sobota, 28 września 2013

Rozdział 5

* Następny dzień, ranek *

Megg powoli i nie pewnie wyszła z pokoju. Ciągle się bała, ale głód był już za duży. Miała nadzieję, że nie spotka tam Mulata. Dziewczyna weszła do kuchni… Myliła się, chłopak siedział i spokojnie jadł sobie śniadanie. Jakby był u siebie.
- Nie, nie ma go tu? – zapytała cicho z nadzieją w głosie.
-Nie. Jesteśmy sami. Siadaj. Zrobiłem kanapki. Chcesz?- spytał i podsunął w jej stronę talerz. Megg powoli usiadła na krześle i przyglądała się kanapkom. Po chwili zaczęła jeść pierwszą z nich... Mulat każdy swój ruch wykonywał delikatnie, powoli,  tak aby brunetka nie czuła się zagrożona. Kiedy zjadł swoje śniadanie wstał i zaczął myć talerz oraz kubek po herbacie. Panna Richards uważnie się mu przyglądała.
- Mam do Ciebie prośbę. – odwrócił się w jej stronę.
- Jaką? – zdziwiła się.
- Nie bój się mnie. Nic Ci nie zrobię. On poprosił mnie żebym z Tobą siedział. Nie chcę żebyś źle się przy mnie czuła.- Dziewczyna spuściła głowę. Nie wiedziała co ma zrobić. – Nie będę Ci w niczym zawadzał. Daj mi jakiś pokój i mogę siedzieć tam cały czas.
- Rób sobie co chcesz, nie przeszkadzasz mi... - powiedziała ledwo słyszalnym głosem. Wciąż się bała. Była w domu, który należał do jej siostry, a czuła się w nim jak we więzieniu, jak w klatce...
- W którym pokoju mogę spać?
-W którym chcesz, jest ich kilka... - niepewnie spojrzała na Zayn’a.
- Dzięki. - uśmiechnął się do niej lekko po czym wyszedł z kuchni. Megg rozejrzała się po pomieszczeniu i powoli wstała z miejsca. Nalała sobie do czystej szklanki zimnej wody i poszła do salonu. Mulata tam nie było. Udał się szukać pokoju. Brunetka usiadła na kanapie i spokojnie myślała nad tym co ma dalej zrobić... Megg była niepewna, nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć... Czy szukać pomocy u swojej siostry? Czy u Demi? Czy może nadal pozwalać Harry'emu się nad nią znęcać? Bała się każdej nowej chwili, bo wiedziała co może ją spotkać.
Zastanawiała się po co Harry kazał Zayn'owi się nią opiekować? Dlaczego gdzieś wyjechał? Czego może się spodziewać po przyjacielu swojego "chłopaka"? Wciąż zadawała sobie te same pytania, na które nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Mulat wszedł do salonu, w którym cały czas siedziała zamyślona dziewczyna. Usiadł na drugim końcu kanapy i zaczął sięgać po pilota.
- Mogę? - zwrócił się do niej.
-Yhym. Pewnie.- powiedziała zamyślona. Czarnowłosy od razu włączył boks. Był zadowolony z tego co ogląda.
-Musisz oglądać, akurat to? - westchnęła.
- Ale to jest fajne.
- No wiesz, jak dla mnie to jest beznadziejne, a nie fajne…- rzuciła.
- To piłka nożna?
- Dobra wiesz, to może Ty sobie oglądaj co chcesz, a ja pójdę do mojego pokoju. - dziewczyna wstała z kanapy.
- Nie zostań. Nie chcę siedzieć sam. - Megg niepewnie usiadła z powrotem na to samo miejsce. - To co chcesz oglądać? – spojrzał  prosto w jej oczy. Ona podniosła wzrok i również popatrzyła w jego piękne, tajemnicze, ciemno brązowe tęczówki. Powoli wzięła głęboki oddech i rzuciła szybko.
- Wszystko, tylko błagam żaden sport...
- Okej. - zaśmiał się. Zaczął przełączać kanały. Dziewczyna przyglądała się tatuażom chłopaka... Przerażała ją ich ilość. Analizowała każdy znak, każdy rysunek. - Tak wiem. Tatuaże. - uśmiechnął się do niej czule.
- Czemu masz ich tak wiele? - spytała z ciekawością, nadal lustrując ciało chłopaka.
- Podobają mi się, lubię je. - wzruszył ramionami, ciągle przyglądając się dziewczynie.
-Nie rozumiem ludzi, którzy tak się tatuują...- delikatnie się uśmiechnęła.
- To jest trochę jak uzależnienie. Zrobisz jeden i chcesz następny i następny. - zaśmiał się. Megg również cicho się zaśmiała. I umilkła.
- Masz śliczny uśmiech. - powiedział niepewnie lekko spuszczając wzrok.
-Co?- zdziwiła się.- To znaczy... Dziękuję. Nikt mi jeszcze tego nie powiedział... - dodała szeptem.
- Musi być ten pierwszy raz. - chciał jeszcze powiedzieć, że równie ślicznie się rumieni, ale powstrzymał się.
- Każdy moment jest nowym początkiem, więc w sumie co chwilę mamy "jakiś" pierwszy raz...- palnęła.- Dobra, to co powiedziałam nie miało najmniejszego sensu...- dorzuciła po chwili zastanowienia.
- Moment analizuje. - zaśmiał się. - Tak. To nie miało sensu.
-Zaczynam już gadać głupoty... - zaśmiała się i spuściła głowę.
- Mi to nie przeszkadza. - uśmiechnął się.
- Mogę zadać Ci jedno pytanie? - zaczęła niepewnie.
- Oczywiście. - odwrócił się bardziej w jej stronę.
- Po co Harry wyjechał i dlaczego kazał się mną opiekować? - spoważniała i popatrzyła na Zayn'a.
- Zadzwonił do mnie i powiedział, że muszę mu pomóc. Mam tu siedzieć i Cię pilnować, kiedy on wyjedzie. Nie powiedział mi gdzie. - mówił spokojnie.
- Mógłby już nigdy nie wrócić...- wyszeptała sama do siebie.
- Tak wiem. - powiedział prawie niesłyszalnie.
- Od kiedy się z nim przyjaźnisz?
- Dwa, może trzy lata.- odrzekł.
- Czemu przyjaźnisz się z potworem? - spytała sarkastycznie.
- Nie przyjaźnię. To jest mój kolega. Odzywa się jak tylko czegoś chce.
-Cały on... - westchnęła i zamilkła.
- Too... chcesz coś porobić? Nie wiem może na jakieś zakupy?
- Nie mam na to ochoty...
- Zrobić coś fajnego na obiad?
- Tylko obiecaj, że mnie nie otrujesz.- uśmiechnęła się
- Takiej ślicznej dziewczyny... nigdy. - również się uśmiechnął. Megg zarumieniła się i spuściła głowę. - Ślicznie się rumienisz. - powiedział cicho.
-Dziękuję... Zayn ja Ci przypominam, że Ty miałeś mnie pilnować, a nie prawić mi komplementy...
