Megg wysiadła z
samochodu Payne’a nie patrząc nawet za siebie. Trzasnęła drzwiami od pojazdu i
szukając w torebce kluczyków od mieszkania, kierowała się w stronę wysokiego
budynku. Kiedy stała już pod ciemnymi drzwiami zorientowała się, że są otwarte.
Westchnęła głośno i weszła do mieszkania. Pozbyła się butów i wierzchnich
ciuchów, po czym od razu poszła do kuchni, gdzie zastała blondyna spokojnie
jedzącego śniadanie.
- Gdzie byłaś? –
zapytał spokojnie, odkładając kubek z gorącą herbatą na stół.
- W szpitalu.–
powiedziała krótko, otwierając lodówkę.
- Kto jest w
szpitalu? Coś Ci jest? – wystraszył się, od razu poruszając się gwałtownie.
- Mi nic na
szczęście… Ale Demi tam jest. Kobiece sprawy, nie pytaj… - wyciągnęła jajka z
lodówki.
- Ale już wszystko
dobrze?
- Jutro ma
operację… - zaczęła przygotowywać jajecznicę.
- Wszystko będzie
dobrze. Nie ma się, czym martwić.
Megg nawet nie
słuchała tego, co Niall do niej mówił. Patrzyła na swoje ręce, które już
automatycznie przyrządzały posiłek. Dziewczyna wiedziała, że musi porozmawiać
ze swoim chłopakiem. Czuła, że musi to zrobić, ale bała się… Nie była pewna,
czy powinna. Nie wiedziała, od czego ma zacząć. Co chwilę brała krótki oddech,
by coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak ma to ubrać w słowa…Kiedy już doszła
do wniosku, że nie musi owijać w bawełnę, jej posiłek był już gotowy.
- Niall? –
powiedziała niepewnie siadając przy stole z talerzem pełnym jajecznicy.
- Tak? – spojrzał
jej w oczy.
- Dlaczego rano
byłeś taki oschły?- widząc, że Niall zastanawia się nad odpowiedzią, uśmiechnęła się blado, żeby załagodzić sytuację.
- Nie byłem
oschły, po prostu nie mogłem zasnąć w nocy i rano chciało mi się spać. –
uśmiechnął się.
- Odpowiesz mi
szczerze na jedno pytanie?- spytała, a chłopak zgodził się ochoczym skinieniem
głowy.- Dlaczego nie mogłeś spać?
- Myślałem o
Tobie, o nas, o mnie…Wczoraj nawet nie chciałaś się przytulić i myślałem, co zrobiłem
źle…
- Nic nie zrobiłeś
źle, to nie Twoja wina. Nie przejmuj się. – złapała go za dłoń.
- Ty też odpowiesz
mi szczerze na jedno pytanie? – brunetka również pokiwała twierdząco głową. –
Czemu wczoraj nie chciałaś się nawet przytulić? Odsunęłaś się ode mnie… Nawet
nie wiesz jak się wtedy poczułem…
- Przepraszam, po
prostu nie miałam ochoty. Jeśli Cię uraziłam to wiedz, że nie miałam tego na
celu… - mocniej ścisnęła jego dłoń.
- Widzę, że coś
Cię gryzie. Proszę, powiedz mi…
- To nic ważnego…-
spuściła lekko wzrok.
- Ważnego. Proszę,
powiedz mi. – przysunął się do niej bliżej krzesłem.
- No, bo kiedy Ci
opowiadałam jak ten facet mnie… No wiesz… To wszystko do mnie wróciło. To jak
mnie całował, dotykał to jak… - głos jej się załamał.
- Dobrze już shh...
Rozumiem. Poradzimy sobie z tym, już raz o tym zapomniałaś, drugi raz też
zapomnisz. Pamiętaj ja nigdy Cię nie skrzywdzę. – Objął ją ramieniem i
pocałował w skroń. Dziewczyna lekko przymknęła oczy.
- Przepraszam…
- Nie masz, za co.
Tylko nie ukrywaj niczego przede mną i będzie łatwiej… - złapał ją za dłoń.
- Dobrze. –
powiedziała cicho.
- Kocham Cię. –
przytulił ją mocniej. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wtuliła się w
blondyna i rozpłakała się. Jak małe dziecko. Po prostu zaczęła płakać.– Skarbie,
czemu płaczesz?
- Nie wiem… Po
prostu chce mi się płakać. – wzruszyła ramionami.
- Pozytywnie, czy
negatywnie?
- Nie wiem… Dziwnie
się czuje.-chłopak zrobił pytającą minę.- No jestem taka rozstrojona… Co chwilę zmienia
mi się humor.
