piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 14

                                          *Kilka godzin wcześniej* 

Niall siedział niespokojnie, zastanawiał się gdzie poszła Megg. Nie było jej już bardzo długo. Chłopak co chwilę chodził od okna, do okna, żeby sprawdzić, czy nie ma jej gdzieś w pobliżu. Nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.
- Megg, to Ty? -spytał zdenerwowany.
-Tak , ja...- dziewczyna właśnie zdejmowała buty. Horan poszedł do przedpokoju i pokręcił głową kiedy zobaczył dziewczynę.
-Boże, jak Ty wyglądasz. Idź weź prysznic, a ja zrobię coś do jedzenia. - oznajmił.
-Coś jest nie tak? - zdziwiła się patrząc uważnie w lustro. 
-Jesteś cała przemoczona! Nie czujesz?- spytał zdziwiony i pomógł dziewczynie zdjąć czarną kurtkę. 
- Czuję, ale... Wiesz nie mam się w co przebrać, a nie chcę zabierać Ci więcej ciuchów...- udała, że się uśmiecha. 
- Dam Ci jakąś koszulkę, spodnie. Mi nie ubędzie. - on szczerze się uśmiechnął. Zniknął za drzwiami i już po chwili wrócił z czystymi ciuchami. - Proszę. I idź już, bo będziesz chora!- podał jej je i udał się do kuchni.
Dziewczyna prędko poszła do łazienki i wzięła gorący prysznic. Po kilku minutach była już w kuchni.
- Już jestem. Co do jedzenia? Porządnie zgłodniałam. - stwierdziła i usiadła przy niewielkim stole.
- Tosty!- uśmiechnął się szeroko. 
-Fajnie...- westchnęła bez żadnych emocji.
-Ejj! Uśmiechnij się! - podszedł do dziewczyny i złapał ją delikatnie za policzki.
-Zostaw mnie!- zabrała jego rękę i uśmiechnęła się. -Lepiej? 
- O wiele!- usiadł obok dziewczyny. 