- Ja po prostu mam tu siedzieć. Przecież nie zamknę Cie w pokoju. A jeśli chodzi o komplementy to będzie ciężko...
- Dlaczego ciężko?- spytała
- Bo jesteś śliczna.
- Nie przesadzaj, nie jestem... - powiedziała poważnie.
- Jesteś. - powiedział równie poważnie.
- I teraz będziesz się ze mną o to kłócił? - zaśmiała się i usiadła bliżej mulata.
- Tak. - powiedział i zrobił dokładnie to co ona.
- Ja nie lubię się kłócić... - znów zbliżyła się do Malika.
- Ja też nie. - również się przybliżył.
- Czyli kłótni nie będzie. - spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie będzie, bo ja mam rację. - uśmiechnął się.
- Nie masz...- wstała z kanapy.
- Gdzie idziesz?
- Nie mam zamiaru tu tak siedzieć i gapić się na Ciebie.- wyjaśniła.
- No to co chcesz robić?
- Z Tobą? Nic... Ty idziesz od kuchni coś gotować, a ja idę do pokoju... - zaśmiała się.
- Osz Ty. - zaśmiał się. Wstał i poszedł do kuchni.
Megg stwierdziła, że skoro nie ma w domu Harry'ego to może w końcu miarę spokojnie żyć. Miała nadzieję, że wrażenie, które zrobił na niej Malik chwilę wcześniej, nie było złudne. 
Po około 1,5 godziny dziewczyna usłyszała wołanie z kuchni. Wstała z łózka i szybko udała się w stronę skąd dochodziły wołania.
-Jestem. Co się stało? - weszła do pomieszczenia gdzie wszędzie roznosił się wspaniały zapach.
- Gotowe! - uśmiechnął się.
- A no tak... Ty gotowałeś. Zapomniałam. - zaśmiała się.
- Noo...gotowałem. -również się zaśmiał.
- To co zaraz będę musiała jeść? - spytała siadając na wysokim krześle.
- Kuuurczaka!
- Ooo, lubię kurczaki.-  Położył talerze z gotowym daniem po czym zaczęli jeść.
- I jak?- spytał po chwili.
- Stwierdzam fakt... Dobrze gotujesz!- uśmiechnęła się i kontynuowała opróżnianie talerza.
- Dziękuję.
- To ja dziękuję, że w końcu mogę zjeść coś normalnego...
- Proszę. To co robimy później? – uśmiechnął.
- Nie wiem, dawno nie wychodziłam z domu , bez Harry'ego... mogłabym wyjść sama?- spytała z nadzieją.
- Nie mogę Ci tego zabronić. Ale nie za długo, bo będę się martwić.
- Nie będziesz się martwić... - rzuciła ostatnie zdanie i odłożyła talerz do zlewu. Uśmiechnęła się i już po chwili nie było jej w kuchni.
- Będę. - krzyknął lekko.
Kilka minut później Megg przyszła do salonu ubrana w nowe, czyste ciuchy. Malik siedział już na kanapie i oglądał boks.
- Nie będziesz!- rzuciła i wyszła z domu.  On szybko wyszedł za nią.
- Będę!!! - Margaret głośno się zaśmiała i ruszyła przed siebie.- Tęsknię! - uśmiechnął się i zniknął za drzwiami.
Dziewczyna cieszyła się, że ma 'wolną' chwilę. Co raz częściej zastanawiała się nad tym, jakie plany ma Harry i dlaczego Zayn jest dla niej taki miły. Jego zachowanie jej schlebiało, ale cała ta sytuacja wydawała się co najmniej dziwna.
Malik przez cały ten czas oglądał boks. Aż w pewnym momencie zasnął...
 Po kilku godzinach Megg wróciła do domu. Po cichu weszła do salonu i widząc śpiącego Zayn'a uśmiechnęła się. Wolno podeszła do chłopaka i wyjęła z jego ręki pilota. Wyłączyła telewizor i odłożyła przedmiot na stolik. Malik zaczął się przebudzać.
- Śpij... - szepnęła brunetka.
- Nie chcę. - usiadł i zaczął przecierać oczy. -  Co będę robił w nocy? -zaśmiał się.
- No wiesz...- usiadła obok niego- Nie wiem co będziesz robił... Hmm może nadal spał?
- No ale jak teraz się wyśpię to później nie będzie mi się chciało.
- Dobra nie ważne. – Zaśmiała się.
- I jak spacer?
- Dobrze... Przemyślałam kilka spraw, zmęczyłam się, w sumie to samotność mi sprzyja...- uśmiechnęła się szeroko. On uśmiechnął się lekko i spuścił głowę.
- Ejj... co jest? - spytała widząc minę chłopaka.
- Nie nic. - uśmiechnął się szerzej.
- No powiedz!
- Nic. Naprawdę. - złapał jej dłoń.
- Na pewno? - spytała. Dziwiło ją zachowanie Zayn'a.
- Tak. - czulej złapał jej dłoń. Megg uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na swoją rękę. Mulat zaczął delikatnie głaskać jej dłoń swoim kciukiem. A ona nie wiedziała jak ma się zachować. Nie zabierała swojej ręki, bo nie bała się chłopaka. Czarnowłosy uniósł swój wzrok. Wpatrywał się w jej oczy. Ona również to zrobiła. Z uwagą patrzyła na chłopaka. On delikatnie i ostrożnie zaczął się do niej przybliżać. Brunetka nie odsunęła się... Wręcz przeciwnie. Zbliżyła się do chłopaka.
Malik krótko i ostrożnie zaczął całować jej usta. Ona splotła ich dłonie i oddała pocałunek. Złapał ją w talii i bardziej przysunął się do niej.
- Zayn, nie. Ja... Ja , przecież jestem z Harry'm... - wydukała przerywając pocałunki.
- Naprawdę? On Cie bije, a ty jeszcze nazywasz go swoim chłopakiem? - nie odsunął się od niej. Ona spuściła głowę.
- Ale ja nie potrafię tak... A co jeśli on się o tym dowie? Zabije mnie...
- Nie dowie się. Nie ma go tu. Ja nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- I co ja mam teraz zrobić? Ja go kocham.
- Kochasz go, czy kochasz, bo on Ci każe?
- Nie wiem, ale wiem, że On nie jest mi obojętny... Myślisz, że dlaczego zgadzam się na to, żeby mnie bił? Bo go kocham...
- Ale bicie to nie jest miłość.- oburzył się.
- On mnie nie kocha, ale ja jego tak. - ucięła i odsunęła się od Zayn'a. On spuścił głowę i widocznie posmutniał.
- Megg ty na to nie zasługujesz. Nie zasługujesz na takie traktowanie.
- Niby dlaczego? Skoro on w ten sposób okazuje swoje uczucia, to ja nie będę nic z tym robić.
- Uczucia? Megg proszę Cię.
- Co mam z tym zrobić? Ja tego idiotę kocham i nic tego nie zmieni. Przepraszam. – dziewczyna szybko wstała i udała się do swojego pokoju zostawiając Malika samego. Chłopak został tam nie ruszając się. Nie rozumiał jej myślenia. Styles naprawdę przesadził...