- Jesteś w ciąży.
To normalne. – uśmiechnął się lekko.
- No wiem, ale
boję się o, Dems.
- A kiedy zrobią
jej operację… Wtedy, co?
- Wtedy będzie
mogła mieć dzieci…
- To wszystko
będzie dobrze, nie martw się. Przejdzie operację i będzie mogła zajść w ciąże…
- Mam nadzieje. – wtuliła
się w niego jeszcze bardziej.
- Trzeba myśleć
pozytywnie.
- Ale ja już nie
potrafię… Z optymistki zmieniłam się w realistkę… Chyba.
- Ojj… No to
realistko, kiedy idziemy do lekarza?
- Najlepiej nigdy…
- Czemu?
- Nie chce mi się.
- Zaniosę Cię. – zaśmiał
się.
- Zanieść to Ty
mnie możesz, ale gdzie indziej.
- Gdzie? –
dziewczyna nie odpowiedziała mu tylko cicho się zaśmiała. – Okej… - również się
zaśmiał. Wstał z krzesła, po czym wziął
ją na ręce. Ona znów cicho zaśmiała się pod nosem i wtuliła się w niego. Po
kilku sekundach byli już na łóżku, razem, przytuleni…
- Ja Ciebie też… Nareszcie
Cię znalazłem… - również musnął jej usta.
- A szukałeś? –
uśmiechnęła się.
- Pewnie, ale
jakoś sama otworzyłaś drzwi. – zaśmiał się.
- No
rzeczywiście... – zamyśliła się z uśmiechem na twarzy.
- A Meggi… Kiedyś,
zrobimy sobie swojego dzidziusia, prawda? – zapytał.
- Może…– wyrwała
się z zadumy.-Tak zrobimy. I będziemy je kochać tak samo jak pierwsze. – powiedziała
spokojnie.
- Ja chcę, żeby
było blond. Po mnie…
- Przecież Ty się
farbujesz...
- Ejj… No właśnie!
Musze sobie odrosty zafarbować. – zaczął dotykać swoje włosy, niczym 'typowa blondynka'..
- Z kim ja żyję…-
westchnęła.
- Ejj! – usiadł. -
Ja nie lubię być ciemny, wolę być blondynem.- odrzekł, a w głowie Megg pojawiła się mała uwaga: 'Widocznie chcesz się zjednoczyć ze stanem swojego umysłu...Skarbie.', ale postanowiła tylko zaśmiać się pod nosem i ugryźć w język.
- To jak dziecko
ma być blond po Tobie skoro Ty nie jesteś naturalnym blondynem? – zaśmiała się
marszcząc czoło.
- Damy
gdzieniegdzie trochę rozjaśniacza i może zadziała. – zaczął się śmiać.
- Niall przestań,
uspokój się, proszę…- błagała dziewczyna. Horan nie przestał, nadal nawijał jak
opętany o tym, ze dziecko ‘musi być blond!’. - Okej, ostrzegałam. – powiedziała
cicho brunetka, po czym chłopak dostał poduszką po głowie.
- Ałł… I tu nie ma
mojej mamy. Kto mi da całusa? – posmutniał i zaczął ‘’płakać’’. Po tym w tempie
natychmiastowym znów dostał poduszką. – Mamo! – zaczął krzyczeć. – dziewczyna
ponowie go uderzyła. – Przestań! – nadal
‘’płakał’’.
- Bo co mi
zrobisz? – przerwała okładanie go puchową poduszką po głowie.
- W tej chwili
nic…
- A w następnej? –
uderzyła go mocno cztery razy.
- Nie chcesz
wiedzieć! – zaśmiał się, a ona znów go uderzyła.
- Chcę wiedzieć! –
blondyn szybko i zwinnie wziął ją na ręce. Zaniósł do wanny. Dziewczyna oczywiście
ciągle się śmiała. Była roześmiana do tego stopnia, że nawet nie miała siły się
wyrywać. Horan postawił ją obok wanny. Megg spojrzała na niego poważnie, po
czym kiedy zobaczyła jego ‘obrażoną’ minę ponownie wybuchła śmiechem. Niall
złapał ją i szybko postawił w wannie. Szybkim ruchem odkręcił ciepłą wodę i
zaczął nią oblewać ciągle śmiejącą się brunetkę.
- Niall! Ja
chciałam wiedzieć, a nie mówiłam żebyś to zrobił! – krzyknęła.
- Ślicznie
wyglądasz, kiedy jesteś mokra. – oparł się rękami o wannę przerywając
poprzednią czynność.
