piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 42 - KONIEC CZĘŚCI I



WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM! 





Dziewczyna weszła do pokoju, nadal trzymając bruneta za rękę, co niewątpliwie dziwiło ich obojga. Gdy zorientowała się, że nadal ściska jego dłoń, puściła ją i zaśmiała się cicho.
Cała ta sytuacja wydawała się dla nich głupia. Domyślali się, że była to intryga Dems, zorganizowana tylko po to, by mieli możliwość wyjaśnienia sobie pewnych spraw. Czuli, że ten moment będzie najodpowiedniejszy, lecz żadne z nich nie chciało o tym rozmawiać. Nie oszukujmy się... Ten temat nie należał do najmilszych.
-Dems właśnie udowodniła nam, że nie jest typową blondynką...- mruknęła Margaret, uśmiechając się szeroko. Naprawdę czuła, że ten uśmiech nie powinien pojawić się na jej twarzy, lecz sytuacja, w której znalazła się z Payne'em rozbawiła ją.
-Myślisz, że ona zrobiła to specjalnie?- spytał, śmiejąc się bezradnie.
-Tak sądzę... Ale w sumie to dobrze. Przynajmniej według mnie...- westchnęła. Mieszanka myśli, która rodziła się w jej głowie powoli zaczęła robić się wybuchowa.
-Też tak myślę... - mruknął cicho bojąc się jakiegokolwiek ruchu. Brunetka powoli zaczęła kierować się w stronę łóżka, na którym już po chwili siedziała. Nie zdążyła nawet mrugnąć, kiedy okazało się, że Liam usiadł tuż obok niej.
-No to wychodzi na to, że spędzimy noc w swoim towarzystwie…
-Nie przeszkadza mi to. Będziemy mieć mnóstwo czasu na rozmowę... - uśmiechnęła się, układając się w wygodnej dla niej pozycji. Swoją prawą dłoń położyła na brzuchu, lekko pocierając o niego. Chłopak dyskretnie spojrzał na jej brzuch, uśmiechając się delikatnie.
-Opowiedz mi coś o Dems, kiedy była młodsza... - poprosił nadal patrząc na jej brzuch.
-Wiesz...- zaczęła, uważnie skanując wzrokiem ścianę, na której widniało mnóstwo zdjęć. Przed oczami miała wiele chwil spędzonych wspólnie z jej najlepszą przyjaciółką. - Nie mam pojęcia jak udało jej się namówić mnie na to, ale gdy miałyśmy około szesnaście lat skakałyśmy na bungee- uśmiechnęła się szeroko, nadal gładząc swój brzuszek. Na twarzy chłopaka wdarł się niewielki uśmiech, przemieszany z zaskoczeniem.- Wiele razy stała pod moim oknem i rzucała w nie kamieniami, żebym do niej wyszła. Raz je wybiła... Mój ojciec się wściekł i kazał za to zapłacić, a ona od tak wyciągnęła pieniądze z portfela i zapłaciła mu. Pamiętam, że powiedział wtedy, że może wybić je wszystkie...- przewróciła oczami, na samo wspomnienie osoby, której tak nienawidziła. - Wyciągała mnie na imprezy... Ogólnie, z Dems nie da się nudzić.
Liam nie potrafił nic z siebie wydusić. Wciąż analizował to wszystko w głowie, próbował wyobrazić sobie te sytuacje...
-Nie wierzę w to. - zaśmiał się.
-To jeszcze nie wszystko... Raz poszłyśmy do klubu, dla dorosłych oczywiście. Tam zawsze sprawdzają dowody osobiste, nawet kiedy wpuszczają pięćdziesięcioletniego faceta, a Dems zapomniała dowodu. Byłam pewna, że jej nie wpuszczą, a ona zakładała, że wejdzie tam bez żadnych komplikacji. Założyłyśmy się, że jeśli ja przegram, ona wymyśli mi karę, a jeśli ona przegra, ja wymyślę coś dla niej... Nie wiem jak ona to zrobiła, ale do klubu weszła bez problemu- zaśmiała się, wspominając tą dziwną sytuację.- Jak już wiesz, Demi jest bardzo pomysłowa. Zawsze była. Wymyśliła, że mam tańczyć na barze i zapłaciła barmanowi, żeby oblewał mnie wódką... - zachichotała.
-I ona to robiła? Przecież jak ja ją poznałem to była cicha i ledwo zauważalna. - był zdziwiony, ale nadal się śmiał.
-Widocznie za mało ją znasz...- zachichotała. -Poczekaj, dokończę tą historię...- chłopak skinął głową, tym samym zgadzając się.- Kiedy zaczęłam tańczyć, krzyknęłam do Dems, że to nawet fajne, wtedy sama weszła na bar i zaczęła tańczyć obok mnie... Po chwili obie śmierdziałyśmy wódką jak nigdy wcześniej...
-I może jeszcze zostałyście w samej bieliźnie? - spytał nadal rozbawiony.
-Hmm... Nie wiem, nie przypominam sobie nic więcej z tego wieczoru- wzruszyła ramionami, śmiejąc się. 
-Nic dziwnego. - mruknął pod nosem. - A powiedz mi coś o związkach Dems.
-Zawsze była strasznie uważna, jeśli chodzi o związki. Przed tobą miała... jednego? Może dwóch chłopaków... Ale było to jeszcze w szkole, była bardzo mała. Po tych dwóch 'związkach' miała długą przerwę. Aż w końcu spotkała ciebie.
-Bardzo mała, czyli?
-To była podstawówka, a te związki wyglądały tak, że oni nosili za nią jej teczkę i przynosili jej cukierki!- zaśmiała się.- Ale oczywiście, ona każdy związek traktowała bardzo poważnie...
-Pamiętam jak starała się, żeby jej rodzice mnie polubili. Tak bardzo chciała ze mną zamieszkać… - mówił patrząc się na swoje dłonie z uśmiechem.
-Tak, ona od samego początku traktowała Cię bardzo poważnie. Zawsze pragnęła być jak najbliżej ciebie. Czasem wściekałam się, że szła na spotkanie z Tobą, a odwoływała przyjazd do mnie... Ale teraz cieszę się, że jesteście ze sobą szczęśliwi.
-Jesteśmy. - uśmiechnął się. -Wreszcie. -szepnął.
-Wiesz, że na początku nawet Cię lubiłam?
-Naprawdę?
-Przy Tobie promieniała. Dawałeś jej to czego potrzebowała. Najważniejsze było to, że była z Tobą szczęśliwa. Nie miałam nic do Ciebie... -ponownie delikatnie potarła swój brzuch.
-A ja nawet Cię nie znałem. - zaśmiał się cicho, znów spoglądając na jej brzuch.
-Pamiętam jak...- zaśmiała się cicho, poprawiając swoją pozycję.- Przyszła do mnie, wzięłam jej telefon do ręki i twoje zdjęcie było ustawione na tapecie. A ja od razu wyjechałam z tekstem: " Ooo, jakieś ciacho. Niezły. Z jakiego filmu?"- zakryła twarz rękami, śmiejąc się cicho pod nosem.
-Co? - zaśmiał się, był wyraźnie zdziwiony.
-Dems miała taki czas, że jarała się różnymi aktorami. I wtedy myślałam, że jesteś jednym z nich...- nadal zakrywała swoją twarz, śmiejąc się coraz głośniej.
-Jestem niezłym ciachem...? - delikatnie szturchnął ją łokciem w bok.
-No wieeeesz...- przeciągnęła, rozchylając palce swoich dłoni i delikatnie spoglądając na niego.
-Coooo? - uśmiechnął się szeroko, patrząc jej w oczy.
-Kiedyś nawet zazdrościłam Dems, że z nią jesteś. Gust trochę mi się zmienił, ale nie mogę powiedzieć, że jesteś brzydki, bo nie jesteś...- spuściła głowę. Liam delikatnie pocałował ją w policzek. Brunetka popatrzyła na niego zdziwiona, na jej policzkach widoczne były niewielkie rumieńce. Brunet wzruszył ramionami.
-Ty też jesteś niczego sobie.
-Tylko niczego sobie?- uniosła jedną brew, śmiejąc się.
-Nie powiem, że jesteś idealna, bo to jest zarezerwowane dla Dems.
-Ale jednak!- zaśmiała się zwycięsko.
-Brzydka nie jesteś... Niall wiedział co brał. 
-Dobra, kończmy to, bo ta rozmowa zmierza na nie ten tor...- powiedziała zawstydzona.
-Co masz na myśli?
-Ani Dems, ani Niall pewnie nie byliby zadowoleni, słysząc tą rozmowę- stwierdziła, wstając z łóżka. Chłopak popatrzył na nią zdziwiony, patrząc jak siada na szerokim parapecie. -Przepraszam, że wygrzebuje stare sprawy, ale dlaczego tak mnie nie lubiłeś? - zapytała patrząc w gwiazdy.

