Cię bzykał? – spytał, robiąc mały dzióbek w stronę brzuszka dziewczyny.
-Boże, jak to dziwnie zabrzmiało…
-Tak, wiem.
-Ale i tak mi się podobało…bardzo!
-Tobie to wiem, ale czy maluchowi się podobało? Tego nie wiemy.
-Niall...- upomniała go.
-Ale ja chcę uszczęśliwiać was oboje. – schylił się i pocałował jej brzuch.
-Ale uszczęśliwiasz mnie, a kiedy ja jestem szczęśliwa to malutka też jest- odrzekła szybko.
-Malutka?- popatrzył na nią, nadal delikatnie cmokając jej brzuszek.
-Emm... Przepraszam…
Niall zmarszczył brwi.
-Bo nie wiem jaka będzie płeć, ale Dems twierdzi, że to będzie dziewczynka i tak jakoś powiedziałam 'malutka'...- przyznała.
-Kobieca intuicja. – zaśmiał się.
-Być może trafna...
-No, może…- wzruszył ramionami ostatni raz całując jej brzuch.
Nagle para usłyszała ponowne pukanie do drzwi. Na sam ten dźwięk chłopak westchnął gardłowo i odsunął się lekko od brunetki. Oboje usiedli na łóżku, dziewczyna naciągnęła na siebie kołdrę najbardziej jak tylko mogła.
-Kto tam?- zawołał Niall, ubierając na siebie bokserki.
-Alex...- odrzekła dziewczyna, stojąc za drzwiami. -Mogę wejść?
-Poczekaj... - rzuciła szybko Megg, naciągając na siebie majtki oraz luźną tunikę. Kiedy oboje byli w miarę ogarnięci, blondyn wpuścił czarnowłosą do środka, po czym usiadł obok Margaret, obejmując ja czule. Na ich widok Alex natychmiast się uśmiechnęła. Usiadła na fotelu Megg, po czym postanowiła zacząć rozmowę.
-Bo ja chciałam z wami porozmawiać...
Oboje popatrzyli na siebie lekko zdziwieni, lecz od razu na ich twarzach pojawiły się nikłe uśmiechy.
-Jasne... O czym?- spytała Megg.
-O Was... Wiesz... Opiekuję się Tobą i chcę wiedzieć co i jak.
-Jeśli chcesz coś wiedzieć, to po prostu zapytaj, z chęcią odpowiemy.- odrzekł krótko Niall.
-Nie wiem co powiedzieć i jak zacząć…
-Po prostu pytaj...- zaśmiała się dziewczyna.
-Czy Wy chcecie być ze sobą no wiecie…dzieci, dom, ślub? – niepewnie się uśmiechnęła.
Zielonooka zwróciła swoje tęczówki ku blondynowi, na znak tego, że to właśnie on ma odpowiedzieć na to pytanie.
-Tak. Chcielibyśmy w przyszłości mieć jeszcze przynajmniej jedno dziecko, własny dom... A o ślubie jeszcze nie myśleliśmy...- szepnął, spoglądając na brunetkę.- Ale na pewno w końcu poruszymy ten temat. - wyjaśnił. Słysząc ostatnie zdanie Margaret uśmiechnęła się niepewnie i pogrążyła w chwili zadumy.
-To teraz musimy poczekać, bo ona już to sobie wyobraża. - powiedziała z uśmiechem Alex pokazując na Megg.
-C...co?- dziewczyna wyrwała się z zamyślenia, a na jej twarzy od razu pojawiły się rumieńce. Blondyn cmoknął jej zarumieniony policzek.
-Gdzie wzięliście ślub? - zapytała z uśmiechem czarnowłosa.
-Nie wiem, o czym mówisz...- oburzyła się.
-Zaczęłaś myśleć o waszym ślubie.
-Nieprawda...- spuściła głowę w dół, marszcząc czoło. Alex zaśmiała się cicho. Podeszła do Megg i przytuliła ją mocno tym samym zabierając ją Niallowi. Chłopak przytulił je obie naraz.
-Co chcesz? Kilka godzin temu się z nią kochałeś także miałeś ją bardzo blisko. Teraz moja kolej. Za jakiś czas wyprowadzicie się i zostanę tutaj sama. Bez nikogo. A na urodziny kupię sobie kota.
