Po długim śnie oraz miło spędzonej nocy Niall i Megg wyszli z sypialni. W
nadziei, że tego dnia będą mogli spokojnie spędzić ze sobą trochę czasu,
udali się razem w stronę kuchni, gdzie planowali razem zjeść śniadanie. Gdy
po drodze do kuchni, mijali salon, zauważyli Demi, a wokół niej butelki po
alkoholu...
- Co tu się stało?
–Megg była taka zdziwiona, że aż cofnęła się do tyłu. Dosyć długo przyglądała się z niedowierzaniem, swojej śpiącej przyjaciółce.
- Trzeba wylać
resztki alkoholu... – zaśmiał się blondyn.
- Czekaj… ja ją
obudzę – oznajmiła brunetka, lecz nie wiedziała jak ma się zabrać za
wybudzenie przyjaciółki z głębokiego snu. Była wystraszona.- Demi! – krzyknęła,
kiedy podeszła do niej. – Demi... – powtórzyła i zaczęła klepać ją po
policzkach. Wiedziała, że przyjaciółka znów przesadziła z alkoholem. Miała
nadzieję, że stało się to ostatni raz. Po chwili, kiedy Megg uderzyła Dems w
policzek z większą siłą, dziewczyna oprzytomniała…
- Liam? –
wymamrotała.
- Nie… to nie
Liam.- wrzasnęła.- To ja Megg. Coś Ty ze sobą zrobiła?! – brunetka cały czas
była zdenerwowana.
- Li kochanie… Nie
denerwuj się. – mówiła z zamkniętymi oczami i uśmiechem na ustach.
- Ale to ja...
Megg! –krzyknęła tak, jakby było to oczywiste, bo poniekąd było i złapała ją za
ramiona, po czym zaczęła nią trząść.
- Li cicho…shhh…-
zasłoniła sobie usta palcem.
- Demi, nie
denerwuj mnie, bo zaraz obleję Cię zimną wodą!
- Li! Nie denerwuj
się! Kochanie, chodź spać…
-Dems nie, tak nie
będzie… – Zielonooka wyszła najszybciej jak tylko potrafiła. W kuchni nalała do
dużego garnka lodowatej wody. Cały czas w myślach karciła samą siebie za to, że
poprzednim razem nie wylała resztek alkoholu z butelek. Na dnie każdej butelki
zostało dosłownie kilka łyków, ale Horan miał bardzo dużą ilość trunków… Swoją
drogą... Po co była mu tak duża ilość alkoholu?!
Po chwili
panna Richards wróciła z garnkiem zimnej wody.
– Kim jestem?
-Tym, z kim
świetnie bawiłam się w nocy? – cały czas miała zamknięte oczy. Brunetka bez
wahania wylała na nią trochę wody, nie przejmując się tym, że będzie musiała
suszyć kanapę.
- Kim jestem? –
powtórzyła głośnej, kiedy zauważyła, że Dems nawet nie drgnęła.
- Moim misiem.
- Demi! Ogranij
się i otwórz oczy! Nie czujesz, że jesteś mokra?
- Osikałam się?
Ojj… Przepraszam…
- Nie! Oblałam Cię
zimną wodą... – zaśmiała się lekko z bezradności i wylała resztę wody na
blondynkę.
- Ojj Megg! Nie
denerwuj się tak! – machnęła ręką, dopiero po chwili, gdy poczuła zimną wodę. –
Gdzie jest Li? – ułożyła się na boku kładąc rękę pod głowę.
- Nie ma go tutaj!
Jest u siebie, i dobrze! To przez niego, prawda?– brunetka pytała mimo tego, że
znała odpowiedź na to pytanie. Spojrzała w oczy panny Harrison. Z nich wyczytała wszystko. Była tego pewna.
Nienawidziła go
tak bardzo jak on ją. Zawsze zastanawiała się, za co on ją tak naprawdę nie
lubi? Czy aby na pewno tylko za to, że ona ‘zabiera’ mu Demi? Megg sama nie
potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Oni nie lubili się już tak długo, że ich
wrogie spojrzenia, unikanie kontaktu, nieklejąca się rozmowa - były
normalnością, rutyną. Już nawet tego nie kontrolowali. To tkwiło w nich, nie
panowali nad tym. Po prostu, ‘od tak’ nie potrafili mieć ze sobą normalnych
relacji. Tym samym krzywdzili Demi… Zdawali sobie z tego sprawę, ale ich
nienawiść do siebie była już silniejsza od nich samych…
- Przez niego się
tak upiłaś?- powtórzyła, gdy nie usłyszała odpowiedzi ze strony blondynki.
- Nie obwiniaj go!
- Ale taka jest
prawda!
- Przestań! Ja go
kocham! – usiadła.
- To dlaczego się
z nim ciągle kłócisz?!
- To… To przez
niego… - powiedziała ciszej.
- Nie mam zamiaru
więcej się z Tobą użerać! Zadzwonię do niego i jak się z nim nie pogodzisz to
ja to zrobię to za Ciebie... – wzięła telefon i wykręciła numer do chłopaka.
- Halo? –
powiedział zaspanym głosem. Najwidoczniej nawet nie spojrzał na wyświetlacz,
skoro nie odrzucił połączenia od panny Richards.
- To ja, Megg.
Tylko proszę, nie rozłączaj się...