                                                                ***



5 już za nami. Mamy nadzieję, że nie zawiodłyśmy Was co do długości, ilości błędów itd. 
Jak myślicie... 
Jak dalej potoczą się losy bohaterów? Co się wydarzy? Czy zmieni się ich życie, jeśli tak to jak? 
Jeśli macie jakieś przeczucia to podzielcie się nimi z nami. Chętnie poczytamy. :)
Jak zawsze prosimy o Wasze szczere opinie w komentarzach. 
Coś Was gryzie?  Jakieś pytania do Nas, lub do bohaterów?NASZ ASK.
Zaglądnijcie także tutaj: INFORMOWANI BOHATEROWIE.  <33 
KOCHAMY WAS I ZAPRASZAMY NA 6 ROZDZIAŁ! :)
                                                                           Dems i Megg. 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 4


Demi i Liam od dłuższego czasu byli ze sobą pokłóceni. Pokłóceni do tego stopnia, że Payne większość czasu spędzał u swojego przyjaciela, Niall'a. Chłopak nie chciał rozmawiać ze swoją dziewczyną. Może… Lepiej będzie ująć to tak: Chłopak nie chciał rozmawiać z nią o Megg… Nie chciał nawet widzieć brunetki. To mało powiedziane. Liam nie chciał jej znać…
Megg i Dems siedziały same w domu. W ciszy… Brunetka nadal się nie otworzyła. Ciągle się bała. Była zamknięta w sobie. Milczała, a jeśli została o coś spytana przez Dems, nie potrafiła ułożyć żadnego logicznego zdania. Mieszała się. Jąkała. Tak jakby ciągle obawiała się, że coś jej się stanie. Tak jakby? Nie. Ona ciągle się tego bała…
- Megg porozmawiamy? – blondynka usiadła obok skulonej dziewczyny.
- O… O czym? – spytała podnosząc wzrok.
- Wiesz. Powiedz mi chociaż kto to był...
- Demi, ale, eh… Nie… Nie chcę...- spuściła wzrok. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Wiedziała jedno: nie może dłużej ukrywać prawdy i milczeć…- Ehh…- westchnęła cicho.- To był...- Dziewczyna już była gotowa, żeby powiedzieć o wszystkim swojej przyjaciółce, lecz "wybawił" ją dzwonek do drzwi. Megg odetchnęła z ulgą, lecz jeszcze wtedy nie wiedziała co ją czeka…
- Pójdę otworzyć.- oznajmiła Dems i pobiegła otworzyć drzwi. Przed nimi stał nie kto inny jak Styles. -Harry?- zdziwiła się.
Kiedy Megg usłyszała to imię od razu przeszedł ją dreszcz. Strach sparaliżował jej ciało. Nie mogła nawet nigdzie się schować. Siedziała w tym samym miejscu i jak głupia, w myślach błagała Boga, o to, by był to tylko sen…
- Tak! - powiedział zdenerwowany i wszedł do domu. - Ooo... Jest nasza zguba. - powiedział sarkastycznie kiedy był już w salonie.
- Po co tu przyszedłeś? Daj mi spokój! - Brunetka mówiła spokojnie.
- Nie trzeba było uciekać. Wstawaj idziemy!
- Nigdzie z Tobą nie idę, Harry!- dziewczyna sprzeciwiła się loczkowi.
- Czy ktoś w ogóle pytał Cię o zdanie? - podszedł do niej i gwałtownie pociągnął ją za ramię do góry.
- Puść mnie!- Megg była przerażona, nie chciała tam wracać, nie z nim...
- Ubieraj się i idziemy! - warknął.
- Nie! – krzyczała. – Ja tu zostaję!
- Tak słonko. Idziemy. – powiedział z uśmiechem.
-Nie słonko, nie idziemy! - posłała mu sztuczny uśmiech i zauważyła, że Demi trzyma w ręku telefon. Kiedy Harry również to zobaczył wściekł się i puścił przerażoną dziewczynę. Szybko podszedł do Demi.
- Co tam robisz? - zapytał sarkastycznie.
-Nie Twój interes! - odpowiedziała i schowała telefon za plecy.
- No pokaż…
- Odwal się! - krzyknęła i nadal kurczowo trzymała przedmiot w ręce.
- Pokaż póki Cię ładnie proszę i mam jeszcze cierpliwość... - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Nie! Wyjdź stąd!– wrzasnęła patrząc mu w oczy. On gwałtownie wyrwał jej z rąk telefon i spojrzał na wyświetlacz.
- Ooo… policja, jak słodko. – zakpił.
- Oddaj to! - krzyknęła i spróbowała zabrać mu komórkę... Na marne. Harry złapał ją za nadgarstek. Ściskał go do tego stopnia, aż dłoń zrobiła się sina...
- Harry puść ją! Pójdę z Tobą gdzie zechcesz, ale puść Demi!- nagle odezwała się przerażona Megg.
- Meggi przestań! Ał… - jęknęła blondynka. Harry zaśmiał się, puścił Demi i zwinnym ruchem uderzył ją w policzek.
- Idziemy. – warknął i wziął Megg za rękę.
-Przepraszam... - Margaret szepnęła do swojej przyjaciółki kiedy Harry ciągnął ją za sobą. Demi nie była w stanie nic zrobić. Policzek za bardzo ją bolał. Kiedy już wyszli, dziewczyna rzuciła się na kanapę i zaczęła gorzko płakać.
Brunetka grzecznie szła za Styles'em, tak, żeby nie wzbudzić podejrzeń sąsiadów. Nie wyrywała się. Ze spuszczoną głową, szła grzecznie, nie stawiając żadnych sprzeciwów. Przez chwilę wyglądali jak prawdziwa, szczęśliwa para... Tylko wyglądali…

