piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 23

                                              *kilka godzin wcześniej*

Dziewczyna delikatnie ściskała rękę swojego partnera. Uśmiechała się. Była szczęśliwa. Nareszcie była szczęśliwa… Ale bała się. Tak, bała się tego, że to szczęście może nie potrwać długo. Jej intuicja nie dawała jej spokoju. Ciągle coś ją gryzło. Próbowała to ignorować. Udawało jej się to. Cieszyła się szczęściem swoim i swoich bliskich. Zapominała. Z uśmiechem starała się skupiać na tym ‘co jest teraz’.
Dems szeroko uśmiechnęła się spoglądając na Liam’a, który był wyraźnie zamyślony…
- Nie było aż tak źle. Nie sądzisz? – odezwała się po chwili ciszy. 
- No w sumie… Pizza była dobra. – uśmiechnął się, by nie rozmawiać o tym do czego dążyła jego dziewczyna. 
- Wiesz, że nie o to mi chodzi. – przewróciła oczami i popatrzyła się na niego całkowicie poważnie. 
- Wiem. Było okej. Nie mam się czego czepiać. Megg też inaczej się zachowywała niż ostatnio, było fajnie.
- No to dobrze. – stanęła na palcach i pocałowała go lekko w policzek. Chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Mi się podobało, nie wiem jak Tobie?
- Byłeś dwa razy w samych bokserkach. Ty się mnie jeszcze pytasz czy mi się podobało?!
- No wiesz… Jak chcesz to w domu mogę być bez bokserek. – zaśmiał się.
- Tak, chcę…- uśmiechnęła się.
- No to nie widzę problemu. – delikatnie ujął jej policzek w swoją dużą dłoń i pocałował ją.
- A Ty? Chcesz czegoś ode mnie? – uśmiechnęła się lekko.
- Nie chce niczego.
- Na pewno? Zastanów się…
- Hmm… Na pewno! – uśmiechnął się uroczo.
- Wiesz… Mogę być w samej bieliźnie… Czy coś...- nadal kusiła.
- A może lepiej bez niczego?
- Hmm… Zastanowię się nad tym. – zaśmiała się lekko.
- To ja się zastanowię nad bokserkami…
- Ejj…- szturchnęła go w brzuch.
- Sama zaczęłaś! – zaśmiał się piskliwie.
- Przytul mnie…- powiedziała spokojnie. Tak nagle. Chłopak nie zareagował inaczej, zrobił to o co go poprosiła, delikatnie wtulił ją w siebie. – Kocham Cię, Liam. – Dziewczyna powoli i lekko podniosła głowę tak, by spojrzeć w jego oczy. Nie uśmiechnęła się ani na sekundę, była całkowicie poważna. Mówiła prawdę. Naprawdę go kochała. Teraz była tego pewna.
- Ja Ciebie też kocham. – pocałował ją lekko w czoło. Ona objęła go mocno w pasie, przyciągając go do siebie. Tak jakby już nigdy nie chciała go puścić. Tak jakby chciała by był tylko jej, na zawsze… Wtuliła głowę w jego tors. Cieszyła się chwilą. Stali tak przez dłuższą chwilę przytuleni do siebie. Jak za dawnych czasów, jak kiedyś, jak dawniej… – Wejdźmy do środka, bo zimno się robi kochanie.- wyszeptał jej do ucha kiedy poczuł, że naprawdę marznie.
- Przytul mnie mocniej, jeszcze chwilę…- poprosiła ciepłym szeptem. Spełnił jej prośbę z przyjemnością. Przytulali się stojąc przed ich domem. Latarnia oświetlała ich zarumienione, zmarznięte twarze. Milczeli. Rozkoszowali się ciszą. Zupełną ciszą. Na ulicy nie było nikogo prócz nich, co zdarzało się bardzo rzadko. – Dziękuję.- szepnęła, wspięła się lekko na palce, chwyciła jego twarz w swoje małe, zimne dłonie i pocałowała go przez dosłownie krótką chwilę. On delikatnie złapał ją w pasie i odwzajemnił pocałunek. – Chodź bo już faktycznie zmarzłam. – lekko się uśmiechnęła i złapała go za dłoń.
Pospiesznie weszli do domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Oboje obdarzyli się nawzajem uśmiechami. Zdjęli buty, kurtki. Blondynka chuchnęła na zimne dłonie, podeszła  do Liam’a po czym ponownie delikatnie pocałowała go w prawy kącik ust. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i zajął się dalszym pozbywaniem się wierzchnich ciuchów. Panna Harrison udała się do kuchni.
- Znów będziesz coś jadła? – zaśmiał się brunet.
- Chciałam nam zrobić herbaty! – zaśmiała się. – Ale jak nie chcesz to nie. – wzruszyła ramionami.
- Żartowałem tylko! Rób. – usiadł przy stole.
Dems nastawiła wodę, czekała aż się zagotuje. Oparła się rękami o ciemny blat kuchenny. Po dosłownie kilku sekundach już był przy niej Liam. Objął ja w pasie kładąc dłonie na jej brzuchu. Dems przymknęła lekko oczy i delikatnie położyła głowę na jego ramieniu.
- Jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży? – zapytał miękko.