- Tak? A co jest w
tym takiego ślicznego?
- Bluzka bardzo
ładnie Ci się przykleiła. – uśmiechnął się i wskazał na dobrze widoczny ciemny
stanik. Megg zrobiła poważną minę, powoli wyszła z wanny, po czym zwinnym
ruchem zdjęła z siebie białą bluzkę.
- Lepiej? –
zaśmiała się niepewnie i sięgnęła po ręcznik.
- Po, co to?-
spytał wskazując na ręcznik trzymany przed pannę Richards.
- Bo chcę się
wytrzeć… - wyjaśniła.
Chłopak podszedł
do niej i zabrał jej ręcznik. Rzucił go na podłogę w kąt łazienki i zbliżył się
do dziewczyny, po czym zaczął ją powoli i delikatnie całować. Megg od razu
odwzajemniła pocałunek pogłębiając go. Pogłębiając pocałunek oboje pozbywali
się nawzajem swoich przemoczonych ubrań. Blondyn z każdym dotykiem pieścił
ciało brunetki, gdy ona przysuwała się do niego coraz bliżej.
Niall złapał ją w
talii i przyciągnął jeszcze bliżej, zaczął zastanawiać się czy Megg na pewno
tego chce… Brunetka oczywiście nie była pewna, ale wiedziała, że tym razem musi
im się udać. Chciała tego, ale się bała…
Horan zaczął zsuwać się coraz niżej. Jego usta były już przy jej
szyi, delikatnie ją muskając… Po chwili chłopak wrócił do poprzedniej pozycji.
- Powiedz stop, a
przestanę…- wyszeptał jej do ucha. Dziewczyna nie odezwała się. Na twarzy
chłopaka pojawił się uśmiech. Ona czując jak Niall się uśmiecha także to
zrobiła. – Mamy po piętnaście lat, a to jest nasz pierwszy raz…- ponownie wyszeptał.
- Niczego
nie ryzykujemy, nie tracimy, cofamy się w czasie…- powiedziała prawie niesłyszalnie.
- Dokładnie… -
szepnął. Ona nic nie odpowiedziała. Kontynuowała pocałunki coraz namiętniej,
zachłanniej. Blondyn swoimi dłońmi, jechał w dół po jej plecach. Przez ciało
dziewczyny przeszedł krótki, przyjemny dreszcz. Niall złapał ją za pośladki i
ścisnął delikatnie. Megg lekko podskoczyła i oplątała swoje zgrabne nogi wokół
jego pasa. Horan pogrążony w pocałunku zaczął iść w stronę sypialni mocno
trzymając ją za pośladki. Droga była na szczęście krótka, więc żadne z nich nie
musiało długo czekać… Kiedy przekroczyli próg pomieszczenia blondyn od razu
delikatnie ułożył ją na łóżku i uwiesił się nad nią patrząc pytająco. Panna
Richards ostatni raz pokiwała twierdząco głową i z uśmiechem przygryzła dolną
wargę…
* Kilka godzin później *
- Niall? –
powiedziała cicho, przebudzając się.
- Tak skarbie? –
uśmiechnął się patrząc na nią z uwagą.
- Czy… Czy my no
wiesz… Naprawdę to zrobiliśmy?
- Tak kochanie,
naprawdę. Bez żadnych problemów…- przytulił ją mocno.
- Cieszę się. –
zamknęła oczy z uśmiechem.
- Ja też…Twój i
mój pierwszy raz…
- No tak. Poniosło
nas trochę…
- Oj tam…Ja wcale
nie żałuję.
- Ja też nie…-
złapała go za dłoń. – Nie wiem, co mam teraz zrobić, powiedzieć…- powiedziała
niepewnie.
- Leż cicho i nic
nie mów. Rozumiem, to nasz pierwszy raz, nie wiemy jak się zachować. – cały czas
podkreślał ten ‘pierwszy raz’.
- Jeśli każdy
kolejny raz ma wyglądać jak ten pierwszy to jestem za.
- Każdy kolejny
będzie lepszy…
- Obiecujesz? –
lekko uniosła głowę.
- Obiecuję. – powiedział poważnie.- Moja piętnastolatko.
– zaśmiał się.- Jacy my jesteśmy niegrzeczni… Żeby tylko teraz nikt się o tym
nie dowiedział…
- No właśnie. –
zaśmiała się. – Dlaczego tak bardzo zależało Ci żebym wbiła sobie do głowy, że
to nasz ‘pierwszy raz’? – spojrzała mu prosto w oczy.
- Yyy… Przecież to
był nasz pierwszy raz, nie wiem, o co Ci chodzi. – uśmiechnął się.
- Oczywiście, że
był… Pomijając fakt, że jestem w ciąży i kilka innych to tak… To był nasz
pierwszy raz.- zaśmiała się cicho.
- No, bo mówiłaś
mi jak wyglądał twój pierwszy raz no i po prostu chciałem go zmienić i wyszło
jak wyszło przed chwilą… To znaczy parę godzin temu.
- I zmieniłeś. –
mocniej ścisnęła jego dłoń.
- I bardzo się
cieszę… - spojrzał na ich splecione dłonie. – Która właściwie jest godzina? –
Brunetka sięgnęła po telefon.
- Dwudziesta. –
uśmiechnęła się nieśmiało.
- Nie ma po co
wstawać.- odwzajemnił uśmiech spoglądając w jej oczy.- Jesteś cudowna i piękna.
Kocham Cię. – pocałował ją w dłoń.
– Ja Ciebie też…-
odrzekła. - Musze zadzwonić do Demi.
- Dobrze, ale nigdzie
mi nie odchodź. – powiedział i pocałował ją w policzek. Dziewczyna z uśmiechem
wybrała numer i zadzwoniła.
- No, co tam? –
brunetka usłyszała w słuchawce cichy głos blondynki.
- Jak się czujesz?
– uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze, ale Li
musiał iść i jestem sama… - w jej głosie było słychać smutek.
- Dlaczego?
- Pielęgniarka nie
pozwoliła mu zostać… Ale nie ważne. Rozmawiałaś z Niall’em?
- Tak,
rozmawialiśmy. – na twarz brunetki wkradły się rumieńce.
- I jest już
dobrze?
- A nawet więcej
niż dobrze…
- Dokładniej? –
zaśmiała się.
- Bo ta nasza
rozmowa nie skończyła się tylko na rozmowie… - dziewczyna przygryzła wargę.
- Jutro mam
operację z samego, rana, po południu już pewnie będę kontaktować. Masz tam być
i wszystko mi opowiesz! Zrozumiano?
- Opowiem Ci, na
pewno. – uśmiechnęła się.- Dobra… Chciałam wiedzieć jak się czujesz. To
odpoczywaj. Dobranoc. – cmoknęła do słuchawki.
- Śpijcie dobrze,
pa. – zaśmiała się i rozłączyła się.
- I jak z nią?
–zapytał Niall.
- Dobrze…-
uśmiechnęła się. – Myślę, że będzie już tylko lepiej…
- Idziemy jutro do
niej po tej operacji?
- Tak. Idziemy…
- We trójkę… -
pocałował ją w czubek głowy.
- Jestem ciekawa
jak będzie wyglądało nasze życie za kilka miesięcy…
- Tak samo. Tylko
we trójkę.
- Myślę, że będzie
jeszcze lepiej niż teraz. – uśmiechnęła się.
- No pewnie, że
będzie. Dobrze…śpij moja piętnastolatko, muszę Cię rano odwieźć żeby nikt nas
nie nakrył. – zaśmiał się. Dziewczyna promiennie się uśmiechnęła, po czym
westchnęła głęboko.
- Wolałbym o czymś
porozmawiać…
- Skoro chcesz…
Kiedy pójdziesz do lekarza? Ja chcę wiedzieć, kiedy urodzisz. – znów poruszył temat, który nie za bardzo spodobał się brunetce.
- Pójdę jak
wszystko z, Dems się wyjaśni…
- Dobrze… -
uśmiechnął się.- A czy…em…no wiesz…- jąkał się. – Czy jak maluch się urodzi to…
Będzie mógł mówić do mnie ‘tato’? – wielka gula stanęła mu w gardle. Już dawno
chciał się o to spytać, lecz nigdy nie miał na to odwagi. Sam nie wiedział, czy
bał się reakcji Megg, czy może tego, że pytanie może zostać zadane za szybko…
- Śmieszny jesteś,
wiesz?
- Ja pytam serio,
to dla mnie ważne…- zestresował się jeszcze bardziej niż chwilę wcześniej.
- Jak możesz pytać
o takie rzeczy? Oczywiście, że będzie tak mogło mówić i będzie tak mówiło! Nie
dowie się nigdy, kto jest jego biologicznym ojcem, bo Ty nim będziesz.
- Nie chcesz mu
nigdy powiedzieć?
- Nie. To będzie
najlepsze rozwiązanie… -wtuliła się w niego.
- Dobrze, nie będę
Cię do niczego zmuszał... Idziemy obejrzeć jakiś film i coś zjeść?
- Tak, pewnie.–
uśmiechnęła się i wstała. Nałożyła na siebie tylko koszulkę Niall’a po czym
wyszła z pokoju. Zaraz za nią podążał Horan ubrany w krótkie spodenki…
Dziewczyna weszła
do kuchni i od razu zabrała się za przyrządzanie gofrów. Z szafki wyciągnęła
mąkę, z lodówki mleko i jajka. Po tym zaczęła rozglądać się za resztą
składników. Chłopak przez ten cały czas stał oparty o meble, przyglądając się
uśmiechniętej brunetce. Ciągle lustrował jej ciało. Nie mógł uwierzyć, że to
ona, właśnie ona… Że to ta, na którą czekał. Że to ta jedyna… Zamyślił się tak
bardzo, że otrząsnął się dopiero, kiedy dziewczyna przytuliła się do niego
oznajmiając, że gofry są już gotowe…
- Emm…- zmieszał
się wyrwany z zadumy i uśmiechnął do swojej ukochanej.- To chodźmy jeść.
Dziewczyna do
jednej ręki wzięła talerz pełen gofrów, drugą ręką złapała Niall’a i ciągnęła
za sobą do salonu. Tam oboje usiedli i zaczęli powoli jeść…
- Z czekoladą... Mniam.-
mruknął.
- Kocham
czekoladę…-szepnęła. Chłopak, szybkim, ale równocześnie delikatnym ruchem chwycił jej
policzek i pocałował ją. Całe usta miał w czekoladzie. Ona lekko zaczęła odwzajemniać pocałunki. - Mmm… Słodki jesteś. – kontynuowała
pocałunek, który stawał się coraz namiętniejszy. Po chwili Niall oderwał się od
niej, szybko nabrał na palec dużą ilość czekolady i wysmarował nią sobie
usta, po czym powrócił do pocałunku. Ona
zaśmiała się cicho i już po chwili również była cała z czekolady.
- Ale słodko. –
zaśmiał się. - Daj. Pomogę Ci.
– zaczął lekko lizać jej usta.
- Ty też jesteś
brudny…- jęknęła i zaczęła zlizywać z niego czekoladę.- Mmm…- uśmiechnęła się. Chłopak
wepchał swój język i zaczyna miziać nim język Megg.
- Mmm…- wymruczał.
Megg przymknęła lekko oczy i kontynuowała poprzednia czynność. Delikatnie
położyła się na nim, on złapał ją w talii i ułożył na sobie. Horan przykrył ich
razem kołdrą, sięgnął po pilota i włączył telewizor.
- Ooo… Piłka
nożna. – ułożył się wygodniej.
- Nie! Niall!
Błagam nie!
- No, co? –
zaśmiał się.
- Nie rób mi tego!
Nie lubię piłki nożnej… - chłopak przyciszył telewizor i zaczął patrzeć jej
prosto w zdesperowane oczy.– Co?...Niall! Dlaczego tak na mnie patrzysz? –
zdziwiła się.
- No, co? Nie mogę
się na Ciebie popatrzeć? – zmarszczył brwi.
- No możesz…-
uśmiechnęła się delikatnie.
- No to patrzę. –
uśmiechnął się szeroko. Ona także patrzy mu głęboko w oczy uśmiechając się
lekko.
- Masz śliczne
policzki…
- Co? Czemu akurat
policzki?
- Tak ślicznie się
układają, kiedy się uśmiechasz…
- To od dzisiaj specjalnie
dla Ciebie będę się uśmiechać codziennie. – uśmiechnęła się szerzej.
- A może być cały
czas?
- Spróbuję…-
westchnęła z uśmiechem. - Daj mi pilota! Bo więcej nie zniosę piłki nożnej! –
zaśmiała się. Po tym zaczęła się zacięta walka o władzę-pilota. Oboje zaczęli
się szarpać, łaskotać z wielkimi uśmiechami na twarzy. Nie minęła nawet minuta
szamotaniny, kiedy Megg już leżała pod Niall’em, a ona mocno trzymał jej
nadgarstki.
- I co mi teraz
zrobisz? – wymruczał.
- No wiesz…-
rozglądnęła się. – Ewentualnie… Mogę Cię kopnąć… - poparzyła na swoje nagie
nogi.
- Gdzie?
- A jak myślisz? I
Tak, uprzedzam, jestem do tego zdolna.- zaśmiała się.
- Nie zrobisz mi
tego…
- Skąd ta pewność?