Dems cały czas leżała na kanapie, zalana łzami, trzymając się za policzek. Usłyszała, że ktoś wchodzi do domu. Nie obchodziło jej nawet kto to był… Była za bardzo zszokowana sytuacją sprzed kilku minut.
Liam wszedł do domu, zastał Demi leżącą w takim stanie. Zwrócił uwagę na to, że w domu jest cicho. Zdziwiło go to. Nigdzie także nie widział znienawidzonej przez niego Megg... Usłyszał cichy szloch jego dziewczyny. Czym prędzej uklęknął obok niej.
- Demi? Co się stało? - delikatnie odgarnął jej włosy opadające na twarz, którą zakrywała rękoma.
- Dlaczego nie było Cię kiedy na prawdę Cie potrzebowałam?- szepnęła- Harry... Harry się stał, był tu, zabrał Megg.- powiedziała podnosząc się powoli.
- Że co? Co tu się działo?
-No przyszedł Harry, to pewnie przez niego ona jest w takim stanie... I… On… On zaczął ją szarpać, pokłócili się i uderzył też mnie... - powiedziała odsłaniając cały czerwony policzek. On delikatnie dotknął obolałego miejsca. Dziewczyna cicho syknęła.
- Przepraszam. - spuścił głowę i zabrał dłoń.
-Nie przepraszaj mnie... Mi nic nie będzie, to Megg pojechała tam z nim, pod warunkiem, że mnie puści... To jej może się coś znów stać. - powiedziała i rozejrzała się po domu.  Payne ciągle nie podnosił wzroku. Nie wiedział jak ma się zachować, co powiedzieć. Dziewczyna dotknęła dłonią jego twarzy. Chłopak niepewnie popatrzył na jej obolały policzek.
- Przepraszam... – powtórzył.
- Nie przejmuj się mną, boje się, że on może coś zrobić Meggi...- westchnęła.
- No ale co chcesz z tym zrobić? - usiadł obok niej, choć nie był zadowolony z tego, że temat ich rozmowy znów skupi się na pannie Richards.
- Muszę jej pomóc, ale nie wiem jak. Przecież... On był taki wściekły... – Liam przytulił ją do siebie. Nie chciał rozmawiać o brunetce, dlatego milczał.- Podpowiedz mi coś... Co mam zrobić? - spytała patrząc na swojego chłopaka.
- Nie wiem. Zgłoś to na policję.- uciął krótko.
- Nie… Nie wiem, czy Megg by tego chciała. – Liam nic nie powiedział. -Boję się o nią... – szepnęła. Przytulił ją mocno do siebie, zaczął ją głaskać po włosach. Ona wtuliła się w niego równie mocno i zaczęła płakać.
- Ejj… Nie płacz. Będzie dobrze.
- Mam nadzieję.
- Przepraszam, że Cię zostawiłem. Nie powinienem. Mimo wszystko powinienem tu być.
- Wiem, że powinieneś, wiesz jak ja się bałam?!- powiedziała z wyrzutem.
- Przepraszam…
- Przestań... - blondynka mocno ścisnęła Liam’a. Była szczęśliwa, że teraz on przy niej jest. Cieszyła się z tego, że przynajmniej ona jest bezpieczna…
- Przepraszam... Znaczy, już Cię nie zostawię.- obiecał.
-Dziękuję. - delikatnie się uśmiechnęła.
- Chodź zrobimy coś z twoim policzkiem.
-Dobrze...- dziewczyna wstała z kanapy. Udali się do kuchni, blondynka siedziała na blacie, a Liam delikatnie przykładał lód do jej policzka… Ból powoli ustępował, aczkolwiek nadal nie wyglądało to najlepiej.
- Wszystko będzie dobrze. Zniknie. - uśmiechnął się lekko.
- Na pewno. – uśmiechnęła się, a chłopak delikatnie musnął jej usta… 