- Tak robiłam test. Ale jak chcesz to mogę iść do lekarza. – mówiła spokojnie.
- Nie, tylko się upewniałem. – uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę, jeśli masz być spokojny to mogę iść, nie ma żadnego problemu. – wyjaśniła odwracając się do niego przodem.
- Nie, nie musisz kochanie. – cmoknął ją lekko w usta. Dziewczyna się uśmiechnęła. 
- Jestem strasznie zmęczona. Nie chcę mi się nawet iść wykapać. – zaczęła narzekać.
- Mogę iść się wykąpać z Tobą…

- Dzisiaj nie skorzystam… - pokiwała przecząco głową i uśmiechnęła się. Chłopak zrobił smutną minę.
- Hmmm… A może jutro? – zaśmiał się.
- Może… Ale dzisiaj jestem naprawdę zmęczona…- objaśniła, a czajnik wydał charakterystyczny dźwięk. Dems zdjęła z siebie ręce swojego chłopaka i poszła zalać herbatę, gorącą wodą.- Okej, to ja idę się szybko wykąpać, a ona niech stygnie.
- Dobrze, poczekam na Ciebie. – cmoknął ją w policzek.
Panna Harrison weszła do łazienki, z wysoko powieszonej półeczki wyjęła potrzebne kosmetyki i zmyła makijaż. Rozebrała się, wzięła szybki prysznic i umyła włosy. Zawinęła je w turban, owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki, udała się do pokoju, aby się ubrać. Ubrała dolną cześć bielizny, ciepłą piżamę, skarpetki po czym udała się do łazienki. Tam lekko wysuszyła włosy i zaplotła je w francuza. Minęło już dwadzieścia pięć minut, więc dziewczyna stwierdziła, że straciła wystarczająco dużo czasu na ‘wieczorną toaletę’.
- Już jesteś? Szybko…- uśmiechnął się kiedy weszła do kuchni.
- Wcale nie.
- Ojj… Uwierz, że nie raz siedziałaś tam dłużej… - zaśmiał się.
- No wiem… Dobra, herbata już jest prawie zimna.- westchnęła, wypiła chłodny napój po czym udała się umyć zęby i posmarować twarz kremem. W tym samym czasie Liam zdarzył wziąć szybki prysznic. Po dziesięciu minutach oboje leżeli już razem w łóżku, pod kołdrą.
- Li? – odezwała się spokojnie blondynka.
- Tak?
- Przytulisz mnie? – zapytała lekko zgryzając wargę.
- Jeszcze się pytasz?- uśmiechnął się i przytulił ją mocno do siebie.
- Lubię się pytać. - również uśmiechnęła się lekko, jej ciało zalała fala ciepła.
- Ja też. -jeszcze mocniej wtulił w siebie Dems. Dziewczyna cicho syknęła w skutek bólu, który poczuła. Lekko zwinęła się, zgięła. - Co się dzieje? – chłopak przestraszył się.
- Zabolał mnie brzuch, nic takiego…- uśmiechnęła się nerwowo.
- Ale dlaczego? Przecież zwinęłaś się z bólu…
- Chyba przejadłam się tą pizzą. Nic takiego, naprawdę.
- Na pewno? – zlustrował ja wzrokiem i lekko się podniósł.
- Tak. Śpij spokojnie. – uśmiechnęła się, by uspokoić chłopaka.
- No dobrze. – pocałował ją w czoło i ułożył się wygodniej do snu. Po jakimś czasie Dems, znów zgięła się z nieprzyjemnego bólu przyszywającego jej ciało. - Dobra. Nie obchodzą mnie twoje sprzeciwy! Mów co się dzieje skarbie? – podniósł się i usiadł na łóżku.
- Sama nie wiem… Au. Boli…- syknęła z bólu.
- Chodź, zabiorę Cię do lekarza. Może to coś poważnego.
- Nie chcę iść do żadnego lekarza! – sprzeciwiła się. Dems od zawsze nienawidziła wizyt u lekarzy. Czy to był pediatra, ginekolog, czy też dentysta. Po prostu tego nie lubiła. Od dziecka. Kiedy coś jej się działo zawsze wymigiwała się od pójścia do doktora. Tym razem też chciała uniknąć spotkania ze specjalistą…
- A co jeśli coś Ci jest?
- Nic mi nie jest…- znów zwinęła się z bólu.
- Chcesz jakąś tabletkę?
- Nie chcę niczego brać. Zaraz zasnę i nie będę niczego czuć.
- Ale jeśli coś się stanie to masz mi o tym powiedzieć, rozumiesz?
- Rozumiem. Na pewno Ci powiem… - westchnęła i szybko obiecała.
- A teraz spróbuj zasnąć kochanie. – pocałował ją w czoło. Niepewnie uśmiechnął się i zamknął oczy. Położył się wygodniej niż przedtem i przytulając mocno Dems, zasnął spokojnie. Kiedy dziewczyna była pewna, że jej partner jest już pogrążony we śnie, wyrwała się z jego uścisku, powoli, z trudem podniosła się i wyszła z pokoju. Przez chwilę przytrzymując się ściany doszła do kuchni. 