- Czego chcesz? –
nie był zadowolony z tego, że to właśnie ona dzwoni.
- Przyjedź.
- Po co?
- Nie pytaj tylko
przyjedź! Obiecuję Ci, że na czas, kiedy Ty tu będziesz, mnie nie będzie. Niall
Ci wszystko wyjaśni.
- Nie musisz
nigdzie iść! Eh… Dobra, zaraz tam będę. – powiedział, po czym szybko się
rozłączył.
Margaret
wiedziała, że postąpiła słusznie. Rozmowa z nim nie była dla niej prosta, ale
zrobiła to dla dobra swojej przyjaciółki. Nie mogła już patrzeć na to jak ona
marnuje się i topi smutki w alkoholu…
Po 10 minutach
rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Megg wstała i udała się w ich stronę, by je
otworzyć. To była już rutyna, dziewczyna przekręciła jeden zamek, drugi, po
czym przekręciła także klucze. Szarpnęła za klamkę i ujrzała Payne’a. Po raz
pierwszy od długiego czasu zmusiła się, by spojrzeć na niego normalnie. Jego spojrzenie skierowane było w dół.
- Co się stało?
Coś z Demi?
- Sam zobacz… W
salonie. -odsunęła się, by wpuścić bruneta do mieszkania. Liam
szybko ominął ją, zdjął kurtkę i szybkim krokiem udał się do salonu.
- Co? Co Ty ze
sobą zrobiłaś? – usiadł obok leżącej blondynki przyglądając się jej z uwagą.
- Nic... Trochę za
dużo wypiłam. – wzruszyła ramionami.
- Trochę?
- Dlaczego?
- Bo ja, ja Cie… -
lekko się podniosła.
- Mnie? – złapał
ją niepewnie za dłoń.
- Ja Cię nadal
kocham! – w jej oczach pojawiły się łzy. Z pewnością na trzeźwo nie przyznałaby
się do tego.
- I dlatego się
upiłaś?
- Bo… Ty
powiedziałeś, że tego pożałuje…
- Ja… Ja byłem
zdenerwowany. Przepraszam. Wróć do domu proszę, wytłumaczy sobie wszystko.
Proszę. Nawet nie wiesz jak mi Cię brakuje… - jego głos załamał się.
- Nie…
-powiedziała cicho.
- Ale… Ale czemu?
- Bo Ty… Bo Ty nie
potrafisz zrozumieć tego, że Megg dużo przeszła i, że jest naprawdę szczerą
tylko zagubioną osobą… I Ty jej nie lubisz, a ja chcę jej pomagać. Chociaż być…
- Proszę, wróć do
mnie. Ja to wszystko zrozumiałem, proszę…- nadal klepał te same obietnice.To
już weszło mu w nawyk?
- Ostatnio też
mówiłeś, że to zrozumiałeś… - burknęła oburzona.
- Rozumiem Cię w
pełni. Proszę, wybacz mi…
- Nie wybaczę Ci
od tak…
- Ale ja będę się
starał. Proszę, kocham Cię!
- I obiecujesz, że
nie będziesz się kłócił z Megg i nie będziesz jej obrażał?
- Nie będę.
- Przyrzeknij.
- Megg możesz tu
przyjść? – wstał z kanapy.
- Idę… - Krzyknęła
z pokoju. Zwlekła się z kolan blondyna, posłała do niego krótki, nerwowy
uśmiech i udała się do salonu. – Tak?
- Słuchaj, jak
chciałem Cię przeprosić. Przeprosić za to wszystko, co o Tobie powiedziałem i
myślałem, ja zrozumiałem to wszystko. Nie musisz mi od razu wybaczać, ale ja
przepraszam… - spojrzał na nią i na Dems.
- Nie wierzę Ci…-
odrzekła brunetka, po czym zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce na wysokości swoich piersi.
- To, co mam
zrobić żebyś mi uwierzyła?
- Nic… Za dużo
krzywdy wyrządziłeś mnie i Dems. Myślałeś, że wybaczę po wypowiedzeniu kilku
słów? Słów, które i tak dla Ciebie nic nie znaczą…
- Nie. Właśnie, że
znaczą- zaprzeczył lekko zmieszany. Nie sądził, że brunetka postawi mu się.
- No, więc w czym
problem? Demi możesz to wpierać, ale Ja nie wierzę w Twoje puste obietnice…
- Próbowałem –
powiedział do Dems. Westchnął, spojrzał ostatni raz na Megg, po czym, jak gdyby
nigdy nic, wyszedł z mieszkania.
- Liam poczekaj! –
Megg westchnęła głośno i wybiegła za nim, sama nie wierzyła w to, co robi.
- Co? – odwrócił
się. W jego oczach było widać łzy.
- Mam pewną
propozycję…
- Jaką?-
zaciekawiło go to.
- Tylko może nie
tutaj… Możemy się przejść?-spytała przewracając teatralnie oczami.
- Em… Okej.
Wszystko mi jedno… -powiedział obojętnie. Udali się w stronę parku. Po 5
minutach milczenia brunet zaczął rozmowę. – To, co to za propozycja?
- Wiesz, że od tak
nie przekonam się, co do Ciebie…
- Wiem.
- Najpierw powiedz
mi… Tak szczerze, dlaczego mnie tak nienawidzisz?