* Kilka godzin później, Manchester *
Do domu weszli tak jak wyszli. Jak kochająca się para, którą nie byli. Dziewczyna rzuciła w jego stronę spojrzenie pełne pogardy.
- Idź do pokoju. – wskazał na drzwi, które tam prowadziły.
- Po co? – spytała zdejmując buty.
- Zaraz tam przyjdę kotku. – uśmiechnął się chytrze. Megg westchnęła i posłusznie poszła do pokoju. Wmawiała sobie, że tak widocznie musi być... Że to musi się dziać. Że tak wszystko zostało zaplanowane tam, ‘na górze’. Cierpiała… Ale w głębi duszy marzyła o tym, żeby Styles odpuścił sobie… Wiedziała, że to jej wina. Czuła, że to wszystko przez to co kiedyś zrobiła. Nie chciała tego pamiętać. Pragnęła wyciąć ten moment jej życia ze swojej pamięci. I najlepiej z pamięci Harry’ego też…
Po 30 minutach do pokoju wszedł zielonooki razem z jego przyjacielem. Margaret siedziała na łóżku z podkulonymi nogami. Niepewnie podniosła wzrok. Przestraszyła się. Była przerażona wyglądem chłopaka, który stał obok Styles’a.
- To Twój nowy kolega. Zaopiekuje się Tobą przez jakiś czas. – Hazz wskazał na niego.
- Też będzie mnie bił tak samo jak Ty? - spytała sarkastycznie.
- Nad tym się jeszcze zastanowię. Nie chcę aby dotykał Cię ktoś inny oprócz mnie. - podszedł do niej i pogłaskał po głowie.
- A ja nie chcę, żebyś Ty mnie dotykał! – odepchnęła jego rękę.
- Ojj… Nie narzekaj. – złapał jej podbródek i pocałował ją w usta.
-  Zostaw mnie…- dziewczyna się skrzywiła i odwróciła twarz w drugą stronę.
- Mówiłem. Nie narzekaj. -  odszedł od niej. Oboje z Mulatem wyszli z pokoju. Dziewczyna zastanawiała się co tym razem planuje Styles, skoro jego przyjaciel ma się nią zaopiekować. Wiedziała, że to nie wróży nic dobrego… Obawiała się, że to tylko pogorszy całą sytuację. Miała rację. 
Po 10 minutach do pokoju wszedł sam Styles.
- To ja jadę kochanie. Za niedługo wrócę. - podszedł do niej i usiadł obok. Zbliżył się do niej i zaczął namiętnie całować, nie pozwolił aby brunetka odsunęła się od niego.
Megg nie miała innego wyjścia, zgodziła się na to. Całowała go, choć wcale nie miała na to nawet najmniejszej ochoty. Lokaty wsadził rękę pod jej bluzkę i zaczął macać jej piersi. Dziewczyna złapała jego rękę, miała nadzieję, że chociaż to jej pomoże. Nie dało to żadnego rezultatu. Loczek robił to dalej.
- Harry! - powiedziała przerywając pocałunek.-Przestań.
- No co? Nie będę Cię długo widział. Chcę się Tobą jeszcze przez chwilę nacieszyć. - powiedział po czym zjechał dłonią na jej pośladek.
- Zostaw mnie i jedź już tam, gdzie masz jechać... Proszę. - nadal próbowała go przekonać, wiedziała, że jeśli zaczęłaby sie wyrywać, lub szarpać, znów dostałaby w twarz... On szybkim ruchem położył ją na łóżku i delikatnie położył się na niej. Znów zaczął ją nachalnie całować. Wsadził dłoń w jej spodnie. Poruszał nią energicznie przez jakiś czas. Później jak gdyby nigdy nic wstał i wyszedł z pokoju zostawiając ją całkiem samą.
Megg chciała płakać, ale nie miała już czym. Wylała przez niego już tyle łez, że nawet nie miała na to siły. Tak, nie miała sił na płacz. Skuliła się i leżała na łóżku ślepo patrząc za okno. Nic jej już nie pomagało. Strach, lęk, ból. Tylko to jej towarzyszyło. Tylko to było z nią zawsze, wszędzie. ‘Widocznie tak musi być.’ Szepnęła sama do siebie kuląc się jeszcze bardziej…
Po 5 minutach do pokoju wszedł Mulat. Spojrzał na nią. Wziął głęboki wdech i zaczął… 
- Chciałbym z Tobą porozmawiać. - usiadł na jej łóżku. Ona milczała. Nie zwracała na niego uwagi. Miała nadzieję, że jeśli będzie go ignorować, chłopak wyjdzie i zostawi ją samą. Tak jak zrobił to Styles. – Chciałem Ci tylko powiedzieć, że nie musisz się mnie bać. Nic Ci nie zrobię. Rób co chcesz, ja tylko tu będę, bo mam Cię pilnować i tyle. – powiedział powoli, tak by dokładnie go zrozumiała. Chwilę czekał  na jej reakcję. 
Ona nadal milczała. Mulat wstał, ostatni raz rzucił w jej stronę spojrzenie i wyszedł z pokoju.
Meggi chciała mu uwierzyć, ale bała się tego. Bała się uwierzyć, w to, że ktoś ma wobec niej czyste intencje. Nie potrafiła już tak łatwo ufać innym. Nie po tym co się stało. Nie po tym co ją spotkało. Strach przezwyciężał wszystko inne… 


***

No i kolejny rozdział za nami. Mamy nadzieję, że nie zawiodłyśmy was co do niego. Akcja powoli się rozwija. Jest tajemniczo? Napiszcie w komentarzach :)
Do akcji wkroczył 'przyjaciel' Harrego. Jak myślicie...co się wydarzy podczas kiedy będą sam na sam w domu? Czy Zayn zmieni cały tok tej historii? Czy odmieni on jakoś życie Megg?W następnym rozdziale trochę się wyjaśni.
Hmm...to chyba na tyle. Chyba, że nasza kochana Megg coś jeszcze dopisze :D
Zapisujcie się do informowanych. Podawajcie swoje aski, blogi, numery gg, tt co tylko chcecie, a my będziemy was informować.
  
Nie mam nic do dodania. Zapraszam za tydzień! :) 
                                                                               Dems i Megg :)

sobota, 14 września 2013

Rozdział 3

- Harry! Proszę Cię! Przestań!!! – brunetka krzyczała tak głośno jak tylko mogła.  Miała nadzieję, że będzie lepiej. I było… Przez kilka dni. Znów zaczął się ten sam koszmar. Dziewczyna nie chciała przechodzić ponownie tego co kiedyś.
- Jaka Ty jesteś naiwna kochanie. – wyszeptał jej do ucha.
- Obiecałeś, że nie będziesz tego więcej robił… - szepnęła przez płacz.
- I nie miałem, ale spotkałem Cię i pomyślałem ‘Czemu by nie?’ – zaśmiał się.
- Dlaczego ja zgodziłam się do Ciebie wrócić?! - rzuciła to sama do siebie. Teraz żałowała swojej decyzji.
-Trzeba było się ze mną pieprzyć. Masz teraz za swoje. - powiedział po czym kolejny raz ją uderzył.
-Ała!- Dziewczyna złapała się za bolący policzek. - Ale ja nie chcę zrozum! Przestań!
- Nie chcesz? A kiedyś to Ci się chciało! I to za bardzo. – Krzyknął. Megg płakała coraz bardziej. Nie odzywała się. Dokładnie wiedziała o czym chłopak mówi, ale nie chciała o tym myśleć.
- Zostaw mnie...- szepnęła. On prychnął śmiechem i wyszedł z pomieszczenia. Dziewczyna cała obolała od razu zerwała się z miejsca i nerwowo zaczęła szukać swojego telefonu. Po chwili złapała go w swoje posiniaczone dłonie i z trudem znalazła w kontaktach swoją przyjaciółkę.
- Hej Megg! - blondynka radośnie ją przywitała. 
-Demi, błagam pomóż mi!- szepnęła w obawie, że Styles ją usłyszy.
- Megg? Co się dzieje? - zapytała przestraszona. Jej ciało momentalnie zesztywniało.
- On, on, znów, a ja...- Margaret zaczęła głośno płakać. Nie potrafiła wydusić z siebie żadnego logicznego zdania.
- Kochanie, co się dzieje? Jaki on?
-Błagam pomóż mi!- krzyknęła, w tym samym momencie do pokoju wszedł zezłoszczony Harry. Trzasnął drzwiami i momentalnie rzucił się na biedną, przerażoną dziewczynę.
- Co tam się dzieje?! – spytała Dems.
Chłopak nie odezwał się. Zabrał od Megg telefon i nacisnął czerwoną słuchawkę. Brunetka skuliła się. Wiedziała, że zaraz znów się zacznie... Chłopak jednym, zwinnym ruchem uderzył dziewczynę.
- Będziesz miała kolegę. - wyszeptał.
-Zostaw mnie! Przestań! Nic Ci nie zrobiłam! Jego też będziesz bił tak jak mnie?!
- Nie! On tylko się Tobą zajmie skarbie.
-Hazz, o czym Ty mówisz?- Megg próbowała się podnieść, lecz ból przeszywał jej ciało do tego stopnia, że utrudniał jej ruch.
- O niczym kochanie, o niczym. - zaczął gładzić ją po głowie.
-Nie dotykaj mnie!- odsunęła się od niego na tyle ile było to możliwe. On przysunął się do niej i kontynuował głaskanie jej głowy.
-Harry odpuść sobie, to do niczego nie prowadzi...
- Ojj… Nie narzekaj. – zaczął całować jej ramiona. 
- Harry, proszę, przestań…
- Ale ja nic takiego nie robię…
-Teraz robisz to, a zaraz zrobisz coś innego… Harry przestań i zostaw mnie. – dziewczyna była przerażona.
- Ja robie to, ale Ty kiedyś robiłaś coś innego. – złapał ją w talii i przyciągnął do siebie. Meggi próbowała uwolnić się od Harr’ego.
- Ale ja już tego nie robię.
- No wiesz kiedyś nikt tego nie wiedział, skąd mam wiedzieć, że nadal tego nie robisz... - zaczął zbliżać się dłońmi do jej rozporka...
- Bo ja Cie kocham idioto! Nie robię już tego od dawna! – brunetka poczuła na ustach swoje słone łzy.
- Nie kochasz mnie… Po prostu namieszałem Ci w głowie… - zaczął powoli go rozsuwać.
- Harry ja nie chcę… - szepnęła i próbowała zabrać od siebie ręce chłopaka.
- Ale ja chcę... - zaczął delikatnie zsuwać spodnie z jej bioder. Megg zaczęła się wyrywać, szarpać, krzyczeć. Zaczęła bić Harr’ego po czym tylko mogła. On gwałtownie złapał i ścisnął jej nadgarstki. 
Ona leżała tak nieruchomo i patrzyła na niego oczami pełnymi łez. Chłopak wstał i szybko wyszedł. Już po minucie wrócił do pokoju ze strzykawką pełną cieczy. Zbliżył się do niej i wstrzyknął jej ją do żył. 
- I zaraz będzie po wszystkim. - powiedział patrząc jej w oczy i odkładając strzykawkę. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę i zamknęła oczy. Chłopak czekał aż brunetka straci świadomość. Kiedy to już się stało usiadł na niej okrakiem i szybko zsunął jej spodnie. Zrobił to. Zrobił to co chciał...
Gdy skończył zostawił ją tam samą i obolałą.



 *** W tym samym czasie w Londynie ***

- Co się stało? Kto dzwonił? – zapytał Liam.
- Megg dzwoniła. Liam, coś jej się musiało stać, ona nigdy się nie rozłącza bez słowa...- wyjaśniła od razu.
- Ale co mówiła?
- Że musze jej pomóc. Ona płakała.
- Ale co się stało?- chłopak zadał następne pytanie.
-Nie wiem mówiła coś o tym, że "on, znowu..."Nie zrozumiałam jej.- odpowiedziała szybko.
- Co chcesz z tym zrobić?
-Przecież muszę jej pomóc, to moja przyjaciółka, nie wybaczę sobie, jeśli coś jej się stanie!
- Skąd wiesz co tam się dzieję? Nie puszczę Cię tam…- oznajmił.
-Liam, proszę... A co jeśli ona na prawdę potrzebuje pomocy? To na pewno nie są żarty…
- Jadę z Tobą.
-Dobrze, tylko szybko...- Demi bała się o swoja przyjaciółkę. Wiedziała, że Megg nigdy nie robiła sobie żartów w taki sposób. Czuła, że to coś poważnego… Oboje w pośpiechu ubrali się i wsiedli do auta. 
Po kilku godzinach szybkiej jazdy byli już w Manchesterze. 