Nerwowo znalazła małe pudełeczko z silnymi tabletkami przeciwbólowymi. Przechyliła je, na jej drobną, trzęsącą się dłoń wysypały się dwie kapsułki. Dems w tempie natychmiastowym połknęła leki, popiła je zimną wodą i czym prędzej wróciła do pokoju w nadziei, że Liam nie zauważył jej zniknięcia. Ułożyła się obok niego i nadal skręcała się z bólu, czekając aż leki zaczną działać. Z jej zielonych oczu zaczęły wypływać łzy. Kiedy dziewczyna próbowała stłumić w sobie cichy szloch Li przebudził się. 
- Co się dzieje kochanie?- spytał zaspany.
- Nic… - powiedziała starając się mówić normalnie.
- Demi mów mi już. Jak nie powiesz to nie zważając na Twoje sprzeciwy zawiozę Cię do szpitala. – podniósł się.
- Nic mi nie jest… Brzuch mnie boli i tyle.
- Ale dlaczego aż tak mocno, że zwijasz się z bólu i płaczesz?
- Nie płaczę…
- Nie kłam. – Chłopak zdenerwował się, odsłonił jej twarz i spojrzał prosto w zapłakane oczy. Dems szybko spuściła wzrok. Z głowie przeklinała osobę, która postawiła latarnię właśnie tuż przed ich domem. Dlaczego? Bo światło padające z zewnątrz oświetliło jej mokrą od łez twarz. Dziewczyna była pewna, że gdyby nie to światło, Liam nie zauważyłby tego. – Co się stało?- spytał z troską i zdenerwowaniem.
- Nic się nie stało. – mówiła wciąż ze spuszczoną głową.
- Ale Cię boli. Ubieraj się wiozę Cię do szpitala. – rozkazał. Dziewczyna z wielką trudnością wstała z łóżka. Chłopak najpierw ubrał się szybko, po tym pomógł swojej dziewczynie w tym samym. Wziął ją na ręce i wynosząc z domu pocałował delikatnie w czoło. Kiedy Dems była już w samochodzie Payne pobiegł szybko zamknąć dom. Po dosłownie minucie byli już w drodze do szpitala, która zajęła im nie więcej jak dziesięć minut.
Kiedy pielęgniarki zabierały kulącą się z bólu Dems, Liam martwił się bardzo. Z każdą minutą, która mijała, a lekarz nie wychodził z pomieszczenia, chłopaka ogarniał większy strach.
- Miała pani kiedyś zapalenie jajników, prawda?- spytała pani doktor, chociaż doskonale znała odpowiedź. Dziewczyna niepewnie pokiwała twierdząco głową.- Tak myślałam. – westchnęła kobieta.- Musimy zrobić operację, inaczej może pani stracić płodność. Takie są niestety powikłania po zapaleniu… Ale proszę być dobrej myśli.- kobieta dotknęła ręki blondynki, by dodać jej otuchy.
- Liam… Może pani poprosić Liam’a?- dziewczyna szybko zmieniła temat.- Chociaż na chwilę, proszę… 
- Dobrze. –pani doktor wyszła z gabinetu. Po chwili do środka wszedł Liam.
- I jak? Co się dzieje? – usiadł od razu obok Demi.
- Ja… Muszą mi zrobić operację, inaczej mogę nigdy nie zajść w ciążę…
- Co? Dlaczego? 
- Wiesz… Kiedyś miałam zapalenie jajników. Widocznie nie wyleczyłam tego dokładnie i teraz są powikłania.