Po chwili talerz z tostami był już pusty. A oni przenieśli się na kanapę w salonie. 
- Dziwny jesteś, wiesz?- stwierdziła pytając. 
-Nie jestem dziwny, czemu tak myślisz? 
- Bo za szybko Cie polubiłam... - oparła się o jasną sofę.- Ale to nie ważne. Masz coś do picia? Ale wiesz…- Uniosła jedną brew.
-Coś tam jest, ale ja nie piję…- oznajmił, wstał i udał się do barku.
- Ja na ogół też nie, ale dzisiaj zrobię wyjątek. – uśmiechnęła się.
-Wódka, wino, whiskey? – spytał.- Mieszamy? Też się napiję, a co mi tam.- zaśmiał się. Megg posłała do chłopaka lekki uśmiech. 
Następną godzinę spędzili na bezsensownych rozmowach, milczeniu, spoglądaniu na siebie, piciu alkoholu. W końcu oboje byli już zupełnie pijani…
-Wiesz?- zaczęła.
-Tak?
-To… To bardzo dziwne…- jąkała się.
-Ale co?
-Bo przy tobie uśmiechnęłam się szczerze pierwszy raz od długiego czasu! Coś w Tobie musi być dziwnego...
-Ale ja nie jestem dziwny… Może to mój irlandzki urok?
-Mejbi, mejbi. – skończyła pić kolejną szklankę ‘napoju’ i stwierdziła, że picie ze szklanki jest bez sensu... Dlatego wzięła do rąk butelkę. 
- Bejbi, bejbi…- szepnął.
-Co bejbi?- zdziwiła się.
-Nie, nic.-  chłopak rozsiadł się na kanapie bardziej.
-No mów!- ‘uderzyła’ go w ramię i znów zatraciła się w smaku trunku.
-Lubię Cię, ale tak trochę bardziej…- wyjaśnił.
-Że co?!- zakrztusiła się odrywając usta od szklanki.
-Jaa...ja...sam nie wiem, to wszystko dzieje się za szybko. – tłumaczył.
-Coś o tym wiem …- westchnęła.- Ale na prawdę? Bo jak nie to możesz ustawić się do kolejki jako następny, który mnie oszukał...- dziewczyna wyraźnie posmutniała.
-Nie mam zamiaru Cię oszukać. Może znam Cię nie zbyt długo, ale coś w Tobie jest takiego tajemniczego, mimo Twojego zachowania ja widzę w Tobie coś wyjątkowego...- zbliżył się do niej, jedną ręką złapał jej twarz i delikatnie zaczął całować dziewczynę.  Ona odwzajemniła pocałunek. Odłożyła szklankę na bok, położyła ręce na ramionach chłopaka i zaczęła bawić się jego włosami. Po chwili Niall oderwał się od niej.- Nie mam zamiaru tego z Tobą robić… - szepnął.
-Yym… Tak, przepraszam, za dużo wypiłam. – była wyraźnie zmieszana.- Idę spać. Przepraszam.- zaczęła wstawać.
-Nie, stój!- chłopak złapał ją za rękę i lekko do siebie przyciągnął. - To moja winna, ja po prostu nie chcę Cię przelecieć i nie chcę żebyś potem czuła się jak dziwka, rozumiesz, to ja Cię pocałowałem i to raczej ja powinienem Cię przepraszać...
-Nie musisz mnie przepraszać... I tak się tak czuję... Ale to jest nieważne. Przepraszam. Chyba na prawdę za dużo wypiłam.-  Panna Richards zabrała od siebie dłonie Niall’a.
- Nie idź.- On ponownie chwycił ją za ręce.- Proszę, siedź tu ze mną, nie musimy rozmawiać, bo prostu tu bądź...
-Dobrze... Tylko już mnie puść. – Poprosiła, spojrzała na ich ręce i się uśmiechnęła.- Możemy porozmawiać. Pytaj o co zechcesz. Sama nie wierzę w to co powiem, ale odpowiem szczerze na każde Twoje pytanie. – popatrzyła prosto w oczy chłopaka.
-Ale jeśli nie chcesz to nie musisz odpowiadać, dobrze?
- Pewnie. Pytaj.- usiadła wygodniej.
-O co chodzi z Harry’m, bo ja słyszałem, że on Cię bił...
-I dobrze słyszałeś. – dziewczyna spoważniała.
-Opowiesz mi o tym coś więcej?- poprosił.
- Bo... bo... ja... z nim byłam już kiedyś... On mnie zmuszał do seksu i bił. Zgadzałam się na to, bo się bałam... Ja od niego odeszłam... Próbowałam coś w życiu zmienić, zapomnieć o tym.- Brunetka rozpłakała się.- I jak już mi się udało on... On wrócił i mówił, że mnie kocha... Obiecywał, że się zmieni, że już więcej tego nie zrobi... Ale kłamał...Znowu mnie zaczął bić… Ale tym razem gorzej... – Megg płakała tak bardzo, że nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. 
-Cii…- Niall przytulił roztrzęsioną dziewczynę do siebie.- Przy mnie jesteś bezpieczna, rozumiesz? Choć nic nas nie łączy, ja i tak nie pozwolę Cię skrzywdzić! – oznajmił.
-Dz… Dziękuję. – niepewnie uśmiechnęła się do chłopaka. Zaraz wracam…- szepnęła i wyszła z salonu.
Udała się do łazienki. Tam uspokoiła się trochę, przemyła twarz zimną wodą. Pomogło. Dziewczyna spojrzała w lustro i postanowiła, że nie może już płakać. Wiedziała, że musi być silna. Rzuciła okiem na zegarek wiszący nad wejściem. Uświadomiła sobie, że spędziła dwadzieścia minut na uspokajaniu się. Wzięła głęboki oddech i wróciła do Niall’a. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało i usiadła obok.
-Mam do ciebie prośbę...- powiedział Niall. Dziewczyna zrobiła pytającą minę. - Przytulisz się do mnie? -odchylił lekko koc, którym był przykryty. Megg bez słowa wsunęła się pod ciepły, miękki materiał i już po chwili była wtulona w blondyna. On mocno ja do siebie przytulił. – Pijemy jeszcze? Tak na rozgrzanie?- zaśmiał się. Panna Richards kiwnęła głową na „tak”. Horan nalał alkohol do dwóch wielkich szklanek, jedną z nich podał Meggi. – Za yyy… Nasze zdrowie?- zaśmiał się.
-Za nas… To znaczy za nasze zdrowie!- poprawiła się i uśmiechnęła. Czuła, że przesadziła z ilością procentów na ten dzień, lecz nie zważając na głos sumienia- piła dalej…
Oboje jednym tchem wypili całą zawartość szklanych naczyń i zaczęli się namiętnie całować. Z każdą kolejną chwilą co raz bardziej pogłębiali pocałunek. Nagle Megg oderwała się od chłopaka.
-Przepraszam. Nie mogę…- szepnęła spuszczając wzrok.
-Rozumiem. Ale świetnie całujesz.- Niall cmoknął dziewczynę z policzek.- Idziemy spać?
-My?!
-No tak. Niczego od Ciebie nie chcę. Po prostu zaśniemy sobie razem przytuleni do siebie…- nakłaniał ją.
-No dobrze, ale ja muszę Ci coś powiedzieć… Wiem, że na trzeźwo tego nie zrobię.- zaśmiała się. Chłopak czekał na dalszą część jej wypowiedzi.- Bo… Ty mówiłeś, że czujesz do mnie coś więcej, prawda?
-Wiesz, nie jestem tego pewny, ale chyba tak.
-No, bo ja do Ciebie  ch…chyba też…- mówiła nieśmiało.
-Tylko, że Megg, ja… Ja Cię nie kocham. Te słowa są dla mnie za bardzo silne… Ja tylko się w Tobie zakochałem.
-Ja też nie potrafię powiedzieć kim tak właściwie dla mnie jesteś. To dziwne…- westchnęła i spojrzała na blondyna. 
-Dzisiaj jestem dla Ciebie tym, w którego ramionach zaśniesz.- uśmiechnął się do dziewczyny.
-Dziękuję Ci za wszystko!- Margaret bez wahania pocałowała Niall’a. On odwzajemnił pocałunek, nie przerywając wziął zielonooką na ręce i zaniósł do sypialni. Megg przez pocałunek nieustannie się uśmiechała. Oboje położyli się na łóżku ciągle kontynuując poprzednią czynność.  
-Na pewno tego chcesz?- spytał.
-Tak… Nie wiem. Chyba tak.- szepnęła patrząc w jego piękne, niebieskie oczy.
-Nie skrzywdzę Cię...Nie wybaczyłbym tego sobie, przecież nie musimy od razu kończyć w łóżku.
-Wiem, ale to jest dziwne ja przy Tobie czuję się tak inaczej... Znów jestem sobą… Zapomniałam o tym wszystkim...  Dziękuję.
-Nie masz za co dziękować. – uśmiechnął się do dziewczyny. Spojrzał na nią i nie wiedział jak zapytać o to czy brunetka chce z nim to zrobić. – Meggi…
-Nie pytaj już o nic. Proszę. Oddajmy się chwili…- powiedziała prawie niesłyszalnie.
-Tylko najpierw muszę Ci jeszcze coś powiedzieć…- zaczął niepewnie.
-Mów…- powiedziała opierając się o ścianę.
-Jaa, to, to noo, emm..to będzie mój pierwszy raz.- powiedział po czym spuścił głowę w dół,  zawstydził  się.
-Nie przejmuj się. Ja mam to dawno za sobą... Nie jest aż tak źle.-zaśmiała się.- W sumie to urocze, że jeszcze nigdy tego nie robiłeś...
-Wcale nie.- zaprzeczył.
-Czemu tak sądzisz?
-Bo ja mam już prawie dwadzieścia lat!
-No… Ja w sumie też. Ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć. – uśmiechnęła się zalotnie.- To jak, chcesz mieć to już za sobą?
-Chcę…
-To dlaczego nie jesteś pewien, boisz się?
Niall nie odpowiedział jej tylko zaczął ją zachłannie całować, przy czym zdejmował jej ubrania. Całował każdy skrawek jej ciała. Megg czuła się cudownie. Na reszcie robiła to z własnej woli z kimś, kogo darzyła prawdziwym, pięknym uczuciem…