- Bo Ty… Za każdym
razem Demi biegła do Ciebie, nie spędzałem z nią tyle czasu i za nią tęskniłem
i to bardzo…
- To tylko
dlatego, że byłeś zazdrosny?- oburzyła się.
- I to nawet nie
wiesz jak… Bardzo mi jej wtedy brakowało.
- Nie wiem, co ona
w Tobie widzi, ale dobra, mniejsza o to…- podsumowała go pod nosem. - Chcesz
wiedzieć, o co mi chodzi?
- Tak. –
westchnął. – I nie mów tak... – dodał po chwili.
- Możemy udawać,
że się lubimy, a zdania na Twój temat i tak nie zmienię. – wytłumaczyła - Będę
tak mówić…- burknęła pod nosem.
- Ale ja chce
żebyś chociaż trochę mi wybaczyła! Żeby nie było takiej napiętej atmosfery…
- Uwierz, że
potrafię dobrze udawać- oznajmiła.-To jak, wracamy do domu?
- Chcesz to
wracaj, ja wracam do mnie. – odparł bez emocji.
- Nie wracamy
razem? – zielonooka zdziwiła się lekko.
- Wracam do domu,
po co mam wracać do Was?
- Żeby powiedzieć
Demi, że nie będziemy się kłócić i że ja Ci ‘wybaczyłam’. – zaakcentowała
ostatnie słowo.
- Ale ja chcę,
żebyś mi naprawdę wybaczyła, chociaż trochę.
- Ale nie mam do
tego powodu… Przepraszam, ale nie potrafię…
- Masz powód.
- Hah! Niby, jaki?
- To, że naprawdę
zrozumiałem jak postępowałem wobec Ciebie!
- Ty
zrozumiałeś...- prychnęła.- Wiesz… Może po pewnym czasie to do mnie dotrze, ale
jak na razie to nie mogę. Nie pozwolę sobie na to! – podsumowała.
Liam
spojrzał na nią ostatni raz i odszedł w stronę swojego domu. Dziewczyna
zdenerwowana pobiegła do mieszkania Niall’a. Weszła w pośpiechu do domu, zdjęła
kurtkę i udała się do salonu.
- Ej, co się stało? – Blondynka wstała z kanapy, w ręce trzymała kubek z gorącą herbatą, którą zapewne zrobił jej Horan.
- Nic – szepnęła i
szybko poszła do pokoju. Demi od razu pobiegła za nią. Kiedy weszła do
sypialni, Megg siedziała na łóżku i nerwowo bawiła się bransoletką.
- Mów, co się
stało? O czym rozmawialiście? – usiadła obok brunetki.
- O niczym –
ciągle była wściekła.
- Obiecałyśmy, że
będziemy mówić sobie o wszystkim...
- No dobra.
Wybaczyłam mu! Jesteś szczęśliwa?
- Gdybyś to
zrobiła nie byłabyś taka zdenerwowana!
- Zdenerwowałam
się, bo mnie zostawił samą w parku i poszedł! A poza tym jestem zmęczona…
- Ale jak Cię
zostawił? – zdziwiło ją zachowanie Liam’a. Zresztą, prawie jak zawsze…
- Po prostu
poszedł do domu.- wyjaśniła nadal nie patrząc na przyjaciółkę.
- Jaki cham. Dobra
odpoczywaj. Zawołać Niall’a? – objęła ją ramieniem.
- Nie, nie trzeba.
Chcę być sama.
- Na pewno? Mogę
tu z Tobą posiedzieć. Wiesz, że to dla mnie przyjemność. – uśmiechnęła się
lekko.
- Jeśli chcesz to
siedź. Ja chce sobie posiedzieć i przemyśleć kilka spraw.
- Dobrze, jak coś
to wołaj.
- Dziękuję. –
brunetka przytuliła blondynkę, po czym ta wyszła z pokoju. Kiedy Demi opuściła
sypialnię Megg nie hamowała już się. Położyła się na łóżku i zaczęła płakać.
Przez głowę przeszła jej tylko jedna myśl: Chciałam dobrze, a wyszło jak
zwykle…
- Mów, co jest! –
Margaret usłyszała stanowczy głos Demi, która specjalnie stała pod drzwiami, by
zobaczyć, co zrobi zielonooka. Od razu usiadła i zaczęła ocierać łzy.
- Nic. Tylko jestem zmęczona, zmarzłam, zdenerwowałam się i tak jakoś samej mi się zachciało płakać.
- Na pewno? –
Weszła do pokoju i usiadła obok niej.
- Yhym. Nie martw
się. Po prostu za dużo spraw na raz się wydarzyło…
- Dobrze. –uśmiechnęła się lekko. Margaret ułożyła się wygodnie na łóżku, a blondynka przykryła ją kołdrą. Przytuliła i pocałowała ją w głowę. Siedziała obok
niej, głąszcząc ją po włosach.
- Możesz iść, nie
musisz ze mną siedzieć…
- Muszę, jak masz
płakać to razem ze mną – uśmiechnęła się lekko, ocierając ostatnie łzy z jej
twarzy.
- Już nie będę
płakać. – brunetka uśmiechnęła się delikatnie.
- Ale i tak będę
tu z Tobą siedzieć. Dawno nie gadaliśmy, no wiesz, tak normalnie. – ponownie
się uśmiechnęła i położyła się pod kołdrą, obok Megg.
- No wiem… -
westchnęła.