- Ale… Będzie dobrze, tak? – złapał ją za dłoń i spytał z nadzieją.
- Jeśli zrobią mi operację to tak. – dziewczyna była trochę skrępowana mówiąc mu o tym wszystkim.
- A co jeśli coś pójdzie nie tak?
- Nie mów tak i nie myśl tak. – lekko się uśmiechnęła.
- Dobrze… Nie będę. – pocałował jej dłoń.
- Mógłbyś mnie zostawić sam na sam z panią doktor? Chciałabym z nią jeszcze porozmawiać. – spuściła wzrok.
- Dobrze kochanie. – pocałował ją w czoło i wyszedł.
Kiedy blondynka zauważyła wysoką, szczupłą postać z krótkimi, rudymi włosami lekko uśmiechnęła się. Pani doktor podeszła do dziewczyny z uśmiechem i zaczęła odpowiadać na szereg pytań, które Dems zadawała…

                                        * Ranek, mieszkanie Niall’a *

Megg otworzyła zaspane oczy, na jej twarzy pojawił się prawie niewidoczny uśmiech. Przetarła powieki i spojrzała za okno. Pogoda nie skłaniała jej do szerszego uśmiechu. Brunetka westchnęła głośno i spojrzała na blondyna smacznie śpiącego obok niej.
- Niall, obudź się…- wyszeptała mu do ucha. To nie dało żadnego skutku. Chłopak nawet nie drgnął. – Niall… Wstawaj! Kochanie obudź się… - powtarzała w kółko.
- Cii… - jęknął.- Nie spałem pół nocy, daj mi spać…- schował głowę pod poduszką.
- Czemu nie spałeś? – zmartwiła się.
- Nie mogłem zasnąć…- wybełkotał obracając się na drugi bok.
- Coś się stało? – zbliżyła się do niego.
- Po prostu nie mogłem jakoś zasnąć…
- No dobrze… To śpij jeszcze… - westchnęła z trudem i wstała. 

                                             * 2 godziny później * 

Megg siedziała w kuchni pijąc zimną wodę. Siedziała na blacie tak jak to miała w zwyczaju. Gdy usłyszała pukanie do drzwi westchnęła głośno i odłożyła szklankę na blat. Skierowała się w stronę drzwi wejściowych.
- A to Ty. Wchodź. – powiedziała brunetka kiedy zobaczyła, że w drzwiach stoi Liam.
- Dzięki…- rzucił wchodząc, ściągając z siebie kurtkę i buty.
- Chodź do kuchni…- powiedziała cicho. Jak poprosiła tak zrobił. Chłopak udał się za nią.
- Słuchaj, musimy pogadać… - powiedział siadając przy stole.
- O co chodzi?
- Bo Demi jest w szpitalu… - westchnął.
- Co? Co się stało?! – wystraszyła się.
- Wiesz… Ja nie chce o tym mówić, bo to są babskie sprawy, ale będzie mieć jutro operację.
- Ale dlaczego?- Megg nadal była zdezorientowana i zaskoczona.
- Ubierz się. Zawiozę Cię do szpitala i porozmawiacie.
- Nie mogę… To znaczy… Ahh nieważne. – machnęła ręką.
- Czemu nie możesz?
- Nie pytaj proszę. – oczy jej się zaszkliły. – Już idę się ubrać. Daj mi chwilę… – Chłopak zdziwił się i kiwnął głową za zgodę. Po dosłownie trzech minutach wróciła już ciepło ubrana. – To co, jedziemy? – spytała kiedy chłopak stał już w przedpokoju. Skinął głową. Oboje bez słowa wyszli z mieszkania i udali się w stronę szpitala. 