-Dobra... - powiedział, wstając. Szybko rozglądnął się po ciemnym pokoju, po czym usiadł obok Megg. -To wszystko wygląda na skończone także... To nie było tak, że ja Cię nie lubiłem. Ja Cię lubiłem naprawdę, nic do Ciebie nie miałem. Owszem byłem zły gdy Dems poświęcała Ci tyle czasu, ale ja to rozumiałem. Naprawdę to rozumiałem. Ale... zachowywałem się tak, bo... - brunet nie mógł nic z siebie wydusić, spuścił głowę zamykając oczy.
-Liam... Wszystko w porządku...?- spytała, kładąc swoją ciepłą dłoń na jego kolanie.
-Harry mi groził. Groził, że jeśli nie będę mu pomagał to on skrzywdzi Demi i moją rodzinę. - wyszeptał, a z jego oczu spłynęła łza.
-Jak to... - zacięła się. Przez chwilę analizowała wszystkie sytuacje, w których mogła domyślić się tego wszystkiego. Zrozumiała to jak bardzo myliła się co do Payne'a. Zrozumiała to trochę za późno. -Nie rozumiem... Od kiedy to trwało?
-Od kiedy byłem dla Ciebie nie miły, wyzywałem Cie i to wszystko... Ja tego nie chciałem, ja chciałem Ci pomóc, ale on mnie szantażował... Znał każdy mój ruch... Ja się bałem.
-Robił to specjalnie po to, żeby odizolować mnie od wszystkich bliskich, prawda? Żebym wiedziała, że nie mam w nikim wsparcia i została z nim...- pokręciła głową w niedowierzaniu.
-Przepraszam. - szepnął. - Bałem się. - niepewnie spojrzał na jej twarz.
-Nie przepraszaj, to moja wina. Byłam za bardzo zaślepiona nienawiścią do ciebie, żeby zauważyć to, że ty też cierpisz... - szepnęła. Do jej oczu zaczęły napływać łzy, które były wtedy najmniej potrzebne. Liam wyprostował się, przybliżył się do Megg i przytulił ją do siebie.
-Nie płacz. Nie ma po co. Od dłuższego czasu nie dostaje już żadnych wiadomości. Myślę, że jest już dobrze. - gładził ją po włosach.
-Nienawidzę go...- mruknęła, wtulając się w ciało chłopaka.
-Jak każdy. Obiecuję, że od teraz będę Cię przed nim bronił.
-Dziękuje.
-Już... Nie płacz. Wszystko jest dobrze. Ale pamiętaj, że wiemy o tym tylko Ty i ja.
-Dobrze, nie powiem nikomu.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie całując ją w czoło.
-Który to miesiąc? – spytał spoglądając na jej brzuch.
-Początek szóstego. – uśmiechnęła się delikatnie, starając otrzeć łzy.
-Znasz płeć?
-Nie. Nie pytałam lekarza, bo chcę, żeby zostało to niespodzianką do samego porodu. Ale... Dems twierdzi, że to dziewczynka. 
-Też coś tak czuję. - uśmiechnął się.
Brunetka westchnęła z uśmiechem, ocierając resztki łez z policzków.  Rozmawiali jeszcze przez bardzo długi czas. Dziewczyna zasnęła oparta o ramię Payne'a, kiedy ten około trzeciej w nocy, zaczął swoje wywody na temat piłki nożnej. Liam bez wahania zaniósł ją do łóżka i okrył kołdrą. Po kilkunastu minutach sam odpłynął w głęboki sen.

                                                                          ***
Megg obudziła się wyspana i uśmiechnięta. Przekręcając się na drugi bok zauważyła Liama, który smacznie spał. Nadal była zdziwiona przez to czego dowiedziała się kilka godzin temu, lecz miała nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze. Kiedy chłopak obudził się oboje zeszli na dół w celu zjedzenia śniadania. W kuchni zastali Dems i Nialla jedzących razem śniadanie. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie Dems siedząca na stole przed blondynem, który ją karmił. Brunetka nie czekając ani chwili dłużej pocałowała bruneta w policzek i kazała mu wrócić do pokoju. Sama zabrała się za przygotowanie kanapek. Po chwili usłyszała nagły śmiech i zanim się odwróciła Dems i Nialla nie było już w kuchni. Nie wiedząc o co chodzi ruszyła na górę z przygotowanym śniadaniem. Po chwili dziewczyna już znajdowała się w pokoju. Wyraz jej twarzy bardzo rozbawił bruneta, na co zielonooka tylko roześmiała się głośno.
-Widziałeś to?!- spytała, Payne potwierdził, skinieniem głowy.- Co to miało być?
-To była Dems i Niall... I twierdzę, że coś pili.
-Mam podobne przeczucia...- mruknęła pod nosem, siadając na łóżku, obok Liama. - Jedz...
-Ty też. Nie głodź swojej dziewczynki. - uśmiechnął się biorąc kanapkę. 
-Nie martw się o to, jest dobrze odżywiana...- uśmiechnęła się, gładząc po brzuchu. 
-Zawsze się martwię. - wzruszył ramionami, po czym zaczął jeść. Jej jedyną reakcją był nikły uśmiech. Sięgnęła po jedną z pysznych kanapek i od razu zaczęła ją konsumować.
-Robisz lepsze kanapki od Dems. Ale shh... - powiedział, gdy skończył jeść.
-Dziękuję. Będę robić je częściej, jeśli ci smakują.
-Idziemy do nich? – Liam uśmiechnął się.
-No, chyba powinniśmy ich rozdzielić...- zachichotała, bardzo powoli zsuwając się z łózka.
-Czułem od Dems alkohol. - powiedział otwierając drzwi przed brunetką.
-Zaraz sprawdzę co zniknęło z barku...- mruknęła wychodząc z sypialni. Szybkim krokiem skierowała się do salonu, gdzie znajdował się wspomniany barek. Gdy przeskanowała jego zawartość, okazało się, że zniknęło kilka wcześniej nadpitych trunków. -Miałeś rację...
Chłopak zaśmiał się idąc w kierunku pokoju, w którym znajdowali się Niall i Demi. Zapukał do drzwi. W odpowiedzi usłyszał tylko donośny śmiech Dems, kiedy wszedł do pokoju, zastał swoją dziewczynę, siedzącą na fotelu w samej koszulce, oraz majtkach, które ledwo co zasłaniały jej pośladki. Chłopak stanął jak wryty w ziemię, a zaraz obok niego pojawiła się brunetka.
-Miło się piło, ale już czas to skończyć.- westchnęła głośno, podchodząc do małego stolika, na którym stały butelki z niedopitym trunkiem. Jednym zwinnym ruchem zabrała je ze stołu, podając je do ręki Liamowi.
-Ejj! Ja to piłam!- oburzyła się blondynka.
-Masz rację, piłaś. - syknęła, zabierając z rąk panny Harrison niewielką, szklaną butelkę.
-Niall! Powiedz jej coś...
-To Ty wypiłaś więcej. Nie ja. -uniósł ręce w geście obronnym. -Ale miło było. Dziękuje. -zaśmiał się i wstał z łóżka. -Hej kochanie. - mruknął cicho podchodząc do Megg i całując ją w policzek.
-Odsuń się...- warknęła, unikając ust blondyna. Prędko udała się do kuchni, gdzie wylała resztki alkoholu.
-Megg. Wypiłem tylko szklankę. Nie więcej... - blondyn szybko za nią poszedł.
Liam dobrze wiedział, że nie wytrzyma długo. Zeskanował półnagie ciało swojej narzeczonej i przewrócił oczami. Ona cały czas się uśmiechała. Dawno nie była w takim stanie.
-Powiedz mi... Czemu?- skrzyżował ręce przy torsie.
-Ale co kochanie?
-Nie udawaj.
-Chodzi Ci o to, że piłam?
-Omijając fakt, że paradujesz przed Niallem z prawie gołym tyłkiem, to tak. O to właśnie mi chodzi- przewrócił oczami.
-Ojj...kochanie. - dziewczyna wstała i uwiesiła się na szyi Liama.
-Zadałem ci pytanie i oczekuję odpowiedzi! - odsunął ją od siebie.
-Siedzieliśmy, gadaliśmy i tak jakoś wyszło. - powiedziała cicho podchodząc do walizki, wyciągnęła z niej czyste ciuchy.
-Wiesz, że nie lubię kiedy pijesz...
-Ja też nie lubię, kiedy Ty pijesz... - blondynka zbierała wszystkie rzeczy, które będą potrzebne jej przy kąpieli.
-Ale nie piłem. Jestem całkowicie trzeźwy, więc nie powinnaś się mnie czepiać!
Blondynka nie odezwała się. Wyminęła go i wyszła z pokoju. Brunet szybko udał się za swoją narzeczona. Zanim ta zdążyła zamknąć drzwi, chłopak wślizgnął się do środka, tym samym zaskakując blondynkę. Kiedy panna Harrison spojrzała na niego zdziwiona, brunet podszedł do niej prędko i namiętnie ją pocałował. Ich usta walczyły ze sobą zawzięcie. Żadne z nich nie chciało odpuścić.
-Następnym razem zawołaj mnie, kiedy będziesz miała zamiar się upić, słońce- mruknął prosto w jej piękne usta.
-Obiecuję, że następnym razem upiję się z Tobą...- szepnęła, opierając swoje czoło o czoło jej ukochanego.
-Zapraszam pod prysznic, kochanie...- uśmiechnął się, lekko łapiąc za dolną część koszulki blondynki.

***
-Megg. Wypiłem tylko szklankę. Nie więcej... - blondyn szybko za nią poszedł. Dziewczyna słysząc krzyk blondyna warknęła pod nosem.
-I o jedną za dużo! 
-Kochanie... Przepraszam... Nie jestem pijany i już dawno nie mam tego w sobie.
-Co nie zmienia faktu, że jestem na Ciebie zła.
-Przepraszam. - złapał ją za dłoń. 
-Dobrze, nie kłóćmy się o to, wybacz. - westchnęła. -Mało spałam i jestem rozdrażniona. Przepraszam. - uśmiechnęła się blado.
-Mało spałaś? - uniósł brwi przytulając dziewczynę do siebie.
-Owszem...- wtuliła się w niego, z przyjemności przymykając oczy.
-To co robiłaś z Liamem? - gładził ją po włosach.
-A... wiesz... Zmęczył mnie trochę... - odrzekła szybko.
-Czym? - delikatnie połaskotał ją w szyje.
-A jak myślisz?- zachichotała, schylając głowę, tym samym utrudniając ukochanemu dostęp do swojej szyi.
-Mam nadzieję, że nic nie robiliście...
-Spokojnie, skarbie. Tylko rozmawialiśmy... Gdzieś do trzeciej.- mruknęła.
-Dobrze. - delikatnie ją pocałował, po czym wziął na ręce i zaczął kierować się w stronę pokoju Megg. Brunetka spokojnie wtuliła się w jego ciało, opierając głowę o jego ramię. Już po chwili oboje znajdowali się w pokoju. Horan niemal od razu wygodnie ułożył ją na miękkim łóżku. -Co mi powiesz, kochanie? - zapytał, gładząc jej brzuch.
-A co chciałbyś usłyszeć? -szepnęła spokojnie, delikatnie się uśmiechając.
-Obojętne. Byleby słyszeć twój głos. - uśmiechnął się przymykając oczy.
-No więc... Z chęcią zapytałabym, co robiłeś z Demi, ale wiem, więc raczej o to nie zapytam... Ale chcę wiedzieć jedno: ile ona wypiła?
-Na pewno jakiś litr.
Dziewczyna jedynie westchnęła ciężko.
-Próbowałem ją powstrzymać, ale ona jest bardzo silna.
-Co zrobiła?- zdziwiła się.
-No cóż... Ręka nadal trochę mnie boli... Ale przynajmniej się wtedy śmiała, a nie była zła.
-No powiedz!- uniosła się na łokciach, wyczekująco spoglądając na Nialla.
-Ugryzła mnie. - zaśmiał się.
-Co?! Naprawdę?
Blondyn pokazał jej rękę, na której odbite były zęby. Brunetka od razu złapała jego rękę i czule pocałowała. Po tym delikatnie pogładziła to miejsce kciukiem.
-Przestań. - zaśmiał się. -Było śmiesznie, gdy to robiła.
-Nie wiem co było w tym śmiesznego…
-Bardzo mocno złapała moją rękę, ale nie mogła trafić w nią ustami...
-Dobra, nie chcę więcej o tym słuchać!- westchnęła, układając się wygodniej. Chłopak uśmiechnął się i mocno ją do siebie przytulił. Zaczął jeździć dłonią po jej brzuchu. -Kocham Cię, wiesz? -szepnęła cichutko.
-A wiesz, że ja Cię też?
-Nie wiedziałam!- zażartowała szybko, udając zaskoczenie, po czym zachichotała.
-Mhm... - chłopak zatoczył palcem kółko na jej podbrzuszu. Czując to dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła.
-Mam na Ciebie ochotę. - szepnął jej do ucha, po czym pocałował ją w szyję. Brunetka mruknęła cicho.
-Mmm... I co z tym zrobimy? -zbliżyła swoją twarz do twarzy swojego chłopaka i lekko musnęła jego usta.
-A co byś chciała?
-No nie wiem, nie wiem...- mruknęła, wsuwając jeden palec za gumkę jego luźnych dresów. Chłopak uśmiechnął się szeroko i zawisł nad brunetką. Zaczął zdejmować z niej bluzkę. Zielonooka lekko uniosła się, ułatwiając Niallowi tę czynność. Niemal od razu zabrała się za pozbycie jego koszulki.
-Kocham Cię. - mruknął cicho w jej usta, po czym zaczął ją namiętnie całować, nie dając brunetce szansy na odpowiedź…