- Bo mnie kochasz…
- Kocham…
- Ja Ciebie też.-
uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna uniosła lekko głowę i delikatnie musnęła
jego usta. On nadal mocno trzymał jej ręce. Margaret przybliżyła się do
chłopaka i zaczęła całować go coraz namiętniej… Jednak po chwili cicho się
zaśmiała.– Z czego się śmiejesz?
- Bo zaczynają mi
drętwieć ręce…- wyjaśniła roześmiana. Horan zaczął rozmasowywać jej nadgarstki.
Nie pomogło. Ona nadal była uparta. –
Mógłbyś je puścić? – zaśmiała się patrząc, co on robi.
- Eh... No
dobrze.- niechętnie puścił jej nadgarstki. Megg od razu sięgnęła po pilota. Niall
poddał się, a dziewczyna z triumfem wymalowanym na twarzy przełączyła na inny
kanał…
- Ja… Zaraz
wracam…- uśmiechnął się chłopak, pocałował ją delikatnie w czoło, po czym poszedł
do łazienki.
Panna Richards
westchnęła głęboko i przyglądała się wychodzącemu Horan’owi. Kiedy jej ukochany
zniknął z pola widzenia dziewczyna próbowała skupić się na oglądaniu filmu,
lecz był tak wyjątkowo nudny, że postanowiła poszukać sobie innego zajęcia.
Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Zaśmiała się cicho na widok bałaganu… Stwierdziła,
że czas to trochę ogarnąć, więc zabrała się za sprzątanie…
Po piętnastu
minutach w salonie pojawił się Niall. Megg zdążyła już wszystko posprzątać. –
Ooo… Co tu tak czysto?
- Posprzątałam ten
syf. I widzę, że Ty też jesteś jakiś świeży. Nie mogłeś wysuszyć sobie tych
włosów? – zaśmiała się siadając na kanapie.
- Ah…-machnął ręką. – Co teraz robimy? Idziemy
spać? – usiadł obok niej.
- Mówiłam, że
dzisiaj już raczej nie zasnę. – wyjaśniła patrząc na telewizor.
- To?
- To? – znów się zaśmiała. Horan zaczął zabawnie poruszać brwiami, Megg, jak to Megg, zaczęła się śmiać i wpadła w głupawkę.
- Co Ci się
dzieje?- spytał zdziwiony.
- Niiiiiic. –
śmiała się coraz głośniej.
- To, czemu się
śmiejesz?
- Bo nie mogę
przestać! – krzyknęła, a chłopak zaczął ją uspokajać. Stosował różne metody.
Głaskał ją po głowie, mówił do niej spokojnie, przez chwilę nawet siedział obok
ignorując jej zachowanie… Po chwili była
już trochę spokojniejsza, ale nadal się śmiała. Całe jej policzki były we
łzach. – Przepraszam… - powiedziała
ciągle śmiejąc się. Horan westchnął głośno, wsunął się pod koc, pod którym
siedziała dziewczyna i mocno ją do siebie przytulił. – I nie puścisz mnie dopóki nie przestanę się
śmiać?
- Tak. Lubię Cię
przytulać. – powiedział poważnie i pocałował ją w czoło.
- To w takim razie
już nigdy nie przestanę się śmiać… I przy okazji będę się uśmiechać… Tak jak
chciałeś…
- Już nigdy nie
przestanę się na Ciebie patrzeć.– pocałował ją w policzek.
- Weź przestań, bo
za jakiś czas będziesz potrzebował okularów. – zaśmiała się.
- Przestań! Jesteś
piękna wewnątrz i na zewnątrz. – uśmiechnął się.
- Skoro tak
sądzisz… - oparła głowę o jego klatkę piersiową.
- Nie sądzę. To
fakt. – uśmiechnął się. – Ty raczej nie zaśniesz, a ja jestem mega śpiący… Uśpisz
mnie? – zaśmiał się.
- Będę nad Tobą
czuwała.
- No dobrze
kochanie. Dobranoc, widzimy się jutro. Kocham Cię. – pocałował ją namiętnie.
- Ja Ciebie też…- szepnęła,
a Niall poszedł do pokoju gdzie od razu zasnął.
Megg znudzona,
oglądaniem głupich telenoweli oparła głowę o kanapę i myślała. Długo myślała…
Jej powieki zaczęły robić się ciężkie, a głowa opadać na bok… W tym samym
momencie zadzwonił jej telefon… Margaret zerwała się na równe nogi i nie
patrząc na wyświetlacz, odebrała przychodzącą rozmowę.
- Hallo?
- Hej słonko… -
powiedział miękkim głosem.
- Czego chcesz? –
zapytała zrezygnowana.