                                           *20 minut później*

- Demi…- Megg weszła zmartwiona do sali. Blondynka lekko uśmiecha się widząc przyjaciółkę.- Co się stało? Mów mi wszystko natychmiast! Jaka operacja? – powiedziała na jednym wydechu ściągając kurtkę i siadając obok łóżka Dems na niskim krześle.
- Li zostawisz nas same? – spytała niepewnie blondynka i uśmiechnęła się lekko.
- Jasne. – podszedł do niej, pocałował ją w policzek i wyszedł.
- Pamiętasz jak kiedyś miałam zapalenie jajników?- spytała panna Harrison kiedy zostały same.
- No tak, pamiętam…- pokiwała głową.
- Zlekceważyłam to… Przestałam brać leki i nie ubierałam się ciepło…
- Demi…- westchnęła jękliwie Megg.
- No wiem, wiem. To był błąd. Teraz muszę mieć operację… Inaczej nie będę mogła mieć dzieci.
- Jest aż tak źle?  
- Po operacji wszystko będzie dobrze. – uśmiechnęła się. 
- Wiem, nie wyobrażam sobie nie mieć dzieci… - jej oczy ponownie zaszkliły się. - Będzie dobrze, na pewno. – podniosła się i przytuliła blondynkę.
- Dziękuję… A jak u was? Znaczy się, wiem widzieliśmy się wczoraj wieczorem, no ale wiesz o czym rozmawiałyśmy…

- No jak ma być… Jestem głupia i tyle. Wieczorem odtrąciłam go, bo nie miałam ochoty go przytulić i chyba się na mnie obraził… - spuściła wzrok.
- Że co? – zmarszczyła brwi.
- No… Nie wiem… Rano nie chciał wstać razem ze mną. Nawet się nie uśmiechnął. Tylko burknął coś o tym, że nie mógł w nocy spać…
- Musisz z nim porozmawiać i wszystko mu powiedzieć to co mówiłaś mi wczoraj, szczerość jest najważniejsza, pamiętaj…
- Pamiętam, ale jak wychodziłam on nadal spał… A jest już po dziesiątej…
- Nie mógł spać w nocy, pewnie się o Ciebie martwił…
- Możliwe… - powiedziała cicho.
- Obiecujesz mi, że jak wrócisz do domu to z nim porozmawiasz?
- Obiecuję, a Ty obiecaj mi, że zaraz po operacji do mnie zadzwonisz! – uśmiechnęła się lekko.
- Jak tylko się obudzę i będę kontaktować i normalnie myśleć.
- No dobrze.
- Kocham Cię. – blondynka lekko podniosła się, aby przytulić przyjaciółkę.
- Ja Ciebie też… - odwzajemniła uścisk.
- Nie obrazisz się jak pójdę teraz spać?
- Oczywiście, że nie! Miłych snów, odpoczywaj, a ja wracam do domu. – uśmiechnęła się i wstała z krzesła.
- Dziękuję. – powiedziała cicho blondynka i położyła się wygodnie. Megg uśmiechnęła się ostatni raz po czym wyszła z sali.
Kiedy znalazła się przed salą stał tam zniecierpliwiony Liam. Dziewczyna obdarzyła go wymuszonym uśmiechem. Payne nie odezwał się. Bez słowa poszedł razem z nią do samochodu. W męczącej ciszy odwiózł ją do domu, po czym sam pojechał do siebie po czyste rzeczy dla Dems. Po upływie niecałej godziny był już z powrotem w szpitalu. Siedział obok śpiącej dziewczyny i patrzył na nią z uśmiechem od czasu do czasu gładząc jej pobladły policzek.
- Długo tak na mnie patrzysz? –obudziła się z uśmiechem.
- A wiesz, że już jakiś czas… Piękna jesteś...- złapał ją za dłoń i przysunął się bliżej.
- Przestań… Leżę w szpitalu, mam podkrążone oczy i pewnie jeszcze dużo więcej… Cieszę się, że się nie widzę. – zaśmiała się.
- Ale ja się cieszę, że Cię widzę! Kocham Cię…
- Pewnie od środka cierpisz patrząc na mnie…
- Nie gadaj głupot. – uśmiechnął się.  
- Jesteśmy ze sobą około dwa lata, jeszcze nie zauważyłeś, że często gadam głupoty?
- Myślałem, że w końcu przestaniesz.

