Następnego dnia około godziny siódmej w całym pokoju
hotelowym rozległ się ten irytujący, znienawidzony przez wszystkich, dźwięk
budzika.
- Emm…Demi? – zaspany chłopak przekręcił się na drugi bok.
- Tak? – blondynka zdążyła wyłączyć głupi dzwonek. Spokojnie
usiadła na brzegu łóżka i leniwie się przeciągnęła.
- Po co budzik? – jęknął.
- Jestem na ósmą umówiona z Niallem. – odpowiedziała
radośnie.
- Po co?
- Mamy dzień jedzenia. Myślałeś, że żartuję? – spytała
zdziwiona.
- No…tak myślałem… - uśmiechnął się leniwie z zamkniętymi
oczami.
Dziewczyna tylko zaśmiała się i wstała z łóżka. Nadal była w
samej bieliźnie, przez co szybko postanowiła zniknąć za drzwiami łazienki. –
Dobra ja lecę się wykąpać i jadę do Nialla na śniadanie. – pocałowała go,
nachylając się nad nim.
- Dobrze… Tylko się nie przejedz… - zaśmiał się przez sen.
- Zobaczymy… - mruknęła i wyszła do łazienki. Po półgodzinnym prysznicu wyszła z pomieszczenia,
ubrana, uczesana i umalowana. Liam leżał spokojnie na łóżku. Przysypiał, ale chciał
pożegnać się z blondynką, więc twardo trzymał fason.
- Dobra, ja lecę. Kocham Cię. – pocałowała go czule.
- Miłego dnia, kochanie!
- Jak coś będę dzwonić. – oznajmiła z uśmiechem.
- Dobra. Pa. – uśmiechnął się i kiedy tylko wyszła znów
zasnął.
*kilkanaście minut
później*
- Jestem! – krzyknęła, kiedy weszła do domu Megg. Drzwi były
otwarte, więc nie trudziła się, by zapukać. Od razu przywitała ją Alex.
- O Boże, heej! Jak ja Cię dawno nie widziałam. –
uśmiechnęła się szeroko czarnowłosa.
- Hej! – mocno ją przytuliła, pamiętała jeszcze czasy, kiedy
Alex była jedną z najbliższych dla niej osób.
- Przyszłaś do Niall’a, prawda? – zaśmiała się. –Idź.
Świruje w kuchni od godziny.
Blondynka szeroko się uśmiechnęła i pobiegła do kuchni,
gdzie zastała blondyna ustawiającego jedzenia na wielkim stole.
- Niall! – od razu mocno go przytuliła.
- Hej. Nie mogłem się doczekać aż przyjdziesz. Patrz ile
jedzenia naszykowałem! – wskazał na stół, który w całości zasłonięty był
jedzeniem.
- O Boże… - cofnęła się do tyłu.
- Co? Za dużo? Jak nie, to zjem sam. – wzruszył ramionami.
- Zjemy razem! Gdzie Megg? – spytała od razu.
- To ja lecę! Pa! – do uszu Dems dotarł radosny krzyk
Margaret, blondynka natychmiast pobiegła do przedpokoju, gdzie spotkała
ubierającą się Richards.
- Ale ja mówiłam, że dzisiaj znajdę sobie jakieś zajęcie. –
uśmiechnęła się.
- Dobra, dobra. Pa. – przytuliła ją mocno i pocałowała w
policzek.
- Paa. – uśmiechnęła się szeroko i odwzajemniła uścisk, po
czym wyszła z domu. Dems szybko wróciła do kuchni.
- No, to zostaliśmy sami… - zaśmiała się. Niall poruszył
brwiami, a zaraz po tym roześmiał się głośno. – I jedzenie! – zaznaczyła.
- Oczywiście! To, co jako pierwsze?
- Te gofry z czekoladą? – usiadła przy stole, zacierając
ręce.
- Zawsze jem je z Megg. – uśmiechnął się.
- To jak z Megg? – zapytała po chwili.
- Ale w jakim sensie?
- Między wami. – uśmiechnęła się.
- Jest dobrze. Jak na razie nie mam, na co narzekać.
- Buzi, buzi… - zaśmiała się.
- Co…?
- Nic, nic…
Blondyn tylko się zaśmiał. Dems po chwili zaczęła bawić się
goframi, widocznie straciła apetyt, co nie umknęło uwadze Horana.
- Nie chcesz już? – spytał z troską dokładnie wyczuwalną w
głosie.
- Nie mogę więcej…rozumiesz.
- Rozumiem. Nie zmuszam Cię do jedzenia.
- Wiesz…zrobiłam to, bo Ty lubisz jeść, a ja chce, żeby z
jedzeniem było jak dawniej i żeby Megg i Li widzieli, że się staram.
- Megg bardzo się o Ciebie martwi. Nie sypia odkąd
dowiedziała się, że to do Ciebie wróciło… Ale ona wie, że się strasz.