*** W tym samym czasie, mieszkanie Liam’a…***

- Co? Coś Ty najlepszego zrobiła? – chłopak złapał się za głowę. Szybko podbiegł do Demi. Od razu złapał ją za zakrwawione nadgarstki. - Jak mogłaś? Otwórz oczy! No otwórz te oczy! Powiedz coś! Dems proszę! Dlaczego to zrobiłaś. – Szybko zdjął z siebie swoją koszulę. Rozerwał ją i zawiązał na jej nadgarstkach.
- Gdzie mój telefon? – zapytał sam siebie. – No ku*wa gdzie on jest? Hallo? Pogotowie… tak moja dziewczyna… ona, ona podcięła sobie żyły. Przyjedźcie szybko na ulicę ‘Standard Rd’! Tylko szybko, ona jest nieprzytomna. Dobrze. – rozłączył się. – Nie rób mi tego! Nie możesz teraz umrzeć. Musisz żyć. Musisz żyć dla mnie…- mieszał się. 
Po 10 minutach karetka przyjechała pod ich dom, a sanitariusze wbiegli do środka.  Szybko zabrali nieprzytomną dziewczynę do szpitala. Liam od razu pojechał za nimi autem. Tak bardzo się bał. Bał się, że może ją stracić. Tak cholernie ją kochał. Nie przeżyłby bez niej…
- Gdzie ona jest? Gdzie ją zabraliście? – Szybko zapytał lekarza, kiedy tylko znalazł go pod jedną z sal.
- Jest tutaj. Wszystko jest już pod kontrolą. Dziewczyna nie straciła dużo krwi. Wszystko będzie dobrze. Jej życiu nic nie zagraża.
- Całe szczęście. – jego strach automatycznie zmalał. – Mogę do niej wejść?
- Tak, oczywiście. – Liam spokojnie wszedł do sali. Wziął krzesło i usiadł przy łóżku dziewczyny.
- Po co mnie ratowałeś? – zapytała. Dla Liam’a to pytanie było zupełnie bez sensu.
- Bo Cię kocham. Dlatego.
- Ale to rozwiązałoby wszystkie nasze problemy. Zero kłótni. – kolejna wypowiedź Demi, która dla chłopaka była dosłownie idiotyczna.
- To ja wolę się z Tobą ciągle kłócić tylko bądź ze mną. Nie rób takich scen…
- Ale po co?
- Demi kocham Cię. To był impuls po prostu, ja chcę Cię zatrzymać. – tym razem jego wypowiedz także nie była do końca zrozumiała… On sam jej nie rozumiał.
- Ja nie mogę, co będzie jak Harry znajdzie mnie i Megg. Znów zacznie mu odbijać i dalej wszyscy będziemy cierpieć…
- Nie. Ja Cię obronię. Nie pozwolę mu Cię skrzywdzić. Proszę tylko nie rób tego więcej. – złapał ją lekko za dłoń.
- Li Kochanie, ja nie wiem… - Dziewczyna zamknęła oczy po czym mocno ścisnęła dłoń Liam’a. Chłopak nie wiedział co jej jest.
- Co się dzieje? Demi! Źle się czujesz? – Nie otrzymał odpowiedzi. Czym prędzej wybiegł z sali i zawołał lekarza. Pielęgniarki nie pozwoliły mu przy tym być. Musiał zostać na korytarzu. Martwił się coraz bardziej. Chciał aby ona żyła. Nie mogła tak po prostu odejść. Po 20 minutach lekarz wyszedł z sali.
- Już wszystko dobrze. Po prostu zasłabła musi teraz odpoczywać. – powiedział i udał się przed siebie. Liam od razu wszedł do pomieszczenia i usiadł obok niej.
- Co? Co znowu się stało? – wypowiedziała niezrozumiale.
- Nic. Zemdlałaś. Już wszystko dobrze. – dziewczyna uśmiechnęła się blado. Tak jakby chciała rozluźnić atmosferę.
- Przepraszam. – powiedziała słabo.
- Nie przepraszaj. Nic nie mów tylko odpoczywaj. Kocham Cię. A teraz śpij. – pocałował ją w blady policzek.
- Proszę, nie idź nigdzie. – złapała go za dłoń.
- Dobrze zostanę, ale już nic nie mów tylko śpij. – pogłaskał ją po głowie.
- Ja… Ty… Dlaczego cały czas przy mnie jesteś? Wyrządziłam Ci tyle krzywdy. – ciągnęła rozmowę.
- Ty? Mi? Krzywdy? Nie prawda. Dla osoby, którą kocham jestem w stanie zrobić wszystko i wszystko wybaczyć. – pocałował jej dłoń. 
- Kocham Cię. – uśmiechnęła się.
- Ja Ciebie też, a teraz śpij już proszę. Ja tu będę cały czas, nie bój się. Dobranoc kochanie. – pocałował ją w czoło.
- Na pewno? Nie zostawisz mnie? – chciała upewnić się jak najbardziej. Chciała aby był przy niej cały czas.
- Nie zostawię. Śpij już, kocham Cię. – Dziewczyna uśmiechnęła się i po chwili zasnęła.

*** 

Hej, hej, hejka! <3
Baaardzo stęskniłyśmy się za Wami!
Jak zawsze przepraszamy za każdy błąd itp.
U nas jest teraz różnie...także przepraszamy ogólnie za wszystko.
Jak wrażenia po rozdziale? Megg szaleje! Huhu :D
A nasza Dems...biedactwo ;c 

Jeśli ktoś zauważył, albo nie, rozdziały będą teraz dodawane w piątek lub w jakiś wyjątkowych sytuacjach w sobotę.! :) 

Pod ostatnim rozdziałem było 14 komentarzy, no ale cóż...
Nie liczymy spamu, ani jeśli ktoś dodał dwa komentarze.

Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zapisujcie się do zakładki INFORMOWANI.
Zachęcamy do odwiedzenia naszych BOHATERÓW.
Kontakt z nami - ASK