- Nie mam zamiaru… - pokręciła przecząco głową.
- Kocham Cię! – zbliżył się do niej i namiętnie ją pocałował.
- Ja Ciebie też. – pogłaskała jego policzek. – Nie wiem jak ja wytrzymam do jutra…
- Wytrzymasz. Będę cały czas przy Tobie. – znów ją pocałował.
- Ale tu jest nudno… - jęknęła.
- Ale tu jesteś Ty.
- Teraz to ja bym chciała leżeć z Tobą w łóżku pod kołdrą. – uśmiechnęła się czule.
- Ja też. – pocałował ją w nos. – A kiedy stąd wyjdziesz?
- Do tygodnia będę tu leżeć… To trochę bardziej skomplikowana operacja.
- Ale długo…- posmutniał i usiadł obok niej na łóżku.
- Nie musisz tu ze mną siedzieć, przecież wiesz...
- No wiem. Ale w domu będę za bardzo tęsknić…
Dziewczyna uśmiechnęła się, do sali weszła młoda pielęgniarka i poprosiła, by blondynka poszła z nią na badania. Więc tak zrobiła. Badania wbrew pozorom były bardzo męczące, pobieranie krwi, prześwietlenia…
Szybko zleciał czas…

                                                       * wieczór *

- No jak widać się nie nudziłam… - usiadła na łóżku wzdychając.
- No tak… - usiadł obok niej i objął ją.
- Idę się wykąpać. Nie cierpię szpitalnych łazienek. – skrzywiła się i sięgnęła do torby.
- Iść z Tobą? – uśmiechnął się.
- Wiesz co… - położyła dłonie na biodrach.
- No co? – zaśmiał się.
- Ty wiesz! – pogroziła mu palcem.
- No dobra, już będę grzeczny. – spuścił głowę.
- Ojj…- przybliżyła się do niego. Pocałowała go w czubek głowy, wstała i wyszła z sali. Po dwudziestu minutach wyszła z łazienki. Ułożyła się na skraju łóżka przykrywając się kołdrą. – Chodź tu do mnie. – uśmiechnęła się klepiąc miejsce obok siebie, którego i tak nie była za wiele. Chłopak usiadł obok niej opierając głowę o ścianę i przytulając dziewczynę. – Będziesz jutro na mnie czekał? – spojrzała mu w oczy.
- Po operacji? Będę tu nawet przed. – uśmiechnął się.
- A w trakcie?
- Też Skarbie, też. – przytulił ją mocniej.
- Tylko nie denerwuj się, nie ma po co, wszystko pójdzie dobrze…
- Nie będę się denerwować. Obiecuję Ci. – pocałował ją w skroń.
- Przepraszam, ale czas odwiedzin już się skończył. – do sali weszła pielęgniarka.
- Nie może zostać? – zapytała blondynka ze smutkiem.
- Niestety nie. – kobieta wyszła z sali.
- Dobra. Wróć do domu, zjedz coś, wykąp się i zadzwoń do mnie. Jestem sama w sali, a więc to nie problem.
- Dobrze kochanie, ale pamiętaj, że jutro z samego rana tu będę.
- Wiem skarbie. Pa. – pocałowała go po czym wtuliła się w niego. Po chwili chłopak pocałował ją w czoło i wyszedł. Blondynka podłączyła komórkę do ładowarki i ułożyła się wygodnie na łóżku.
Chłopak wrócił do domu. Zjadł szybką i ciepłą kolację i  wykąpał się. Wszystko robił szybko dlatego, żeby jak najszybciej zadzwonić do swojej ukochanej. Usiadł na kanapie w salonie i wybrał numer do Dems. 
- Hej Skarbie. – uśmiechnął się szeroko kiedy usłyszał cichy trzask i szum w telefonie.
- No hej… - powiedziała cicho.

- Jak się czujesz?
- Dobrze, wiesz… Leżę sobie ale…
- Ale? – zmartwił się.
- Nie ma Ciebie obok… - posmutniała.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym być teraz obok Ciebie…- westchnął.
- Już za parę dni będę w domu, a wtedy będziesz mi masował moje nóżki i stópki. – zaśmiała się.
- Oczywiście, że będę! – uśmiechnął się szeroko. – Bardzo tęsknię…
- Ja też, ale wiesz… Odmiana zawsze się przyda…
- Może i masz rację…
- Kupimy jakiś balsamki i będziesz mnie smarował i masował. – zaśmiała się.
- Ojj… Będę. Na pewno.
- Co robisz? Tam beze mnie?
- Siedzę sam… Przed telewizorem, rozmawiam z Tobą. Nic szczególnego.
- Ahh.- westchnęła.- Naprawdę nie chcę kończyć, ale jestem wykończona po tych zabiegach. Mam dość…
- Dobrze. Rozumiem. Dobranoc, śpij dobrze słonko. – ‘posłał’ jej całusa.
- Ty też śpij! Jutro musisz być wyspany i w dobrej formie. – zaśmiała się. – Kocham Cię…
- Ja Ciebie też. Dobranoc.
Ich rozmowa zakończyła się. Blondynka w tempie natychmiastowym odłożyła telefon i zasnęła. Liam zrobił to samo…

*** 

Siemka! Jak wrażenia po rozdziale? Wiemy, że nie jest idealny no ale cóż...staramy się.
Piszcie co sądzicie :)
Zapraszamy na aska gdzie możecie zapytać o wszystko rozdział, bohaterów. Co tylko Wam przyjdzie do głowy! ASK 

Widzimy się za tydzień! <3

Wasze Dems i Megg.

10 komentarzy:

  1. <3
    Super dziewczyny. :)
    Mam nadzieje, ze obecna sytuacja w jakiej znajdują się Liam z Demi ( dużo uczuć ) to żadna cisza przed burzą :P
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie !!;)mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;) yyyyyyhhhh jestem ciekawa co będzie dalej z Meg i Niallem ... myśle, że wszystko się uda ;) macie talent !!;D kocham tego bloga !!;**
    Pozdrawiam i życzę weny ;)
    @Best_faan_ever
    P.s czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! <3 Ten blog jest świetny! ♥ Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Musiałam nadrobić te dwa rozdziały, ale było warto ^^ Przepraszam dziewczyny, że ostatnio nie znajduję czasu na Waszego bloga, ale chciałam, żebyście wiedziały, że zarówno to, co piszecie, a także Wy same jesteście dla mnie bardzo ważne i zawsze powracam tutaj z wielką chęcią :) Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe, naprawdę <3
    Co do rozdziału: naprawdę strasznie podoba mi się "nowy" Liam! Razem z Dems tworzą świetną parę, jednak - tak jak autorka komentarza wyżej - mam nadzieję, że ta sielanka to nie cisza przed burzą. Chociaż te telefony Harry'ego wskazują właśnie na jego wielki powrót... ;/
    Chciałabym bardzo, żeby bohaterom wiodło się tak dobrze do samego końca opowiadania, ale to wszystko pozostawiam już Wam ;)
    Świetnie jak zwykle <3 Piszecie naprawdę cudownie <3
    Oczywiście już niecierpliwie czekam na tego następnego bloga (Meggi już troszkę nakreśliła mi fabułę) bo naprawdę zapowiada się świetnie ^^
    No nic, "widzimy się" za tydzień :)
    Kocham <3
    I serdecznie pozdrawiam <3
    Chelly

    P.S. Zapraszam na nowy rozdział na http://stayalivejuststayalive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej :)
    Rozdział... Cóż. Ciężko mi się wysłowić.
    Nie był zły, ale jakoś tak bardzo mnie nie zainteresował. Chociaż w sumie sam wątek 'zapalenia jajników' jest w sumie ciekawy <33 Mam nadzieję, że operacja się powiedzie (MUSI!) i, że Harry nie wróci, a przynajmniej nie zrobi niczego złego, bo dawno go tutaj nie było ;3 Stęskniłam się za nim xD
    No nic... Nic więcej Wam tu nie napiszę. Czekam na następny i chociaż rozdział nie był jakiś tam mega wciągający, to i tak nie mogę się doczekać następnego <33

    Wpadniecie do mnie?
    all-these-little-thingsx.blogspot.com

    Mary ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Exxtra . :) Super .
    Kocham czytać twojego bloga :) Pisz go częściej :))
    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam zaszczyt poinformować Cię, że zostałaś przeze mnie nominowana do LBA!
    Więcej informacji znajdziesz na moim blogu:
    http://stay-strong-zaynmalikfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. to jest rewelacyjne. boskie kiedy nowe?

    U MNIE NOWY

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaje...ymhmh zarąbisty rozdział ! Szkoda mi trochę Niall'a

    OdpowiedzUsuń