-To kupię Ci drugiego, żeby kotek nie czuł się samotny, kiedy będziesz w pracy!- zawyła wesoło Megg.
-I zrobią mi więcej kotków. Dziękuję.
-Nie ma za co, kochana....- zaśmiała się.- A właśnie... Co z Samem? Nie jesteście już razem?- spytała, od razu poważniejąc.  Alex spuściła głowę, po chwili popatrzyła na Megg porozumiewawczym spojrzeniem. Nie chciała o tym rozmawiać. -Rozumiem...- szepnęła cicho. Czarnowłosa uśmiechnęła się blado, po czym przytuliła się do Megg. Megg, która odwzajemniła uścisk równie mocno. Po chwili Alex wzięła rękę Megg i zaczęła gładzić nią swoje włosy.  -No już...- uśmiechnęła się, cmokając jej czoło. Nadal gładziła jej włosy, tak jak ciemnowłosa ją o to 'poprosiła'.
-To ja może zostawię was sam na sam... - mruknął Niall, a po chwili już nie było go w pokoju. Dziewczyny siedziały tak jeszcze przez długą chwilę, przytulając się do siebie. Ich moment przerwała Dems, która wpadła niczym piorun do pokoju, trzymając telefon w dłoni.
-Co się stało? - zaskoczona Margaret, aż oderwała się od siostry.
-Słuchaj Alex… Ty moje kochanie... Wiesz, że Cię kocham, prawda? - blondynka usiadła na kolanach Alex.
-Ale nie bardziej niż ja Ciebie!- zaśmiała się czarnowłosa.- Dobra, mów o co chodzi.
-Przez ten telefon rozmawiam właśnie z pewnym chłopakiem. Mówię Ci, jest mega przystojny. Spodoba Ci się. Chce tu wpaść, może?
-Ile ma lat...?- spytała zaciekawiona Alex.
-Ma na imię Louis, 22 lata... Jest kolegą Nialla, Liama i moim oczywiście- wyjaśniła, coraz bardziej się niecierpliwiąc.
-Wzrost, kolor oczu i włosów, hm?- poprosiła.
-Jeśli pozwolisz mi przyjechać, to przekonasz się osobiście...- z telefonu wydobył się męski, zachrypnięty głos. Dziewczyna słysząc to uśmiechnęła się delikatnie.
-Ja... Emm...- jęknęła, na co Dems zagwizdała głośno, a Alex szturchnęła ją w bok.
-Możesz! Serdecznie zapraszam. Adres już pewnie znasz, a jeśli nie to Dems zaraz wyśle si SMS-em. Do zobaczenia!- powiedziała Megg, wyrywając z rąk Alex telefon, po czym rozłączyła się szybko. Jej zachowanie spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem blondynki.
- No co? W takim tempie jak Alex podejmowała tą decyzję, to on by tu dopiero za miesiąc przyjechał!- rzuciła na swoją obronę.
-Masz rację. Dobra. Kocham Cię Alex. Pa. - Dems szybko pocałowała ją w policzek, po czym pobiegła na dół. Alex zaśmiała się cicho, położyła głowę na kolanach Megg.
-Jego głos był całkiem zachęcający, nie sądzisz?- mruknęła zaczepnie Margaret.
-Zamknij się młoda... - Alex powiedziała zawstydzona.
-No, ale mam rację... Wiem to...- uśmiechnęła się, gładząc jej długie włosy.
-Tęskniłam za Tobą. - Czarnowłosa popatrzyła prosto w oczy Megg.
-Ja za tobą też... - wyszeptała, schylając się, po czym czule cmoknęła czoło swojej starszej siostry. Alex cicho mruknęła po czym przytuliła się do brzucha Megg. Brunetka nadal delikatnie bawiła się jej pięknymi, lśniącymi włosami. Dziewczyny spędziły w tej pozycji większość czasu. Rozmawiały, wspominały. Nikt nie był w stanie ich rozdzielić. Leżały w zamkniętym pokoju aby nikt im nie przeszkadzał. Efektem tego był samotny sen Nialla.