***



Tym oto rozdziałem kończymy część pierwszą naszego opowiadania. :)
Jeśli macie ochotę poznać dalsze losy naszych bohaterów to piszcie w komentarzach- czy mamy pisać drugą część, czy też wolicie zakończyć opowiadanie teraz.
Jeśli naprawdę podoba Wam się ten wytwór naszej wyobraźni możemy dla Was napisać rozdziały tworzące drugą część. Wybór należy do Was.

Co sądzicie o tym, co wyznał Liam? Kłamał, by nie wyjść na skończonego debila, czy też mówił szczerą prawdę? Dlaczego Margaret tak szybko mu uwierzyła? 
Chcemy poznać Waszą opinię! :)

No cóż...
Jeśli zdecydujecie się, by czytać dalej tę historyjkę, to koło środy/czwartku dodamy informację o tym jak od teraz będzie wyglądała nasza praca na tym blogu. A jeśli wolicie zakończyć wszystko teraz- napiszemy epilog i rozstaniemy się.


Czekamy na komentarze.


Wasze Dems i Megg.

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 41



Następnego dnia Dems razem z Liamem spędzili wspólny poranek. Rozmawiali, śmiali się… Zwykły dzień. Około czternastej blondynka postanowiła udać się do Megg. Tak też zrobiła mimo, że Liam nie był zadowolony z jej planów.
- Hej kochanie. – blondynka mocno ją przytuliła.
- Hej…  - Megg uśmiechnęła się ledwo widocznie, nadal nie wyglądała najlepiej co zostało zauważone przez Dems.
- Jak się czujesz?
- Bywało gorzej…
- Znów zemdlałaś?
- Nie, nie, ale ogólnie jakoś źle się czuję…
- To chodź, pójdziemy we dwie do lekarza. – zaproponowała blondynka.
- Nie. Za klika dni mi przejdzie. Osłabiłam się i tyle. – wzruszyła ramionami.
- I dlatego musisz iść do lekarza. Wiesz, że musisz o siebie bardzo dbać.
- I będę dbać… Od dzisiaj.  – uśmiechnęła się.
- Niall! – lekko krzyknęła.
- Co? – przyszedł do nich nerwowo spoglądając w stronę bladej brunetki.
- Hej kochany. – powiedziała szybko. – Porywam Ci dzisiaj Megg…
- Okej, a mogę wiedzieć, po co? – zdziwił się.
- Na badania. To Ty nie wiesz, że w ciąży trzeba co miesiąc robić badania?
- No wiesz…My długo się nie widzieliśmy. Skąd miałem wiedzieć, co robiła jak mnie przy niej nie było…
- Megg, na górę! Może ja też się zbadam… - udała się w stronę schodów.
- Nie chcę…
- Megg…nie denerwuj mnie, złotko. – uśmiechnęła się.
Brunetka szybko spuściła głowę jak mała dziewczynka po ‘’kazaniu’’ rodziców. Po czym fuknęła coś niezrozumiale, ale pod nosem.
- Idziemy… - powiedziała Demi, złapała zielonooką za dłoń i skierowała się w stronę schodów. Brunetka szła za nią niechętnie. – No to, ubieraj się w coś ładnego. – uśmiechnęła się szeroko, kiedy weszły do pokoju.
- Zrozum, że nie chcę tam iść. – zaczęła Megg, niechętnie otwierając wielką szafę.
- Megg, musisz się przebadać. – stwierdziła panna Harrison, po czym wyjęła z szafy parę czarnych rurek, luźną, czerwoną bluzkę i kazała zielonookiej się w to ubrać.
- Lepiej?  - fuknęła Margaret.
- Ty zawsze ślicznie wyglądasz. – uśmiechnęła się Dems, by załagodzić sytuację.
- Okej to my idziemy, jak coś to będziemy dzwonić. – oznajmiła Dems, schodzą na dół z Margaret. 
- Pa kochanie. – Niall podszedł do Megg i pocałował ją w policzek. Dems podeszła do Liama i namiętnie go pocałowała. Oczywiście, pożegnanie musi być.
Po wizycie u ginekologa dziewczęta udały się na krótki spacer po parku, w trakcie, którego Megg była wyłączona, nieobecna. W końcu Dems zdecydowała się zamówić taksówkę, co uspokoiło nieco brunetkę, kiedy kilkanaście minut później siedziała już na kanapie, również nie była „wśród żywych”.
- I jak kochanie? – zapytał Niall.
- Dobrze. – wyrwał ją z zamyślenia.
- Badania wyszły lepiej niż ostatnio, ale i tak ma dużo odpoczywać. – oznajmiła Dems.
- Mówiłam, że nic mi nie jest, że to tylko osłabienie…
Niall uśmiechnął się i usiadł obok Megg, przytulił ją do siebie.
- Li chodź na chwilę… - Demetria wstała. – Zaraz wracamy. – wzięła chłopaka za rękę i poszła z nim do pokoju obok. Liam oparł się o parapet, tak jak poleciła mu Dems. Już po chwili mocno przytuliła się do niego.
- Stęskniłam się za Tobą. – uśmiechnęła się.
- I tylko dlatego mnie tutaj przyprowadziłaś? – uśmiechnął się i przytulił ją.
- Tak, tylko dlatego… - pocałowała go. – Jak się czujesz? Jak z Niallem?
- Normalnie…dużo gadamy.
- Bo wiesz…ostatnio spędzacie całe dnie ze sobą…sam na sam…
- Dużo rozmawiamy. – zaśmiał się. Dems pocałowała go namiętnie, złapała go za dłoń i oboje poszli do salonu.
- Ekhem! – głośno odchrząknęła, kiedy zobaczyła całujących się Megg i Nialla. Nie zareagowali. – A mnie nie pocałujesz?! – prawie wrzasnęła oburzona. Megg gwałtownie oderwała się od Nialla, wyglądała na zaskoczoną.
- Na pewno nie tak samo! – zaśmiała się. Dems wywróciła oczami i usiadła na fotelu.
- Too chłopaki…zróbcie nam coś dobrego!
Oboje się zaśmiali.
- Do jedzenia! Jesteśmy głodne, zboczeńce! – warknęła blondynka.
- Oczywiście. – blondyn cały czas się śmiał. – Co chcecie?
- Zróbcie…coś dobrego. Niespodziankę…tylko, żeby zjadliwe to było proszęęęęę… - błagała brunetka.
- O właśnie! – Demi wstała i usiadła obok Megg. Ta od razu się do niej przytuliła.  – Ooo…Moja, mała Meggi. – uśmiechnęła się szeroko i objęła ją. Dziewczyna wtuliła się w nią jeszcze bardziej. Chłopaki tylko się zaśmiali i wyszli z salonu. – Kocham Cię. – lekko się zaśmiała. Megg uśmiechnęła się.
- Jesteś zmęczona?
- Od kilku dni jestem zmęczona. – westchnęła. – Ale tak jest mi tutaj dobrze.
- Mi też. To może po jedzeniu zrobimy tak jak przychodziłyśmy ze szkoły, chodziłyśmy razem spać. – zaśmiała się.
- Tak…z chęcią się z Tobą prześpię.
- Liam! Niall!
- Co? – weszli do salonu, zjawili się tam tak szybko jakby stali pod samymi drzwiami.
- Macie gumki? – blondynka zapytała jak gdyby nigdy nic.
Obaj popatrzyli na siebie zdziwieni, a następnie na Dems. Rozmiar ich oczu podwoił się nieznacznie…
- Co?!
- Pytam się czy macie gumki? – ponowiła pytanie.
- Ale po co Ci kochanie? – Liam zaśmiał się.
- Bo Megg powiedziała, że się ze mną prześpi i muszę się zabezpieczyć.
- Deeeeeeems, ogarnij się proszę – zaśmiała się Margaret.
- No dobra. Prześpimy się po koleżeńsku.
- Tak jak za dawnych lat…
- No właśnie. Ahh…
- Te czasy…
- Było dobrze…
Kiedy Liam i Niall usłyszeli te słowa szybko wrócili do kuchni. Nie mieli zamiaru nadal tego słuchać… Megg od razu wybuchała śmiechem.
- Ale tak na serio to jestem zmęczona i pójdziemy spać… - oznajmiła blondynka.
- Pójdziemy.
- Bo ja mam jeszcze jedną sprawę.
- Jaką słonko? – spytała z troską.
- Bo ja tu jeszcze pewnie posiedzę i…
- I?
- Możemy z Liamem ‘zamieszkać’ u Ciebie? Bo nie chcemy tak cały czas mieszkać w hotelu.
- Emm…tak, tylko zapytam Alex. Wiesz, to jej dom, ale i tak się pewnie zgodzi.
- Dziękuję kochanie. – przytuliła ją. – Oczywiście, będziemy robić zakupy, sprzątać itp… - zaśmiała się.
- Dobra… jakoś razem przeżyjemy.
- Mam nadzieję, że się nie zjemy…
- Nie wiem jak będzie z Liamem… - westchnęła brunetka.
- Poradzimy sobie, naprawdę.
Kiedy dziewczyny zjadły kanapki, które przygotował Niall, bo jak twierdził, Liam nie był wystarczająco gotowy, aby użyć noża… Obie udały się spać. Tak jak planowały, zasnęły po kilku minutach.
***
Po około godzicie Megg obudziła się. W pokoju zastała Nialla i Liama, zacięcie grzebiących za czymś w telefonie blondyna.
- Emm…co Wy tu robicie? – przetarła oczy.
- Siedzimy. – odpowiedział brunet jak gdyby nigdy nic.
- Ale dlaczego akurat tutaj? – zdziwiła się.
- Bo chcieliśmy sobie na Was popatrzeć?
- Aha…nie wiem, w jakim celu, ale ok. Alex już może jest?
- Siedzi na dole. Dlatego my jesteśmy tu. – zaśmiał się Niall.
- Mogliście tak od razu. – razem we trójkę się zaśmiali. – Cicho. Obudzicie ją. – wstała z łóżka i poszła do salonu.
- Okej to teraz jej! – zerwał się Niall, kiedy tylko Megg wyszła.
- Okeej. – Liam od razu zaczął robić blondynce zdjęcia, kiedy zauważyli, że się budzi, spokojnie usiedli.  Dems usiadła na łóżku i rozglądała się.
- Ejj! Co Wy tu robicie? – od razu przykryła się bardziej kołdrą. – Gdzie Megg?
- My siedzimy tutaj, Megg zeszła do Alex. – oświadczył Niall.
- Ale dlaczego siedzicie tutaj?
Obaj zaczęli gwizdać.
- Myślicie, że jestem taka głupia i nie czułam, że robicie mi zdjęcia?
 - Emm…tak, tak myśleliśmy. – przyznał brunet.
- To pomyliliście się… ale będą ładne zdjęcia do ramki.
- Tak, tak. Tak to sobie tłumacz. – obaj się zaśmiali. Blondynka również zaczęła się śmiać, po czym zorientowała się, że ubrana jest tylko i wyłącznie w luźną bokserkę i majtki. Po chwili do pokoju wróciła Megg, która również była ubrana w to samo.
- Takie pytanko… - odezwał się Liam.
- Co? – spytała Megg.
- Wy spałyście razem, tak w samych majtkach? – zdziwił się.
- A co to za problem? Nie raz widziałyśmy się nago. – oznajmiła blondynka.
- Właśnie… Nam to nie przeszkadza, ale jeśli Wam tak, to możemy się ubrać. – brunetka usiadła obok Dems. Ta od razu przykryła ją kołdrą. Megg otuliła się po samą szyję. – Teraz nic mi nie widać. Jesteś zadowolony, Liam?
- Dlaczego to pytania niby do mnie?
- Bo się nas uczepiłeś.
- Zapytałem tylko! – zaśmiał się.
- Nie jesteś godzien o to pytać! – odrzekła poważnie powstrzymując śmiech.
- Dobra, nie wnikam, co robiłyście. – westchnął, przewracając oczami.
- Lepiej, żebyś nie wiedział. – spojrzała porozumiewawczo na Dems.
- No właśnie, ale wiesz mogłaś trochę delikatniej te palce pchać. – blondynka spoważniała.
- Ej! To nie moja wina, że tak Cię to bolało! Ty też wcale delikatna nie byłaś! Jestem w ciąży, mogłaś uważać! – oburzyła się.
- Już nigdy się z Tobą nie prześpię! – udawała obrażoną.
- I dobrze. Możesz o mnie zapomnieć i o moich też! – wstała z łóżka i wyszła z pokoju, bo już nie mogła powstrzymać śmiechu. Za drzwiami było słychać jej śmiech. Po chwili weszła do pokoju, już w spokojniejszej wersji.
- Co Wam się dzieje? – odezwał się Niall.
- Mówiłyśmy tylko o naszych odczuciach podczas…no wiesz… - oznajmiła blondynka.
- Wy…Wy naprawdę? – Liam wziął to na poważnie.
- Jak zawsze. – nadal była poważna.
- CO? – Niall o mało, co nie wybuchł.
- No co? – Dems zdziwiła się.
Megg nie usiadła na łóżku, bo czuła, że nie wytrzymałaby tam długo. Usiadła na dużym kręconych foteli przy biurku i zaczęła się na nim obracać.
- Myślicie, że kto jest drugą mamą tego dziecka? – Dems wybuchła śmiechem.
- To dziecko nie ma tatusia. Tylko dwie sssssssudowne mamusie! – zaśmiała się nadal obracając na fotelu.
- Coś Wam nie pasuje? – Dems spytała chłopaków.
- Nie znałem Was od tej strony. – odpowiedział Liam.
- Noo ja też nie. – przyznała.
Megg zatrzymała fotel i wybuchała niekontrolowanym śmiechem.
- Megg! Uspokój się! Teraz na poważnie, chodź tu do mnie i usiądź. Nie będziesz świecić przed nimi gołą dupą!
Po kilku minutach niekontrolowanej głupawki dziewczyny oprzytomniały.
- Megg?
- Tak?
- Alex się zgodziła?
- Tak. – uśmiechnęła się.
- Dziękuję. – przytuliła ją, zerkając na Liama. – Idę podziękować Alex, gdzie mój dół? – zaczęła rozglądać się po pokoju.
Liam spojrzał na Nialla, a Niall na Liama, po czym zaczęli się śmiać.
- Ejj, no co? Gdzie go schowaliście?
- Czekaj ja to załatwię… - Megg uśmiechnęła się chytrze, wstała i usiadła Niallowi na kolana, zaczęła bawić się jego włosami. – Niall, kotku…Oddaj Demi spodnie, proszę… - pocałowała go czule.
- Ale ja ich nie wziąłem. Idź do Liama. – zaśmiał się.
Brunetka pocałowała go jeszcze raz i podeszła do Liama.
- Nie, na Tobie tego nie zastosuję. – warknęła do Demi.
- Li, proszę… - Dems zrobiła błagalne oczka.
- A gdzie taka prośba jak dla Nialla? Hmm…czekam. – rzucił zaczepnie, rozglądając się po pokoju.
- Jak będziemy sami, okej? – westchnęła.
- To nie dostaniesz spodni… - stwierdził.
- To idę spać. – położyła się odwrócona do ściany i przykryła kołdrą. Megg popatrzyła na Liama jakby chciała go zabić.
- No co? – zdziwił się.
- Oddaj jej te spodnie!
- Ehh… - wstał i wyciągnął spodnie z szafy. Wsadził je Dems pod kołdrę, delikatnie dotykając jej ud.
- Nie ma za co kochanie. – Megg wyszeptała jej do ucha. Dems przykryła ją całą kołdrą i zaczęła udawać, że ją całuje. Brunetka potrząsnęła kołdrą, żeby wyglądało to bardziej wiarygodnie. Po chwili Dems wyszła z pod kołdry już w spodniach.
- Kocham Cię! – uśmiechnęła się szeroko do brunetki.
- Ale ja Ciebie mocniej… namiętniej…czule…bardziej… - wychyliła samą głowę z pod kołdry.
- Dobra, wyłaź już stamtąd!
- Jestem naga.
- Ubieraj się!
- No już, już. – wstała i wzięła pierwszą sukienkę, jaką znalazła na wierzchu szafy, po czym wyszła z pokoju. Dems od razu usiadła Liamowi na kolanach.
- To pokażcie mi zdjęcie jak spałyśmy… - oparła się o Liama.
- Nie.
- Prooooooooooooooooszę.
- Ah masz, oglądaj. – podał jej telefon.
Dems zaczęła je przeglądać i uśmiechać się.
- Jak słodko. Musimy tak spać częściej, oooo…– komentowała. Kiedy zobaczyła zdjęcia, na którym Margaret trzyma dłoń na jej twarzy, momentalnie wybuchła śmiechem. Liam i Niall również się zaśmiali.
- My też musimy zrobić sobie takie zdjęcie. – uśmiechała się szeroko.
- Oczywiście, że tak.
- Ale w innej wersji.
 Niall chrząknął.
- Też tu jestem. – mruknął blondyn.
- Z Tobą też sobie zrobimy.
- Nawet nie mam zdjęć z Megg, a co dopiero z wami. – zaśmiał się.
- Poradzimy sobie…z kamerką w laptopie. – zaśmiała się.
Po chwili do pokoju weszła Megg, była ubrana w luźną sukienkę w groszki, co od razu zdziwiło Dems. Przecież Megg nienawidziła sukienek! Dziewczyna od razu zrobiła jej zdjęcie z zaskoczenia. 
- Niall idź do niej! – rozkazała Dems.
- Nie, nie lubię zdjęć… - jęknęła Megg, zakrywając twarz.
- Macie mieć zdjęcie jak jesteś w ciąży i koniec!
Megg wtuliła twarz w Nialla tak, żeby nie było jej widać.
- Teraz możesz zrobić.
- Nie przesadzaj! Uśmiech! Jesteś śliczna!
- Nie sądzę… - nadal chowała twarz.
- Megg słonko, bo już nigdy się z Tobą nie prześpię, a było tak dobrze.
- Jakoś to przeżyję. Mam Nialla.
- Ale z nikim nie było Ci tak dobrze jak ze mną! – zaczynała.
- Boże, masz! – odsłoniła twarz i delikatnie się uśmiechnęła.
Blondynka szybko zrobiła zdjęcie.
- Ślicznie! – pokazała im.
- Niall, ale słodko wyszedłeś! – Megg szeroko się uśmiechnęła i usiadła na fotelu.
- Postawie to sobie w ramce w pokoju.
- Dobra to my będziemy tak do dwóch godzin. Załatwimy wszystko i przyjeżdżamy.
- Już tęsknię. – nadal kręciła się na fotelu. Zapatrzyła się w zdjęcie.
Godzinę później Dems i Liam wrócili do domu Megg. Zostawili ją w salonie, przytuloną do Nialla.
- Jesteśmy!
- Wiesz, który pokój wasz… - mruknęła Megg. Ciągle była wtulona w blondyna.
- Jasne Skarbie. – zaśmiała się i ruszyła z Liamem do pokoju. Po dziesięciu minutach wrócili do salonu. Usiedli na kanapie i przytulili się do siebie. – Jakie plany na wieczór?
- Na wieczór…Hmm… - Megg popatrzyła na Nialla i zaśmiała się. – Nie no…em w sumie chyba żadne.
- My też nie…
- To…wieczór filmowy? – Megg uniosła głowę.
- Gorąca czekolada, kocyk?
- Chipsy?
- Tak! – obie oderwały się od chłopaków i przytuliły do siebie. Megg wstała i poszła do kuchni. Wróciła z wielką miską chipsów.
- Jestem. Tęskniliście wiem to, nie musicie tego mówić. – zaśmiała się, a zaraz za nią Dems, która już przytulała się do Liama. – Idę po Alex. – ruszyła w stronę schodów. Już po chwili obie weszły do salonu. – Wiem znów tęskniliście, wiem zdaję sobie z tego sprawę. Nie krzyczcie tak! – zaśmiała się po czym obie z Alex przytuliły się do siebie siadając na kanapie.
- Megg? – odezwał się blondyn, który siedział przytulony do jakiegoś miśka.
- Tak kochanie?
- Nie przytulisz mnie?
- Nie.
- Dems przytulisz mnie?
- Nie.
- Alex? Liam?
- Nie.
- Wiesz stary, że…nie.
- Chociaż Ty mnie misiu kochasz. – powiedział do miśka i mocno go przytulił.
- Nie no nie mogę się tak na Tobą znęcać. – brunetka wstała i przytuliła Nialla. Chłopak pocałował ją w czoło i równie mocno przytulił. – Już lepiej?
- Tak. – zaśmiał się.
- To teraz kochanie puść mnie. Idę do Alex. – niechętnie ją puścił. Wziął miśka i przytulił go przykrywając się po uszy kocem. Po chwili wstał i usiadł blisko Dems. Próbował się do niej przytulił razem z miśkiem. Megg udawała, że tego nie widzi. ‘’Zapatrzyła” się w film.
- Niall?
- Tak, Demi?
- Mogę wiedzieć co Ty usiłujesz zrobić? – zdziwiła się.
- Przytulić się do Ciebie. – wyjaśnił robiąc maślane oczka.
- A jeśli Cię przytulę to dasz mi spokój? - spytała.
- Ale tak baaaaaaardzo długo. – uśmiechnął się. Dems wywróciła oczami i oderwała się od Liama, po czym mocno przytuliła Nialla. Horan odwzajemnił uścisk i zaczął się bujać.
- Nie za dobrze Wam? – po pewnym czasie odezwał się Liam.
- Też możesz się przytulić. – oznajmiła Dems.
- Megg? Tulimy? – zapytał Megg i czekał na reakcję Dems. Megg oderwała wzrok od telewizora i podeszła do Liama. Sama się sobie dziwiła, ale przytuliła go bardzo mocno, co również zdziwiło samego Payne’a.
- Czyli dzisiaj robimy zamiankę. – Dems zachichotała i mocniej przytuliła Nialla.
- Jak chcesz…Liam? To co…idziemy do pokoju…? – była poważna. Czekała na to jak zareaguje Niall i Dems. Blondynka szepnęła coś Niallowi na ucho, on uśmiechnął się i pokiwał twierdząco głową.

- To paa! – Dems pomachała im w wielkim uśmiechem. Megg wstała i wzięła Liama za rękę. Razem udali się na góre.  – No to zaczynamy... – uśmiechnęła się chytrze, patrząc na Nialla.



***

Hmm...Od czego, by tu zacząć. Na początku przepraszamy Was za przerwę w dodawaniu rozdziałów, ale po prostu nie dajemy rady. Na chwile obecną mamy naprawdę dużo spraw i problemów. W zapasie mamy tylko dwa rozdziały, a nie mamy pojęcia, kiedy będziemy miały czas aby siąść i coś napisać.

No nic... Czekamy na komentarze.
Dziękujemy tym, którzy z Nami są.

Dems i Megg.

piątek, 13 czerwca 2014

Informacja.

Kochane, 
Przepraszamy najmocniej, ale niestety nowy rozdział nie pojawi się dzisiaj. 
Po prostu nie dajemy rady, nie wyrabiamy się. 
Jest koniec roku, a co się z tym wiąże- poprawianie ocen. I mamy teraz tyle roboty, że nie dałyśmy rady. 
Mamy nadzieję, że zrozumiecie. 




                                                              

                                                                                              ~Margaret.




piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 40



Następnego dnia około godziny siódmej w całym pokoju hotelowym rozległ się ten irytujący, znienawidzony przez wszystkich, dźwięk budzika.
- Emm…Demi? – zaspany chłopak przekręcił się na drugi bok. 
- Tak? – blondynka zdążyła wyłączyć głupi dzwonek. Spokojnie usiadła na brzegu łóżka i leniwie się przeciągnęła.
- Po co budzik? – jęknął.
- Jestem na ósmą umówiona z Niallem. – odpowiedziała radośnie.
- Po co?
- Mamy dzień jedzenia. Myślałeś, że żartuję? – spytała zdziwiona.
- No…tak myślałem… - uśmiechnął się leniwie z zamkniętymi oczami.
Dziewczyna tylko zaśmiała się i wstała z łóżka. Nadal była w samej bieliźnie, przez co szybko postanowiła zniknąć za drzwiami łazienki. – Dobra ja lecę się wykąpać i jadę do Nialla na śniadanie. – pocałowała go, nachylając się nad nim. 
- Dobrze… Tylko się nie przejedz… - zaśmiał się przez sen.
- Zobaczymy… - mruknęła i wyszła do łazienki.  Po półgodzinnym prysznicu wyszła z pomieszczenia, ubrana, uczesana i umalowana. Liam leżał spokojnie na łóżku. Przysypiał, ale chciał pożegnać się z blondynką, więc twardo trzymał fason.
- Dobra, ja lecę. Kocham Cię. – pocałowała go czule.
- Miłego dnia, kochanie!
- Jak coś będę dzwonić. – oznajmiła z uśmiechem.
- Dobra. Pa. – uśmiechnął się i kiedy tylko wyszła znów zasnął.

*kilkanaście minut później*

- Jestem! – krzyknęła, kiedy weszła do domu Megg. Drzwi były otwarte, więc nie trudziła się, by zapukać. Od razu przywitała ją Alex.
- O Boże, heej! Jak ja Cię dawno nie widziałam. – uśmiechnęła się szeroko czarnowłosa.
- Hej! – mocno ją przytuliła, pamiętała jeszcze czasy, kiedy Alex była jedną z najbliższych dla niej osób.
- Przyszłaś do Niall’a, prawda? – zaśmiała się. –Idź. Świruje w kuchni od godziny.
Blondynka szeroko się uśmiechnęła i pobiegła do kuchni, gdzie zastała blondyna ustawiającego jedzenia na wielkim stole.
- Niall! – od razu mocno go przytuliła.
- Hej. Nie mogłem się doczekać aż przyjdziesz. Patrz ile jedzenia naszykowałem! – wskazał na stół, który w całości zasłonięty był jedzeniem.
- O Boże… - cofnęła się do tyłu.
- Co? Za dużo? Jak nie, to zjem sam. – wzruszył ramionami.
- Zjemy razem! Gdzie Megg? – spytała od razu.
- To ja lecę! Pa! – do uszu Dems dotarł radosny krzyk Margaret, blondynka natychmiast pobiegła do przedpokoju, gdzie spotkała ubierającą się Richards.
- Gdzie idziesz? Dopiero przyszłam! – posmutniała.
- Ale ja mówiłam, że dzisiaj znajdę sobie jakieś zajęcie. – uśmiechnęła się.
- Dobra, dobra. Pa. – przytuliła ją mocno i pocałowała w policzek.
- Paa. – uśmiechnęła się szeroko i odwzajemniła uścisk, po czym wyszła z domu. Dems szybko wróciła do kuchni.
- No, to zostaliśmy sami… - zaśmiała się. Niall poruszył brwiami, a zaraz po tym roześmiał się głośno. – I jedzenie! – zaznaczyła.
- Oczywiście! To, co jako pierwsze?
- Te gofry z czekoladą? – usiadła przy stole, zacierając ręce.
- Zawsze jem je z Megg. – uśmiechnął się.
- To jak z Megg? – zapytała po chwili.
- Ale w jakim sensie?
- Między wami. – uśmiechnęła się.
- Jest dobrze. Jak na razie nie mam, na co narzekać. 
- Buzi, buzi… - zaśmiała się.
- Co…?
- Nic, nic…
Blondyn tylko się zaśmiał. Dems po chwili zaczęła bawić się goframi, widocznie straciła apetyt, co nie umknęło uwadze Horana.
- Nie chcesz już? – spytał z troską dokładnie wyczuwalną w głosie.
- Nie mogę więcej…rozumiesz.
- Rozumiem. Nie zmuszam Cię do jedzenia.
- Wiesz…zrobiłam to, bo Ty lubisz jeść, a ja chce, żeby z jedzeniem było jak dawniej i żeby Megg i Li widzieli, że się staram.
- Megg bardzo się o Ciebie martwi. Nie sypia odkąd dowiedziała się, że to do Ciebie wróciło… Ale ona wie, że się strasz.
- Nie mówiła mi tego…
- Bo nie chciała Cię martwić. Mi też nic o tym nie mówiła, ale wiesz …hmm… rozmawiała o tym z Alex, a Alex ma długi język. – uśmiechnął się.
- Bez przesady. – zaśmiała się i zaczęła pić wodę.
- No wiesz…w tym sensie, że mi o tym powiedziała. – również się zaśmiał. – Jak chcesz jeszcze wody to jest w tamtej szafce. Dobrze się czujesz?
- Tak, dobrze, ale co bym nie zjadła to chce mi się wymiotować i muszę pić wodę, pomaga mi… - westchnęła i podeszła do szafki.
- Dobrze, że chociaż to Ci pomaga. – uśmiechnął się z troską, nadal jedząc.
- Tylko się nie zadław. – zaśmiała się ponownie.
Tego dnia wszyscy byli w zadziwiając dobrym humorze, czyżby cisza przed burzą…?
- Nie bój się o mnie… - zapewnił.
Dems uśmiechnęła się i podeszła do stołu. Sięgnęła po swoje ulubione solone chipsy.
- Teraz Ty się nie zadław!
- Wiesz, że je lubię… - wzruszyła ramionami jedząc.
- Wiem, wiem…
***
Brunetka postanowiła, że wolny poranek na spędzeniu zakupienia jakiś produktów spożywczych, gdyż z pewnością Niall opróżnił już całą zawartość lodówki… Na samą myśl o blondynie na twarzy Megg pojawił się szeroki uśmiech. Po długim spacerowaniu przez alejki ze słodyczami Margaret udała się na stoisko z warzywami, kiedy wybrała smacznie wyglądające jabłka włożyła je do niewielkiego koszyka, odwróciła się, by iść dalej, lecz gdy to zrobiła, zamarła w bezruchu. Nie spodziewała się spotkać go tam. Stanęła właśnie twarzą w twarz z osobą, której tak bardzo nie lubiła. Zresztą… ze wzajemnością. Gdy Payne zorientował się, że stoi przed nim właśnie Magg, odwrócił się na pięcie i odszedł na inne stoisko. Dziewczyna spoglądnęła na niego ukradkiem, lecz już po chwili skarciła się za to i po prostu udała się do kas…
Kilka minut później panna Richards wyszła ze sklepu i powoli kierowała się do wyjścia z centrum. Jednak po kilku krokach poczuła jak jej nogi odmawiają posłuszeństwa i są jakby z gumy. Przed oczami miała miliony czarnych plam. Już po kilku sekundach dziewczyna przeżyła zderzenie czołowe z podłogą. Na szczęście świadkiem tego wydarzenia był pewien nielubiany przez nią brunet, który od razu zareagował i zerwał się w jej kierunku.
- Wszystko dobrze? - spytał
Brunetka złapała się za głowę, która strasznie ją bolała. Nie wiedziała, co się dzieje.
- Megg? Źle się czujesz? – złapał ją za ramię.
Dziewczyna czuła się źle do tego stopnia, że nie wiedziała, kto jest obok niej. Nie kontaktowała.
- Słabo mi. Bardzo… - wymamrotała.
- Chodź, usiądź. – ostrożnie podniósł i zaprowadził na ławkę. Megg nadal nie podnosiła głowy. – Megg…- lekko nią potrząsnął. Dziewczyna zmarszczyła czoło i uniosła wzrok. – Zawieść Cię do szpitala?
- Nie, nie trzeba…- próbowała wstać, ale nie wyszło jej to.
- Raczej tak. Zmówię taksówkę.
- Nie…zaraz mi przejdzie.
- Wątpię w to. Zawieść Cię do domu?
- Dam sobie rade.
- Zasłabłaś. Dzwonię po taksówkę i jedziemy do Ciebie. – wyciągnął telefon i od razu zadzwonił. Megg nic już nie mówiła. Ponownie załapała się za głowę.
Po dwudziestu minutach byli już w domu. Liam niósł ich zakupy cały czas podtrzymując Megg, która ledwo stała na nogach. Kiedy tylko weszli, Megg usiadła na kanapie.
- Co się stało? – Niall wpadł do salonu.
- Przyjechaliście, RAZEM? – Dems bardzo się zdziwiła, zaznaczając ostatnie słowo. 
- Byłem w sklepie i Megg zasłabła.
- Kochanie, co Ci jest? – Niall od razu usiadł przy niej.
- Nic. Słabo mi było.
- Chodź, położysz się u siebie w pokoju. – wziął ją delikatnie na ręce. Megg oparła o niego głowę. Chłopak zaniósł ją do pokoju. Pomógł jej się rozebrać. Przyniósł jej wody i siedział przy niej. – Zjadłaś śniadanie?
- Nie.
- Megg… - Niall automatycznie wstał.
- Nie zdążyłam.
- Nie musiałaś się nigdzie śpieszyć. Zaraz Ci coś przyniosę. – pośpiesznie wyszedł z pokoju. Brunetka spuściła głowę i czekała, aż wróci jej ukochany.
- Co z nią? – zapytała Dems, kiedy tylko zobaczyła blondyna.
- Nie zjadła śniadania.
- A na mnie krzyczała, że mam jeść…
- Nie denerwuj się. – poszedł do kuchni i zrobił jej cały talerz kanapek, a do tego herbatę. Udał się na górę. Megg popatrzyła na niego pustym spojrzeniem. Nadal nie czuła się najlepiej.– Proszę. – podał jej talerz i usiadł obok niej trzymając kubek.
- Dziękuję. – zaczęła jeść niepewnie i powoli.
- Ciebie też trzeba pilnować żebyś jadła? – westchnął gładząc ją po włosach.
- Nie trzeba. – uciekała wzrokiem.
- Martwisz się o Demi, prawda? I dlatego nic nie zjadłaś?
- No tak…jakoś tak nie mam ochoty. Ciągle o niej myślę.
- Nie musisz się martwić. Wiesz ile już zjadła… - uśmiechnął się lekko.
- To dobrze, że ona coś zjadła…
Po długiej chwili talerz był pusty, tak samo jak kubek.
- Prześpij się. – pocałował ją w czoło.
- Nie chcę.
- Śpij. – ułożył się wygodnie obok niej. – Nie możesz spać całymi nocami.
- Skąd o tym wiesz? – zdziwiła się. Poczuła się jakby ktoś nakrył ją na karygodnym przestępie, no co od razu zarumieniła się.
- Nie jestem głupi, da się to zauważyć…
- Niby jak? – burknęła.
- Bo masz podkrążone oczy i czasami budzę się w nocy i czuje, że nie śpisz.
Brunetka spuściła głowę i westchnęła głośno. Chłopak ułożył ją wygodnie na swoim torsie i już po chwili dziewczyna starała się zasnąć w objęciach ukochanego.
- Widzisz? Śpij…
Megg cicho westchnęła ułożyła się wygodnie i przymknęła oczy.

*tym czasem na dole*

- Jakim cudem ona się zgodziła, żebyś ją tu przywiózł?! – Dems ciągle nie dowierzała w to, że Megg wytrzymała z Li’m w jednym samochodzie.
- Nie patrzyła, kto jej pomógł…Nie wiem czy ona w ogóle wie, że to ja…
- Z nią jest jeszcze gorzej niż ze mną…
- Właśnie widziałem. Jeszcze nikogo nie widziałem w takim stanie. Przestraszyłem się.
- Wracamy do hotelu? Idę powiedzieć Niallowi. – oznajmiła i nawet nie czekając na odpowiedź narzeczonego pobiegła do sypialni Megg, gdzie brunetka już spokojnie spała, przytulona do blondyna. Chłopak podziękował grzecznie za wspólny poranek i kazał przekazać Liamowi podziękowania za pomoc…
Panna Harrison już po kilku minutach szła przez park wolnym krokiem, wraz ze swoim ukochanym. Po prawie godzinnym spacerze, dotarli do hotelu, gdzie niemal od razi wspólnie położyli się na wielkim łóżku.
- Jak Ci minął dzień? Ile zjadłaś? – spytał z uśmiechem Liam.
- Zjadłam dużo.
- To, chociaż tyle dobrze. – ponownie uśmiechnął się.
- I piłam dużo wody i teraz boli mnie brzuch…
- Chcesz, żebym go pomasował? – zaproponował.
- Poradzę sobie. – uśmiechnęła się.
- Jak chcesz…
- A Tobie jak minęły te trzy godziny?
- Nijak. Poszedłem do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia. Pochodziłem trochę po centrum, później spotkałem ją…nie zwróciliśmy na siebie uwagi. Po wyjściu ze sklepu ona zasłabła…
- Dobrze, że chociaż Ty tam byłeś… - stwierdziła.
- Na pewno ktoś by jej pomógł. Było tam mnóstwo ludzi.
- A ja jednak wolałam, żebyś Ty jej pomógł, a nie ktoś obcy.
- No i pomogłem. – uśmiechnął się.
- I bardzo Ci dziękuję. – uśmiechnęła się i ciągle masowała swój brzuch, co zwróciło uwagę jej narzeczonego.
- Nadal Cię boli? – spytał z troską.
- Ale to tak z przejedzenia…
- Na pewno?
- Tak.
Blondynka uśmiechnęła się patrząc mu w oczy. Chłopak pogładził dłonią jego policzek i musnął jej usta.
- Kocham Cię…- mruknęła.
- Wiem kochanie, wiem…Ja Ciebie też. – odpowiedział.
Brunet nadal spoglądał prosto w piękne oczy jego narzeczonej. Dziewczyna nie wiadomo czemu, speszyła się i uciekła wzrokiem, umieszczając go na obraz znajdujący się za jego plecami. On nadal patrzył na twarz, swojej pięknej ukochanej, z takim uporem, jakby starał się znaleźć na niej odpowiedź na nurtujące go pytanie.
- A Dems…mogę wiedzieć, o czym z nią rozmawiałaś? – odezwał się.
- O mnie, o tym jak zachowywałam się dawniej podczas choroby…
- A pomogło Ci to, chociaż trochę?
- Szczerze mówiąc pomaga, i to dużo.
- To jednak opłacało się nam tu przyjechać. – uśmiechnął się.
- Uświadomiła mi, że nie mam się, czego wstydzić, choć czasami się hamuję…
- Hamujesz?
- Przed chwilą nie pozwoliłam, żebyś pomasował mi brzuch. – przypomniała.
- No tak, ale skoro ona…przecież mówiła Ci, że nie masz czego się wstydzić… popieram jej zdanie!
- Ale czasami nie potrafię…
- Będziemy nad tym razem pracować… - uśmiechnął się i przytulił ją do siebie.
- Widzisz? Teraz czuję się dobrze. – odwzajemniła uścisk.
- I tak ma być! – uśmiechnął się jeszcze szerzej i pocałował ją.

***

Megg otworzyła oczy, a jej głowa od razu zaczęła pulsować, przez co cicho syknęła. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Była sama, więc postanowiła wstać, by poszukać Nialla.
- Leż… - blondyn wszedł do pokoju.
Megg zdziwiła się gdyż nigdy wcześniej chłopak nie był dla niej tak oschły, po czym znów usiadła na łóżku, okrywając się kołdrą.
- Jak się czujesz? – usiadł obok niej.
- Już lepiej. – uśmiechnęła się blado.
- Chcesz coś jeść? Zadzwonić po Demi?
- Emm…na jedzenie nie mam ochoty, ale zadzwoń do Demi proszę…
- Okej. – sięgnął po telefon i zadzwonił. Ich rozmowa nie trwała zbyt długo. Było to zaledwie kilka słów. – Zaraz będzie. - uśmiechnął się.
Po niecałych trzydziestu minutach w drzwiach pokoju pojawiła się Dems. Margaret przywitała ją bladym uśmiechem, lecz Demetrii nie było do śmiechu.
- Chyba mamy do pogadania…- usiadła na łóżku.
- Dlaczego?
- Nie zjadłaś śniadania, nie śpisz w nocy… Megg nie możesz się tak o mnie martwić.
- Wiem, ale nie chodzi tylko o Ciebie…
- To mów, co Cię gryzie… - westchnęła blondynka.
- Harry…nie wiem czy on sobie po prostu odpuścił, czy szykuje na mnie coś nowego…
- Wiesz, w jakim hotelu mieszkał, kiedy tu był?
- Tak, bo u niego byłam… Britannia Hotel. 
- My mieszkamy tam z Liamem i nie zauważyłam go tam… - stwierdziła uspokajająco Dems.
- To może wyjechał.
- I nigdy nie wróci… Teraz najważniejsza masz być Ty i maleństwo!
Megg uśmiechnęła się szeroko i położyła rękę na brzuchu.
- Dawno go nie przytulałam. – blondynka zaśmiała się i przytuliła do brzucha Megg.
- Ooo…jak miło!
Dems delikatnie pomasowała go wewnętrzną stroną dłoni, po czym cmoknęła w sam jego środek.
- Jestem ciekawa, czy to chłopiec, czy dziewczynka. – zastanawiała się brunetka.
- Dziewczynka. – stwierdziła bez zawahania.
- Skąd to wiesz? – zaśmiała się.
- Przeczucie.
- Trzymam Cię za słowo!
- I będzie blondynką, po cioci!
- Co do tego to nie byłabym taka pewna…
- Ciocia się tym zajmie. Kupi się rozjaśniacz, prawda? – nachyliła się do brzucha.
- Nie pozwolę! – zachichotała.
- Zamkniemy mamusię w łazience, nie? – mówiła do maleństwa.
- Ej! Nie ma, nie ma! Już wystarczy, że tatuś się farbuje… - jęknęła Megg.
- To tatuś się zgodzi…
- Ej! To ja jestem mamą i nie wyrażam zgody! – zaczęła.
- Nie słuchaj jej…ciocia się wszystkim zajmie… - ciągle mówiła do brzucha. Brunetka odwróciła się od niej. – Przecież wiesz, że żartuję. – zaśmiała się.
- Wiem. – również się zaśmiała.
- Zobaczysz jak skończysz osiemnaście… - mruknęła do brzucha.
- Skończ tą rozmowę proszę Cię… - westchnęła Megg, przewracając oczami.
- Ale tak fajnie mi się z nią rozmawia… - uśmiechnęła się szeroko.
- Jest moja!
- Ciocia też ma do niej prawo!
- Nie ma…
- Dobra, dobra. Chodź idziemy coś zjeść, bo nie zdążyłam z Niallem zjeść wszystkiego.
- Nie mam ochoty na jedzenie.
- Masz…Ubieraj spodnie, bo w majtkach nie pójdziesz!
- Mój dom, będę chodziła, w czym chce. – prychnęła Margaret, odrzucając włosy przez jego ramię.
- Li jest na dole, ale jak chcesz… - zaćwierkała Dems.
- Nie! Nie wiedziałam, że on jest. – zerwała się.
- Przecież nie będę jeść sama. Chodź, siedzą w salonie, a my idziemy do kuchni…
- No już. – ubrała spodenki i wyszła. Poszły od razu do kuchni.
- To, na co masz ochotę?
- Na nic.
- Uszanuj to, że chcę coś zjeść i zjedz ze mną… - przewróciła oczami ze zrezygnowaniem.
- No dobra…
- Może śliczne bułeczki z nutellą? – uśmiechnęła się szeroko.
- Tak! – rozpromieniała. Obie zabrały się na robienie kanapek. Po chwili ich całe twarze były w czekoladzie. Do kuchni wszedł Niall, bo było zbyt głośno.
- Em...a wam, co?
- To ona zaczęła! – Dems od razu wskazała na Megg.
- Nie prawda!
- Tak! – znów posmarowała jej twarz.
- Ej, nie pozwalaj sobie! – zaśmiała się.
Do kuchni wszedł Liam. Megg od razu się uspokoiła. Zignorowała go i zaczęła wycierać twarz, co nie umknęło uwadze blondynki.
- Chodź się umyć… - Dems pociągnęła ją za rękę w stronę łazienki. Brunetka nie odzywała się. Myła twarz w ciszy. – Przez Liama, tak?
- Co? 
- Humoru już nie masz.
- Nie. – skłamała.
- Gdybyś go miała to ja już dawno byłabym cała mokra.
- Nie mam na to ochoty. – próbowała urwać rozmowę.
- Wiem, że to przez niego i mnie nie okłamiesz, Megg…
- No dobra przez niego i co, szczęśliwa? - warknęła.
- Nie.
- Przecież przyznałam Ci rację…
- Chodź do pokoju.
- Idę. – mruknęła i wyszła. Dems poszła zaraz za nią. Obie były złe. W szybkim tempie znalazły się w sypialni, gdzie od razu usiadły na łóżku.
 - Okej…to teraz ja bawię się w psychologa. – stwierdziła Dems rozsiadając się.
Megg spuściła głowę.
- Wymień mi wszystkie powody, dlaczego go nie lubisz? – wzięła kartkę i długopis, żeby wszystko notować.
- On mnie nie lubi, jest niemiły, ignoruje mnie, zachowuje się jakby mnie nie znał i nazwał mnie gówniarą. Zwyzywał mnie. Nigdy mnie nie akceptował. Od początku. Nawet nie chciał bliżej mnie poznać.
- Tyle?
- Nie wiem. Po prostu go nie lubię, on nie lubi mnie i nawet nie próbuje tego ukryć.  Jest dziwny…
- Tyle? Czy jeszcze coś? – cały czas była spokojna.
- Nie potrafię tego teraz tak powiedzieć…
- Okej, zaraz wracam. – wyszła z pokoju. – Niall idź do Megg. – zażądała, kiedy weszła do salonu.
- Dobra… -zdziwił się i wyszedł.
- Okej Li…- usiadła spokojnie na fotelu.
- O co Ci chodzi? – zdziwienie na jego twarzy było jeszcze większe niż na twarzy jego przyjaciela chwile temu.
- Bawię się w psychologa.
- Nie potrzebuję psychologa. – zaśmiał się.
- Uwierz, że tak. Powiedz, dlaczego nie lubisz Megg?
- Nie lubię jej i tyle…
- Ale ja chcę jaśniej! Powody.
- Myśli, że jest najważniejsza na świecie, jest chamska, samolubna, egoistyczna, denerwuje mnie, emm…co jeszcze? Zabiera mi Ciebie, nienawidzę jej…uważa, że jest najważniejsza dla wszystkich i wszyscy muszą dla niej znaleźć czas, bo to ONA!
- Coś jeszcze?
- Nie wiem. Po co mi zadajesz te pytania? – wyraźnie się zdenerwował.
- Bo bawię się w psychologa.
Demi wyszła z pokoju. Zawołała Megg oraz Nialla. Brunetka nie chciała przyjść, więc Niall przyniósł ją na rękach.
- Nie…ja nie chcę… - usiadła zła na kanapie. Dems zignorowała ją.
- Okej… Pomyślicie, że to głupie, co zrobiłam… - położyła kartkę na środek stołu. – Tu macie powody, dlaczego się nie lubicie. Powiem wam tylko jedno. Nawet nie wiecie jak bardzo boli mnie to, że najważniejsze osoby w moim życiu się nienawidzą… - łzy zdążyły napłynąć do oczów blondynki.
- Demi…- Megg od razu zauważyła jej łzy.
- Co Demi? Co Demi? Boli mnie to i to bardzo i mam już tego dosyć! – krzyknęła.
Oczy Megg momentalnie zaszły się łzami.. Spojrzała na Liama, myślała, że odezwie się, że jakoś to jej pomoże. Nie wiedziała, co robić.
- Chcę, żebyście się, chociaż polubili, zapomnieli o tym, co było. To było naprawdę trudne i nikt z nas nie zachowywał się, w niektórych momentach odpowiednio…- jej głos zaczął się łamać.
- Demi, ale ja nie potrafię…
- Liam też nie. Próbujcie dla mnie… Ja Was tak kocham…
Po policzku Megg spłynęła pojedyncza łza. Dems nie miała nawet zamiaru jej przytulać. Nie miała ochoty nawet na nią spojrzeć.
- Nawet nie jesteście ciekawi za co się nie lubicie? Ja wątpię, żeby, któreś z was to dobrze wiedziało.
Dems trafiła w ich czuły punkt. Tak naprawdę to żadne z nich tego nie wiedziało.
- Nie i nie mam zamiaru, bo i tak się nie zmienię. – burknęła brunetka i wstała. Ubrała swoje buty i wybiegła na dwór. Wszystko działo się wyjątkowo szybko.
- Wracam do hotelu. – oznajmiła zaraz po tym Demi. Wstała i wyszła. Miała dość. Szybko dostała się do hotelu, gdzie od razu położyła się na łóżku i zaczęła płakać.
Megg chodziła po ulicy. Rozglądała się, nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Po chwili wzięła głęboki oddech i wybrała numer do Liama. Nawet nie zastanawiała się nad tym skąd w jej komórce miała numer do Payne’a.
- Halo? – w głosie chłopaka od razu można było wyczuć zdenerwowanie.
- Chcę z Tobą porozmawiać. – powiedziała stanowczo.
- Ja też.
- Gdzie?
- W parku, obok Twojego domu?
- Dobra będę tam za pięć minut… - rozłączyła się.
Liam szybko wyszedł z domu blondyna i poszedł do parku. Usiadł na jednej z ławek i czekał na dziewczynę. Po chwili już tam była. Chłopak od razu wstał. Megg stanęła przed nim i patrzyła na niego. Nie wiedziała jak ma zacząć.
- Wiesz, że tak nie może być… - zaczął chłopak.
- Wiem, ale… nie będę się zmieniać tylko dla Ciebie.
- Nie słyszałaś jej? Mamy to zrobić dla niej. Nie mamy się zmieniać, tylko zacząć się tolerować.
- Ale…Liam ja…ja Cię nie lubię, nie będę kłamać… - westchnął.
- Ja nie chcę jej dalej krzywdzić. Ona chciałaby posiedzieć, pogadać, pośmiać się, ale nie może…
- Wiem i jest mi z tego powodu przykro…
- Wiem, że to niczego nie zmieni, ale…przepraszam.
- Nie. Nie przepraszaj. To ja powinnam Cię przeprosić. 
- Oboje powinniśmy to zrobić.
- Liam, przepraszam za to, że jestem i byłam taka zawzięta. Nigdy nie miałam na celu Cię urazić…
- Megg ja też, ale przecież wiesz jak było, to wszystko. Harry, Zayn… - mieszał się brunet. Oboje czuli się niekomfortowo.
- Nie musisz mi o tym przypominać. Pamiętam.
- Przepraszam…
Brunetka spuściła głowę.
- Słuchaj…spróbujmy, chociaż przy niej zachowywać się normalnie…Przestańmy wysyłać sobie takie spojrzenia, zachowujmy się, chociaż jak znajomi.
- A może kiedyś się polubimy… - uśmiechnęła się pod nosem.
- Może kiedyś…  - uśmiechnął się.
- Jeszcze raz za wszystko Cię przepraszam!
- Ja tez, to…em…lekki przytulas na zgodę? – uśmiechnął się niepewnie.
- Dobrze, ale nic mi nie zrób! – uśmiechnęła się delikatnie patrząc na brzuch.
- Bez przesady. – przytulił ją ostrożnie do siebie. Megg odwzajemniła uścisk z uśmiechem na twarzy. – Idziemy do Demi? Jest w hotelu…
- Powiemy jej razem, tak?
- Tak. – uśmiechnął się lekko.
Pewien czas później oboje byli już w pokoju hotelowym. Brunet stanął obok łóżka, na którym leżała zapłakana blondynka. Megg stała tuż za nim.
- Demi…- powiedział łagodnie.
- Tak? – podniosła lekko głowę.
- Przyszliśmy z Tobą porozmawiać…
- My? – zdziwiła się.
- My. – Megg podeszła bliżej Liama.
- Co wy tu robicie? Razem. – zdziwiła się.
- Tak, razem… - brunetka popatrzyła na Liama.
- O czym chcecie ze mną porozmawiać? – otarła oczy i policzki.
- Słuchaj my…my wiemy, jakie jest to dla Ciebie ważne i…my będziemy się starać akceptować swoją obecność.
Jeden kącik ust blondynki delikatnie uniósł się ku górze. Megg usiadła obok Dems. Ona od razu ją przytuliła.
- Chodź tu! – zwróciła się do Liama. Brunet uśmiechnął się i także przytulił się do dziewczyny. – Dziękuję…
- Nie dziękuj. Dla Ciebie wszystko! – uśmiechnęła się. 
- Bez przesady…- lekko się zaśmiała.
- No…nie w tym sensie, Demi. – skarciła ją wzrokiem.
- Brakuje Nialla. – blondynka ścisnęła ich mocniej.
- A pro po mojego Nialla to idę…
- Tak, idź się nim zaopiekuj i powiedz, że jutro kończymy nasz dzień…
- Nic nie będziecie kończyć! – zaśmiała się. – On jest mój!
- Nie! Ja jutro z nim jem!
- I tak jestem zazdrosna…
- Trudno…
- Takie życie. Trzymajcie się. – znów się zaśmiała.
- Paa! – pocałował ją w policzek.
- Na razie Liam.
- Pa.
Kiedy Megg zniknęła za drzwiami pokoju, Dems bez żadnego gadania mocno przytuliła Liama.
- Za co to?
- Dobrze wiesz.
- No wiem.
Przytulała go tak mocno, że aż położyli się na łóżku.
- Dobra, uspokój się już…
- O co Ci chodzi?
- Zaraz mnie zgnieciesz…
- No i?
 Przytulił ją do siebie.
- Naprawdę musiałam robić aż takie przedstawienie? I bawić się w psychologa?
- A wiesz, że ona… to znaczy Megg pierwsza do mnie zadzwoniła. – poprawił się szybko.
- Widzisz. I co? Nie było tak strasznie…
- Jest nawet miła. – uśmiechnął się wzruszając ramionami. Dziewczyna zaśmiała się cicho, na co chłopak pocałował ją delikatnie w czoło. Dems westchnęła melodyjnie.
Blondynka wstała i bez słowa udała się do łazienki. Po dwudziestu minutach nadal nie wychodziła. Zdenerwowany Liam wszedł do łazienki. Dziewczyna leżała sobie spokojnie w wannie pełnej ciepłej wody i piany. Brunet podszedł do niej i pocałował ją. Ona ciągle miała zamknięte oczy.
- Dems…jestem tutaj.
- Wiem… - uśmiechnęła się lekko.
- I nic z tym nie zrobisz? – uśmiechnął się szeroko.
- Ale z czym?
- Emm…no z tym, że tutaj stoję, bezczynnie…
- A co mam z Tobą zrobić? – otworzyła oczy. Liam poruszył brwiami. – Nieee….- zaśmiała się. Ponowił śmiech i wyszedł z łazienki.
Dems wylała delikatnie wodę i nalała nowej i ciepłej. Po dziesięciu minutach wyszła z wanny.
- Liam! – wrzasnęła. – Gdzie mój ręcznik?!
- Zgadnij! – zaśmiał się głośno.
- Oddaj!
- Nie!
- Nie to nie, nie wychodzę z wanny!
- Zmarzniesz!
- Mam ciepłą wodę!
- Będziesz leżeć nago!
- No i?
- Ah, no dobra. – przyszedł ze spuszczoną głową i oddał jej ręcznik.
- Głowa do góry, kochanie… - powiedziała, kiedy miała już na sobie ręcznik. – Chodź się położyć. Chyba, że chcesz się wykąpać?
- Wykąpię się i zaraz wracam.
- Okej. – wyszła z łazienki. Ubrała się w samą bieliznę i położyła na łóżku przykrywając kołdrą.
- To, co? Śpimy kochanie… - wrócił po chwili w samych bokserkach i położył się obok niej.
- Możemy porozmawiać…
- Okej…
- To, o czym?
- Nie wiem. To Ty chciałaś rozmawiać…
- Ale nie wiem, o czym. Po prostu chcę rozmawiać…
- To porozmawiajmy o wszystkim i o niczym…
- Okej! Szłam dzisiaj i widziałam takiego fajnego pieska. – zaśmiała się. 
- Chcesz dostać psa?
- Niee. – znów się zaśmiała.
- To ja Cię nie rozumiem…
- Ja siebie też nie. – wzruszył ramionami. – A może to była suczka? Nie wiem nie zaglądałam…
Liam zaśmiał się. Oboje mocno się do siebie przytulili.
- Nie tak mocno…gorąco mi…
- To się odkryj.
- Nie.
- Jak chcesz. Do niczego cię nie zmuszam.
Demi się coraz bardziej gorąco. Odkryła się, chciała się przemóc.
- Wiesz…cieszę się, że już się nie wstydzisz.
- Trochę tak, ale muszę się przemóc…
- Pięknie wyglądasz. – uśmiechnął się.
Odwzajemniła uśmiech i spuściła wzrok.
- Co jest?
- Ja tak nie uważam, ale dziękuję…
- Ja też tak nie uważam. – szepnął na co Dems zmarszczyła brwi. -Ja to wiem!
- To ja tego nie wiem. – pocałował ją w czubek głowy. Wstała i poszła napić się wody. Wróciła z lekko krzywą miną.
- Co się stało? Jakoś tak dziwnie wyglądasz…
- Brzuch mnie boli…
- Pomasować?
- Tak. -  uśmiechnęła się.
Liam zaczął delikatnie masować jej brzuch. Czuła się komfortowo, lecz gdy zaczęła zastanawiać się nad tym skąd takie poczucie, to nieprzyjemne uczucie wróciło.
- Li? – szepnęła po kilku minutach.
- Tak?
- Mógłbyś przestać?
- Dlaczego? – zabrał dłoń.
- Nie chcę… - powiedziała łagodnie.
- Coś się znowu dzieje? – pokiwała głową. – Mów…
- Znów źle się czuję, kiedy mnie dotykasz… - mówiła nie patrząc mu w oczy.
- Demi, proszę…nawet tak nie mów.
- Chciałabym.
Liam chciał przytulił Dems, ale wiedział, że poczuje się jeszcze gorzej.
Dems wstała z łóżka. Zdjęła stanik i ubrała luźną koszulę Liama. Położyła się na łóżku i lekko się do niego przytuliła.
- Będzie dobrze, tak?
- Tak myślę… - uśmiechnęła się lekko. – Wiesz….
- Hmm?
- Lubię, kiedy gładzisz mnie po głowie jak małą dziewczynkę… - zaśmiała się cicho. Chłopak odwzajemnił uśmiech i zaczął delikatnie głaskać ją po głowie. Dems mocniej się w niego tuliła. – Kiedy wracamy do domu?
- Nie wiem. Dems, to zależy od Ciebie, kiedy będziesz chciała…
- Przecież nie możemy cały czas siedzieć w tym hotelu, nie mamy tyle kasy…
- Emm… a pieniędzmi się nie przejmuj, jeśli to ma pomóc Ci wyzdrowieć to jest warte każdej ceny…
- A może emm…Megg pozwoli nam na jakiś czas zamieszkać u siebie?
- Jeśli chcesz to zapytamy się jej.
- Zapytam, kiedy będę z nią jutro rozmawiała.
- Dobrze.
Oboje delikatnie się uśmiechnęli, po czym Liam złożył na jej ustach czuły pocałunek. Po chwili oboje odpłynęli do innej krainy…

***

No i kolejny rozdział za nami. Piszcie co o nim sądzicie.

Dzisiaj krótko, bez pytań.
Przepraszamy.

Dems i Megg.