- To może…
- Dobra… Co chcesz
wiedzieć?-odrzekła szybko, by nie przeciągać.
- Może zrobimy
sobie paznokcie, albo jakieś fryzury, albo obejrzymy jakieś romansidło i
rozryczymy się jak kiedyś? – uśmiechnęła się szeroko.
- Okeej. –
uśmiechnęła się szczerze do przyjaciółki. – Tylko nie wiem, co na to Niall...
- Dzisiaj go nie
ma! Jesteśmy tylko my. – zaczęła dziwnie wymachiwać rękami.
- Okej. – brunetka
próbowała powstrzymać śmiech. – To, co najpierw? Paznokcie?
- Ejj wiem! –
blondynka usiadła. – Idziemy do salonu złapie Niall’a za nogę, a Ty pomalujesz
mu paznokcie?
- Nie… Nie mam
siły. – zaśmiała się ciągle leżąc. – Wiesz jak ten maluch w środku dał mi
dzisiaj popalić? –dotknęła swojego brzucha. - No to idziemy na romansidło,
same!
- Do kina?
- Tak! Chcę się
wyrwać z domu.
- Myślałam o
telewizorze, kocu i chusteczkach, ale okej... – uśmiechnęła się. – Tylko emm…
Co jak Harry Nas spotka? - panna Harrison zmarszczyła brwi.
- Nie spotka!
Idziemy! Nic Nam nie zepsuje tego wieczoru. – Margaret usiadła szybko.
- Jesteś pewna?
- Tak, jestem w
stu procentach pewna. Tylko musze się cieplej ubrać.
- Ja też. Okej
idziemy się wystroić. – Wstały z łóżka i udały się do łazienki. Zamknęły się na
klucz i zaczęły się malować, śmiać, krzyczeć…
- A teraz podaj mi ten
tusz! – Megg krzyczała do przyjaciółki stojącej tuż obok.
- A Ty mi róż! -
Dems również mówiła podniesionym tonem.Co wywoływało śmiech u obu dziewczyn.
Zachowywały się jak kilka lat wstecz, kiedy potrafiły śmiać się z
najbardziej bezsensownej rzeczy na świecie, która miała sens tylko i wyłącznie
dla nich. Cieszyły się z tego, że nareszcie spotkała je chwila zapomnienia...
- Ejj... Co wy
robicie?- Niall stał pod łazienką, przysłuchując się tym krzykom.
- Yyy… No nie
wiesz? – spytała blondynka.
- Tylko słyszę, że
drzecie się jak opętane! – odrzekł.
- No chyba zawsze
się krzyczy, kiedy to się robi, nie?
- Ale, co?
-To co wy
robiliście! Nie? – Wrzasnęła Dems, a Megg zwijała się już ze śmiechu.
- Yyy... To
znaczy, że wy robicie to samo?- wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- Ale w innym
wydaniu!- wyjaśniła.
- Co? Meggi o co
chodzi?! Wyjaśnij mi to! – rozkazał wyraźnie zdenerwowany.
- No, ale Co?
Pomalować się nie można? – spytała zielonooka przez śmiech.
- Co? – do
chłopaka dopiero wtedy dotarł fakt, że dziewczyny nakładały makijaż.- Jak
wyjdziecie to Was zabiję...- zaczął się śmiać.- Ale, po co Wy się malujecie?
- Idziemy do kina!
– oznajmiły równocześnie.
- Nie! Nigdzie nie
idziecie! Nie chcę żeby coś Wam się stało! Zostaniecie w domu, nie będę Wam
przeszkadzał... Pójdę do kuchni! – obiecywał, prawie na jednym wydechu.
- Ale my chcemy
iść do kina!- spierała się Dems.
- Ale ja chcę,
żebyście zostały w domu! Megg nigdzie nie idziesz!
- Czemu nie?-
zdziwiła się.
- Bo się o Ciebie
boje! – dziewczyny wyszły z łazienki. Zielonooka od razu podeszła do blondyna.
- Ale ja chcę z
Demi spędzić trochę czasu, tak jak dawniej...- przytuliła się do niego od tyłu.
- A, co jeśli coś
Wam się stanie? Nie wybaczę sobie tego! – Odwrócił się do niej przodem i
popatrzył prosto w jej oczy.
- Wiesz, ja też
się trochę bałam, ale Meggi mnie zapewnia, że nic się nie stanie i chce iść...
– nagle odezwała się Dems.
- No widzisz?!
Nawet Demi nie jest pewna! Zostańcie w domu!
-
Proooooooooooooooszę. – Brunetka zrobiła błagalną minę.
- No nie patrz na
mnie tak!
- Megg, mówiłam Ci
kołdra i chusteczki! Tak jak kiedyś!- wtrąciła blondynka.
- Nie! Ja chcę iść
do kina jak normalny człowiek dwudziestego pierwszego wieku! Niall, kochanie,
prooooooooooszęę…- Wywinęła usta w podkówkę. – Plosiem...
- I co ja mam
teraz z Tobą zrobić?- Horan przysunął się do niej.
- Pocałować mnie
namiętnie i pozwolić mi pójść? – uśmiechnęła się.
- Pierwsze jest
dosyć kuszące… - pocałował dziewczynę szybko. - Ale to drugie, to nie. –
ponownie ją pocałował, delikatnie łapiąc za pośladki.