Następnego dnia, około południa wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Nikt nie potrafił wytrzymać w jednym miejscu. Nawet Liam cały czas stał przy oknie, wypatrując podjeżdżającego auta. Natomiast Margaret i Dems zajęły się rozmawianiem na temat Alex, która tego dnia założyła na siebie ubrania, w których zazwyczaj wychodzi na miasto, gdy spotyka się ze znajomymi. Dziewczyny oczywiście wiedziały co się święci...
Nagle w salonie rozbrzmiał głośny pisk Dems, która wybiegała na dwór. Nim wszyscy się obejrzeli już dusiła Lou w silnym uścisku.
-Li... Ona tak zawsze reaguje, kiedy go widzi?- spytała Megg, podnosząc się z kanapy, w czym Payne jej pomógł.
-Tak. Jeśli chodzi o niego to tak. Wiesz... Oboje dzielą miłość do żartów i alkoholu.. Wiesz…-spojrzał na nią porozumiewawczo.
-Rozumiem...- przewróciła oczami, wychodząc na podwórko, gdzie Dems już prowadziła ostrą konwersację z brunetem.
-Ty pewnie jesteś Megg, dobrze zapamiętałem?- spytał Tomlinson, uśmiechając się szeroko.
-Tak, jestem Megg.- dziewczyna podała mu rękę, którą on natychmiast szarmancko pocałował. -A... Nie przypomina mi się, żebyśmy się już widzieli, więc skąd mógłbyś mnie pamiętać?- zdziwiła się.
-To raczej nieistotne...- mruknął, opamiętując się w ostatniej chwili. Posłał brunetce przepraszające spojrzenie, po czym wszyscy usłyszeli głośny pisk Dems.
-Alex!- wrzasnęła, kiedy czarnowłosa wyszła z domu.- To właśnie jest TWÓJ Lou!- krzyknęła, kładąc nacisk na przedostatnie słowo. Alex stanęła jak wryta przez to co wykrzyczała Dems. Nie wiedziała co zrobić. Poczuła się zawstydzona. Brunet uważnie zaczął skanować ciało czarnowłosej. Widząc to Dems podbiegła do Alex i zaczęła ciągnąć ją w stronę Louisa mimo tego, że dziewczyna stawiała opory.
-Hmm... Okej! Mogę być twój! - zaśmiał się Louis, próbując zerwać z twarzy Alex te wielkie rumieńce. Dziewczyna spuściła głowę, uśmiechając się delikatnie. Już po chwili poczuła na sobie mocny uścisk bruneta. -Cześć kochanie. - pocałował ją w policzek.
-Yyy... Miło mi cię poznać...- mruknęła niepewnie. Chłopak uśmiechnął się i objął talię Alex.
 -Hej chłopaki! - uśmiechał się szeroko.
-Nie za szybkie tempo narzuciłeś?- spytał Liam, zderzając się z kumplem ramieniem, co było ich tradycją przy przywitaniu.
-Nie. Czemu? Ładna jest. - stwierdził przyglądając się twarzy Alex, po czym trzymając ją za rękę ruszył w stronę domu. Wszyscy, prócz Alex zaczęli się śmiać. Dziewczyna naprawdę czuła się tym przytłoczona. Od początku wiedziała, że jego przyjazd nie był dobrym pomysłem. Chłopak idąc, dyskretnie pocierał swoim kciukiem dłoń Alex.
-To jak kochanie… Gdzie jest nasz pokój? – Lou zwrócił się do Alex, kiedy weszli do domu.
-Śpisz w gościnnym, kochanie.- mruknęła, zabierając od niego swoją rękę, po czym skierowała się do kuchni.
-Czemu ona taka jest? - zapytał Megg.
-Zawsze zgrywa nieprzystępną... Nie przejmuj się. Jej były starał się o nią ponad pół roku. To i tak sukces, że dała ci się dotknąć!- wyjaśniła z uśmiechem.
-Założymy się, że do wieczora będzie już okej? - uśmiechnął się wystawiając swoją dłoń w stronę Megg.
-Co masz na myśli mówiąc 'będzie okej'?- powiedziała krzyżując dłonie nad swoim brzuchem.