- Ty dobrze wiesz…
- Oświeć mnie! –
zakpiła.
- Kiedy się
zobaczymy?
- Hmm… A może by
tak… NIGDY?!
- Wiem, gdzie
teraz jesteś, a więc nie bądź taka pewna…
- Niby gdzie?
- Jesteś z Horan’em!
Nie rób ze mnie głupka! – prawie wrzasnął.
- No i co, że z
nim jestem? Masz z tym jakiś problem?
- Masz być ze mną!
– powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Ale nie będę!
Nie potrafisz tego zrozumieć? Nie mam zamiaru dalej znosić tego, że się na mnie
wyżywasz!
- Ale kochanie… To
jest takie fajnie…- uśmiechnął się chytrze do telefonu, co Megg od razu wyczuła.
- Co? Jakie
kochanie? To jest fajne, ale tylko dla Ciebie! – krzyknęła przytłumionym
głosem.
- Wiesz, może
jutro do was wpadnę, co? Pogadamy…
- Nie! Nawet nie
waż się tu przychodzić! Odczep się ode mnie… Po co potrzebna jestem ja? Masz
miliony innych dziewczyn na świecie! – brunetka miała już łzy w oczach.
- Ale Ty jesteś
wyjątkowa…- powiedział gładko swoim zachrypniętym głosem, na co przez jej ciało przeszedł dreszcz.
- Ale Ty nie
jesteś wyjątkowy! Nie przychodź tu i nie dzwoń więcej…
- Jeszcze
zobaczmy… - rozłączył się.
- Debil…-
powiedziała sama do siebie i rzuciła telefon na kanapę.
Złapała się za
głowę, by uporządkować myśli, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach jedna z a
drugą. Dziewczyna usiadła na kanapie i schowała twarz w dłonie. Próbowała być
twarda, ale myśląc o tym, co może się stać kiedy Harry ją znajdzie, nie
potrafiła powstrzymać łez.
- Kochanie… Co się
dzieje? – do salonu wszedł zaspany Niall.
- Nic… Dlaczego
nie śpisz?
- Zbudziłem się
teraz i usłyszałem rozmowę...
- Źle się czujesz?
– próbowała zmienić temat.
- Nie po prostu…- zaczął, lecz nie skończył,
bo gdy dokładniej przyjrzał się Megg zobaczył jej mokre od łez policzki.- Płakałaś?
– podszedł bliżej i odgarnął jej włosy. Ona delikatnie pokiwała głową na tak. –
Co się stało? – przytulił ją. Łzy znów zaczęły wypływać z jej oczu…
- Bo… On… On wie…
- Kto? Co wie? –
zaczął się martwić.
- No… H… Harr… Harry…
Wie, że jestem u Ciebie i powiedział, że jutro tu przyjdzie…
- Cholera. –
szepnął pod nosem. – Shh… Nie płacz… - zaczął ją kołysać.
- Ale… Co jak on…
Jak naprawdę tu przyjdzie?
- Wymyślę coś, nie
płacz…
- Dobrze…- wtuliła
się mocno w niego…- Tylko… Tylko obiecaj mi coś…
- Obiecuję. –
powiedział bez żadnego namysłu. Mógł jej obiecać wszystko.
- Nie powiesz mu,
że jestem w ciąży…
- Nie powiem mu,
bo tu nie przyjdzie.
- Skąd wiesz? –
podniosła lekko głowę.
- Słuchaj. Mam
znajomego w policji i co Ty na to, aby on u nas jutro był i jakby Harry
przyszedł to by go zgarną no i skończylibyśmy to wszystko. – uśmiechnął się
lekko chcąc dodać jej otuchy. Tak, to wydawało się takie banalnie proste...
- No w sumie to
dobry pomysł, ale, po co ja się przejmuję... Przecież jutro nas nie będzie w
domu. – uśmiechnęła się delikatnie po głębszym namyśle. - Dziękuję Ci. Gdyby
nie Ty to już dawno siedziałabym sama w tym domu w Manchesterze…
- Przyjechałbym do
Ciebie. – uśmiechnął się i położył się przyciągając do siebie Megg.
- Miałam wielkie
szczęście, że na Ciebie trafiłam…- uśmiechnęła się lekko.
- Ja też, a teraz
chodź do mnie do łóżka…- pocałował ją w czoło.
- Dobrze… -wstała,
a on za nią. Szybko wziął ją na ręce.
- Ojj… A Ty dalej
majtek nie masz…- odkrył jej brzuch zębami i pocałował go.