Wasze Dems i Megg. <3 


piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 13

Następnego dnia rano Demi obudziła się bardzo szczęśliwa. Dlaczego szczęśliwa? Bo była w objęciach swojego ukochanego. Blondynka przeciągnęła się, usiadła na łóżku i przyglądała się śpiącemu Liam'owi.  Po chwili chłopak obudził się. Demi od razu chciała wyjaśnić zaistniałą sytuację. Chciała mieć już to z głowy... Lecz on zaczął pierwszy.
- Dzień dobry słońce!- uśmiechnął się.  Dems nie chciała psuć takiego pięknego ‘powitania’, więc postanowiła rzucić coś miłego.
-Uwielbiam się tak z Tobą godzić…- nieśmiało uśmiechnęła się do swojego chłopaka.
-A ja kocham się z Tobą kłócić, a później właśnie w ten sposób godzić. – złapał jej dłoń.
-Ale najbardziej godzić!- zaśmiała się.
-No tak. Masz rację. – przyznał.
-Proszę nie kłóćmy się już więcej o nią...- zaczęła.
- Może od razu o niej zapomnijmy. Tak będzie dla nas najlepiej. Proszę.
- Nie mogę o niej zapomnieć... Porozmawiam z nią ostatni raz i jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać, dam jej spokój. - obiecała.
-O ile Ci się to uda...- dodał pod nosem i także podniósł się do pozycji siedzącej.
- Nie złość się za to co teraz powiem, ale gdzie ona może być? - spytała.
-Znowu zaczynasz? - chłopak wyraźnie się zdenerwował.
- Po prostu chcę z nią jak najszybciej porozmawiać... - wyjaśniła.
- Nie wiem gdzie ona jest...- Liam uciekł wzrokiem tak żeby nie patrzeć w stronę dziewczyny. Nie potrafił kłamać patrząc jej w oczy.
- Dlaczego uciekasz wzrokiem. Ty wiesz gdzie ona może być! Proszę powiedz mi chce to jak najszybciej zrobić...
- No właśnie nie wiem... Przecież wczoraj wyszła... - tłumaczył.
-Uciekłeś wzrokiem, a nigdy tego nie robisz…- nadal drążyła temat.
-No i? Nie wiem gdzie jest! Uciekła przecież...
-Dzwonie do niej.- Demi wstała z łóżka i zaczęła się ubierać.
-I tak pewnie nie odbierze!
Dems nie zwracając uwagi na to co mówił Payne wyszła z pokoju i zadzwoniła do swojej przyjaciółki. Już po chwili w słuchawce rozbrzmiał zaspany głos dziewczyny.
- Co chcesz?
-Gdzie jesteś? - spytała spokojnie blondynka. 
-Nie ważne.
-Słuchaj, ja chcę z Tobą porozmawiać, szczerze... Wyjaśnić wszystko. - Dems kontynuowała rozmowę.
-Ale ja nie chcę już z nikim rozmawiać! Za dużo problemów Wam narobiłam . Przepraszam za wszystko. Już więcej przeze mnie nie będziecie mieć kłopotów. Przekaż Liam'owi, że już nie musi się z Tobą o mnie kłócić...- powiedziała.
- Co o Ci chodzi? - zdziwiła się.
-On będzie wiedział! Nie będę mu problemów robić... Sam tego chciał! Przepraszam za wszystko i obiecuję, że już mnie nie spotkacie... Bardzo przepraszam...- Megg rozłączyła się. Demi zdezorientowana i zezłoszczona wróciła do pokoju i od razu bez żadnych ceregieli zaczęła:
- Co Ty jej nagadałeś?!
- Ja? Komu?- chłopak udawał, że nie wie o co chodzi. Był wyraźnie rozbawiony tą sytuacją. 
-Megg! Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię!- krzyczała.
-Nie udaję! To ona ciągle kłamie i oszukuje... Skąd wiesz czy mówiła prawdę!? 
-Dobra, mamy się o nią więcej nie kłócić... Wstawaj... - westchnęła.
- Czyli zapominamy o niej?- spytał z nadzieją.
-Zdecydowanie, tak! -uśmiechnęła się.
- Nareszcie! Dziękuję. Kocham Cię...- szepnął Liam. 
                                                       * Kilka dni później *
Blondynka leżała w objęciach swojego chłopaka. Cieszyła się, że już więcej nie będą się kłócić. Nadal martwiła się o swoją przyjaciółkę... A może już nie przyjaciółkę? Lecz miała już dość. Dość tego, że ona nie przyjmuje żadnej pomocy. Nie chce nic powiedzieć. Demi wiedziała, że ona jeszcze coś ukrywa. Ukrywa coś o czym nie chce z nikim rozmawiać…
- Kocham Cię. - wyszeptała mu do ucha.
- Nie. Ja Ciebie mocniej. - pocałował ją w policzek. 
- Tak, tak, wmawiaj to sobie dalej. - zaśmiała się.
- Ty mnie nie kochasz! To ja kocham Ciebie. – pocałował ją w usta. Dziewczyna delikatnie odwzajemniła pocałunek. Po chwili Liam przerwał tę cudowną chwilę. 
- Czemu się ode mnie odrywasz? - Wyraźnie posmutniała.
- Bo chcę się zapytać jakie mamy na dziś plany kochanie? - Blondynka zaczęła zabawnie poruszać brwiami. - Akurat nie o takie plany mi chodziło, ale jak masz ochotę...
- Jeśli Ty masz, no chyba, że chcesz porozmawiać?
- O czym rozmawiać?
- O czym tylko chcesz, o wszystkim. - uśmiechnęła się.
- Dlaczego Harry Cię bił? – bardzo chciał się tego dowiedzieć.
- Nie wiem, kiedy zaczęliśmy chodzić było normalnie, potem cały czas chciał uprawiać seks, a potem tak po prosu zaczął mnie bić jak nie chciałam tego robić. - mówiła spokojnie.
- Nie rozumiem go... Tak bardzo się zmienił... Ale ja Cię nigdy nie uderzę! - pocałował blondynkę.
- Wiem. - jeszcze bardziej wtuliła się w niego.
- Kocham Cię najmocniej na świecie!
- Nie! Bo ja Ciebie. - popatrzyła prosto w jego oczy.
- Tak.. A zmieniając temat... Może gdzieś dzisiaj wyskoczymy?
- A gdzie proponujesz? Sypialnia? Łóżko? – zaśmiała się.
- Myślałem o kinie? Kolacji? A może odwiedzimy Lou, albo Niall’a? Ale Twoje propozycje też są bardzo kuszące. – uśmiechnął się.
- To może najpierw pójdziemy do Niall'a, wiesz przeprosić za te sytuacje, a potem kto wie…- zaśmiała się.
- Okej. To zbierajmy się! – usiadł na łóżku.
- Nie chce mi się… - zaczęła się ociągać.
- No dawaj! Mojemu blond koledze chyba należą się przeprosiny za tę, której imienia nie wypowiem. – uśmiechnął się. 
- No już, już. Idę się przebrać, przecież naga nie pójdę. – wstała z łóżka i podeszła do szafy.
- Idź. Nie wypuścił bym Cię tak. – Przyglądał się Dems…