*** 
Margaret przebudziła się. Jej ciało było całe odrętwiałe. Wszystko ją bolało. Było już dość późno. Harry spał na kanapie w salonie. Dziewczyna usłyszała lekkie pukanie do okna. Z trudem podniosła się i zauważyła, że za oknem ktoś stoi. Po cichu wstała i otworzyła je.
-Demi?- spytała ucieszona, lecz równocześnie zdziwiona.
-Szybko chodź. – Megg złapała do ręki swoją czarną bluzę, która była położona na fotelu i szybko wyskoczyła przez okno. Demi zamknęła je po cichu. Czym prędzej udały się do auta gdzie czekał Liam. Usiadły na tylnych siedzeniach.
- Liam jedź! – krzyknęła blondynka. Chłopak szybko odjechał z pojazdu. Megg zaczęła cicho płakać. Demi od razu mocno ją w siebie wtuliła przykrywając kocem, który zabrała. Zielonooka płakała, ciągle płakała. Wiedziała co się stało. Choć była nie przytomna, wiedziała do czego Harry jest zdolny. Skuliła się w kłębek. Dems przytuliła ją jeszcze mocniej.
Oparła swoją głowę na jej delikatnie się kołysząc.
- Ja... Ja nie wiedziałam... On znów... Ale ja nie chciałam...- szeptała niezrozumiale przez łzy. 
-Cii... Jesteś już bezpieczna. – ciągle ją kołysała. Margaret zamknęła powoli oczy. Przy przyjaciółce czuła się dobrze. Wiedziała, że nic jej nie grozi... Demi uspokajała ją. Głaskała ją po plecach, głowie. Upłynęło kilkanaście minut, a Megg zasnęła. Blondynka ułożyła ją na swoich kolanach.
Po pewnym czasie dojechali do domu. Dems przebudziła brunetkę, która nadal spała. Razem powoli poszły do domu. Dziewczyna zdjęła jej bluzę i ułożyła przyjaciółkę na łóżku. Brunetka była cała zimna. Przykryła ją kołdrą. Siedziała przy niej cały czas. Megg co chwile otwierała i zamykała oczy. Demi uklęknęła przy jej łóżku.
- Chcesz herbaty? – zapytała cicho i delikatnie. Margaret niepewnie pokiwała głową.- Zaraz wrócę. – wstała.
- Nie idź, proszę…- szepnęła.
- Dobrze. – Demi otworzyła tylko drzwi i poprosiła Liam’a, aby ją zrobił. Wróciła do Megg, zaczęła głaskać jej włosy. Dziewczyna cała się trzęsła. Jej ciało było całe posiniaczone. Na policzku miała wielkie, sine ślady po uderzeniach.- Cii..nie masz już się czego bać. Nic już Ci sie nie stanie. - Dems kompletnie nie wiedziała co się stało jej przyjaciółce, lecz domyślała się, że nie było to nic przyjemnego.
- Dziękuję...
- Zawsze będę Cie bronić i opiekować się Tobą. – delikatnie i czuje się do niej uśmiechnęła. Po policzku Megg spłynęła następna łza. Demi szybko ją otarła. Meggi nadal się bała. Blondynka wstała i wyciągnęła z szafy ciepłe i wygodne ciuchy.
- Przebierzesz się? - ponownie uklęknęła przy niej. Brunetka kiwnęła głową, tym samym zgadzając się. Dems delikatnie zdjęła z niej kołdrę.- Mam wyjść? - Margaret szepnęła ciche" Tak" i spuściła głowę. Nie chciała, żeby jej przyjaciółka widziała jej poobijane ciało.
-Dobrze, idę po herbatę. - pogłaskała ją po ramieniu i wyszła z pokoju.
 Dziewczyna założyła na siebie czyste ciuchy i usiadła skulona na łóżku opierając czoło o kolana. Po chwili Demi wróciła z ciepłą herbatą. Położyła ją na stoliku. Usiadła obok brunetki i przytuliła ją. Megg była już spokojniejsza. Jej oddech wyrównał się, a ręce przestały drżeć. Spojrzała na swoją przyjaciółkę i po chwili spuściła wzrok na podłogę. Blondynka podała jej ciepłą, ale nie za gorącą herbatę. Margaret zaczęła powoli ją pić. Dems zgarnęła jej włosy i zrobiła z nich luźnego warkocza. Po chwili kubek brunetki był już pusty. Dziewczyna trzymała go w rękach, przyglądała mu się ze zdziwieniem. Blondynka delikatnie zabrała go od niej i odłożyła na stolik.
- Już lepiej? – zapytała z troską.
- Tak…
- Powiesz mi kto tam był?
- Nie chce o tym rozmawiać.
- Dobrze. – przytuliła ją. – Powiesz mi kiedy będziesz chciała.
- Dziękuję.
- Pójdziesz spać? – Megg westchnęła i powoli położyła się. – Nie musisz jeśli nie chcesz. Możemy po prostu tak posiedzieć. – Meggi nie odezwała się już leżała i patrzyła się na ścianę. Dems cały czas siedziała przy niej. Chwilami na nią spoglądając. Margaret czuła, że to co zrobił Styles nie wróży nic dobrego. Miała nadzieję, że będzie dobrze, a nadzieja umiera jako ostatnia...
Demi myślała, że jej przyjaciółka już śpi. Powoli zaczęła wstawać z łózka.
-Gdzie idziesz? - spytała cicho brunetka.
- Myślałam, że śpisz. Chciałam iść się wykąpać.- wyjaśniła blondynka.
- Dobrze... Ale przyjdziesz jeszcze?
- Jasne. Nie zostawię Cię. Zawołać Liam’a, żeby z Tobą posiedział? – wiedziała, że się nie lubią, ale nie chciała, aby Megg była sama.
- Nie. Idź. Ja tu zostanę sama…- oznajmiła spokojnie.
- Dobrze. – powiedziała, zabrała ciuchy i wyszła z pokoju. Megg siedziała wpatrując się w ten sam punkt na ściennie…
Demi przechodziła spokojnie przez salon kiedy Liam podszedł do niej z poważną miną.  Dziewczyna wiedziała na jaką rozmowę ma się szykować...
- Mów.
-Czy Ty musisz ratować tę dziewczynę za każdym razem jak się w coś wpakuje? Jest od Ciebie starsza a tak nieodpowiedzialna, że za niedługo pewnie i Tobie się przez nią coś stanie! 
- Człowieku, to jest moja przyjaciółka. Nie zostawię jej i nie mów tak. Ty nawet nie wiesz przez co ona w życiu przeszła. Nie miała spokojnego życia, kochających rodziców...
-Mnie to nie obchodzi! Nie chcę, żebyś przez nią miała problemy! A uwierz, że tak będzie na pewno jeśli za każdym razem jak ona zadzwoni do Ciebie z płaczem Ty będziesz do niej lecieć.
- A mnie nie obchodzi to co myślisz. To moja przyjaciółka i będę jej bronić choćby nie wiem co. I mogę mieć przez nią problemy! Zrobię wszystko aby była szczęśliwa.- odrzekła.
- To znaczy, że ona jest ważniejsza ode mnie?! - krzyknął. Domyślał się, że Megg ich słyszy.
- Oboje jesteście dla mnie ważni! Ale widząc twoje zachowanie to mam wątpliwości co do Ciebie.
-Nie lubię jej, a Ty dokładnie o tym wiesz. – dodał.
- Nie mój problem, że jej nie lubisz! – Chłopak westchnął głośno i poszedł do kuchni. Blondynka udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic i wróciła do Megg. Zastała ją siedzącą w tej samej pozycji co wtedy, kiedy wychodziła.- Jestem. - powiedziała delikatnie.
- Demi, ja nie chcę, żebyście się kłócili z mojego powodu. – oznajmiła brunetka.
- To jest jego problem. Ja będę się opiekować Tobą cały czas. - usiadła obok niej.
- To nie zmienia faktu, że wszystkie wasze kłótnie schodzą na mój temat...
- To nie jest mój problem. Jak chce się o Ciebie kłócić to proszę bardzo. Ja zawsze będę Cię bronić.
- Kocham Cię. – lekko przytuliła blondynkę.
- Ja Ciebie też Skarbie. – odwzajemniła uścisk.
                                              * Manchester, ranek *
Było dosyć wcześnie kiedy Harry się obudził. Było mu dość duszno. W samych bokserkach udał się do pokoju, w którym była dziewczyna.
-Hej kochanie, jak się spało?- wszedł zadowolony z siebie do pomieszczenie i to co tam zastał rozzłościło go. Pokój był zupełnie pusty. Nie było w nim żywej duszy. – Gdzie jesteś?! – krzyknął. Odpowiedziała mu cisza…

***
I jak? Co myślicie o tym rozdziale? Czekam na Wasze szczere opinie w komentarzach. <33 
Wasze opinie są takim porządnym 'kopniakiem' motywującym Nas do dalszej pracy! :) 
Jak myślicie, co wydarzy się w następnej części naszego opowiadania?
Oczywiście, za wszystkie błędy, które są w tekście bardzo przepraszam. 
Starałyśmy się, żeby rozdział był zrozumiały. Mam nadzieję, że się nam to udało. :) 
Hmm... Nasza kochana Dems leży chora w łóżku. ;c 
[ Weź już przestań symulować kochanie. ;* xd ] 
*
Jeśli osoby, które są informowane na TT, będą poinformowane trochę później, to bardzo przepraszam, ale tym zajmuje się Dagmara. :)
*
No tak, jak zawsze zachęcam do dodania się do INFORMOWANYCH, oraz obserwatorów. 
Serdecznie zapraszam na naszego ASKA. Tam możecie zadawać pytania, nie tylko nam, czyli autorkom, ale także bohaterom opowiadania. ;) 

Nie pozostaje mi nic więcej jak zaprosić Was serdecznie na następny rozdział! :) 

                                          Notka pisana w imieniu moim i chorej Dems. <33
                                                                                 Wasza Meggi. ;) 

Od Dems:
Postaram się poinformować Was jak najszybciej! :D