piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 24

Megg wysiadła z samochodu Payne’a nie patrząc nawet za siebie. Trzasnęła drzwiami od pojazdu i szukając w torebce kluczyków od mieszkania, kierowała się w stronę wysokiego budynku. Kiedy stała już pod ciemnymi drzwiami zorientowała się, że są otwarte. Westchnęła głośno i weszła do mieszkania. Pozbyła się butów i wierzchnich ciuchów, po czym od razu poszła do kuchni, gdzie zastała blondyna spokojnie jedzącego śniadanie.
- Gdzie byłaś? – zapytał spokojnie, odkładając kubek z gorącą herbatą na stół.
- W szpitalu.– powiedziała krótko, otwierając lodówkę.
- Kto jest w szpitalu? Coś Ci jest? – wystraszył się, od razu poruszając się gwałtownie.
- Mi nic na szczęście… Ale Demi tam jest. Kobiece sprawy, nie pytaj… - wyciągnęła jajka z lodówki.
- Ale już wszystko dobrze?
- Jutro ma operację… - zaczęła przygotowywać jajecznicę.
- Wszystko będzie dobrze. Nie ma się, czym martwić.
Megg nawet nie słuchała tego, co Niall do niej mówił. Patrzyła na swoje ręce, które już automatycznie przyrządzały posiłek. Dziewczyna wiedziała, że musi porozmawiać ze swoim chłopakiem. Czuła, że musi to zrobić, ale bała się… Nie była pewna, czy powinna. Nie wiedziała, od czego ma zacząć. Co chwilę brała krótki oddech, by coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak ma to ubrać w słowa…Kiedy już doszła do wniosku, że nie musi owijać w bawełnę, jej posiłek był już gotowy.
- Niall? – powiedziała niepewnie siadając przy stole z talerzem pełnym jajecznicy.
- Tak? – spojrzał jej w oczy.
- Dlaczego rano byłeś taki oschły?- widząc, że Niall zastanawia się nad odpowiedzią, uśmiechnęła się blado, żeby załagodzić sytuację. 
- Nie byłem oschły, po prostu nie mogłem zasnąć w nocy i rano chciało mi się spać. – uśmiechnął się.
- Odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie?- spytała, a chłopak zgodził się ochoczym skinieniem głowy.- Dlaczego nie mogłeś spać?
- Myślałem o Tobie, o nas, o mnie…Wczoraj nawet nie chciałaś się przytulić i myślałem, co zrobiłem źle…
- Nic nie zrobiłeś źle, to nie Twoja wina. Nie przejmuj się. – złapała go za dłoń.
- Ty też odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie? – brunetka również pokiwała twierdząco głową. – Czemu wczoraj nie chciałaś się nawet przytulić? Odsunęłaś się ode mnie… Nawet nie wiesz jak się wtedy poczułem…
- Przepraszam, po prostu nie miałam ochoty. Jeśli Cię uraziłam to wiedz, że nie miałam tego na celu… - mocniej ścisnęła jego dłoń.
- Widzę, że coś Cię gryzie. Proszę, powiedz mi…
- To nic ważnego…- spuściła lekko wzrok.
- Ważnego. Proszę, powiedz mi. – przysunął się do niej bliżej krzesłem.
- No, bo kiedy Ci opowiadałam jak ten facet mnie… No wiesz… To wszystko do mnie wróciło. To jak mnie całował, dotykał to jak… - głos jej się załamał.
- Dobrze już shh... Rozumiem. Poradzimy sobie z tym, już raz o tym zapomniałaś, drugi raz też zapomnisz. Pamiętaj ja nigdy Cię nie skrzywdzę. – Objął ją ramieniem i pocałował w skroń. Dziewczyna lekko przymknęła oczy.
- Przepraszam…
- Nie masz, za co. Tylko nie ukrywaj niczego przede mną i będzie łatwiej… - złapał ją za dłoń.
- Dobrze. – powiedziała cicho.
- Kocham Cię. – przytulił ją mocniej. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wtuliła się w blondyna i rozpłakała się. Jak małe dziecko. Po prostu zaczęła płakać.– Skarbie, czemu płaczesz?
- Nie wiem… Po prostu chce mi się płakać. – wzruszyła ramionami.
- Pozytywnie, czy negatywnie?
- Nie wiem… Dziwnie się czuje.-chłopak zrobił pytającą minę.-  No jestem taka rozstrojona… Co chwilę zmienia mi się humor.
- Jesteś w ciąży. To normalne. – uśmiechnął się lekko.
- No wiem, ale boję się o, Dems.
- A kiedy zrobią jej operację… Wtedy, co?
- Wtedy będzie mogła mieć dzieci…
- To wszystko będzie dobrze, nie martw się. Przejdzie operację i będzie mogła zajść w ciąże…
- Mam nadzieje. – wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
- Trzeba myśleć pozytywnie.
- Ale ja już nie potrafię… Z optymistki zmieniłam się w realistkę… Chyba.
- Ojj… No to realistko, kiedy idziemy do lekarza?
- Najlepiej nigdy…
- Czemu?
- Nie chce mi się.
- Zaniosę Cię. – zaśmiał się.
- Zanieść to Ty mnie możesz, ale gdzie indziej.
- Gdzie? – dziewczyna nie odpowiedziała mu tylko cicho się zaśmiała. – Okej… - również się zaśmiał.  Wstał z krzesła, po czym wziął ją na ręce. Ona znów cicho zaśmiała się pod nosem i wtuliła się w niego. Po kilku sekundach byli już na łóżku, razem, przytuleni…
- Kocham Cię. – brunetka lekko pocałowała chłopaka w usta. 
- Ja Ciebie też… Nareszcie Cię znalazłem… - również musnął jej usta.
- A szukałeś? – uśmiechnęła się.
- Pewnie, ale jakoś sama otworzyłaś drzwi. – zaśmiał się.
- No rzeczywiście... – zamyśliła się z uśmiechem na twarzy.
- A Meggi… Kiedyś, zrobimy sobie swojego dzidziusia, prawda? – zapytał.
- Może…– wyrwała się z zadumy.-Tak zrobimy. I będziemy je kochać tak samo jak pierwsze. – powiedziała spokojnie.
- Ja chcę, żeby było blond. Po mnie…
- Przecież Ty się farbujesz...
- Ejj… No właśnie! Musze sobie odrosty zafarbować. – zaczął dotykać swoje włosy, niczym 'typowa blondynka'..
- Z kim ja żyję…- westchnęła.  
- Ejj! – usiadł. - Ja nie lubię być ciemny, wolę być blondynem.- odrzekł, a w głowie Megg pojawiła się mała uwaga: 'Widocznie chcesz się zjednoczyć ze stanem swojego umysłu...Skarbie.', ale postanowiła tylko zaśmiać się pod nosem i ugryźć w język. 
- To jak dziecko ma być blond po Tobie skoro Ty nie jesteś naturalnym blondynem? – zaśmiała się marszcząc czoło.
- Damy gdzieniegdzie trochę rozjaśniacza i może zadziała. – zaczął się śmiać.
- Niall przestań, uspokój się, proszę…- błagała dziewczyna. Horan nie przestał, nadal nawijał jak opętany o tym, ze dziecko ‘musi być blond!’. - Okej, ostrzegałam. – powiedziała cicho brunetka, po czym chłopak dostał poduszką po głowie. 
- Ałł… I tu nie ma mojej mamy. Kto mi da całusa? – posmutniał i zaczął ‘’płakać’’. Po tym w tempie natychmiastowym znów dostał poduszką. – Mamo! – zaczął krzyczeć. – dziewczyna ponowie go uderzyła.  – Przestań! – nadal ‘’płakał’’. 


- Bo co mi zrobisz? – przerwała okładanie go puchową poduszką po głowie.
- W tej chwili nic…
- A w następnej? – uderzyła go mocno cztery razy.
- Nie chcesz wiedzieć! – zaśmiał się, a ona znów go uderzyła.
- Chcę wiedzieć! – blondyn szybko i zwinnie wziął ją na ręce. Zaniósł do wanny. Dziewczyna oczywiście ciągle się śmiała. Była roześmiana do tego stopnia, że nawet nie miała siły się wyrywać. Horan postawił ją obok wanny. Megg spojrzała na niego poważnie, po czym kiedy zobaczyła jego ‘obrażoną’ minę ponownie wybuchła śmiechem. Niall złapał ją i szybko postawił w wannie. Szybkim ruchem odkręcił ciepłą wodę i zaczął nią oblewać ciągle śmiejącą się brunetkę.
- Niall! Ja chciałam wiedzieć, a nie mówiłam żebyś to zrobił! – krzyknęła.
- Ślicznie wyglądasz, kiedy jesteś mokra. – oparł się rękami o wannę przerywając poprzednią czynność.
- Tak? A co jest w tym takiego ślicznego?
- Bluzka bardzo ładnie Ci się przykleiła. – uśmiechnął się i wskazał na dobrze widoczny ciemny stanik. Megg zrobiła poważną minę, powoli wyszła z wanny, po czym zwinnym ruchem zdjęła z siebie białą bluzkę.
- Lepiej? – zaśmiała się niepewnie i sięgnęła po ręcznik.
- Po, co to?- spytał wskazując na ręcznik trzymany przed pannę Richards.  
- Bo chcę się wytrzeć… - wyjaśniła.
Chłopak podszedł do niej i zabrał jej ręcznik. Rzucił go na podłogę w kąt łazienki i zbliżył się do dziewczyny, po czym zaczął ją powoli i delikatnie całować. Megg od razu odwzajemniła pocałunek pogłębiając go. Pogłębiając pocałunek oboje pozbywali się nawzajem swoich przemoczonych ubrań. Blondyn z każdym dotykiem pieścił ciało brunetki, gdy ona przysuwała się do niego coraz bliżej.
Niall złapał ją w talii i przyciągnął jeszcze bliżej, zaczął zastanawiać się czy Megg na pewno tego chce… Brunetka oczywiście nie była pewna, ale wiedziała, że tym razem musi im się udać. Chciała tego, ale się bała… 
Horan zaczął zsuwać się coraz niżej. Jego usta były już przy jej szyi, delikatnie ją muskając… Po chwili chłopak wrócił do poprzedniej pozycji.
- Powiedz stop, a przestanę…- wyszeptał jej do ucha. Dziewczyna nie odezwała się. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Ona czując jak Niall się uśmiecha także to zrobiła. – Mamy po piętnaście lat, a to jest nasz pierwszy raz…- ponownie wyszeptał.
- Niczego nie ryzykujemy, nie tracimy, cofamy się w czasie…- powiedziała prawie niesłyszalnie. 
- Dokładnie… - szepnął. Ona nic nie odpowiedziała. Kontynuowała pocałunki coraz namiętniej, zachłanniej. Blondyn swoimi dłońmi, jechał w dół po jej plecach. Przez ciało dziewczyny przeszedł krótki, przyjemny dreszcz. Niall złapał ją za pośladki i ścisnął delikatnie. Megg lekko podskoczyła i oplątała swoje zgrabne nogi wokół jego pasa. Horan pogrążony w pocałunku zaczął iść w stronę sypialni mocno trzymając ją za pośladki. Droga była na szczęście krótka, więc żadne z nich nie musiało długo czekać… Kiedy przekroczyli próg pomieszczenia blondyn od razu delikatnie ułożył ją na łóżku i uwiesił się nad nią patrząc pytająco. Panna Richards ostatni raz pokiwała twierdząco głową i z uśmiechem przygryzła dolną wargę… 

* Kilka godzin później *

- Niall? – powiedziała cicho, przebudzając się.
- Tak skarbie? – uśmiechnął się patrząc na nią z uwagą.
- Czy… Czy my no wiesz… Naprawdę to zrobiliśmy?
- Tak kochanie, naprawdę. Bez żadnych problemów…- przytulił ją mocno.
- Cieszę się. – zamknęła oczy z uśmiechem.
- Ja też…Twój i mój pierwszy raz…
- No tak. Poniosło nas trochę…
- Oj tam…Ja wcale nie żałuję.
- Ja też nie…- złapała go za dłoń. – Nie wiem, co mam teraz zrobić, powiedzieć…- powiedziała niepewnie.
- Leż cicho i nic nie mów. Rozumiem, to nasz pierwszy raz, nie wiemy jak się zachować. – cały czas podkreślał ten ‘pierwszy raz’.
- Jeśli każdy kolejny raz ma wyglądać jak ten pierwszy to jestem za.
- Każdy kolejny będzie lepszy…
- Obiecujesz? – lekko uniosła głowę. 
- Obiecuję.  – powiedział poważnie.- Moja piętnastolatko. – zaśmiał się.- Jacy my jesteśmy niegrzeczni… Żeby tylko teraz nikt się o tym nie dowiedział…
- No właśnie. – zaśmiała się. – Dlaczego tak bardzo zależało Ci żebym wbiła sobie do głowy, że to nasz ‘pierwszy raz’? – spojrzała mu prosto w oczy. 
- Yyy… Przecież to był nasz pierwszy raz, nie wiem, o co Ci chodzi. – uśmiechnął się.
- Oczywiście, że był… Pomijając fakt, że jestem w ciąży i kilka innych to tak… To był nasz pierwszy raz.- zaśmiała się cicho. 
- No, bo mówiłaś mi jak wyglądał twój pierwszy raz no i po prostu chciałem go zmienić i wyszło jak wyszło przed chwilą… To znaczy parę godzin temu. 
- I zmieniłeś. – mocniej ścisnęła jego dłoń.
- I bardzo się cieszę… - spojrzał na ich splecione dłonie. – Która właściwie jest godzina? – Brunetka sięgnęła po telefon.
- Dwudziesta. – uśmiechnęła się nieśmiało.
- Nie ma po co wstawać.- odwzajemnił uśmiech spoglądając w jej oczy.- Jesteś cudowna i piękna. Kocham Cię. – pocałował ją w dłoń.
– Ja Ciebie też…- odrzekła. - Musze zadzwonić do Demi.
- Dobrze, ale nigdzie mi nie odchodź. – powiedział i pocałował ją w policzek. Dziewczyna z uśmiechem wybrała numer i zadzwoniła.
- No, co tam? – brunetka usłyszała w słuchawce cichy głos blondynki.
- Jak się czujesz? – uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze, ale Li musiał iść i jestem sama… - w jej głosie było słychać smutek.
- Dlaczego?
- Pielęgniarka nie pozwoliła mu zostać… Ale nie ważne. Rozmawiałaś z Niall’em?
- Tak, rozmawialiśmy. – na twarz brunetki wkradły się rumieńce.
- I jest już dobrze?
- A nawet więcej niż dobrze…
- Dokładniej? – zaśmiała się.
- Bo ta nasza rozmowa nie skończyła się tylko na rozmowie… - dziewczyna przygryzła wargę.
- Jutro mam operację z samego, rana, po południu już pewnie będę kontaktować. Masz tam być i wszystko mi opowiesz! Zrozumiano?
- Opowiem Ci, na pewno. – uśmiechnęła się.- Dobra… Chciałam wiedzieć jak się czujesz. To odpoczywaj. Dobranoc. – cmoknęła do słuchawki.
- Śpijcie dobrze, pa. – zaśmiała się i rozłączyła się. 
- I jak z nią? –zapytał Niall.
- Dobrze…- uśmiechnęła się. – Myślę, że będzie już tylko lepiej…
- Idziemy jutro do niej po tej operacji?
- Tak. Idziemy…
- We trójkę… - pocałował ją w czubek głowy.
- Jestem ciekawa jak będzie wyglądało nasze życie za kilka miesięcy…
- Tak samo. Tylko we trójkę.
- Myślę, że będzie jeszcze lepiej niż teraz. – uśmiechnęła się.
- No pewnie, że będzie. Dobrze…śpij moja piętnastolatko, muszę Cię rano odwieźć żeby nikt nas nie nakrył. – zaśmiał się. Dziewczyna promiennie się uśmiechnęła, po czym westchnęła głęboko.
- Wolałbym o czymś porozmawiać…
- Skoro chcesz… Kiedy pójdziesz do lekarza? Ja chcę wiedzieć, kiedy urodzisz. – znów poruszył temat, który nie za bardzo spodobał się brunetce. 
- Pójdę jak wszystko z, Dems się wyjaśni…
- Dobrze… - uśmiechnął się.- A czy…em…no wiesz…- jąkał się. – Czy jak maluch się urodzi to… Będzie mógł mówić do mnie ‘tato’? – wielka gula stanęła mu w gardle. Już dawno chciał się o to spytać, lecz nigdy nie miał na to odwagi. Sam nie wiedział, czy bał się reakcji Megg, czy może tego, że pytanie może zostać zadane za szybko…
- Śmieszny jesteś, wiesz?
- Ja pytam serio, to dla mnie ważne…- zestresował się jeszcze bardziej niż chwilę wcześniej. 
- Jak możesz pytać o takie rzeczy? Oczywiście, że będzie tak mogło mówić i będzie tak mówiło! Nie dowie się nigdy, kto jest jego biologicznym ojcem, bo Ty nim będziesz.
- Nie chcesz mu nigdy powiedzieć?
- Nie. To będzie najlepsze rozwiązanie… -wtuliła się w niego. 
- Dobrze, nie będę Cię do niczego zmuszał... Idziemy obejrzeć jakiś film i coś zjeść?
- Tak, pewnie.– uśmiechnęła się i wstała. Nałożyła na siebie tylko koszulkę Niall’a po czym wyszła z pokoju. Zaraz za nią podążał Horan ubrany w krótkie spodenki…
Dziewczyna weszła do kuchni i od razu zabrała się za przyrządzanie gofrów. Z szafki wyciągnęła mąkę, z lodówki mleko i jajka. Po tym zaczęła rozglądać się za resztą składników. Chłopak przez ten cały czas stał oparty o meble, przyglądając się uśmiechniętej brunetce. Ciągle lustrował jej ciało. Nie mógł uwierzyć, że to ona, właśnie ona… Że to ta, na którą czekał. Że to ta jedyna… Zamyślił się tak bardzo, że otrząsnął się dopiero, kiedy dziewczyna przytuliła się do niego oznajmiając, że gofry są już gotowe…  
- Emm…- zmieszał się wyrwany z zadumy i uśmiechnął do swojej ukochanej.- To chodźmy jeść.  
Dziewczyna do jednej ręki wzięła talerz pełen gofrów, drugą ręką złapała Niall’a i ciągnęła za sobą do salonu. Tam oboje usiedli i zaczęli powoli jeść… 
- Z czekoladą... Mniam.- mruknął. 
- Kocham czekoladę…-szepnęła. Chłopak, szybkim, ale równocześnie delikatnym ruchem chwycił jej policzek i pocałował ją. Całe usta miał w czekoladzie.  Ona lekko zaczęła odwzajemniać pocałunki.   - Mmm… Słodki jesteś. – kontynuowała pocałunek, który stawał się coraz namiętniejszy. Po chwili Niall oderwał się od niej, szybko nabrał na palec dużą ilość czekolady i wysmarował nią sobie usta, po czym powrócił do pocałunku.  Ona zaśmiała się cicho i już po chwili również była cała z czekolady.
- Ale słodko. – zaśmiał się. - Daj. Pomogę Ci. – zaczął lekko lizać jej usta.
- Ty też jesteś brudny…- jęknęła i zaczęła zlizywać z niego czekoladę.- Mmm…- uśmiechnęła się. Chłopak wepchał swój język i zaczyna miziać nim język Megg.  
- Mmm…- wymruczał. Megg przymknęła lekko oczy i kontynuowała poprzednia czynność. Delikatnie położyła się na nim, on złapał ją w talii i ułożył na sobie. Horan przykrył ich razem kołdrą, sięgnął po pilota i włączył telewizor.
- Ooo… Piłka nożna. – ułożył się wygodniej. 


- Nie! Niall! Błagam nie!
- No, co? – zaśmiał się.
- Nie rób mi tego! Nie lubię piłki nożnej… - chłopak przyciszył telewizor i zaczął patrzeć jej prosto w zdesperowane oczy.– Co?...Niall! Dlaczego tak na mnie patrzysz? – zdziwiła się.
- No, co? Nie mogę się na Ciebie popatrzeć? – zmarszczył brwi.
- No możesz…- uśmiechnęła się delikatnie.
- No to patrzę. – uśmiechnął się szeroko. Ona także patrzy mu głęboko w oczy uśmiechając się lekko.
- Masz śliczne policzki…
- Co? Czemu akurat policzki?
- Tak ślicznie się układają, kiedy się uśmiechasz…
- To od dzisiaj specjalnie dla Ciebie będę się uśmiechać codziennie. – uśmiechnęła się szerzej.
- A może być cały czas?
- Spróbuję…- westchnęła z uśmiechem. - Daj mi pilota! Bo więcej nie zniosę piłki nożnej! – zaśmiała się. Po tym zaczęła się zacięta walka o władzę-pilota. Oboje zaczęli się szarpać, łaskotać z wielkimi uśmiechami na twarzy. Nie minęła nawet minuta szamotaniny, kiedy Megg już leżała pod Niall’em, a ona mocno trzymał jej nadgarstki.
- I co mi teraz zrobisz? – wymruczał.
- No wiesz…- rozglądnęła się. – Ewentualnie… Mogę Cię kopnąć… - poparzyła na swoje nagie nogi.
- Gdzie?
- A jak myślisz? I Tak, uprzedzam, jestem do tego zdolna.- zaśmiała się.
- Nie zrobisz mi tego…
- Skąd ta pewność?
- Bo mnie kochasz…
- Kocham…
- Ja Ciebie też.- uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna uniosła lekko głowę i delikatnie musnęła jego usta. On nadal mocno trzymał jej ręce. Margaret przybliżyła się do chłopaka i zaczęła całować go coraz namiętniej… Jednak po chwili cicho się zaśmiała.– Z czego się śmiejesz?
- Bo zaczynają mi drętwieć ręce…- wyjaśniła roześmiana. Horan zaczął rozmasowywać jej nadgarstki. Nie pomogło. Ona nadal była uparta.  – Mógłbyś je puścić? – zaśmiała się patrząc, co on robi.
- Eh... No dobrze.- niechętnie puścił jej nadgarstki. Megg od razu sięgnęła po pilota. Niall poddał się, a dziewczyna z triumfem wymalowanym na twarzy przełączyła na inny kanał…
- Ja… Zaraz wracam…- uśmiechnął się chłopak, pocałował ją delikatnie w czoło, po czym poszedł do łazienki.
Panna Richards westchnęła głęboko i przyglądała się wychodzącemu Horan’owi. Kiedy jej ukochany zniknął z pola widzenia dziewczyna próbowała skupić się na oglądaniu filmu, lecz był tak wyjątkowo nudny, że postanowiła poszukać sobie innego zajęcia. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Zaśmiała się cicho na widok bałaganu… Stwierdziła, że czas to trochę ogarnąć, więc zabrała się za sprzątanie…
Po piętnastu minutach w salonie pojawił się Niall. Megg zdążyła już wszystko posprzątać. – Ooo… Co tu tak czysto?
- Posprzątałam ten syf. I widzę, że Ty też jesteś jakiś świeży. Nie mogłeś wysuszyć sobie tych włosów? – zaśmiała się siadając na kanapie.
 - Ah…-machnął ręką. – Co teraz robimy? Idziemy spać? – usiadł obok niej.
- Mówiłam, że dzisiaj już raczej nie zasnę. – wyjaśniła patrząc na telewizor.
- To?

- To? – znów się zaśmiała. Horan zaczął zabawnie poruszać brwiami,  Megg, jak to Megg, zaczęła się śmiać i wpadła w głupawkę.
- Co Ci się dzieje?- spytał zdziwiony.
- Niiiiiic. – śmiała się coraz głośniej. 
- To, czemu się śmiejesz?
- Bo nie mogę przestać! – krzyknęła, a chłopak zaczął ją uspokajać. Stosował różne metody. Głaskał ją po głowie, mówił do niej spokojnie, przez chwilę nawet siedział obok ignorując jej zachowanie…  Po chwili była już trochę spokojniejsza, ale nadal się śmiała. Całe jej policzki były we łzach.  – Przepraszam… - powiedziała ciągle śmiejąc się. Horan westchnął głośno, wsunął się pod koc, pod którym siedziała dziewczyna i mocno ją do siebie przytulił.  – I nie puścisz mnie dopóki nie przestanę się śmiać?
- Tak. Lubię Cię przytulać. – powiedział poważnie i pocałował ją w czoło.
- To w takim razie już nigdy nie przestanę się śmiać… I przy okazji będę się uśmiechać… Tak jak chciałeś…
- Już nigdy nie przestanę się na Ciebie patrzeć.– pocałował ją w policzek.
- Weź przestań, bo za jakiś czas będziesz potrzebował okularów. – zaśmiała się.
- Przestań! Jesteś piękna wewnątrz i na zewnątrz. – uśmiechnął się.
- Skoro tak sądzisz… - oparła głowę o jego klatkę piersiową.
- Nie sądzę. To fakt. – uśmiechnął się. – Ty raczej nie zaśniesz, a ja jestem mega śpiący… Uśpisz mnie? – zaśmiał się.
- Będę nad Tobą czuwała.  
- No dobrze kochanie. Dobranoc, widzimy się jutro. Kocham Cię. – pocałował ją namiętnie.
- Ja Ciebie też…- szepnęła, a Niall poszedł do pokoju gdzie od razu zasnął.
Megg znudzona, oglądaniem głupich telenoweli oparła głowę o kanapę i myślała. Długo myślała… Jej powieki zaczęły robić się ciężkie, a głowa opadać na bok… W tym samym momencie zadzwonił jej telefon… Margaret zerwała się na równe nogi i nie patrząc na wyświetlacz, odebrała przychodzącą rozmowę.
- Hallo?
- Hej słonko… - powiedział miękkim głosem.
- Czego chcesz? – zapytała zrezygnowana.
- Ty dobrze wiesz…
- Oświeć mnie! – zakpiła.
- Kiedy się zobaczymy?
- Hmm… A może by tak… NIGDY?!
- Wiem, gdzie teraz jesteś, a więc nie bądź taka pewna…
- Niby gdzie?
- Jesteś z Horan’em! Nie rób ze mnie głupka! – prawie wrzasnął.
- No i co, że z nim jestem? Masz z tym jakiś problem?  
- Masz być ze mną! – powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Ale nie będę! Nie potrafisz tego zrozumieć? Nie mam zamiaru dalej znosić tego, że się na mnie wyżywasz!
- Ale kochanie… To jest takie fajnie…- uśmiechnął się chytrze do telefonu, co Megg od razu wyczuła.
- Co? Jakie kochanie? To jest fajne, ale tylko dla Ciebie! – krzyknęła przytłumionym głosem.
- Wiesz, może jutro do was wpadnę, co? Pogadamy…
- Nie! Nawet nie waż się tu przychodzić! Odczep się ode mnie… Po co potrzebna jestem ja? Masz miliony innych dziewczyn na świecie! – brunetka miała już łzy w oczach.
- Ale Ty jesteś wyjątkowa…- powiedział gładko swoim zachrypniętym głosem, na co przez jej ciało przeszedł dreszcz. 
- Ale Ty nie jesteś wyjątkowy! Nie przychodź tu i nie dzwoń więcej…
- Jeszcze zobaczmy… - rozłączył się.
- Debil…- powiedziała sama do siebie i rzuciła telefon na kanapę.
Złapała się za głowę, by uporządkować myśli, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach jedna z a drugą. Dziewczyna usiadła na kanapie i schowała twarz w dłonie. Próbowała być twarda, ale myśląc o tym, co może się stać kiedy Harry ją znajdzie, nie potrafiła powstrzymać łez.
- Kochanie… Co się dzieje? – do salonu wszedł zaspany Niall.
- Nic… Dlaczego nie śpisz? 


- Zbudziłem się teraz i usłyszałem rozmowę...
- Źle się czujesz? – próbowała zmienić temat.
 - Nie po prostu…- zaczął, lecz nie skończył, bo gdy dokładniej przyjrzał się Megg zobaczył jej mokre od łez policzki.- Płakałaś? – podszedł bliżej i odgarnął jej włosy. Ona delikatnie pokiwała głową na tak. – Co się stało? – przytulił ją. Łzy znów zaczęły wypływać z jej oczu…
- Bo… On… On wie…
- Kto? Co wie? – zaczął się martwić.
- No… H… Harr… Harry… Wie, że jestem u Ciebie i powiedział, że jutro tu przyjdzie…
- Cholera. – szepnął pod nosem. – Shh… Nie płacz… - zaczął ją kołysać.
- Ale… Co jak on… Jak naprawdę tu przyjdzie?
- Wymyślę coś, nie płacz…
- Dobrze…- wtuliła się mocno w niego…- Tylko… Tylko obiecaj mi coś…
- Obiecuję. – powiedział bez żadnego namysłu. Mógł jej obiecać wszystko.
- Nie powiesz mu, że jestem w ciąży…
- Nie powiem mu, bo tu nie przyjdzie.
- Skąd wiesz? – podniosła lekko głowę.
- Słuchaj. Mam znajomego w policji i co Ty na to, aby on u nas jutro był i jakby Harry przyszedł to by go zgarną no i skończylibyśmy to wszystko. – uśmiechnął się lekko chcąc dodać jej otuchy. Tak, to wydawało się takie banalnie proste...
- No w sumie to dobry pomysł, ale, po co ja się przejmuję... Przecież jutro nas nie będzie w domu. – uśmiechnęła się delikatnie po głębszym namyśle. - Dziękuję Ci. Gdyby nie Ty to już dawno siedziałabym sama w tym domu w Manchesterze…
- Przyjechałbym do Ciebie. – uśmiechnął się i położył się przyciągając do siebie Megg.
- Miałam wielkie szczęście, że na Ciebie trafiłam…- uśmiechnęła się lekko.
- Ja też, a teraz chodź do mnie do łóżka…- pocałował ją w czoło.
- Dobrze… -wstała, a on za nią. Szybko wziął ją na ręce.
- Ojj… A Ty dalej majtek nie masz…- odkrył jej brzuch zębami i pocałował go.
- No tak… Nie mam…- zaśmiała się cicho.
Niall położył ją na łóżku i krótko pocałował, z uśmiechem poprawił poduszki i ułożył dziewczynę wygodniej.
- Chodź tu do mnie. – usiadł i poklepał miejsce na swoich kolanach. Megg uśmiechnęła się szeroko i wykonała jego polecenie. Horan przykrył ich kołdrą, Megg ułożyła głowę na jego ramieniu, wtuliła się w niego, czuła się bezpiecznie. - Ooo… Moja mała Meggi. – uśmiechnął się szeroko i przytulił ją mocniej.
- Mała, piętnastolatka. – zaśmiała się.
- Będziesz dobrą dziewczynką…
- Ja jestem dobrą dziewczynką… Tylko czasem jestem niegrzeczna…- ponownie się zaśmiała.
- Tak jak dzisiaj po południu. Najpierw wymyka się z domu, a później to już nie powiem…
- Ale co… Nie podobało Ci się? – mruknęła.
- Czemu zadajesz mi takie głupie pytania? Najlepszy seks w moim życiu… - uśmiechnął się.
- I takiej odpowiedzi oczekiwałam. – pocałowała go w policzek.
- Wiem… - Megg uśmiechnęła się i po chwili zaczęła ziewać. – Ooo… moja Meggi jest śpiąca… - zaczął się kołysać.
- No chyba troszeczkę…- uśmiechnęła się leciutko.  Chłopak zaczął cicho śpiewać kołysankę.  Megg zamknęła oczy i wsłuchiwała się w jego magnetyzujący głos.
- Kocham Cię, a Ty mnie… - zaśmiał się lekko i śpiewał dalej. – …Ja przytulę Cię i buziaka Tobie dam, gdy mi powiesz koooocham Cię. – śpiewał z uśmiechem.
- Kocham Cię. – wyszeptała. Przytulił ją mocniej i pocałował namiętnie.
- A wiesz, że kiedyś kupię śliczny mały domek… Daleko, daleko stąd i zamieszkamy tam z dwójką naszych maluchów? – szeptał jej do ucha.
- Wiesz, że kiedy byłam mała to marzyłam o takim małym domku… Z dala od miasta…
- No to spełnię twoje małe marzenie…- pocałował ją delikatnie w czoło. 
- Wiesz, że kiedyś myślałam, że gorzej być nie może, a przy Tobie czuję się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie. – uśmiechnęła się nadal mając zamknięte oczy.
- Bo nią jesteś…- wyszeptał. 
- Wiem to…
- I przy mnie będziesz…
- Zawsze przy Tobie będę.
- Ej, a ja mam taki mały pomysł, taki jakby zakład…- zamyślił się.
- Dawaj. Kocham zakłady. – usiadła wygodnie, żeby popatrzeć mu w oczy. 
- Kiedy nasz maluch zrobi pierwszy krok to idzie na noc do cioci Dems i wujka Payne’a, a my robimy drugiego? – zaśmiał się lekko.
- Co? – zrobiła duże oczy ze zdziwienia i wyprostowała się. 
- No, co?
- Ale, że tak szybko drugie? – niedowierzała. 
- To na bank będzie za jakieś dwa lata…- uśmiechnął się.- Chyba.- dodał pod nosem.
- To i tak szybko… Ale cóż przyjęłam zakład, więc tak! – uśmiechnęła się. 
- Kocham Cię.
- Też Cię kocham. – pocałowała go i ułożyła się na nim zamykając oczy. A on znów uśmiechnął się widząc śpiącą Megg. Dziewczyna zasnęła z uśmiechem na twarzy. Po dłuższej chwili blondyn sam zasnął i oboje słodko spali nadal w tej samej pięknej pozycji…







 ***

Cześć! Jak rozdział? Mamy nadzieję, że w miarę Wam się podobał.
Oczywiście zostawcie swoje opinie w komentarzu. :)

Mamy do Was kolejną sprawę. Tak, tak wiemy...ZNOWU. 
I znów chodzi o komentarze, których jest coraz mniej. 
Ostatnio zrobiłyśmy nową listę informowanych i z trzydziestu informowanych zeszłyśmy do ośmiu. No cóż...
Coraz częściej zastanawiamy się nad zawieszeniem bloga, ale nie chcemy tego robić.
Chcemy dowiedzieć się od Was co możemy zmienić, poprawić, co Wam nie pasuje. No wszystko. Piszcie wszystko, a my będziemy starały się to poprawić. 
Do komentarzy nie uwzględniamy spamu. 
7 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Wasze Dems i Megg.

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 23

                                              *kilka godzin wcześniej*

Dziewczyna delikatnie ściskała rękę swojego partnera. Uśmiechała się. Była szczęśliwa. Nareszcie była szczęśliwa… Ale bała się. Tak, bała się tego, że to szczęście może nie potrwać długo. Jej intuicja nie dawała jej spokoju. Ciągle coś ją gryzło. Próbowała to ignorować. Udawało jej się to. Cieszyła się szczęściem swoim i swoich bliskich. Zapominała. Z uśmiechem starała się skupiać na tym ‘co jest teraz’.
Dems szeroko uśmiechnęła się spoglądając na Liam’a, który był wyraźnie zamyślony…
- Nie było aż tak źle. Nie sądzisz? – odezwała się po chwili ciszy. 
- No w sumie… Pizza była dobra. – uśmiechnął się, by nie rozmawiać o tym do czego dążyła jego dziewczyna. 
- Wiesz, że nie o to mi chodzi. – przewróciła oczami i popatrzyła się na niego całkowicie poważnie. 
- Wiem. Było okej. Nie mam się czego czepiać. Megg też inaczej się zachowywała niż ostatnio, było fajnie.
- No to dobrze. – stanęła na palcach i pocałowała go lekko w policzek. Chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Mi się podobało, nie wiem jak Tobie?
- Byłeś dwa razy w samych bokserkach. Ty się mnie jeszcze pytasz czy mi się podobało?!
- No wiesz… Jak chcesz to w domu mogę być bez bokserek. – zaśmiał się.
- Tak, chcę…- uśmiechnęła się.
- No to nie widzę problemu. – delikatnie ujął jej policzek w swoją dużą dłoń i pocałował ją.
- A Ty? Chcesz czegoś ode mnie? – uśmiechnęła się lekko.
- Nie chce niczego.
- Na pewno? Zastanów się…
- Hmm… Na pewno! – uśmiechnął się uroczo.
- Wiesz… Mogę być w samej bieliźnie… Czy coś...- nadal kusiła.
- A może lepiej bez niczego?
- Hmm… Zastanowię się nad tym. – zaśmiała się lekko.
- To ja się zastanowię nad bokserkami…
- Ejj…- szturchnęła go w brzuch.
- Sama zaczęłaś! – zaśmiał się piskliwie.
- Przytul mnie…- powiedziała spokojnie. Tak nagle. Chłopak nie zareagował inaczej, zrobił to o co go poprosiła, delikatnie wtulił ją w siebie. – Kocham Cię, Liam. – Dziewczyna powoli i lekko podniosła głowę tak, by spojrzeć w jego oczy. Nie uśmiechnęła się ani na sekundę, była całkowicie poważna. Mówiła prawdę. Naprawdę go kochała. Teraz była tego pewna.
- Ja Ciebie też kocham. – pocałował ją lekko w czoło. Ona objęła go mocno w pasie, przyciągając go do siebie. Tak jakby już nigdy nie chciała go puścić. Tak jakby chciała by był tylko jej, na zawsze… Wtuliła głowę w jego tors. Cieszyła się chwilą. Stali tak przez dłuższą chwilę przytuleni do siebie. Jak za dawnych czasów, jak kiedyś, jak dawniej… – Wejdźmy do środka, bo zimno się robi kochanie.- wyszeptał jej do ucha kiedy poczuł, że naprawdę marznie.
- Przytul mnie mocniej, jeszcze chwilę…- poprosiła ciepłym szeptem. Spełnił jej prośbę z przyjemnością. Przytulali się stojąc przed ich domem. Latarnia oświetlała ich zarumienione, zmarznięte twarze. Milczeli. Rozkoszowali się ciszą. Zupełną ciszą. Na ulicy nie było nikogo prócz nich, co zdarzało się bardzo rzadko. – Dziękuję.- szepnęła, wspięła się lekko na palce, chwyciła jego twarz w swoje małe, zimne dłonie i pocałowała go przez dosłownie krótką chwilę. On delikatnie złapał ją w pasie i odwzajemnił pocałunek. – Chodź bo już faktycznie zmarzłam. – lekko się uśmiechnęła i złapała go za dłoń.
Pospiesznie weszli do domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Oboje obdarzyli się nawzajem uśmiechami. Zdjęli buty, kurtki. Blondynka chuchnęła na zimne dłonie, podeszła  do Liam’a po czym ponownie delikatnie pocałowała go w prawy kącik ust. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i zajął się dalszym pozbywaniem się wierzchnich ciuchów. Panna Harrison udała się do kuchni.
- Znów będziesz coś jadła? – zaśmiał się brunet.
- Chciałam nam zrobić herbaty! – zaśmiała się. – Ale jak nie chcesz to nie. – wzruszyła ramionami.
- Żartowałem tylko! Rób. – usiadł przy stole.
Dems nastawiła wodę, czekała aż się zagotuje. Oparła się rękami o ciemny blat kuchenny. Po dosłownie kilku sekundach już był przy niej Liam. Objął ja w pasie kładąc dłonie na jej brzuchu. Dems przymknęła lekko oczy i delikatnie położyła głowę na jego ramieniu.
- Jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży? – zapytał miękko.

- Tak robiłam test. Ale jak chcesz to mogę iść do lekarza. – mówiła spokojnie.
- Nie, tylko się upewniałem. – uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę, jeśli masz być spokojny to mogę iść, nie ma żadnego problemu. – wyjaśniła odwracając się do niego przodem.
- Nie, nie musisz kochanie. – cmoknął ją lekko w usta. Dziewczyna się uśmiechnęła. 
- Jestem strasznie zmęczona. Nie chcę mi się nawet iść wykapać. – zaczęła narzekać.
- Mogę iść się wykąpać z Tobą…

- Dzisiaj nie skorzystam… - pokiwała przecząco głową i uśmiechnęła się. Chłopak zrobił smutną minę.
- Hmmm… A może jutro? – zaśmiał się.
- Może… Ale dzisiaj jestem naprawdę zmęczona…- objaśniła, a czajnik wydał charakterystyczny dźwięk. Dems zdjęła z siebie ręce swojego chłopaka i poszła zalać herbatę, gorącą wodą.- Okej, to ja idę się szybko wykąpać, a ona niech stygnie.
- Dobrze, poczekam na Ciebie. – cmoknął ją w policzek.
Panna Harrison weszła do łazienki, z wysoko powieszonej półeczki wyjęła potrzebne kosmetyki i zmyła makijaż. Rozebrała się, wzięła szybki prysznic i umyła włosy. Zawinęła je w turban, owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki, udała się do pokoju, aby się ubrać. Ubrała dolną cześć bielizny, ciepłą piżamę, skarpetki po czym udała się do łazienki. Tam lekko wysuszyła włosy i zaplotła je w francuza. Minęło już dwadzieścia pięć minut, więc dziewczyna stwierdziła, że straciła wystarczająco dużo czasu na ‘wieczorną toaletę’.
- Już jesteś? Szybko…- uśmiechnął się kiedy weszła do kuchni.
- Wcale nie.
- Ojj… Uwierz, że nie raz siedziałaś tam dłużej… - zaśmiał się.
- No wiem… Dobra, herbata już jest prawie zimna.- westchnęła, wypiła chłodny napój po czym udała się umyć zęby i posmarować twarz kremem. W tym samym czasie Liam zdarzył wziąć szybki prysznic. Po dziesięciu minutach oboje leżeli już razem w łóżku, pod kołdrą.
- Li? – odezwała się spokojnie blondynka.
- Tak?
- Przytulisz mnie? – zapytała lekko zgryzając wargę.
- Jeszcze się pytasz?- uśmiechnął się i przytulił ją mocno do siebie.
- Lubię się pytać. - również uśmiechnęła się lekko, jej ciało zalała fala ciepła.
- Ja też. -jeszcze mocniej wtulił w siebie Dems. Dziewczyna cicho syknęła w skutek bólu, który poczuła. Lekko zwinęła się, zgięła. - Co się dzieje? – chłopak przestraszył się.
- Zabolał mnie brzuch, nic takiego…- uśmiechnęła się nerwowo.
- Ale dlaczego? Przecież zwinęłaś się z bólu…
- Chyba przejadłam się tą pizzą. Nic takiego, naprawdę.
- Na pewno? – zlustrował ja wzrokiem i lekko się podniósł.
- Tak. Śpij spokojnie. – uśmiechnęła się, by uspokoić chłopaka.
- No dobrze. – pocałował ją w czoło i ułożył się wygodniej do snu. Po jakimś czasie Dems, znów zgięła się z nieprzyjemnego bólu przyszywającego jej ciało. - Dobra. Nie obchodzą mnie twoje sprzeciwy! Mów co się dzieje skarbie? – podniósł się i usiadł na łóżku.
- Sama nie wiem… Au. Boli…- syknęła z bólu.
- Chodź, zabiorę Cię do lekarza. Może to coś poważnego.
- Nie chcę iść do żadnego lekarza! – sprzeciwiła się. Dems od zawsze nienawidziła wizyt u lekarzy. Czy to był pediatra, ginekolog, czy też dentysta. Po prostu tego nie lubiła. Od dziecka. Kiedy coś jej się działo zawsze wymigiwała się od pójścia do doktora. Tym razem też chciała uniknąć spotkania ze specjalistą…
- A co jeśli coś Ci jest?
- Nic mi nie jest…- znów zwinęła się z bólu.
- Chcesz jakąś tabletkę?
- Nie chcę niczego brać. Zaraz zasnę i nie będę niczego czuć.
- Ale jeśli coś się stanie to masz mi o tym powiedzieć, rozumiesz?
- Rozumiem. Na pewno Ci powiem… - westchnęła i szybko obiecała.
- A teraz spróbuj zasnąć kochanie. – pocałował ją w czoło. Niepewnie uśmiechnął się i zamknął oczy. Położył się wygodniej niż przedtem i przytulając mocno Dems, zasnął spokojnie. Kiedy dziewczyna była pewna, że jej partner jest już pogrążony we śnie, wyrwała się z jego uścisku, powoli, z trudem podniosła się i wyszła z pokoju. Przez chwilę przytrzymując się ściany doszła do kuchni. 

Nerwowo znalazła małe pudełeczko z silnymi tabletkami przeciwbólowymi. Przechyliła je, na jej drobną, trzęsącą się dłoń wysypały się dwie kapsułki. Dems w tempie natychmiastowym połknęła leki, popiła je zimną wodą i czym prędzej wróciła do pokoju w nadziei, że Liam nie zauważył jej zniknięcia. Ułożyła się obok niego i nadal skręcała się z bólu, czekając aż leki zaczną działać. Z jej zielonych oczu zaczęły wypływać łzy. Kiedy dziewczyna próbowała stłumić w sobie cichy szloch Li przebudził się. 
- Co się dzieje kochanie?- spytał zaspany.
- Nic… - powiedziała starając się mówić normalnie.
- Demi mów mi już. Jak nie powiesz to nie zważając na Twoje sprzeciwy zawiozę Cię do szpitala. – podniósł się.
- Nic mi nie jest… Brzuch mnie boli i tyle.
- Ale dlaczego aż tak mocno, że zwijasz się z bólu i płaczesz?
- Nie płaczę…
- Nie kłam. – Chłopak zdenerwował się, odsłonił jej twarz i spojrzał prosto w zapłakane oczy. Dems szybko spuściła wzrok. Z głowie przeklinała osobę, która postawiła latarnię właśnie tuż przed ich domem. Dlaczego? Bo światło padające z zewnątrz oświetliło jej mokrą od łez twarz. Dziewczyna była pewna, że gdyby nie to światło, Liam nie zauważyłby tego. – Co się stało?- spytał z troską i zdenerwowaniem.
- Nic się nie stało. – mówiła wciąż ze spuszczoną głową.
- Ale Cię boli. Ubieraj się wiozę Cię do szpitala. – rozkazał. Dziewczyna z wielką trudnością wstała z łóżka. Chłopak najpierw ubrał się szybko, po tym pomógł swojej dziewczynie w tym samym. Wziął ją na ręce i wynosząc z domu pocałował delikatnie w czoło. Kiedy Dems była już w samochodzie Payne pobiegł szybko zamknąć dom. Po dosłownie minucie byli już w drodze do szpitala, która zajęła im nie więcej jak dziesięć minut.
Kiedy pielęgniarki zabierały kulącą się z bólu Dems, Liam martwił się bardzo. Z każdą minutą, która mijała, a lekarz nie wychodził z pomieszczenia, chłopaka ogarniał większy strach.
- Miała pani kiedyś zapalenie jajników, prawda?- spytała pani doktor, chociaż doskonale znała odpowiedź. Dziewczyna niepewnie pokiwała twierdząco głową.- Tak myślałam. – westchnęła kobieta.- Musimy zrobić operację, inaczej może pani stracić płodność. Takie są niestety powikłania po zapaleniu… Ale proszę być dobrej myśli.- kobieta dotknęła ręki blondynki, by dodać jej otuchy.
- Liam… Może pani poprosić Liam’a?- dziewczyna szybko zmieniła temat.- Chociaż na chwilę, proszę… 
- Dobrze. –pani doktor wyszła z gabinetu. Po chwili do środka wszedł Liam.
- I jak? Co się dzieje? – usiadł od razu obok Demi.
- Ja… Muszą mi zrobić operację, inaczej mogę nigdy nie zajść w ciążę…
- Co? Dlaczego? 
- Wiesz… Kiedyś miałam zapalenie jajników. Widocznie nie wyleczyłam tego dokładnie i teraz są powikłania.

- Ale… Będzie dobrze, tak? – złapał ją za dłoń i spytał z nadzieją.
- Jeśli zrobią mi operację to tak. – dziewczyna była trochę skrępowana mówiąc mu o tym wszystkim.
- A co jeśli coś pójdzie nie tak?
- Nie mów tak i nie myśl tak. – lekko się uśmiechnęła.
- Dobrze… Nie będę. – pocałował jej dłoń.
- Mógłbyś mnie zostawić sam na sam z panią doktor? Chciałabym z nią jeszcze porozmawiać. – spuściła wzrok.
- Dobrze kochanie. – pocałował ją w czoło i wyszedł.
Kiedy blondynka zauważyła wysoką, szczupłą postać z krótkimi, rudymi włosami lekko uśmiechnęła się. Pani doktor podeszła do dziewczyny z uśmiechem i zaczęła odpowiadać na szereg pytań, które Dems zadawała…

                                        * Ranek, mieszkanie Niall’a *

Megg otworzyła zaspane oczy, na jej twarzy pojawił się prawie niewidoczny uśmiech. Przetarła powieki i spojrzała za okno. Pogoda nie skłaniała jej do szerszego uśmiechu. Brunetka westchnęła głośno i spojrzała na blondyna smacznie śpiącego obok niej.
- Niall, obudź się…- wyszeptała mu do ucha. To nie dało żadnego skutku. Chłopak nawet nie drgnął. – Niall… Wstawaj! Kochanie obudź się… - powtarzała w kółko.
- Cii… - jęknął.- Nie spałem pół nocy, daj mi spać…- schował głowę pod poduszką.
- Czemu nie spałeś? – zmartwiła się.
- Nie mogłem zasnąć…- wybełkotał obracając się na drugi bok.
- Coś się stało? – zbliżyła się do niego.
- Po prostu nie mogłem jakoś zasnąć…
- No dobrze… To śpij jeszcze… - westchnęła z trudem i wstała. 

                                             * 2 godziny później * 

Megg siedziała w kuchni pijąc zimną wodę. Siedziała na blacie tak jak to miała w zwyczaju. Gdy usłyszała pukanie do drzwi westchnęła głośno i odłożyła szklankę na blat. Skierowała się w stronę drzwi wejściowych.
- A to Ty. Wchodź. – powiedziała brunetka kiedy zobaczyła, że w drzwiach stoi Liam.
- Dzięki…- rzucił wchodząc, ściągając z siebie kurtkę i buty.
- Chodź do kuchni…- powiedziała cicho. Jak poprosiła tak zrobił. Chłopak udał się za nią.
- Słuchaj, musimy pogadać… - powiedział siadając przy stole.
- O co chodzi?
- Bo Demi jest w szpitalu… - westchnął.
- Co? Co się stało?! – wystraszyła się.
- Wiesz… Ja nie chce o tym mówić, bo to są babskie sprawy, ale będzie mieć jutro operację.
- Ale dlaczego?- Megg nadal była zdezorientowana i zaskoczona.
- Ubierz się. Zawiozę Cię do szpitala i porozmawiacie.
- Nie mogę… To znaczy… Ahh nieważne. – machnęła ręką.
- Czemu nie możesz?
- Nie pytaj proszę. – oczy jej się zaszkliły. – Już idę się ubrać. Daj mi chwilę… – Chłopak zdziwił się i kiwnął głową za zgodę. Po dosłownie trzech minutach wróciła już ciepło ubrana. – To co, jedziemy? – spytała kiedy chłopak stał już w przedpokoju. Skinął głową. Oboje bez słowa wyszli z mieszkania i udali się w stronę szpitala. 

                                           *20 minut później*

- Demi…- Megg weszła zmartwiona do sali. Blondynka lekko uśmiecha się widząc przyjaciółkę.- Co się stało? Mów mi wszystko natychmiast! Jaka operacja? – powiedziała na jednym wydechu ściągając kurtkę i siadając obok łóżka Dems na niskim krześle.
- Li zostawisz nas same? – spytała niepewnie blondynka i uśmiechnęła się lekko.
- Jasne. – podszedł do niej, pocałował ją w policzek i wyszedł.
- Pamiętasz jak kiedyś miałam zapalenie jajników?- spytała panna Harrison kiedy zostały same.
- No tak, pamiętam…- pokiwała głową.
- Zlekceważyłam to… Przestałam brać leki i nie ubierałam się ciepło…
- Demi…- westchnęła jękliwie Megg.
- No wiem, wiem. To był błąd. Teraz muszę mieć operację… Inaczej nie będę mogła mieć dzieci.
- Jest aż tak źle?  
- Po operacji wszystko będzie dobrze. – uśmiechnęła się. 
- Wiem, nie wyobrażam sobie nie mieć dzieci… - jej oczy ponownie zaszkliły się. - Będzie dobrze, na pewno. – podniosła się i przytuliła blondynkę.
- Dziękuję… A jak u was? Znaczy się, wiem widzieliśmy się wczoraj wieczorem, no ale wiesz o czym rozmawiałyśmy…

- No jak ma być… Jestem głupia i tyle. Wieczorem odtrąciłam go, bo nie miałam ochoty go przytulić i chyba się na mnie obraził… - spuściła wzrok.
- Że co? – zmarszczyła brwi.
- No… Nie wiem… Rano nie chciał wstać razem ze mną. Nawet się nie uśmiechnął. Tylko burknął coś o tym, że nie mógł w nocy spać…
- Musisz z nim porozmawiać i wszystko mu powiedzieć to co mówiłaś mi wczoraj, szczerość jest najważniejsza, pamiętaj…
- Pamiętam, ale jak wychodziłam on nadal spał… A jest już po dziesiątej…
- Nie mógł spać w nocy, pewnie się o Ciebie martwił…
- Możliwe… - powiedziała cicho.
- Obiecujesz mi, że jak wrócisz do domu to z nim porozmawiasz?
- Obiecuję, a Ty obiecaj mi, że zaraz po operacji do mnie zadzwonisz! – uśmiechnęła się lekko.
- Jak tylko się obudzę i będę kontaktować i normalnie myśleć.
- No dobrze.
- Kocham Cię. – blondynka lekko podniosła się, aby przytulić przyjaciółkę.
- Ja Ciebie też… - odwzajemniła uścisk.
- Nie obrazisz się jak pójdę teraz spać?
- Oczywiście, że nie! Miłych snów, odpoczywaj, a ja wracam do domu. – uśmiechnęła się i wstała z krzesła.
- Dziękuję. – powiedziała cicho blondynka i położyła się wygodnie. Megg uśmiechnęła się ostatni raz po czym wyszła z sali.
Kiedy znalazła się przed salą stał tam zniecierpliwiony Liam. Dziewczyna obdarzyła go wymuszonym uśmiechem. Payne nie odezwał się. Bez słowa poszedł razem z nią do samochodu. W męczącej ciszy odwiózł ją do domu, po czym sam pojechał do siebie po czyste rzeczy dla Dems. Po upływie niecałej godziny był już z powrotem w szpitalu. Siedział obok śpiącej dziewczyny i patrzył na nią z uśmiechem od czasu do czasu gładząc jej pobladły policzek.
- Długo tak na mnie patrzysz? –obudziła się z uśmiechem.
- A wiesz, że już jakiś czas… Piękna jesteś...- złapał ją za dłoń i przysunął się bliżej.
- Przestań… Leżę w szpitalu, mam podkrążone oczy i pewnie jeszcze dużo więcej… Cieszę się, że się nie widzę. – zaśmiała się.
- Ale ja się cieszę, że Cię widzę! Kocham Cię…
- Pewnie od środka cierpisz patrząc na mnie…
- Nie gadaj głupot. – uśmiechnął się.  
- Jesteśmy ze sobą około dwa lata, jeszcze nie zauważyłeś, że często gadam głupoty?
- Myślałem, że w końcu przestaniesz.

- Nie mam zamiaru… - pokręciła przecząco głową.
- Kocham Cię! – zbliżył się do niej i namiętnie ją pocałował.
- Ja Ciebie też. – pogłaskała jego policzek. – Nie wiem jak ja wytrzymam do jutra…
- Wytrzymasz. Będę cały czas przy Tobie. – znów ją pocałował.
- Ale tu jest nudno… - jęknęła.
- Ale tu jesteś Ty.
- Teraz to ja bym chciała leżeć z Tobą w łóżku pod kołdrą. – uśmiechnęła się czule.
- Ja też. – pocałował ją w nos. – A kiedy stąd wyjdziesz?
- Do tygodnia będę tu leżeć… To trochę bardziej skomplikowana operacja.
- Ale długo…- posmutniał i usiadł obok niej na łóżku.
- Nie musisz tu ze mną siedzieć, przecież wiesz...
- No wiem. Ale w domu będę za bardzo tęsknić…
Dziewczyna uśmiechnęła się, do sali weszła młoda pielęgniarka i poprosiła, by blondynka poszła z nią na badania. Więc tak zrobiła. Badania wbrew pozorom były bardzo męczące, pobieranie krwi, prześwietlenia…
Szybko zleciał czas…

                                                       * wieczór *

- No jak widać się nie nudziłam… - usiadła na łóżku wzdychając.
- No tak… - usiadł obok niej i objął ją.
- Idę się wykąpać. Nie cierpię szpitalnych łazienek. – skrzywiła się i sięgnęła do torby.
- Iść z Tobą? – uśmiechnął się.
- Wiesz co… - położyła dłonie na biodrach.
- No co? – zaśmiał się.
- Ty wiesz! – pogroziła mu palcem.
- No dobra, już będę grzeczny. – spuścił głowę.
- Ojj…- przybliżyła się do niego. Pocałowała go w czubek głowy, wstała i wyszła z sali. Po dwudziestu minutach wyszła z łazienki. Ułożyła się na skraju łóżka przykrywając się kołdrą. – Chodź tu do mnie. – uśmiechnęła się klepiąc miejsce obok siebie, którego i tak nie była za wiele. Chłopak usiadł obok niej opierając głowę o ścianę i przytulając dziewczynę. – Będziesz jutro na mnie czekał? – spojrzała mu w oczy.
- Po operacji? Będę tu nawet przed. – uśmiechnął się.
- A w trakcie?
- Też Skarbie, też. – przytulił ją mocniej.
- Tylko nie denerwuj się, nie ma po co, wszystko pójdzie dobrze…
- Nie będę się denerwować. Obiecuję Ci. – pocałował ją w skroń.
- Przepraszam, ale czas odwiedzin już się skończył. – do sali weszła pielęgniarka.
- Nie może zostać? – zapytała blondynka ze smutkiem.
- Niestety nie. – kobieta wyszła z sali.
- Dobra. Wróć do domu, zjedz coś, wykąp się i zadzwoń do mnie. Jestem sama w sali, a więc to nie problem.
- Dobrze kochanie, ale pamiętaj, że jutro z samego rana tu będę.
- Wiem skarbie. Pa. – pocałowała go po czym wtuliła się w niego. Po chwili chłopak pocałował ją w czoło i wyszedł. Blondynka podłączyła komórkę do ładowarki i ułożyła się wygodnie na łóżku.
Chłopak wrócił do domu. Zjadł szybką i ciepłą kolację i  wykąpał się. Wszystko robił szybko dlatego, żeby jak najszybciej zadzwonić do swojej ukochanej. Usiadł na kanapie w salonie i wybrał numer do Dems. 
- Hej Skarbie. – uśmiechnął się szeroko kiedy usłyszał cichy trzask i szum w telefonie.
- No hej… - powiedziała cicho.

- Jak się czujesz?
- Dobrze, wiesz… Leżę sobie ale…
- Ale? – zmartwił się.
- Nie ma Ciebie obok… - posmutniała.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym być teraz obok Ciebie…- westchnął.
- Już za parę dni będę w domu, a wtedy będziesz mi masował moje nóżki i stópki. – zaśmiała się.
- Oczywiście, że będę! – uśmiechnął się szeroko. – Bardzo tęsknię…
- Ja też, ale wiesz… Odmiana zawsze się przyda…
- Może i masz rację…
- Kupimy jakiś balsamki i będziesz mnie smarował i masował. – zaśmiała się.
- Ojj… Będę. Na pewno.
- Co robisz? Tam beze mnie?
- Siedzę sam… Przed telewizorem, rozmawiam z Tobą. Nic szczególnego.
- Ahh.- westchnęła.- Naprawdę nie chcę kończyć, ale jestem wykończona po tych zabiegach. Mam dość…
- Dobrze. Rozumiem. Dobranoc, śpij dobrze słonko. – ‘posłał’ jej całusa.
- Ty też śpij! Jutro musisz być wyspany i w dobrej formie. – zaśmiała się. – Kocham Cię…
- Ja Ciebie też. Dobranoc.
Ich rozmowa zakończyła się. Blondynka w tempie natychmiastowym odłożyła telefon i zasnęła. Liam zrobił to samo…

*** 

Siemka! Jak wrażenia po rozdziale? Wiemy, że nie jest idealny no ale cóż...staramy się.
Piszcie co sądzicie :)
Zapraszamy na aska gdzie możecie zapytać o wszystko rozdział, bohaterów. Co tylko Wam przyjdzie do głowy! ASK 

Widzimy się za tydzień! <3

Wasze Dems i Megg.