Po 30 minutach oboje byli już gotowi. Ubrali się ciepło i spacerkiem poszli do Niall’a.
- Hej Niall. – powiedziała kiedy blondyn otworzył drzwi.
- Hej, a co wy tu robicie ? – zdziwił się. Nie chciał, aby widzieli, że Megg jest u niego.
- Przyszliśmy Cię odwiedzić. To chyba nic dziwnego. Wpuścisz nas? – uśmiechnęła się.
- Em… tak, tak jasne. Wchodźcie. – przepuścił ich w drzwiach. Demi i Liam rozebrali się i udali się do salonu.
- Co Ty tu robisz? – Blondynka zapytała zdziwiona kiedy zobaczyła Margaret  siedzącą na kanapie.
- No chyba ja się powinnam zapytać co Ty tu robisz? – Megg wstała.
- Przyszliśmy do Niall'a? – bardziej zapytała niż stwierdziła.
- Nie ważne. – Megg westchnęła i machnęła ręką.
- Ooo... nieźle się zapowiada. – Powiedział Liam z wielkim uśmiechem rozsiadając się na kanapie.
- Przesadzasz. – warknęła Dems.
- On? On już dawno przesadził. Ja wychodzę… Wrócę jak skończycie te odwiedziny. – Brunetka szybko wyszła z salonu. Założyła na siebie czarną kurtkę Horan’a i wybiegła na dwór.
- Niall co Ona tu robi? – zwróciła się do blondyna.
- Yyy... mieszka. – odpowiedział zmieszany.
- Ale, ale jak to? U Ciebie? – nie dowierzała.
- No tak. U mnie… Ona chciała wracać do Manchesteru, ale jej nie pozwoliłem… I została u mnie. – Czuł się skrępowany.
- Ale jakim cudem? Od kiedy? – cały czas nie wierzyła w to co się dzieje. 
- Odkąd Liam ją wyrzucił z waszego domu… - spojrzał na chłopaka.
- Że co? Liam! – warknęła.
-Co, to nie prawda! Widzisz, już nawet Niall'a przestawiła na swoją stronę.
-Wyrzuciłeś ją z domu! - stwierdziła. - Czyli, że nie przesłyszałam się wtedy...
-Nie prawda!- chłopak bronił się jak tylko mógł.
-Tak? To udowodnij!- rozkazała.
-Miałem włączony telewizor! – tłumaczył bez sensu.
-To czemu jak weszłam był przyciszony a ty stałeś wk*rwiony ?!- wrzasnęła. 
-Bo byłem upity! No weź, chyba nie wierzysz znowu tej szmacie co najpierw się puszczała, a później z siebie ofiarę robiła! 
-Widzisz, dalej to robimy! Kłócimy się przez nią! Mam już tego dosyć!- Demi wykrzyczała to Liam'owi w twarz i wybiegła z domu trzaskając drzwiami.
-Na co czekasz?! Biegnij za nią! - Niall zwrócił się do przyjaciela.
Liam czym prędzej wybiegł za ukochaną. Po chwili dogonił ją, złapał za rękę. Mocno ją do siebie przytulił i pocałował. Demi nie zwracała na niego uwagi. Szybko odepchnęła go od siebie i biegła dalej.
- No błagam Cię! O co Ci znowu chodzi? Mieliśmy o niej zapomnieć!
-Jak widać nie udaje się nam, ciągle coś, albo ktoś nam przeszkadza. Ja już nawet nie wiem czy coś między nami jest! - krzyczała przez łzy, których nie było widać, bo deszcz padał co raz bardziej.
-Przecież my się kochamy!
-Przez to wszystko... Ja już nie wiem co ja do Ciebie czuję. - wykrzyczała i uciekła.


- Ale Demi, ja Cię kocham! - w bezradności patrzył jak dziewczyna biegnie przed siebie.
                                                            ***
Zdenerwowana i za razem smutna dziewczyna wpadła jak burza do domu. Zamknęła się w łazience. Miała wszystkiego dość. Usiadła na brzegu wielkiej wanny i płakała. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić...
Po chwili do domu wrócił Liam. Przerażony zaczął szukać Demi po całym mieszkaniu. Przebiegając przez korytarz zauważył świecące się w łazience światło. Od razu zrozumiał, że blondynka zamknęła się w środku.
- No uwierz mi! Kocham Cię! Proszę otwórz! Błagam Cię... - prosił. Dziewczyna nie reagowała. - No otwórz w końcu ku*wa zrozum, że Cię kocham, uwierz mi nic nie zrobiłem! -zaczął walić z całych sił ręką w drzwi. - Otwórz!- złapał za klamkę. - No chociaż powiedz cokolwiek... - prosił, ale na marne. - Błagam wybacz mi! Uwierz... Dlaczego tak bardzo się przejmujesz Megg? Kocham Cię! Otwórz!- Liam nadal próbował otworzyć zamknięte na klucz drzwi.- Ja... ja je wyważę jak nie otworzysz!- powiedział i czekał na reakcje dziewczyny. Ona nadal milczała.- Ostrzegałem!- krzyknął. Uderzył kilkakrotnie ramieniem w drzwi i wyważył je... W wannie leżała dziewczyna. Nie przytomna. Z jej nadgarstków płynęła krew...



***

 Nooo i co Wy na to? Nareszcie coś więcej o Dems! Haha :D
Jak zawsze czekamy na wasze opinie, różne sugestie...
Jakiekolwiek pytania? ASK! ASK! ASK! 
Coś się stało pod ostatnim rozdziałem. ;c

Min. 15 komentarzy = 14 rozdział. 