- Niall! –
upomniała go, śmiejąc się. - Możesz mnie puścić?
- A jak mi
uciekniesz?
- To będziesz mógł
zaprosić do siebie jakiegoś kolegę i spędzić razem męski wieczór?- powiedziała
zachęcająco.
- Ciekawe
jakiego…- prychnął. - Wole siedzieć w kuchni i słuchać jak się śmiejecie, czy
płaczecie oglądając film...
- Niall!
-pocałowała go, podczas pocałunku pokazała Dems ręką, żeby ta wzięła ich kurtki
i powoli szła w stronę wyjścia, dziewczyna właśnie tak postąpiła. - Bardzo Cię
kocham! - ponownie go pocałowała i pędem wybiegła z domu. Blondyn szybko
pobiegł za nią, złapał w talii i śmiejąc się wniósł ją z powrotem do domu. -
Niall! No błagam Cię!
- Okej… Pod
warunkiem, że pójdę z Wami!
- No dobra...
-Powiedziała ze spuszczoną głową.- Potem pójdziemy na pizze! Już jestem głodna!
Chodźmy szybko! -złapała Demi i Niall'a za ręce i pociągnęła ich w stronę
wyjścia.
Po kilkunastu
minutach byli już pod kinem…
- Na jaki film
idziemy?- spytała zielonooka.
- Romansidło!
Wzięłam chusteczki! – odpowiedziała blondynka wyciągając ze swojej wielkiej
torebki paczkę chusteczek. - Niall’uś, a Ty, na jaki film idziesz?
- Nie wiem jakie
są... Zobaczę zaraz…
Dziewczyny poszły
razem na ckliwe romansidło, a Horan wybrał się na jakiś film akcji. Po około
trzech godzinach Meggi i Dems wyszły z sali, przed nią już czekał Niall. Ich
makijaż ‘rozpłynął się’ przez łzy…Kiedy chłopak je zobaczył, wybuchnął
niekontrolowanym śmiechem.
- O co Ci chodzi?-
spytała Margaret.
- Widziałyście się
w lustrze?
- Nie, a coś jest
nie tak? - Dziewczęta spojrzały na siebie. Zaraz po tym zaczęły się głośno
śmiać i wycierać sobie nawzajem policzki, brudne od tuszu.
- Chodźcie zanim
ktoś Was zobaczy!- powiedział Horan, położył ręce na ich plecach i zaczął pchać
je do wyjścia.
- Mam w torebce
całą kosmetyczkę, a więc chodźmy do toalety, ogarniemy się i pójdziemy na
pizzę! – oznajmiła Dems, złapała Pannę Richards za rękę i zaciągnęła do
łazienki. Po kilku minutach obie wyszły ze zmytym ‘makijażem’. Wyglądały o
niebo lepiej niż chwilę wcześniej.
*20 minut później
– pizzeria*
-To, jaką
zamawiamy?- odezwała się Megg przeglądając ulotkę.
- Jakąkolwiek.
Jestem zmęczona...- powiedziała blondynka i położyła głowę na stoliku.
- Ej, ej, ej!
Wstajemy! - Dems nie zareagowała. - Bo Ci zaraz narobię wstydu... Tak jak wtedy
jak miałaś piętnaście lat… Pamiętasz? – Zaszantażowała ją zielonooka.
- Ejj... Proszę,
nie! – błagała. – Nie odważysz się!
- Oj tak, zrobię
to, nie zawaham się! – Megg mówiła poważnie. Dems podniosła się posłusznie i
jej wzrok skupił się na nazwach różnych pizz, sałatek itp. - Wy coś wybierzcie,
a ja po prostu to zjem. Jestem strasznie głodna…
- Niall? Co
bierzemy?
- Może standardową
i dwa sosy czosnkowe? – spytał. Dziewczyny przystały na jego propozycje. Po
pewnym czasie pizza była już na stole i wszyscy ze smakiem ją jedli…
- Ale dobre…-
powiedziała Megg z pełnymi ustami.
- Połknij…-
poprosiła blondynka. Dziewczyna posłusznie przełknęła i uśmiechnęła się. –
Okeeej… Ja już nie mogę, Meggi chcesz?
- Przestań! A ja,
jaka jestem?! Musisz jeść!
- Ejj... I tak już
dużo zjadłam…- broniła się.
- I tak już nie
ma, co jeść, patrz, zjadł! – zaśmiała się Dems, wskazując palcem na Niall'a, który tylko wzruszył ramionami, robiąc minę niewiniątka.
- Mój kochany
żarłok!- Zielonooka pocałowała blondyna w policzek.
- Ja też dużo
zjadłam!- pochwaliła się Demi. - I też chcę dostać buziaka w policzek od
Ciebie! – Brunetka bez żadnych sprzeciwów przysunęła się bliżej przyjaciółki i
cmoknęła ją w zaróżowiony policzek.
- Mam być
zazdrosny? – oburzył się Horan.
- A, co zrobisz
kiedy będziesz zazdrosny?- Megg spytała zadziornie. Chłopak uśmiechnął się sam
do siebie. –No, co?
- Nic, nic...
Idziemy już?- chciał skończyć temat.
- Powiedz!
- Nie powiem tego
przy Demi i tych wszystkich ludziach!- tłumaczył.