- No tak… Nie mam…-
zaśmiała się cicho.
Niall położył ją
na łóżku i krótko pocałował, z uśmiechem poprawił poduszki i ułożył dziewczynę
wygodniej.
- Chodź tu do
mnie. – usiadł i poklepał miejsce na swoich kolanach. Megg uśmiechnęła się
szeroko i wykonała jego polecenie. Horan przykrył ich kołdrą, Megg ułożyła
głowę na jego ramieniu, wtuliła się w niego, czuła się bezpiecznie. - Ooo… Moja
mała Meggi. – uśmiechnął się szeroko i przytulił ją mocniej.
- Mała,
piętnastolatka. – zaśmiała się.
- Będziesz dobrą
dziewczynką…
- Ja jestem dobrą
dziewczynką… Tylko czasem jestem niegrzeczna…- ponownie się zaśmiała.
- Tak jak dzisiaj
po południu. Najpierw wymyka się z domu, a później to już nie powiem…
- Ale co… Nie
podobało Ci się? – mruknęła.
- Czemu zadajesz
mi takie głupie pytania? Najlepszy seks w moim życiu… - uśmiechnął się.
- I takiej
odpowiedzi oczekiwałam. – pocałowała go w policzek.
- Wiem… - Megg
uśmiechnęła się i po chwili zaczęła ziewać. – Ooo… moja Meggi jest śpiąca… -
zaczął się kołysać.
- No chyba
troszeczkę…- uśmiechnęła się leciutko. Chłopak zaczął cicho śpiewać kołysankę. Megg zamknęła oczy i wsłuchiwała się w jego magnetyzujący
głos.
- Kocham Cię, a Ty
mnie… - zaśmiał się lekko i śpiewał dalej. – …Ja przytulę Cię i buziaka Tobie
dam, gdy mi powiesz koooocham Cię. – śpiewał z uśmiechem.
- Kocham Cię. –
wyszeptała. Przytulił ją mocniej i pocałował namiętnie.
- A wiesz, że kiedyś
kupię śliczny mały domek… Daleko, daleko stąd i zamieszkamy tam z dwójką
naszych maluchów? – szeptał jej do ucha.
- Wiesz, że kiedy
byłam mała to marzyłam o takim małym domku… Z dala od miasta…
- No to spełnię
twoje małe marzenie…- pocałował ją delikatnie w czoło.
- Wiesz, że kiedyś
myślałam, że gorzej być nie może, a przy Tobie czuję się jak najszczęśliwsza
dziewczyna na świecie. – uśmiechnęła się nadal mając zamknięte oczy.
- Bo nią jesteś…-
wyszeptał.
- Wiem to…
- I przy mnie
będziesz…
- Zawsze przy
Tobie będę.
- Ej, a ja mam
taki mały pomysł, taki jakby zakład…- zamyślił się.
- Dawaj. Kocham
zakłady. – usiadła wygodnie, żeby popatrzeć mu w oczy.
- Kiedy nasz
maluch zrobi pierwszy krok to idzie na noc do cioci Dems i wujka Payne’a, a my
robimy drugiego? – zaśmiał się lekko.
- Co? – zrobiła
duże oczy ze zdziwienia i wyprostowała się.
- No, co?
- Ale, że tak
szybko drugie? – niedowierzała.
- To i tak szybko…
Ale cóż przyjęłam zakład, więc
tak! – uśmiechnęła się.
- Kocham Cię.
- Też Cię kocham.
– pocałowała go i ułożyła się na nim zamykając oczy. A on znów uśmiechnął się
widząc śpiącą Megg. Dziewczyna zasnęła z uśmiechem na twarzy. Po dłuższej
chwili blondyn sam zasnął i oboje słodko spali nadal w tej samej pięknej
pozycji…
***
***
Cześć! Jak rozdział? Mamy nadzieję, że w miarę Wam się podobał.
Oczywiście zostawcie swoje opinie w komentarzu. :)
Mamy do Was kolejną sprawę. Tak, tak wiemy...ZNOWU.
I znów chodzi o komentarze, których jest coraz mniej.
Ostatnio zrobiłyśmy nową listę informowanych i z trzydziestu informowanych zeszłyśmy do ośmiu. No cóż...
Coraz częściej zastanawiamy się nad zawieszeniem bloga, ale nie chcemy tego robić.
Chcemy dowiedzieć się od Was co możemy zmienić, poprawić, co Wam nie pasuje. No wszystko. Piszcie wszystko, a my będziemy starały się to poprawić.
Do komentarzy nie uwzględniamy spamu.
7 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Wasze Dems i Megg.