-Będzie w normalnym humorze i będzie mnie lubiła.
-Lubić, to lubi Cię już, ale na coś więcej nie masz co liczyć do wieczora... - mruknęła, prowokując go, by zaproponował większą 'stawkę'.
-Do wieczora ją pocałuje.
-Nie dasz rady... Ale zakład stoi!- zaśmiała się, ściskając jego dłoń.- To...Co ma zrobić przegrana osoba?
-Nic. Będę ją sobie całować. - zagwizdał idąc do kuchni, w której była Alex.
-Dupek!- zawyła z uśmiechem, udając się do kuchni, gdzie nadal znajdowała się jej siostra.
-A co Ty tu? Wyjdź... - Lou zwrócił się do Megg, która szła za nim.
-Nie mogę przegrać, więc dopilnuje, żeby ci się nie udało...- szepnęła stojąc z nim twarzą w twarz, po czym odwróciła się, uderzając w jego buzię swoimi włosami, co niebywale zdenerwowało chłopaka. Zdrowa rywalizacja zawsze sprawia, że życie staje się ciekawsze. Brunetka szybkim krokiem udała się do Alex, która aktualnie rozmawiała z kimś przez telefon. Chłopak uśmiechnął się szeroko przez to co powiedziała Megg. Szybkim krokiem udał się do salonu gdzie siedziała reszta jego towarzystwa. Chłopak wchodząc do salonu zauważył tylko Dems. Okazało się, że blondynka wysłała chłopaków na zakupy.
-Alex Cię spławiła i przyszedłeś do mnie? Przykro mi, nie świadczę takich usług!- zachichotała.
-Przestań! -usiadł na kanapie obok niej. - Dems ja się zakochałem. Ona jest cudowna. Widziałaś te oczy? Usta? Muszę ja pocałować jeszcze dzisiaj. - mruczał leżąc na jej kolanach. Zachowywał się jak zakochany nastolatek.
W tym samym momencie do salonu weszła Margaret, a za nią równym tempem podążała Alex. Obie dziewczyny to słyszały, na policzkach czarnowłosej pojawiły się rumieńce.
-Ooo... Lou... Mam nadzieję, że następnym razem powiesz mi to prosto w oczy, a nie za moimi plecami...- powiedziała zadziornie Margaret, siadając na kanapie obok Dems w takim miejscu, ze miała cudowny dostęp do jego twarzy.
-To było o niej. - Lou powiedział wskazując na Alex. Patrzył prosto w jej oczy.
-Ja zrozumiałam, ale obawiam się, że jeśli dalej tak często będziesz ją zawstydzał to jej się te różowe policzki zmienią w bordo...
-Rumieni się równie pięknie. - Lou uśmiechnął się siadając. Nadal patrzył prosto w jej oczy.
-I tak nie zaliczysz...- kaszlnęła Dems.
-Bo Ty Liama zaliczyłaś po pierwszym dniu, tak?
-Skąd wiesz?!- zdziwiła się sarkastycznie.
-Dobra, przestań. Patrz jaka jest zdezorientowana. - wskazał na Alex, po czym wstał. Podszedł do niej czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony dziewczyny.
-Nie chcę wam przeszkadzać w rozmowie... -stwierdziła krótko czarnowłosa, wstając z miejsca. -Poza tym, umówiłam się z kimś, więc i tak zaraz wychodzę...
-Ohh.. No okej. A pokażesz mi chociaż mój pokój?
-A Megg nie może tego zrobić?- spytała Alex, spoglądając na swoją siostrę.
-A... Wiesz, z chęcią mogę cię oprowadzić, Lou. Skoro Alex się spieszy... - stwierdziła.
-Wolę jednak Alex.
W tym samym momencie telefon czarnowłosej zaczął dzwonić, a ona odebrała go, prędko wychodząc z pomieszczenia. Już po chwili wszyscy usłyszeli głośny trzask zamykanych drzwi frontowych.
-Nie to nie. - zaśmiał się i wziął do ręki swoje walizki. -Megg.
-Nie będę ci ich nieść...- zaśmiała się, wymijając go zwinnie.
-Przecież nie o to mi chodziło. - poszedł za nią.
-Naucz się rozpoznawać to, kiedy żartuję od tego kiedy mówię coś poważnie, ale z uśmiechem. Przyda ci się, jeśli chcesz wziąć się za Alex- stwierdziła, idąc przez wąski korytarz.
-Nie rozumiem?
-Może to i lepiej...- mruknęła.- To Twój pokój- powiedziała, wchodząc do małego pomieszczenia na końcu korytarza.
-A gdzie jest łazienka?
-Sama toaleta jest po przeciwnej stronie korytarza, a łazienka na dole, obok kuchni, do której już dzisiaj zmierzałeś...
-Jasne. Zejdę do was za jakiś czas. - wszedł do pokoju.
-Emm... Louis, mogę o coś zapytać?- powiedziała, zatrzymując się w drzwiach.
-Słucham Cię.
-Co miałeś na myśli, mówiąc, że mnie pamiętasz?- spytała.
-Wiesz... Nie wiem czy powinienem ci to mówić. Tym bardziej, że wiem co się działo, bo sam byłem w to zamieszany... Ale, widziałem cię na zdjęciu w portfelu Harrego...
-N... Naprawdę?- zdziwiła się, a jej serce niczym automat zaczęło bić szybciej. Spuściła głowę.
-Tak. Wszystko dobrze?
-Yhym... Wszystko okej. - uśmiechnęła się blado.
-No dobrze.
Megg uśmiechnęła się blado, opuszczając to pomieszczenie. Bardzo powolnym krokiem udała się do łazienki, gdzie natychmiast poczuła na swoich policzkach ciepłą ciecz, której tak bardzo miała już dość.
Chłopak udał się do swojego pokoju, gdzie od razu rozpakował swoje rzeczy. Mimo tego, ze nie miał zamiaru zostać w tym pomieszczeniu długo, postanowił jednak to zrobić. Gdy po chwili zdecydował, że powinien odświeżyć się po podróży, wziął czyste ciuchy i udał się do łazienki. Przez niewielką szybkę w drzwiach zobaczył zapaloną lampkę w środku, więc zapukał w nie delikatnie.
-T...Tak?- spytała, natychmiast wycierając mokre policzki.
-Megg? Ja... Chciałbym skorzystać... Wszystko dobrze? - zmartwił się słysząc jej głos.
-Tak, jest okej. Daj mi... Daj mi chwilkę, zaraz wyjdę...- załkała, oblewając twarz zimną wodą w nadziei, że da to jakiś pozytywny skutek.
-Wyjdź. - westchnął. Po chwili brunetka wyłoniła się z łazienki, ze spuszczoną głową próbowała ominąć stojącego przed nią bruneta.
-Czekaj. - chłopak szybko odłożył swoje rzeczy i przytulił ją do siebie. -Co się dzieje, mała? - wyszeptał.
-Nic, naprawdę nic. Nie przejmuj się, zaraz mi przejdzie...- powiedziała stojąc obojętnie.
-Demi! – chłopak zawołał blondynkę.
-Nie, nie wołaj jej...- poprosiła. -Lou!
-Porozmawiasz z nią.
Już po chwili w przedpokoju zjawiła się blondynka.
-Co się...? Megg? - szybko do niej podeszła.
-A już zaczynałam Cię lubić...- mruknęła, zwracając się do Lou, z małym uśmiechem. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
-Idźcie sobie pogadać. - powiedział biorąc swoje rzeczy i wchodząc do łazienki. Brunetka tylko westchnęła głośno.


***
Hej!
Witamy po dłuuuugiej przerwie. 
Trwało to trochę długo, ale mamy nadzieję, że nie macie nam tego za złe. 
Co Wy na taki obrót spraw? :3
Czekamy na komentarze! <3

~*~
Od tej pory rozdziały będą pojawiać się rzadziej, niż raz w tygodniu, gdyż nie dałyśmy rady napisać ich wiele. Będą pisane na bieżąco, więc proszę uzbroić się w cierpliwość. Oczywiście, będziemy dawały z siebie wszystko. Obiecujemy. :) 

Wasze Dems i Megg.