- To powiedz mi to
na ucho.- Margaret przysunęła się, Niall szepnął jej do ucha kilka słów, zaraz
po tym na twarzy dziewczyny pojawiły się rumieńce i szeroki uśmiech. - Jesteś
dziwny, ale i tak Cię kocham! – zaśmiała się. – To, co idziemy już do domu,
prawda?- Dems i Horan przytaknęli. -Niall zaniesiesz mnie?- Chłopak pokręcił
głową, co oznaczało, że się nie zgadza. - Czyli jednak myślisz, że jestem
gruba?
- Zaniosę Cię,
kiedy będziemy bliżej domu… Tam będzie mniej ludzi, głupku… - pocałował ją.
Megg wstała i wyszła z lokalu. Udawała, że jest na niego obrażona. Horan
wyszedł za nią razem z Dems. Wziął zielonooką na ręce i zaczął iść z nią w
stronę jego mieszkania.
- Ale Ty wiesz, że
ja żartowałam? – szepnęła mu do ucha i zaczęła się śmiać. Chłopak nie reagował
na to, dalej szedł z nią na rękach. – Puść mnie! – Z jego strony nie było
żadnego odzewu. – Puść mnie… Proszę…- popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem.
- A, co dla mnie
będziesz mieć kiedy to zrobię?
- A na, co masz
ochotę? – przygryzła dolną wargę i uśmiechnęła się.
- Później Ci
powiem...- Chłopak odstawił ją na jej własne nogi.
Dziewczyna
uradowana zaczęła biegać po ulicy i się śmiać. Dems szła obok Niall’a wyraźnie
rozbawiona, zachowaniem przyjaciółki. Blondyn także przyglądał się
zielonookiej. Nie wierzył, że Megg raz potrafi być całkowicie poważna, smutna,
zadumana, a już chwilę później zachowywać się niczym pięcioletnie dziecko…
Kochał ją taką, jaka była. Kochał ja za to, że była po prostu sobą.
Dems i Niall nawet
nie zauważyli tego jak byli już pod mieszkaniem chłopaka. Megg nawet nie
myślała o tym, żeby wracać… Jak stwierdziła ‘miała ochotę na mały spacer’, lecz
Horan przygasił jej entuzjazm- złapał ją, wziął na ręce i osobiście zaniósł do
domu.
Po około, godzinie
byli już w łóżku. Razem, sami. Cieszyli się swoją obecnością.
- Niall?- zaczęła
Margaret. Chłopak popatrzył na nią wyczekując dalszej części jej wypowiedzi. -
Pomasujesz mi plecy? – uśmiechnęła się.
- Oczywiście,
kochanie.
- Ale… Będziesz
musiał jeszcze pomasować mój brzuszek… - ponownie uśmiechnęła się do niego
zachęcająco.
- Dobrze... -Niall
odwrócił ją na plecy i najdelikatniej jak potrafił, zaczął podciągać jej bluzkę po góry, tym samym drażniąc jej wrażliwą na jego dotyk, skórę. Przez ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz.
- Kochanie?
- Tak?
- Bo ja mam takie
głupie pytanie…
- Jakie?
– spytał z ciekawością.
- Jaka była Twoja
poprzednia dziewczyna?
- Tak szczerze…
Nie miałem dziewczyny tak na poważnie, coś tam było, ale wiesz, takie przez
miesiąc, może dwa… - objaśnił.
- Skąd ja to
znam...- szepnęła. On popatrzył na nią ze zdziwieniem ciągle masując jej
brzuch. –No, bo ja miałam tak samo... Najdłużej byłam z Harrym, ale on też
okazał się, być kompletną pomyłką... – westchnęła.
- Dobrze, nie
rozmawiajmy już o tym...- Pocałował ją w czoło.
- A może Ty chcesz
coś o mnie wiedzieć, bo tak na prawdę to nic o mnie nie wiesz…- uśmiechnęła
się.
- Wydaje mi się
jakbym znał Cię od zawsze...- spojrzał w jej piękne oczy i zaśmiał się,
delikatnie całując jej brzuch. - To może… Tylko się nie obraź, Twój pierwszy
raz?
- Ja mój pierwszy
raz... nie miałam z kimś, kogo kochałam, ani z kimś z kim chciałam to zrobić.
- Skrzywdził Cię
ktoś?
- Tak wiele o mnie
nie wiesz...- westchnęła.
- Chcę Cię poznać
i jeszcze bardziej się do Ciebie zbliżyć. – Dziewczyna poprosiła o następne
pytanie. - Czy Ty naprawdę chcesz… Czy Ty naprawdę planujesz przyszłość ze mną?
- Tak. Jesteś
jedynym chłopakiem, który mnie nie skrzywdził. I... Bardzo Cię kocham. - uśmiechnęła się i wyczekiwała
następnego pytania.
- Wiesz, że jesteś
piękna? Nawet, kiedy tak po prostu leżysz.- Niall posłał do Megg ciepły
uśmiech. Ona zarumieniła się i odwzajemniła go. – Ciężko Ci teraz zaufać
komuś, co nie?
- Tak, ale to nie
tylko Harry się do tego przyczynił.
- To... Co się
stało, że mi tak łatwo zaufałaś? O ile mi ufasz...
- Oczywiście, że
Ci ufam! Nie wiem dlaczego, aż tak szybko. W Tobie jest coś innego, jesteś taki
czuły, opiekuńczy, przy Tobie czuję się bezpieczna.- Chłopak mocno przytulił ją
do siebie, pocałował w głowę i powrócił do masowania brzuszka dziewczyny.