Przynajmniej zwykłe ':)'
'Czytamy' się za tydzień! <3 


Wasze Dems i Megg

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 12

Minęło kilka dni. Dni, które  Megg minęły niczym pstryknięcie palcem. Zaś Demi ciągnęły się niemiłosiernie. Każdego dnia Dems i Liam’a odwiedzał Niall. Zawsze razem starali się analizować każde słowo wypowiedziane przez brunetkę. Margaret zamknęła się w sobie jeszcze bardziej… 
                                                         * * *
We trójkę siedzieli w salonie i oglądali telewizję, lecz Panna Richards cały czas była nieobecna. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Brunetka od razu 'obudziła się' i przestraszyła.
- Spokojnie. - uspokajała ją blondynka.
Liam poszedł otworzyć drzwi. Do salonu wszedł nie kto inny jak Horan.
- Hej! - uśmiechnął się. Megg automatycznie wstała i poszła do pokoju.- A jej co? - zapytał blondyn.
- Nie wiem. – Demi wstała i poszła za nią. Kiedy Dems weszła do pokoju Margaret siedziała skulona na łóżku. 
- Kochanie co się dzieje? - usiadła obok niej. Dziewczyna nie odzywała się. - Megg proszę, powiedz mi. Dlaczego wyszłaś jak tylko go zobaczyłaś.  -Richards nadal milczała.  - Megg. Odezwij się! -Dziewczyna tylko spojrzała na przyjaciółkę i już po chwili jej wzrok powędrował z powrotem na podłogę. - Megg. - złapała ją za dłonie.
- Co? - szepnęła zachrypniętym głosem.
- Co się dzieje? Czemu wyszłaś. Powiedz mi, martwię się.
- Bez powodu.- tłumaczyła skulona dziewczyna.
- Nie Megg. Zamknęłaś się w sobie jeszcze bardziej. Coś znów się stało. Megg powiedz mi. Proszę… Niall? To przez niego? Ma nie przychodzić?
- Nie, to nie przez niego. To przez Was... Przeze mnie. Sama sobie zawiniłam rozumiem, ale wtedy musiałam to robić. Nie miałam wyjścia, rozumiesz?! Po co mam z Tobą rozmawiać skoro Ty od razu o wszystkim jemu powiesz, co? Znowu będziecie mi się przyglądać jak jem, jak chodzę, albo jak siedzę? Nie, dziękuję. - krzyczała.
- O co Ci chodzi?! My staramy Ci się pomóc! Może nam to nie wychodzi, ale się staramy!
- No właśnie. Nie wychodzi Wam to. Ja już nie chcę waszej pomocy. Czuję się tu gorzej niż z Harry'm! - nadal krzyczała.- Może gdybym wtedy do Ciebie nie zadzwoniła to już by mnie nie było. Wy nie mielibyście problemu i powodu do kłótni, a ja spokojnie leżałabym gdzieś martwa!
- Przestań tak mówić. - szepnęła spokojnie. - Powinnaś się cieszyć, że ktoś chce Ci pomóc. Nie możesz mówić, że chciałabyś być martwa. Nie możesz…- Demi o mało co nie rozpłakała się.
- Mogę. Nikt mi tego nie zabroni! I teraz nie obchodzi mnie to co sobie o mnie pomyślicie... - Dziewczyna wstała z łóżka. W pośpiechu założyła buty i wyszła z domu ubrana w to co na sobie miała... Blondynka od razu za nią wybiegła. 
- Megg! - krzyknęła w drzwiach. Nie poskutkowało. Zrezygnowana udała się do salonu. Usiadła na kanapie i zaczęła płakać.
- A ja mówiłem, że przez nią będą same kłopoty...- westchnął Liam, zaraz po tym zauważył, że Niall kiwnął głową na znak, że chłopak zrobił błąd mówiąc to...
- Nie mów tak! - krzyknęła i rozpłakała się jeszcze bardziej odruchowo wtulając się w Liam’a.
- Ale miałem rację... Popatrz co ona z Tobą robi?! Naskoczyła na Ciebie chociaż nie miała powodu. - kontynuował. Dems oderwała się od niego.
 - Przestań! - warknęła i udała się do pokoju. Liam wzruszył ramionami... Nie wiedział już co ma zrobić. Wstał z miejsca. Udał się do kuchni, po chwili wrócił z kilkoma butelkami piwa. 
- Napijesz się? – zapytał blondyna. Ten odmówił, gdyż przyjechał tam samochodem. – Nie to nie. Wypiję sam. - Niall przez długi czas namawiał Liam'a żeby ten zaprzestał, ale już po kilku piwach było za późno... Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, kiedy do domu wróciła zapłakana, mokra Megg.
- Ooo... panienka już wróciła? - wrzasnął pijany Payne.
- Masz z tym jakiś problem?- krzyknęła przez płacz. 
- Uwierz mi, że mam! - wstał z kanapy. 
- Ale mnie Twoje życie i twoje problemy nie obchodzą chłoptasiu! Mam wystarczająco swoich… - dziewczyna spojrzała w dół, lecz nikt nie wiedział o co chodzi.
- Ale nie rozumiesz! Demi jak głupia chce Ci pomóc, a Ty to ignorujesz. Przez Ciebie cały czas się kłócimy!- chłopak wymachiwał rękoma na wszystkie strony świata.
- Nie obchodzisz mnie! Ku*wa mam Cie dość i tego Twojego wypominania mi każdego błędu... Byłeś kiedyś bity? Gwałcony? Zdradzany? Nie! To zamknij paszczę i pij to piwo dalej! - dziewczyna była cała zapłakana i zdenerwowana.
- Zamknij się gówniaro! I wypi***alaj stąd! Są przez Ciebie same problemy!- Chłopak wskazał ręką na drzwi.
-Dobrze! Żebyś mnie nie miał na sumieniu! Mam Was wszystkich dość, ku*wa Wy wszyscy jesteście tacy sami! - krzyknęła ostatkiem sił, ponownie ubrała na siebie buty. Ostatni raz z pogardą spojrzała na Liam'a i wybiegła z domu trzaskając drzwiami.  
Payne dumny z tego czego dokonał usiadł na kanapie z wielkim uśmiechem na twarzy. Popatrzył na Niall'a, któremu nie spodobała się ta sytuacja i już po chwili został w pomieszczeniu całkiem sam. Horan prędko wybiegł za dziewczyną nie zważając na to co pomyśli sobie jego przyjaciel… 
- Co tu się dzieje? Jesteś pijany? - zapytała zaspana Demi wchodząc do salonu.
- Tak jestem napity! I co z tego? - odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
- To, że jesteś pijany! Wiesz, że nie możesz dużo pić! - Blondynka wyraźnie się zmartwiła.
- Ale nie wypiłem wcale dużo! - zaczął się głupio tłumaczyć.
- Zostaw już to piwo! Zanim będzie źle! Co tu się działo?!
- Nic nie będzie! Nic się nie działo!
- Słyszałam krzyki! Megg tu była. - bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Nie!- zaprzeczył.  
- Była tu! Słyszałam, jej głos! - krzyknęła.
- To miałaś przesłyszenia!
- Mam Was obojga dość! - udała się do pokoju.
- Nie przesadzaj kochanie! Jej możesz mieć, ale co ja Ci zrobiłem?
- Wiesz, że nie lubię kiedy pijesz! Obiecałeś mi! - Dziewczyna poczuła się oszukana.
- Jak się raz na jakiś czas napiję to nic mi nie będzie! – zaczął się głupio tłumaczyć.
- Ale się o Ciebie martwię! – powiedziała już lekko załamanym głosem.
- Ej! Co znowu?! – nie wiedział co się dzieje.
- Pijesz.
- No i co? Mam doła przez tę idiotkę. Ona mi Cię odbiera.
- Nie odbiera! – wrzasnęła blondynka i sama nie wiedziała co ma dalej zrobić. To był impuls... Dems zaczęła go namiętnie całować. Z każdą sekundą pogłębiała pocałunek. Ich kłótnia skończyła się tak jak prawie każda...
                                                                
                                                          * * *
Niall jak najszybciej wybiegł za zdenerwowaną Megg. Po chwili dogonił ją i próbował coś wskórać…
 - Ejj... Zaczekaj!- krzyknął.
- Czego chcesz?! - Margaret cała zapłakana odwróciła się w stronę Horan’a.
- Wiem, że nie chcesz tam wracać. Chodź pojedziemy do mnie. Uspokoisz się…
- Nigdzie z Tobą nie idę! - wrzasnęła i zaczęła iść przed siebie. Niall szybko pobiegł po samochód. Prędko go odpalił i wolno jechał za Megg. Po chwili wychylił się z okna.
- Prosze. Wsiadaj.
- Nie znam Cię, nie będę wsiadać do Twojego samochodu. – Panna Richards nadal twardo szła przed siebie.
- Proszę, nie mogę patrzeć jak płaczesz. Wsiadaj.- nadal ją nakłaniał.
- Nie musisz na mnie patrzeć. Możesz jechać do domu i zająć się swoim życiem... - spojrzała na niego.
- Nie mogę. Będę miał wyrzuty sumienia. Meggi proszę. - za wszelką cenę chciał, aby z nim pojechała.
- Ehh...- dziewczyna głęboko westchnęła.- Nie. Niall, nigdzie z Tobą nie pojadę. Zostaw mnie samą.
- Nie zostawię. Proszę Cię chodź. Uspokoisz się.
- Niall, czy ja mam Ci przeliterować słowo "NIE" żebyś w końcu zrozumiał?! - krzyknęła. Z każdą sekundą padało coraz mocniej, a dziewczyna wciąż uparcie szła w niewiadomym kierunku.
- Przeziębisz się. - ciągle jechał za nią.
- A co Cię to obchodzi? - dziewczyna nie wiedziała już co ma zrobić, żeby blondyn dał jej spokój.
- Obchodzi, bo nie chcę żebyś była chora. Megg wsiadaj proszę. -Margaret sama nie wierzyła w to co właśnie chciała zrobić... Spojrzała w jego niebieskie oczy i nie potrafiła odmówić. Wsiadła do samochodu... - Dziękuję. - powiedział, kiedy dziewczyna siedziała już obok niego. Horan zmienił bieg i przyśpieszył. Panna Richards nie wiedziała jak ma się zachować. Przez całą drogę siedziała cicho ze spuszczoną głową. Po pięciu minutach dojechali na miejsce. - Jesteśmy. - uśmiechnął się lekko do dziewczyny. Meggi bez żadnych emocji wysiadła z samochodu. Było jej bardzo zimno, była przemoczona, cała się trzęsła. Kiedy tylko weszli do domu Niall udał się do pokoju. Po chwili przyniósł jego dresy, koszulkę i czysty ręcznik. - Łazienka jest tam. - wskazał na białe drzwi. Brunetka niepewnie spojrzała na chłopaka. Wzięła od niego ciuchy i poszła do pomieszczenia, które wskazał jej Horan.
Chłopak udał się do kuchni. Od razu wstawił wodę na herbatę. Zaczął szukać jakiś leków na przeziębienie w razie czego. Kiedy je znalazł zabrał się za robienie posiłku.
Po kilkunastu minutach dziewczyna wyszła z łazienki w ubraniach chłopaka.  Wyglądała w nich dosyć zabawnie, ponieważ były na nią za duże... Przyszła do kuchni i usiadła na krześle obserwując chłopaka.
- To na co masz ochotę? Tosty, jajecznica, parówki, kolorowe kanapeczki... - zaczął wszystko po kolei stawiać na stół, przy którym siedziała brunetka.

- Tosty...- szepnęła.
- Proszę. - podał jej, a sam zaczął jeść wszystko co przygotował.  Megg zjadła kilka tostów i kiedy już więcej nie mogła zaczęła przyglądać się Niall’owi dziwiąc się gdzie on to wszystko mieści. - Tak wiem. Ja zawsze tyle jem. – strzelił szczerym, szerokim uśmiechem. Dziewczyna spuściła głowę i prawie niewidocznie się uśmiechnęła.- Nie wstydź się uśmiechnąć. - Starał się wyłapać jej spojrzenie.
- Nie wstydzę się. - dodała na swoją obronę ciągle patrząc w dół. 
- To popatrz na mnie i uśmiechnij się. - sam ponownie to zrobił. Megg niepewnie podniosła wzrok i delikatnie uśmiechnęła się do chłopaka. - Dziękuję. - Horan wstał i zaczął wstawiać brudne naczynia do zmywarki. - Ja idę się wykąpać, a ty możesz iść do salonu, do mojego pokoju, możesz trochę pozwiedzać. Rób co chcesz. - zaśmiał się.
- To ja zostanę tutaj... - wypowiedziała po chwili ciszy.
- Okey. - powiedział i wyszedł z kuchni.
Dziewczyna cały czas siedziała w tym samym miejscu. Nadal nie wierzyła w to, że jest w mieszkaniu chłopaka, którego prawie nie zna. 
- Cholera! - nagle wrzasnął Niall z łazienki.  Megg wystraszyła się i od razu poszła w tamtą stronę. 
 - Co się stało?- powiedziała cicho stojąc pod drzwiami. 

- Rozlałem moją odżywkę do włosów.- Richards uśmiechnęła się sama do siebie. 
- Pomóc Ci ją posprzątać? Poradzisz sobie sam?- palnęła.
- Możesz wejść. - zaśmiał się. Chłopak stał tam w samych bokserkach.
-Emm... - dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Przed nią stał półnagi Niall...- Gdzie ta odżywka?
- Na podłodze… Już się ubieram. - zaczął zakładać na siebie koszulkę i spodnie dresowe. Megg szybko posprzątała bałagan.
 - I już po kłopocie...- uśmiechnęła się do Niall'a.
- Dziękuję. Ale ta odżywka była taka dobra...- posmutniał.
- W każdej chwili możesz kupić sobie nową...- zdziwiła się i wyszła z łazienki.
- Ale ona była taka fajna. - poszedł za nią.
- Kupisz sobie taką samą... Nie wiem w czym widzisz problem...
- Ja też nie. - zaśmiał się i usiadł na kanapie w salonie. Margaret nie wiedziała co z sobą zrobić. Usiadła na brzegu kanapy. - Pójdę zmienić pościel. Nie chce żebyś spała na kanapie. - uśmiechnął się i wstał.
- Stój. To Twoje łóżko, Ty na nim będziesz spał. Ja będę spała na kanapie. Nic mi nie będzie. - oznajmiła.
- Nie będziesz. Będziesz spała w moim łóżku, bo jesteś moim gościem. - poszedł w stronę pokoju. Dziewczyna głośno westchnęła i siedziała na kanapie... - Chyba, że mam spać z Tobą. - palnął. Od razu ugryzł się w język i zniknął w pokoju.
Megg w duchu się zaśmiała i poczuła jak się rumieni. Uspokoiła się, po czym poszła do pomieszczenia, w którym znajdował się Horan.
- Chyba potrafię sama spać... - uśmiechnęła się, bo sama nie widziała sensu, w wypowiedzianym zdaniu.
- Ale może boisz się ciemności i trzeba Cię przytulić, czy coś. - to też nie miało sensu.
- Jeszcze tylu rzeczy o mnie nie wiesz... Nie boję się ciemności. - wyjaśniła opierając się i futrynę w drzwiach.
- Szkoda. - szepnął.
- Słyszałam...- wypowiedziała również szeptem podchodząc do chłopaka.
- Co? – odparł jakby nic się nie stało.
- Idź spać. - uśmiechnęła się.- Bo już zaczynasz gadać od rzeczy…
- Ale nie chce mi się spać. - Skończył zmieniać pościel. 
- To jak, trzeba z Tobą spać czy nie? - spojrzał jej w oczy. Dziewczyna również niepewnie popatrzyła w jego niebieskie tęczówki. Zapatrzyła się w nie... Dopiero po chwili otrząsnęła się.
- Nie, nie trzeba. Przepraszam. - Po tym spuściła wzrok. 
- Ej. - podszedł do niej. - Za co przepraszasz?
- Za... Za nic. Po prostu się zamyśliłam.
- Dobranoc. - nieśmiało i delikatnie pocałował ją w policzek po czym wyszedł z pokoju.  Brunetka zarumieniła się. Dotknęła miejsca, w które chłopak dał jej buziaka i delikatnie sie uśmiechnęła. "Dobranoc..." szepnęła kiedy Horan był już za drzwiami.
Chłopak wygodnie ułożył się na kanapie. Cały czas myślał o Niej.  Był coraz bardziej pewien, że powoli zaczyna się w Niej zakochiwać…
                                                               * * *
Śnił jej się koszmar. Bardzo realistyczny koszmar... Znów był przy niej Harry... Bił ją, gwałcił, ona krzyczała... On nie reagował na jej prośby i błagania. Robił to co zawsze...

Megg obudziła się. Rozejrzała dookoła i przypomniało jej się, że nie jest u Dems, tylko u Niall'a. Dziewczyna wstała z łóżka i skierowała się do salonu. Tam, spokojnie spał blondyn. Panna Richards usiadła na brzegu kanapy i przez chwile przyglądała się chłopakowi, który cały czas się wiercił. Zielonooka uśmiechnęła się, stwierdziła, że Horan słodko wygląda kiedy śpi...
- Niall...- szepnęła.
- Yyy… Em... Co? Kto? - mówił zaspany, powoli zaczął się podnosić.
- Przepraszam, że Cię budzę, ale nie mogę spać... - spuściła głowę.
- Co się stało? - usiadł.
- Śniło mi się coś... Nie ważne... Mogę tu z Tobą posiedzieć? - spytała niepewnie.
- Chodź do pokoju. - wstał i złapał za swój zagłówek. Margaret szybko wstała i szła za Niall'em. 
W całym pokoju panowała zupełna ciemność. Nie można było nic zobaczyć. Niall szedł powoli, aby na nic nie wpaść. Jednak nie udało mu się to. Potknął się i uderzył o Megg. Od razu podtrzymał ją dłonią tak, aby nie upadła. Ich usta niezdarnie otarły się o siebie.  Dziewczyna stała sparaliżowana, nie wiedziała co zrobić. Jej oddech stał się ciężki. Serce zaczęło bić mocniej...  Niall powoli i ostrożnie znalazł nocną lampkę. Od razu ją zaświecił po czym zaczął układać pościel na łóżku. Megg spuściła wzrok tak jak to miała w zwyczaju i czekała, aż chłopak skończy.
- Chodź. - uśmiechnął się siadając na łóżku. Brunetka powoli usiadła obok chłopaka.
- Przepraszam, że Cię obudziłam...
- Nie przepraszaj. Lubię z Tobą siedzieć. - zgasił lampkę i położył się na łóżku.
- Ale i tak głupio się z tym czuję... Dość, że pozwalasz mi u siebie spać, to jeszcze budzę Cię w środku nocy...- ułożyła się wygodnie.
- Miałaś koszmar. Rozumiem. Nie przeszkadza mi to. Jeśli masz spokojnie zasnąć to dobrze, że mnie zbudziłaś.
- On w nim znów robił to co chciał... - westchnęła. - Nie ważne. Dobrej nocy Niall.
- To był tylko sen. - odwrócił się w jej stronę. - Nie masz się czego bać. Jesteś bezpieczna.
- Czuję się bezpieczna kiedy wiem, że jesteś blisko... – ziewnęła, już nie panowała nad tym co mówiła. Gdyby nie była tak bardzo śpiąca pewnie nie powiedziałaby tego, co zdawało się być prawdą…  Już chwilę później Megg smacznie spała...
Na twarzy Niall’a od razu pojawił się wielki uśmiech. Cieszył się, że dziewczyna mu ufa. Wkrótce i on zasnął...

***
Tym razem rozdział wyjątkowo wcześniej, w nagrodę za duuużą ilość komentarzy! <3 
Jak wrażenia po 12 rozdziale? 
Piszcie swoje opinie w komentarzach! <3 
Dziękujemy za wszystkie komentarze pod 11 rozdziałem. :) 
Ile tym razem będzie komów? :) Czekamy, czekamy, czekamy. 
Jeśli macie jakieś pytania piszcie śmiało na naszego aska! Zauważyłyśmy, że często zadajecie pytania pod rozdziałem, a to nie jest ich miejsce. :)
Mamy trzy pytanka... 
1. Kto jest Waszym ulubionym bohaterem?
2. Kto jest Waszą ulubioną bohaterką? 
3. Którego bohatera/której bohaterki nie lubicie najbardziej? 

Mamy nadzieję, że odpowiecie. <3 
Pamiętajcie, że Was kochamy! :) 
Do 'przeczytania' za tydzień! ♥