- Nie mówiła mi tego…
- Bo nie chciała Cię martwić. Mi też nic o tym nie mówiła,
ale wiesz …hmm… rozmawiała o tym z Alex, a Alex ma długi język. – uśmiechnął
się.
- Bez przesady. – zaśmiała się i zaczęła pić wodę.
- No wiesz…w tym sensie, że mi o tym powiedziała. – również
się zaśmiał. – Jak chcesz jeszcze wody to jest w tamtej szafce. Dobrze się
czujesz?
- Tak, dobrze, ale co bym nie zjadła to chce mi się
wymiotować i muszę pić wodę, pomaga mi… - westchnęła i podeszła do szafki.
- Dobrze, że chociaż to Ci pomaga. – uśmiechnął się z troską,
nadal jedząc.
- Tylko się nie zadław. – zaśmiała się ponownie.
Tego dnia wszyscy byli
w zadziwiając dobrym humorze, czyżby cisza przed burzą…?
- Nie bój się o mnie… - zapewnił.
Dems uśmiechnęła się i podeszła do stołu. Sięgnęła po swoje
ulubione solone chipsy.
- Teraz Ty się nie zadław!
- Wiesz, że je lubię… - wzruszyła ramionami jedząc.
- Wiem, wiem…
***
Brunetka postanowiła, że wolny poranek na spędzeniu
zakupienia jakiś produktów spożywczych, gdyż z pewnością Niall opróżnił już
całą zawartość lodówki… Na samą myśl o blondynie na twarzy Megg pojawił się
szeroki uśmiech. Po długim spacerowaniu przez alejki ze słodyczami Margaret
udała się na stoisko z warzywami, kiedy wybrała smacznie wyglądające jabłka
włożyła je do niewielkiego koszyka, odwróciła się, by iść dalej, lecz gdy to
zrobiła, zamarła w bezruchu. Nie spodziewała się spotkać go tam. Stanęła
właśnie twarzą w twarz z osobą, której tak bardzo nie lubiła. Zresztą… ze wzajemnością.
Gdy Payne zorientował się, że stoi przed nim właśnie Magg, odwrócił się na
pięcie i odszedł na inne stoisko. Dziewczyna spoglądnęła na niego ukradkiem,
lecz już po chwili skarciła się za to i po prostu udała się do kas…
Kilka minut później panna Richards wyszła ze sklepu i powoli
kierowała się do wyjścia z centrum. Jednak po kilku krokach poczuła jak jej
nogi odmawiają posłuszeństwa i są jakby z gumy. Przed oczami miała miliony
czarnych plam. Już po kilku sekundach dziewczyna przeżyła zderzenie czołowe z
podłogą. Na szczęście świadkiem tego wydarzenia był pewien nielubiany przez nią
brunet, który od razu zareagował i zerwał się w jej kierunku.
- Wszystko dobrze? - spytał
Brunetka złapała się za głowę, która strasznie ją bolała.
Nie wiedziała, co się dzieje.
- Megg? Źle się czujesz? – złapał ją za ramię.
Dziewczyna czuła się źle do tego stopnia, że nie wiedziała,
kto jest obok niej. Nie kontaktowała.
- Słabo mi. Bardzo… - wymamrotała.
- Chodź, usiądź. – ostrożnie podniósł i zaprowadził na ławkę.
Megg nadal nie podnosiła głowy. – Megg…- lekko nią potrząsnął. Dziewczyna
zmarszczyła czoło i uniosła wzrok. – Zawieść Cię do szpitala?
- Nie, nie trzeba…- próbowała wstać, ale nie wyszło jej to.
- Raczej tak. Zmówię taksówkę.
- Nie…zaraz mi przejdzie.
- Wątpię w to. Zawieść Cię do domu?
- Dam sobie rade.
- Zasłabłaś. Dzwonię po taksówkę i jedziemy do Ciebie. –
wyciągnął telefon i od razu zadzwonił. Megg nic już nie mówiła. Ponownie
załapała się za głowę.
Po dwudziestu minutach byli już w domu. Liam niósł ich zakupy
cały czas podtrzymując Megg, która ledwo stała na nogach. Kiedy tylko weszli,
Megg usiadła na kanapie.
- Co się stało? – Niall wpadł do salonu.
- Przyjechaliście, RAZEM? – Dems bardzo się zdziwiła,
zaznaczając ostatnie słowo.
- Byłem w sklepie i Megg zasłabła.
- Kochanie, co Ci jest? – Niall od razu usiadł przy niej.
- Nic. Słabo mi było.
- Chodź, położysz się u siebie w pokoju. – wziął ją
delikatnie na ręce. Megg oparła o niego głowę. Chłopak zaniósł ją do pokoju.
Pomógł jej się rozebrać. Przyniósł jej wody i siedział przy niej. – Zjadłaś
śniadanie?
- Nie.
- Megg… - Niall automatycznie wstał.
- Nie zdążyłam.
- Nie musiałaś się nigdzie śpieszyć. Zaraz Ci coś przyniosę.
– pośpiesznie wyszedł z pokoju. Brunetka spuściła głowę i czekała, aż wróci jej
ukochany.
- Co z nią? – zapytała Dems, kiedy tylko zobaczyła blondyna.
- Nie zjadła śniadania.
- A na mnie krzyczała, że mam jeść…
- Nie denerwuj się. – poszedł do kuchni i zrobił jej cały
talerz kanapek, a do tego herbatę. Udał się na górę. Megg popatrzyła na niego
pustym spojrzeniem. Nadal nie czuła się najlepiej.– Proszę. – podał jej talerz
i usiadł obok niej trzymając kubek.
- Dziękuję. – zaczęła jeść niepewnie i powoli.
- Ciebie też trzeba pilnować żebyś jadła? – westchnął
gładząc ją po włosach.
- Nie trzeba. – uciekała wzrokiem.
- Martwisz się o Demi, prawda? I dlatego nic nie zjadłaś?
- No tak…jakoś tak nie mam ochoty. Ciągle o niej myślę.
- Nie musisz się martwić. Wiesz ile już zjadła… - uśmiechnął
się lekko.
- To dobrze, że ona coś zjadła…
Po długiej chwili talerz był pusty, tak samo jak kubek.
- Prześpij się. – pocałował ją w czoło.
- Nie chcę.
- Śpij. – ułożył się wygodnie obok niej. – Nie możesz spać
całymi nocami.
- Skąd o tym wiesz? – zdziwiła się. Poczuła się jakby ktoś
nakrył ją na karygodnym przestępie, no co od razu zarumieniła się.
- Nie jestem głupi, da się to zauważyć…
- Niby jak? – burknęła.
- Bo masz podkrążone oczy i czasami budzę się w nocy i
czuje, że nie śpisz.
Brunetka spuściła głowę i westchnęła głośno. Chłopak ułożył
ją wygodnie na swoim torsie i już po chwili dziewczyna starała się zasnąć w
objęciach ukochanego.
- Widzisz? Śpij…
Megg cicho westchnęła ułożyła się wygodnie i przymknęła
oczy.
*tym czasem na dole*
- Jakim cudem ona się zgodziła, żebyś ją tu przywiózł?! –
Dems ciągle nie dowierzała w to, że Megg wytrzymała z Li’m w jednym
samochodzie.
- Nie patrzyła, kto jej pomógł…Nie wiem czy ona w ogóle wie,
że to ja…
- Z nią jest jeszcze gorzej niż ze mną…
- Właśnie widziałem. Jeszcze nikogo nie widziałem w takim
stanie. Przestraszyłem się.
- Wracamy do hotelu? Idę powiedzieć Niallowi. – oznajmiła i
nawet nie czekając na odpowiedź narzeczonego pobiegła do sypialni Megg, gdzie
brunetka już spokojnie spała, przytulona do blondyna. Chłopak podziękował
grzecznie za wspólny poranek i kazał przekazać Liamowi podziękowania za pomoc…
Panna Harrison już po kilku minutach szła przez park wolnym
krokiem, wraz ze swoim ukochanym. Po prawie godzinnym spacerze, dotarli do
hotelu, gdzie niemal od razi wspólnie położyli się na wielkim łóżku.
- Jak Ci minął dzień? Ile zjadłaś? – spytał z uśmiechem
Liam.
- Zjadłam dużo.
- To, chociaż tyle dobrze. – ponownie uśmiechnął się.
- I piłam dużo wody i teraz boli mnie brzuch…
- Chcesz, żebym go pomasował? – zaproponował.
- Poradzę sobie. – uśmiechnęła się.
- Jak chcesz…
- A Tobie jak minęły te trzy godziny?
- Nijak. Poszedłem do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia.
Pochodziłem trochę po centrum, później spotkałem ją…nie zwróciliśmy na siebie
uwagi. Po wyjściu ze sklepu ona zasłabła…
- Dobrze, że chociaż Ty tam byłeś… - stwierdziła.
- Na pewno ktoś by jej pomógł. Było tam mnóstwo ludzi.
- A ja jednak wolałam, żebyś Ty jej pomógł, a nie ktoś obcy.
- No i pomogłem. – uśmiechnął się.
- I bardzo Ci dziękuję. – uśmiechnęła się i ciągle masowała
swój brzuch, co zwróciło uwagę jej narzeczonego.
- Nadal Cię boli? – spytał z troską.
- Ale to tak z przejedzenia…
- Na pewno?
- Tak.
Blondynka uśmiechnęła się patrząc mu w oczy. Chłopak
pogładził dłonią jego policzek i musnął jej usta.
- Kocham Cię…- mruknęła.
- Wiem kochanie, wiem…Ja Ciebie też. – odpowiedział.
Brunet nadal spoglądał prosto w piękne oczy jego
narzeczonej. Dziewczyna nie wiadomo czemu, speszyła się i uciekła wzrokiem,
umieszczając go na obraz znajdujący się za jego plecami. On nadal patrzył na
twarz, swojej pięknej ukochanej, z takim uporem, jakby starał się znaleźć na
niej odpowiedź na nurtujące go pytanie.
- A Dems…mogę wiedzieć, o czym z nią rozmawiałaś? – odezwał
się.
- O mnie, o tym jak zachowywałam się dawniej podczas
choroby…
- A pomogło Ci to, chociaż trochę?
- Szczerze mówiąc pomaga, i to dużo.
- To jednak opłacało się nam tu przyjechać. – uśmiechnął
się.
- Uświadomiła mi, że nie mam się, czego wstydzić, choć
czasami się hamuję…
- Hamujesz?
- Przed chwilą nie pozwoliłam, żebyś pomasował mi brzuch. –
przypomniała.
- Ale czasami nie potrafię…
- Będziemy nad tym razem pracować… - uśmiechnął się i
przytulił ją do siebie.
- Widzisz? Teraz czuję się dobrze. – odwzajemniła uścisk.
- I tak ma być! – uśmiechnął się jeszcze szerzej i pocałował
ją.
***
Megg otworzyła oczy, a jej głowa od razu zaczęła pulsować,
przez co cicho syknęła. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Była sama, więc
postanowiła wstać, by poszukać Nialla.
- Leż… - blondyn wszedł do pokoju.
Megg zdziwiła się gdyż nigdy wcześniej chłopak nie był dla
niej tak oschły, po czym znów usiadła na łóżku, okrywając się kołdrą.
- Jak się czujesz? – usiadł obok niej.
- Już lepiej. – uśmiechnęła się blado.
- Chcesz coś jeść? Zadzwonić po Demi?
- Emm…na jedzenie nie mam ochoty, ale zadzwoń do Demi
proszę…
- Okej. – sięgnął po telefon i zadzwonił. Ich rozmowa nie
trwała zbyt długo. Było to zaledwie kilka słów. – Zaraz będzie. - uśmiechnął
się.
Po niecałych trzydziestu minutach w drzwiach pokoju pojawiła
się Dems. Margaret przywitała ją bladym uśmiechem, lecz Demetrii nie było do
śmiechu.
- Chyba mamy do pogadania…- usiadła na łóżku.
- Dlaczego?
- Nie zjadłaś śniadania, nie śpisz w nocy… Megg nie możesz
się tak o mnie martwić.
- Wiem, ale nie chodzi tylko o Ciebie…
- To mów, co Cię gryzie… - westchnęła blondynka.
- Harry…nie wiem czy on sobie po prostu odpuścił, czy
szykuje na mnie coś nowego…
- Wiesz, w jakim hotelu mieszkał, kiedy tu był?
- Tak, bo u niego byłam… Britannia Hotel.
- My mieszkamy tam z Liamem i nie zauważyłam go tam… -
stwierdziła uspokajająco Dems.
- To może wyjechał.
- I nigdy nie wróci… Teraz najważniejsza masz być Ty i
maleństwo!
Megg uśmiechnęła się szeroko i położyła rękę na brzuchu.
- Dawno go nie przytulałam. – blondynka zaśmiała się i
przytuliła do brzucha Megg.
- Ooo…jak miło!
Dems delikatnie pomasowała go wewnętrzną stroną dłoni, po
czym cmoknęła w sam jego środek.
- Jestem ciekawa, czy to chłopiec, czy dziewczynka. –
zastanawiała się brunetka.
- Dziewczynka. – stwierdziła bez zawahania.
- Skąd to wiesz? – zaśmiała się.
- Przeczucie.
- Trzymam Cię za słowo!
- I będzie blondynką, po cioci!
- Co do tego to nie byłabym taka pewna…
- Nie pozwolę! – zachichotała.
- Zamkniemy mamusię w łazience, nie? – mówiła do maleństwa.
- Ej! Nie ma, nie ma! Już wystarczy, że tatuś się farbuje… -
jęknęła Megg.
- To tatuś się zgodzi…
- Ej! To ja jestem mamą i nie wyrażam zgody! – zaczęła.
- Nie słuchaj jej…ciocia się wszystkim zajmie… - ciągle
mówiła do brzucha. Brunetka odwróciła się od niej. – Przecież wiesz, że
żartuję. – zaśmiała się.
- Wiem. – również się zaśmiała.
- Zobaczysz jak skończysz osiemnaście… - mruknęła do
brzucha.
- Skończ tą rozmowę proszę Cię… - westchnęła Megg,
przewracając oczami.
- Ale tak fajnie mi się z nią rozmawia… - uśmiechnęła się
szeroko.
- Jest moja!
- Ciocia też ma do niej prawo!
- Nie ma…
- Dobra, dobra. Chodź idziemy coś zjeść, bo nie zdążyłam z
Niallem zjeść wszystkiego.
- Nie mam ochoty na jedzenie.
- Masz…Ubieraj spodnie, bo w majtkach nie pójdziesz!
- Mój dom, będę chodziła, w czym chce. – prychnęła Margaret,
odrzucając włosy przez jego ramię.
- Li jest na dole, ale jak chcesz… - zaćwierkała Dems.
- Nie! Nie wiedziałam, że on jest. – zerwała się.
- Przecież nie będę jeść sama. Chodź, siedzą w salonie, a my
idziemy do kuchni…
- No już. – ubrała spodenki i wyszła. Poszły od razu do
kuchni.
- To, na co masz ochotę?
- Na nic.
- Uszanuj to, że chcę coś zjeść i zjedz ze mną… -
przewróciła oczami ze zrezygnowaniem.
- No dobra…
- Może śliczne bułeczki z nutellą? – uśmiechnęła się
szeroko.
- Tak! – rozpromieniała. Obie zabrały się na robienie
kanapek. Po chwili ich całe twarze były w czekoladzie. Do kuchni wszedł Niall,
bo było zbyt głośno.
- Em...a wam, co?
- To ona zaczęła! – Dems od razu wskazała na Megg.
- Nie prawda!
- Tak! – znów posmarowała jej twarz.
- Ej, nie pozwalaj sobie! – zaśmiała się.
Do kuchni wszedł Liam. Megg od razu się uspokoiła.
Zignorowała go i zaczęła wycierać twarz, co nie umknęło uwadze blondynki.
- Chodź się umyć… - Dems pociągnęła ją za rękę w stronę
łazienki. Brunetka nie odzywała się. Myła twarz w ciszy. – Przez Liama, tak?
- Co?
- Humoru już nie masz.
- Nie. – skłamała.
- Nie mam na to ochoty. – próbowała urwać rozmowę.
- Wiem, że to przez niego i mnie nie okłamiesz, Megg…
- No dobra przez niego i co, szczęśliwa? - warknęła.
- Nie.
- Przecież przyznałam Ci rację…
- Chodź do pokoju.
- Idę. – mruknęła i wyszła. Dems poszła zaraz za nią. Obie
były złe. W szybkim tempie znalazły się w sypialni, gdzie od razu usiadły na
łóżku.
- Okej…to teraz ja
bawię się w psychologa. – stwierdziła Dems rozsiadając się.
Megg spuściła głowę.
- Wymień mi wszystkie powody, dlaczego go nie lubisz? –
wzięła kartkę i długopis, żeby wszystko notować.
- On mnie nie lubi, jest niemiły, ignoruje mnie, zachowuje
się jakby mnie nie znał i nazwał mnie gówniarą. Zwyzywał mnie. Nigdy mnie nie
akceptował. Od początku. Nawet nie chciał bliżej mnie poznać.
- Tyle?
- Nie wiem. Po prostu go nie lubię, on nie lubi mnie i nawet
nie próbuje tego ukryć. Jest dziwny…
- Tyle? Czy jeszcze coś? – cały czas była spokojna.
- Nie potrafię tego teraz tak powiedzieć…
- Okej, zaraz wracam. – wyszła z pokoju. – Niall idź do
Megg. – zażądała, kiedy weszła do salonu.
- Dobra… -zdziwił się i wyszedł.
- Okej Li…- usiadła spokojnie na fotelu.
- O co Ci chodzi? – zdziwienie na jego twarzy było jeszcze
większe niż na twarzy jego przyjaciela chwile temu.
- Bawię się w psychologa.
- Nie potrzebuję psychologa. – zaśmiał się.
- Uwierz, że tak. Powiedz, dlaczego nie lubisz Megg?
- Nie lubię jej i tyle…
- Ale ja chcę jaśniej! Powody.
- Myśli, że jest najważniejsza na świecie, jest chamska,
samolubna, egoistyczna, denerwuje mnie, emm…co jeszcze? Zabiera mi Ciebie,
nienawidzę jej…uważa, że jest najważniejsza dla wszystkich i wszyscy muszą dla
niej znaleźć czas, bo to ONA!
- Coś jeszcze?
- Nie wiem. Po co mi zadajesz te pytania? – wyraźnie się
zdenerwował.
- Bo bawię się w psychologa.
Demi wyszła z pokoju. Zawołała Megg oraz Nialla. Brunetka
nie chciała przyjść, więc Niall przyniósł ją na rękach.
- Nie…ja nie chcę… - usiadła zła na kanapie. Dems
zignorowała ją.
- Okej… Pomyślicie, że to głupie, co zrobiłam… - położyła
kartkę na środek stołu. – Tu macie powody, dlaczego się nie lubicie. Powiem wam
tylko jedno. Nawet nie wiecie jak bardzo boli mnie to, że najważniejsze osoby w
moim życiu się nienawidzą… - łzy zdążyły napłynąć do oczów blondynki.
- Co Demi? Co Demi? Boli mnie to i to bardzo i mam już tego
dosyć! – krzyknęła.
Oczy Megg momentalnie zaszły się łzami.. Spojrzała na Liama,
myślała, że odezwie się, że jakoś to jej pomoże. Nie wiedziała, co robić.
- Chcę, żebyście się, chociaż polubili, zapomnieli o tym, co
było. To było naprawdę trudne i nikt z nas nie zachowywał się, w niektórych momentach
odpowiednio…- jej głos zaczął się łamać.
- Demi, ale ja nie potrafię…
- Liam też nie. Próbujcie dla mnie… Ja Was tak kocham…
Po policzku Megg spłynęła pojedyncza łza. Dems nie miała
nawet zamiaru jej przytulać. Nie miała ochoty nawet na nią spojrzeć.
- Nawet nie jesteście ciekawi za co się nie lubicie? Ja
wątpię, żeby, któreś z was to dobrze wiedziało.
Dems trafiła w ich czuły punkt. Tak naprawdę to żadne z nich
tego nie wiedziało.
- Nie i nie mam zamiaru, bo i tak się nie zmienię. –
burknęła brunetka i wstała. Ubrała swoje buty i wybiegła na dwór. Wszystko
działo się wyjątkowo szybko.
- Wracam do hotelu. – oznajmiła zaraz po tym Demi. Wstała i
wyszła. Miała dość. Szybko dostała się do hotelu, gdzie od razu położyła się na
łóżku i zaczęła płakać.
Megg chodziła po ulicy. Rozglądała się, nie wiedziała, co ma
ze sobą zrobić. Po chwili wzięła głęboki oddech i wybrała numer do Liama. Nawet
nie zastanawiała się nad tym skąd w jej komórce miała numer do Payne’a.
- Halo? – w głosie chłopaka od razu można było wyczuć
zdenerwowanie.
- Chcę z Tobą porozmawiać. – powiedziała stanowczo.
- Ja też.
- Gdzie?
- W parku, obok Twojego domu?
- Dobra będę tam za pięć minut… - rozłączyła się.
Liam szybko wyszedł z domu blondyna i poszedł do parku.
Usiadł na jednej z ławek i czekał na dziewczynę. Po chwili już tam była.
Chłopak od razu wstał. Megg stanęła przed nim i patrzyła na niego. Nie
wiedziała jak ma zacząć.
- Wiesz, że tak nie może być… - zaczął chłopak.
- Wiem, ale… nie będę się zmieniać tylko dla Ciebie.
- Nie słyszałaś jej? Mamy to zrobić dla niej. Nie mamy się
zmieniać, tylko zacząć się tolerować.
- Ale…Liam ja…ja Cię nie lubię, nie będę kłamać… -
westchnął.
- Ja nie chcę jej dalej krzywdzić. Ona chciałaby posiedzieć,
pogadać, pośmiać się, ale nie może…
- Wiem i jest mi z tego powodu przykro…
- Wiem, że to niczego nie zmieni, ale…przepraszam.
- Oboje powinniśmy to zrobić.
- Liam, przepraszam za to, że jestem i byłam taka zawzięta.
Nigdy nie miałam na celu Cię urazić…
- Megg ja też, ale przecież wiesz jak było, to wszystko.
Harry, Zayn… - mieszał się brunet. Oboje czuli się niekomfortowo.
- Nie musisz mi o tym przypominać. Pamiętam.
- Przepraszam…
Brunetka spuściła głowę.
- Słuchaj…spróbujmy, chociaż przy niej zachowywać się
normalnie…Przestańmy wysyłać sobie takie spojrzenia, zachowujmy się, chociaż
jak znajomi.
- A może kiedyś się polubimy… - uśmiechnęła się pod nosem.
- Może kiedyś… -
uśmiechnął się.
- Jeszcze raz za wszystko Cię przepraszam!
- Ja tez, to…em…lekki przytulas na zgodę? – uśmiechnął się
niepewnie.
- Dobrze, ale nic mi nie zrób! – uśmiechnęła się delikatnie
patrząc na brzuch.
- Bez przesady. – przytulił ją ostrożnie do siebie. Megg
odwzajemniła uścisk z uśmiechem na twarzy. – Idziemy do Demi? Jest w hotelu…
- Powiemy jej razem, tak?
- Tak. – uśmiechnął się lekko.
Pewien czas później oboje byli już w pokoju hotelowym.
Brunet stanął obok łóżka, na którym leżała zapłakana blondynka. Megg stała tuż
za nim.
- Demi…- powiedział łagodnie.
- Tak? – podniosła lekko głowę.
- Przyszliśmy z Tobą porozmawiać…
- My? – zdziwiła się.
- My. – Megg podeszła bliżej Liama.
- Co wy tu robicie? Razem. – zdziwiła się.
- Tak, razem… - brunetka popatrzyła na Liama.
- O czym chcecie ze mną porozmawiać? – otarła oczy i
policzki.
- Słuchaj my…my wiemy, jakie jest to dla Ciebie ważne i…my
będziemy się starać akceptować swoją obecność.
Jeden kącik ust blondynki delikatnie uniósł się ku górze.
Megg usiadła obok Dems. Ona od razu ją przytuliła.
- Chodź tu! – zwróciła się do Liama. Brunet uśmiechnął się i
także przytulił się do dziewczyny. – Dziękuję…
- Bez przesady…- lekko się zaśmiała.
- No…nie w tym sensie, Demi. – skarciła ją wzrokiem.
- Brakuje Nialla. – blondynka ścisnęła ich mocniej.
- A pro po mojego Nialla to idę…
- Tak, idź się nim zaopiekuj i powiedz, że jutro kończymy
nasz dzień…
- Nic nie będziecie kończyć! – zaśmiała się. – On jest mój!
- Nie! Ja jutro z nim jem!
- I tak jestem zazdrosna…
- Trudno…
- Takie życie. Trzymajcie się. – znów się zaśmiała.
- Paa! – pocałował ją w policzek.
- Na razie Liam.
- Pa.
Kiedy Megg zniknęła za drzwiami pokoju, Dems bez żadnego
gadania mocno przytuliła Liama.
- Za co to?
- Dobrze wiesz.
- No wiem.
Przytulała go tak mocno, że aż położyli się na łóżku.
- Dobra, uspokój się już…
- O co Ci chodzi?
- Zaraz mnie zgnieciesz…
- No i?
Przytulił ją do
siebie.
- Naprawdę musiałam robić aż takie przedstawienie? I bawić
się w psychologa?
- A wiesz, że ona… to znaczy Megg pierwsza do mnie
zadzwoniła. – poprawił się szybko.
- Widzisz. I co? Nie było tak strasznie…
- Jest nawet miła. – uśmiechnął się wzruszając ramionami.
Dziewczyna zaśmiała się cicho, na co chłopak pocałował ją delikatnie w czoło.
Dems westchnęła melodyjnie.
Blondynka wstała i bez słowa udała się do łazienki. Po
dwudziestu minutach nadal nie wychodziła. Zdenerwowany Liam wszedł do łazienki.
Dziewczyna leżała sobie spokojnie w wannie pełnej ciepłej wody i piany. Brunet
podszedł do niej i pocałował ją. Ona ciągle miała zamknięte oczy.
- Dems…jestem tutaj.
- Wiem… - uśmiechnęła się lekko.
- I nic z tym nie zrobisz? – uśmiechnął się szeroko.
- Ale z czym?
- Emm…no z tym, że tutaj stoję, bezczynnie…
- A co mam z Tobą zrobić? – otworzyła oczy. Liam poruszył
brwiami. – Nieee….- zaśmiała się. Ponowił śmiech i wyszedł z łazienki.
Dems wylała delikatnie wodę i nalała nowej i ciepłej. Po dziesięciu
minutach wyszła z wanny.
- Liam! – wrzasnęła. – Gdzie mój ręcznik?!
- Zgadnij! – zaśmiał się głośno.
- Oddaj!
- Nie!
- Nie to nie, nie wychodzę z wanny!
- Zmarzniesz!
- Mam ciepłą wodę!
- Będziesz leżeć nago!
- No i?
- Ah, no dobra. – przyszedł ze spuszczoną głową i oddał jej
ręcznik.
- Głowa do góry, kochanie… - powiedziała, kiedy miała już na
sobie ręcznik. – Chodź się położyć. Chyba, że chcesz się wykąpać?
- Wykąpię się i zaraz wracam.
- Okej. – wyszła z łazienki. Ubrała się w samą bieliznę i
położyła na łóżku przykrywając kołdrą.
- To, co? Śpimy kochanie… - wrócił po chwili w samych
bokserkach i położył się obok niej.
- Możemy porozmawiać…
- Okej…
- To, o czym?
- Nie wiem. To Ty chciałaś rozmawiać…
- Ale nie wiem, o czym. Po prostu chcę rozmawiać…
- To porozmawiajmy o wszystkim i o niczym…
- Okej! Szłam dzisiaj i widziałam takiego fajnego pieska. –
zaśmiała się.
- Chcesz dostać psa?
- Niee. – znów się zaśmiała.
- To ja Cię nie rozumiem…
- Ja siebie też nie. – wzruszył ramionami. – A może to była
suczka? Nie wiem nie zaglądałam…
Liam zaśmiał się. Oboje mocno się do siebie przytulili.
- Nie tak mocno…gorąco mi…
- To się odkryj.
- Nie.
- Jak chcesz. Do niczego cię nie zmuszam.
Demi się coraz bardziej gorąco. Odkryła się, chciała się
przemóc.
- Wiesz…cieszę się, że już się nie wstydzisz.
- Trochę tak, ale muszę się przemóc…
- Pięknie wyglądasz. – uśmiechnął się.
Odwzajemniła uśmiech i spuściła wzrok.
- Co jest?
- Ja tak nie uważam, ale dziękuję…
- Ja też tak nie uważam. – szepnął na co Dems zmarszczyła
brwi. -Ja to wiem!
- To ja tego nie wiem. – pocałował ją w czubek głowy. Wstała
i poszła napić się wody. Wróciła z lekko krzywą miną.
- Co się stało? Jakoś tak dziwnie wyglądasz…
- Pomasować?
- Tak. - uśmiechnęła
się.
Liam zaczął delikatnie masować jej brzuch. Czuła się
komfortowo, lecz gdy zaczęła zastanawiać się nad tym skąd takie poczucie, to
nieprzyjemne uczucie wróciło.
- Li? – szepnęła po kilku minutach.
- Tak?
- Mógłbyś przestać?
- Dlaczego? – zabrał dłoń.
- Nie chcę… - powiedziała łagodnie.
- Coś się znowu dzieje? – pokiwała głową. – Mów…
- Znów źle się czuję, kiedy mnie dotykasz… - mówiła nie
patrząc mu w oczy.
- Demi, proszę…nawet tak nie mów.
- Chciałabym.
Liam chciał przytulił Dems, ale wiedział, że poczuje się
jeszcze gorzej.
Dems wstała z łóżka. Zdjęła stanik i ubrała luźną koszulę
Liama. Położyła się na łóżku i lekko się do niego przytuliła.
- Będzie dobrze, tak?
- Tak myślę… - uśmiechnęła się lekko. – Wiesz….
- Hmm?
- Lubię, kiedy gładzisz mnie po głowie jak małą dziewczynkę…
- zaśmiała się cicho. Chłopak odwzajemnił uśmiech i zaczął delikatnie głaskać
ją po głowie. Dems mocniej się w niego tuliła. – Kiedy wracamy do domu?
- Nie wiem. Dems, to zależy od Ciebie, kiedy będziesz chciała…
- Przecież nie możemy cały czas siedzieć w tym hotelu, nie
mamy tyle kasy…
- Emm… a pieniędzmi się nie przejmuj, jeśli to ma pomóc Ci
wyzdrowieć to jest warte każdej ceny…
- A może emm…Megg pozwoli nam na jakiś czas zamieszkać u
siebie?
- Jeśli chcesz to zapytamy się jej.
- Zapytam, kiedy będę z nią jutro rozmawiała.
- Dobrze.
Oboje delikatnie się uśmiechnęli, po czym Liam złożył na jej
ustach czuły pocałunek. Po chwili oboje odpłynęli do innej krainy…
***
No i kolejny rozdział za nami. Piszcie co o nim sądzicie.
Dzisiaj krótko, bez pytań.
Przepraszamy.
Dems i Megg.
Rozdział jest B-O-S-K-I !!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Liam i Megg się chociaż starają akceptować. Myślę, że się polubią :))
Dobrze, że Demi je całkiem normalnie, przynajmniej się stara.
A z dzieckiem Megg tooo sądzę, że to chłopiec. Pewnie się mylę, ale co tam xD
Weny Wam życzę i do nn ;**
Wasza Największa Fanka Tosia
HAHAHA XDDD MEGG I LIAM, KOCHAM ICH XD
OdpowiedzUsuńUwielbiam to, jak na siebie patrzą, jak są źli i w ogóle, a potem się przepraszają xd to słodkie, haha ;)
Martwi mnie zachowanie Dems :// Ale z drugiej strony fajnie, że robi sobie śniadanka z Niall'em :3 To jej dobrze zrobi. I ona nie jest gruba xd
Zastanawia mnie co z Harry'm. Kiedy do nas wróci? A Zayn?
DAJCIE MI WIĘCEJ ZAYN'A.
Dobra, kończę, dziewczęta.
BISTY ROZDZIAŁ, LUV YA
Byle do następnego x
Weny ♥
Rozdział super.!
OdpowiedzUsuńSzczerze nie spodziewałam się tego, że Megg pogodzi się z Liam'em :D
Super.!
Suuuuuper.! <3
Genialne! Nareszcie się pogodzili! Dems-psycholog xD hahahahahhahahah,Chcę next! Teraz! :D
OdpowiedzUsuńFajnie. Liam i Megg... Może się polubią? Oby. A jeśli chodzi o liama i Dems...mam nadzieję że ona zaakceptuje siebie i będzue tylko dobrze. Czekam z niecierpliwością na nexxta ;) weny jak najwięcej!
OdpowiedzUsuń*o*! Fajnie, że Liam i Meg się pogodzili :) Czekam na next x
OdpowiedzUsuń