- Wiesz... W
Twoich oczach i Twoim uśmiechu jest coś tajemniczego, coś, co z całych sił
pragnę odkryć...- zamyślił się z uśmiechem na twarzy.
- To próbuj, może
Ci się uda...
- Na pewno mi się
uda… - wyrwał się z przemyśleń. - A o czym rozmawiałaś z Liam’em, wtedy jak za
nim wybiegłaś?
- Nie mów o tym
Dems… - Niall przytaknął. - Bo, ja... ja nie potrafię mu wybaczyć. I zdecydowałam,
że będziemy udawać, że się lubimy, żeby Demi nie było przykro...- Spuściła
wzrok.- No i on powiedział, że chcę żebym mu na prawdę wybaczyła... Ale ja się
nie zgodziłam.
- Nie bój się, nic
jej nie powiem...- uspokoił Megg. -Odpowiadasz na wszystko, tak?
- Tak!
- Ile miałaś lat
podczas pierwszego razu? – spytał przyciszając głos, tak jakby wstydził się o
to zapytać.
- Piętnaście… -
szepnęła.
- O ku*wa…- był
wyraźnie zaskoczony. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.- Wiesz… Przecież ja
dwadzieścia…
- Tylko pięć lat
różnicy...- szepnęła, uspokajając swojego partnera, po czym zapadła głupia
cisza. Oczywiście, chwilę później, przerwał ją Niall.
- Myślę, że teraz
nie będziesz żałować każdego razu ze mną...
- Nie będę, ale
wolałabym mieć swój pierwszy raz z Tobą, a nie tak jak miałam.
- Ojj… Już cicho.-
przytulił ją.- Ja 'spędziłem' go z Tobą i było cudownie.
- Ale mój nie był
cudowny- dziewczyna w kółko o tym mówiła, była jakby w transie.
- Ale za to każdy
następny ze mną taki będzie, obiecuję Ci to.
- Dziękuję. –
pocałowała go, delikatnie unosząc się do góry.
- Opowiedz mi o
swoich byłych… – poprosił. Kiedy to powiedział okrył ją kołdrą i mocno do
siebie przytulił, po czym cmoknął w czubek głowy, powodując to, że Margaret wtuliła się w jego tors jeszcze mocniej.
- Moi byli, to
zwykli kretyni. Jeden zostawił mnie, kiedy się dowiedział, z jakiej rodziny
pochodzę, drugi rzucił mnie dla bogatszej, trzecim był Harry. – posmutniała. -
A później Zayn, ale nie wiem czy to można nazwać związkiem...
- Rozumiem. To
teraz opowiedz mi coś o swojej rodzinie. – przytulił ją jeszcze mocniej, sam
nie wiedział, po co, po prostu czuł taką potrzebę.
-No, więc ja
pochodzę z rodziny, której szczerze nienawidzę... Nie chcę ich znać. Moi
rodzice ciągle pili… Bili mnie i moje rodzeństwo. Uciekałam z domu… Szukałam
pomocy u przyjaciół, ale wszyscy się ode mnie odwrócili... została mi jedynie Demi. Ona mi pomogła,
mieszkała z rodzicami, była bogata. Miała wszystko czego potrzebowała... Byłyśmy całkowitymi przeciwieństwami, ale to Nas do siebie zbliżyło. Bardzo się polubiłyśmy… Lubiłyśmy się
praktycznie od przedszkola, ale dopiero po tym, co się stało zżyłyśmy się
jeszcze bardziej... Ale to opowiem Ci innym razem. I w końcu… Ehh, dobra powiem jak było z tym moim pierwszym
razem… - westchnęła, w jej oczach już zaczęły pojawiać się delikatny łzy. - Raz mój ojciec urządził sobie imprezę z kolegami... Ja
uczyłam się w pokoju, przyszedł do mnie jeden z jego kolegów, był całkowicie
pijany. Śmierdział wódką, papierosami... Od tamtej pory wręcz boję się kiedy jest przy mnie ktoś, kto pachnie podobnie do niego... On... dotykał mnie, macał. Ja krzyczałam, ale nikt mi nie pomógł. W pokoju
była ze mną moja młodsza siostra i wszystko widziała... Wszystko... A on mnie tak
najzwyczajniej w świecie, bez żadnych oporów, zgwałcił...- zaczęła cicho szlochać.- Przez długi czas po tym, nie chodziłam do szkoły. Przez to zabrali mnie do domu dziecka. Wtedy jeszcze bardziej
zaprzyjaźniłam się z Demi, bo ona mieszkała niedaleko... I tak… To chyba tyle.-
powiedziała i schowała twarz w poduszkę, ponieważ już nie miała siły na walkę ze samą sobą.Nie potrafiła
opanować łez, które ciągle napływały do jej oczu.
- Dziękuję,
dziękuję, że mi to opowiedziałaś... – przytulił ją z całych sił. Chciał być dla
niej wsparciem. Pozwolić jej na to, by czuła się bezpiecznie. By już nigdy nie
zaznała tego, co przeszła kiedyś...
- Proszę… Już
wiesz, dlaczego mówiłam, że nie będę Ci mogła pomagać z pieniędzmi…- rzekła wymijająco, przez płacz.
- Ale mi to nie
przeszkadza…- uśmiechnął się do niej lekko.- Mam jeszcze jedno pytanie, mogę?
- Tak, możesz,
pytaj. – podniosła głowę z poduszki.
- Co z Twoim
rodzeństwem?- zainteresował się.
- No cóż... Nie
wiem. Moja starsza siostra, dostała w spadku po dziadkach dom. Zabrała mnie tam
z domu dziecka... Później znalazła sobie faceta i wyjechała, a ja zostałam w
tym domu sama... Ale to już inna historia. A z resztą rodzeństwa nie
mam kontaktu.
- Rozumiem. A
teraz ostatnie pytanie, na rozluźnienie atmosfery, dobrze?- spytał z szerokim
uśmiechem na twarzy. -Mogę Cię pocałować? Tak dłuuuugo i namiętnie? – Megg jako
odpowiedź posłała do chłopaka nieśmiały uśmiech. Niall bez wahania wbił się w
jej usta. Całował jej z miłością, czułością, namiętnością.
- Nigdy Cię nie zostawię,
bez względu na wszystko. – Pocałował ją w czoło i ułożył na swoim torsie. Panna
Richards cmoknęła go delikatnie w usta i uśmiechnęła się.
Jedynym uczuciem,
które teraz jej towarzyszyło, było szczęście...
***
Wiemy, w rozdziale może nie wydarzyło się
dużo, ale przynajmniej chociaż trochę poznaliście przeszłość Megg. I jej pewne oblicze...
Mamy nadzieję, że wybaczycie Nam wszelkie
błędy, niedociągnięcia i pomyłki.
No cóż, nie zajmujemy Wam już więcej
czasu...
Do 'przeczytania' za tydzień! <3
Dems i Megg.
PYTANIA DO NAS LUB DO BOHATERÓW? ZAPRASZAMY! - ASK
Sialalalala :D jestem chyba pierwszą osobą, która komentuje rozdział 20 :)
OdpowiedzUsuńAhvdjonti :D
Rozdział jest super, podoba mi się właśnie przez to, że umieściłyście w nim tak dużo wspomnień Megg. Dobrze jest się dowiadywać tylu nowych rzeczy o jej wcześniejszym życiu.
Mam nadzieję, że Megg potrafi kłamać, bo nie chcę, żeby Dems była smutna,chociaż z drugiej strony przyjaciołom mówi się prawdę na ogół.
Czyli chyba nie mam zdania na ten temat:/
Przesyłam buziaki i pozdrowienia, czekając uporczywie na nowy rozdział. xxx @my_hero_loueh
Świetny rozdział ;)Bardzo wam dziękuję, że ten rozdział poświęciłyście na przeszłość Megg ;*
OdpowiedzUsuńKurcze szkoda, że Liam i Megg nadal mają do siebie dystans;(( mam cichą nadzieję, że to niedługo się zmieni ;)
Pozdrawiam i życzę weny czekając na kolejny cudny rozdział
@Best_faan_ever
Rozdział jest genialny *o*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
@Crazyy__Mofo
Cuudoownie <3
OdpowiedzUsuńI tak długo ;D
Ale Wxtra , normalnie cudownee !! Mój ulubiony blog ! Ja nie mogę z tego co Niall był w pizzeri i Dems po wiedziała patrz zjadł hahah ja nie mogę już ! hahaha
OdpowiedzUsuńRozdział jest mieszanką momentów.Raz było śmiesznie,a raz smutno i chyba to sprawia,że rozdział jest naprawdę dobry! Cieszę się,że tak rozwinęłyście postać Megg no i uważam,że dziewczyny powinny dać Liamowi szanse! :) x
OdpowiedzUsuńOd czego by tutaj zacząć...
OdpowiedzUsuńNo więc od kiedy tylko wyszli do kina, siedziałam jak na szpilkach, oczekując, że Harry wyłoni się zza jakiegoś krzaka, czy coś :D
Ale na szczęście nic takiego się nie stało. Uff...
W ogóle cały czas mam wrażenie, że Liam ukrywa jakiś powód, dla którego nienawidzi Meggs... czyżby słusznie...?
No i jak zwykle zabija mnie normalnie ten urok Niall'a <3 Jejku, cudownie opisujecie sceny jego i Megg. Przeszłość dziewczyny naprawdę jest wstrząsająca, ale... spodobała mi się. Tak, wiem, to trochę chore. No ale tak to już ze mną bywa :D
No i co jeszcze dodać? No kocham Was po prostu, to opowiadanie też, chociaż nie zawsze komentuje, ale tutaj musicie składać reklamacje do moich rodziców, no bo po kimś to lenistwo musiałam odziedziczyć... :P
Rozdział cudny, tak jak i poprzedni (jeszcze raz przepraszam za brak komentarza).
No kocham mocno, mocno ♥
I pozdrawiam z całego serca ♥
Chelly
P.S. Jak zwykle przepraszam za taki nieogarnięty komentarz... -.-"
Pierwszy raz czytam nawet fajne c;
OdpowiedzUsuńSPAM!!!
Zapraszam na bloga Our story,our love ourstoryourlovee.blogspot.com c;
Rozdział świetny!! <3 Niall jest taki słodki *-* Czekam nn! :))
OdpowiedzUsuńKocham te opowiadanie <33 czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń