Łzy spływały jedna
za drugą rzeźbiąc na policzkach dziewczyny mały strumień. Megg położyła głowę
na poduszce i nadal bezsensownie patrzyła za okno. W pewnym momencie jej
telefon zawibrował i delikatnie przemieścił się po szafce. Margaret
przestraszyła się i od razu wzięła komórkę do ręki. Kiedy zobaczyła, od kogo
jest otrzymany sms, żałowała, że sięgnęła po telefon. Westchnęła głośno i
przeczytała treść sms’a.
‘Dostałem sms-a ze zdjęciem… Czemu płaczesz?
Coś się stało?’ –Harry
Margaret przez
chwilę zastanawiała się, czy w ogóle powinna odpisać Harry’emu. Po chwili
wahania zdecydowała, że to zrobi. Coś tchnęło ją, by odpowiedziała na tę
wiadomość…
‘Nie twój zakichany biznes!’ -Megg
‘Czyżbyś się pokłóciła ze
swoim Niall’em?’ -Harry
‘Jak już powiedziałam-nie
interesuj się tym!’- Megg
‘Kochanie, nie denerwuj się
tak, bo coś będzie nie tak z Twoim maleństwem.' -Harry
‘A co Cię tak nagle moje
dziecko obchodzi?’- Megg
‘No, bo to chyba moje. Nie
pamiętasz już, co się stało?’- Harry
Przed oczami miała
każdą chwilę, w której Styles ją wykorzystywał. Każdy moment, w którym
wierzyła, ze następnym razem będzie inaczej, że on się zmieni. Wróciła do niej
każda sytuacja, w której mu wybaczała. Każde wypowiedziane słowa ‘Kocham Cię’,
lub ‘Tęskniłem’. Puste słowa, puste obietnice. Kłamstwa…
‘Pamiętam! Niestety…’ -Megg
‘No widzisz… Wychowamy je
razem. Jeszcze zobaczysz…’ -Harry
‘Nie! Nie wychowamy go razem!
A poza tym, skoro chcesz je wychowywać to, dlaczego chciałeś się go pozbyć?
Wiesz, że prawie poroniłam.’ -Megg
‘Chciałem tylko sprawić Ci
trochę bólu.’ -Harry
‘Co? I kosztem dziecka!?’ -Megg
‘A kto tak powiedział?’ -Harry
‘Ja prawie poroniłam, idioto!
Jeszcze to do ciebie nie dotarło?’ -Megg
‘Martwi Cię to? Myślałem, że
nie chcesz dziecka gwałtu...’ -Harry
‘Nie będę pozbywać się dziecka
tylko, dlatego, że jest Twoje! Wychowam je razem z Niall’em.’ -Megg
‘Z tego, co wiem to nie jest
między wami teraz za dobrze…’ -Harry
Dziewczyna przez
dłuższy czas zastanawiała się jak ma odpowiedzieć na tego sms-a. Wiedziała, że
Styles miał rację, ale wolała nie dopuszczać do siebie tej myśli. Wystukała na
ekranie szybko i niedbale kilka słów, po czym wysłała wiadomość.
‘Jest. Masz złe informacje.
Kto jest twoim informatorem? Bo jakiś chyba trefny jest…’ -Megg
‘Oszukujesz sama siebie kochanie.
Niall prędzej czy później Cię zostawi…’ -Harry
‘Nie zostawi mnie! Hazz
zrozum, że on jest inny. Nie jest taki jak Ty.’ -Megg
‘Ta, jasne. Znam nie jedną,
której mówił, że ją kocha i nie zostawi. Przeleciał ją i poszedł…’ -Harry
‘Jakoś dziwnym trafem ciągle
jesteśmy razem…’ -Megg
‘Najwidoczniej nie zaspokoił
się jeszcze Tobą…’ -Harry
Chłopak pisał
każde słowo po to by zdenerwować dziewczynę i sprowokować do przyznania się do
jej uczuć… Robił wszystko z premedytacją, działał świadomie i z planem. Jak
zwykle… Każdy wysłany sms miał jakieś znaczenie…
‘Gadasz bzdury! Niall mnie
kocha, a nie tak jak Ty…’ -Megg
‘Jeszcze dobrze go nie znasz.
Tobie też mówił ,że to jego pierwszy raz i się ‘zawstydził’?’ -Harry
‘Mówił…’ -Megg
Panna Richards
zaczęła zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego. Nad szczerością Niall’a i
nad szczerością Harry’ego. Nie wiedziała, któremu z nich ufać. Tak, pamiętała
to, jaki Niall był skrępowany i zawstydzony przyznając się, że to jego pierwszy
raz… Nie wierzyła, że mógł, aż tak dobrze udawać… Ale nasuwało jej się następne
pytanie: Skąd Harry wiedział, o czym
rozmawiałam z Niall’em? – to pytanie zataczało w jej głowie wielkie,
obszerne koła.
‘No widzisz… Najwidoczniej jesteś dla niego za
słaba…’ -Harry
‘Za słaba? Co? Jesteś zwykłym
kretynem i jesteś zazdrosny, że jestem z Niallem, a nie z Tobą.’ -Megg
‘Żałosna jesteś…’- Harry
‘Ja? Nie! To Ty jesteś
żałosny Hazz! Odpuść sobie, proszę…’ -Megg
‘Dlaczego mam sobie
odpuścić?’ -Harry
‘Bo już z Tobą nie będę! Nie
czuję do Ciebie tego, co kiedyś.’ -Megg
‘Oszukujesz sama siebie.’ -Harry
‘Nie Harry! To Ty siebie
oszukujesz.’ -Megg
‘Wiesz, co, ja już nie mam
zamiaru z Tobą pisać. Odezwę się później.’ -Harry
‘Lepiej będzie, jeśli już nigdy się
nie odezwiesz.’ -Megg
Dziewczyna nie
dostała już odpowiedzi na ostatnią wiadomość. Może to lepiej?
W nerwach rzuciła telefonem o metalową szafkę stojącą obok łóżka i schowała twarz w dłonie. Znów zaczęła płakać. Nie miała już na to siły, ale wciąż to robiła. To było silniejsze od niej. Jej dłonie zaczęły się trząść. Delikatnie podniosła głowę, znów spojrzała za okno, jak poprzednim razem. Płakała razem z padającym na dworze deszczem… Równocześnie.
W nerwach rzuciła telefonem o metalową szafkę stojącą obok łóżka i schowała twarz w dłonie. Znów zaczęła płakać. Nie miała już na to siły, ale wciąż to robiła. To było silniejsze od niej. Jej dłonie zaczęły się trząść. Delikatnie podniosła głowę, znów spojrzała za okno, jak poprzednim razem. Płakała razem z padającym na dworze deszczem… Równocześnie.
Niall spał w swoim
mieszkaniu. Był nieświadomy całej tej rozmowy, był nieświadomy, że jego
dziewczyna właśnie wylewa swoje cenne łzy. Był nieświadomy tego jak ona
cierpi…
Po upływie
kilkunastu minut od zakończonej rozmowy Harry’ego i Megg, blondyn dostał
wiadomość na swój telefon. Z tego wszystkiego nie wyciszył dźwięku, więc sms
zbudził go. Treścią wiadomości było zdjęcie… Zdjęcie, które przedstawiało płaczącą
Megg. Blondyn nie wiedział, co to zdjęcie ma znaczyć. Nie wiedział jak ma się
zachować, co zrobić. Przez głowę przeleciała mu myśl, że może to być żart, ale
przemyślał tę opcję i od razu ją odrzucił.
Chłopak przez
chwilę zastanawiał się obracając w palcach komórkę. Po chwili namysłu
postanowił zadzwonić do Megg i dowiedzieć się, co się stało…
- Megg? –
powiedział zmartwiony.
- Tak? – starała
się ukryć płacz.
- Co się dzieje?
Czemu płaczesz?
- Nie płaczę.-
skłamała szybko mimowolnie ocierając mokre policzki.
- Mógłbyś? – w jej
głosie pojawiła się nadzieja.
- Pewnie, Skarbie.
Zaraz będę.- powiedział od razu, kiedy usłyszał jej głos.
- Czekam. –
szepnęła.
- Tylko nie płacz,
już jadę. – rozłączył się.
Horan jak
najszybciej tylko potrafił, od razu zerwał się z łóżka. Ubrał się i już po
chwili był w drodze do szpitala. Kilkanaście minut później wpadł do sali niczym
burza.
- Megg Skarbie. –szepnął
przytulając ją mocno. Margaret ze wszystkich sił, które zdołała z siebie
wykrzesać przytuliła się do Niall’a nadal płacząc. – Shh… Nie płacz. – chłopak
wciąż głaskał ją po włosach. – Powiedz mi, co się dzieje… –poprosił. Panna Richards nie reagowała na żadne
wypowiedziane przez Niall’a słowo.
- Kochasz mnie?
- Kochanie no
jasne. Czemu mnie o to pytasz?
- Nigdy mnie nie
okłamałeś?- mówiła z rozpaczą w głosie.
- Nigdy. – Megg
rozpłakała się jeszcze bardziej.
- I nie zostawisz
mnie?- spytała z resztką nadziei, która z każdą sekundą się ulatniała.
- Nigdy, kochanie.
– czule pocałował ją w czoło.
- Przepraszam. –
wyszeptała i zaczęła płakać tak, że nad tym nie panowała.
- Ale za co? –
zmarszczył brwi.
- Za wszystko, co
Ci wyrządziłam złego. Przepraszam. Kocham Cię.
- Ale Ty nie
wyrządziłaś mi nic złego…
- Ale byłeś na mnie
zły.
- Po prostu mnie
to zabolało i tyle, a teraz cii... Nie płacz już. Jest wszystko okej.-
uspokajał ją.
- Dobrze. –
szepnęła.
Oboje bardzo długo
milczeli. Zapadła przyjemna cisza, która była przerywana od czasu do czasu
cichym szlochem brunetki. Chłopak długo siedział przytulony do niej, delikatnie
ja kołysząc. Po godzinie milczenia, brunetka zasnęła…
Po upływie kilku
godzin Margaret zaczęła się wiercić i przebudzać. Delikatnie uśmiechnęła się
otwierając oczy. Lekko podniosła się na łokciach i rozglądnęła wokół.
- Hej kochanie. – powiedział
czule chłopak, kiedy zobaczył, że Megg uniosła się.
- Hej…-
odpowiedziała zaspanym głosem.
- Jak się spało?
- Bardzo dobrze.-
uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Słodko wyglądasz
jak śpisz. Mówiłem Ci to już?
- Yyy… Chyba nie.-
zdziwiła się.
- Słodko wyglądasz,
kiedy śpisz. –powtórzył, by potwierdzić i uśmiechnął się.
- Nie sądzę, ale dziękuję, kochanie. A Tobie jak się siedziało?
- Dobrze.
Siedziałem obok Ciebie i patrzyłem jak słodko śpisz…
- Noo emm… Piłem
kawę i byłem w toalecie to patrzyłem na kawę i…- również zaśmiał się.
- Dobra nie kończ!
– popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem.
- Jak chcesz... – nie
przestawał się śmiać.
- Dziękuję.
- Zostać tutaj u
Ciebie na noc?
- Jeśli Ci się
chce…- powiedziała opierając plecy o poduszkę i układając się wygodniej.
- Pewnie nie
pozwolą mi zostać.- posmutniał i złapał ja za dłoń.
- Będę walczyć,
żeby Ci pozwolili.
- Dobrze moja księżniczko.
– czule ucałował jej dłoń.
- To skoro ja
jestem księżniczką to Ty królewiczem, czy rycerzem?- zastanowiła się.
- Osłem…-
odpowiedział ze stu procentową poważnością.
- Ejj… Dlaczego
tak mówisz kochanie?
- Bo nie jestem
godzien być twoim rycerzem…
- W takim razie ja
nie jestem godna być Twoją księżniczką… -wyszeptała.
- Uwierz mi, że
jesteś. – odpowiedział, usiadł na łóżku i przytulił ją. Megg od razu odwzajemniła uścisk. Blondyn
zaczął delikatnie swoim nosem miziać jej nos. Megg uśmiechnęła się i niepewnie
musnęła jego usta, swoimi. – Ojj… Co tak niepewnie? – jęknął. Brunetka nic nie
odpowiedziała tylko tym razem pocałowała go najnamiętniej jak potrafiła, szepcząc
‘lepiej?’. – Zawsze jest cudownie. – uśmiechnął się lekko stykając się z nią
ustami.
- Jesteś cudowna.
– lekko przegryzł jej wargę.
- Ty jesteś
cudowniejszy ode mnie!
- Nie prawda!
- Ojj prawda,
prawda. – ponownie go pocałowała.
- Nie
przedrzeźniaj się ze mną. Akurat w tej sprawie to ja mam rację…
- Ja mam rację! –
powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Nie, bo ja. –
także powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Ja! –
powiedziała nadal przez zęby patrząc na niego przymróżonymi oczami.
- Ja. – pocałował
ją tak namiętnie, że położyła się na łóżku. Mega złapała go za koszulkę,
ścisnęła ją w garści, oderwała się od niego i szepnęła ‘ja’ , po czym wykorzystując
to, że trzyma go za koszulkę, przyciągnęła go z powrotem i wbiła się w jego
nabrzmiałe usta. - Tak kłócić to będziemy się w domu. – zaśmiał się.
- To ja już chce
być w domu...- szepnęła łapiąc oddech.
- Idę porozmawiać
z lekarzem kochanie. – zaśmiał się i wyszedł.
Dziewczyna
zaśmiała się cicho, westchnęła i bawiła się rogiem pościeli czekając aż Horan
wróci do sali. Megg ciągle myślała. Nie potrafiła przestać myśleć… Kiedy do jej
oczu zaczęły napływać łzy, do pomieszczenia wrócił Niall. Dziewczyna od razu
pociągnęła nosem i uśmiechnęła się.
- Pani doktor
powiedziała, że jest już coraz lepiej i za dwa, może trzy dni będziesz mogła
wyjść. Sama nie spodziewała się, że twój stan zacznie się tak polepszać.
- Jej! Ja już chcę
za trzy dni! – zaśmiała się w nadziei, że chłopak nic nie widział.
- Ja też kochanie.
Chcę być w naszym łóżku, z Tobą. – usiadł obok niej.
- Ja też! I już
chcę, żeby to maleństwo było z nami…
- I będziemy sobie
leżeć we trójkę…
- No tak. A może
kiedyś we czwórkę…
- Ale w piątkę już
chyba nie…- zaśmiał się.
- Może za jakieś
dziesięć lat. –również się zaśmiała.
- Już się tak nie
rozmarzaj, bo nie wiadomo, co wymyślisz…
- Oj nie chciałbyś
wiedzieć, co jest w mojej głowie. – uśmiechnęła się nieśmiało.
- Powiedz mi…
- Nie powiem.
- Mów. –
powiedział ciszej i pochylił się nad nią.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to są moje
myśli.
- Oj mała mów! –
zaśmiał się.
- Dlaczego mówisz
do mnie mała? – zdziwiła się.
- Tak jakoś mi się
powiedziało. – wzruszył ramionami nadal pochylając się nad brunetką. –
Przeszkadza Ci to?
- Nie. Tylko nikt
tak do mnie nigdy nie mówił…
- To ja tak będę
mówił… Moja mała, słodka Megg. – uśmiechnął się.
- Dlaczego słodka?
- No, bo jesteś
słodka…- poruszył brwiami.
- Tak? – uniosła
brew.
- Tak.
- A skąd Ty to
wiesz? – zaczęła się śmiać.
- Bo mam Cię na co
dzień. – delikatnie dotknął jej biodra. Brunetkę przeszedł krótki, przyjemny
dreszcz.
- Teraz nie, na co
dzień. – uspokoiła się.
- Ale będę mieć…
- Będziesz. Będę
Twoja. – uśmiechnęła się.
- A ja twój…
- Już jesteś mój.
– złapał jego dłoń.
- Jestem. Nie
wierzysz?
- Wierzę, wierzę,
a udowodnisz?
- Nie muszę
udowadniać skoro w to wierzysz…
- No pocałuj mnie w
końcu! Wiszę nad Tobą już od pięciu minut…
- Ale tak kocham
Cię torturować. – zaśmiała się.
- Sama chciałaś. –
pocałował ją tak namiętnie, że lekko wgięła się głową w poduszkę. Megg z każdą
sekundą zaczęła odwzajemniać pocałunek, lecz Niall nie dawał za wygraną. Był
coraz bardziej namiętniejszy. Brunetka wślizgnęła swoje dłonie w jego farbowane
włosy. Niall zsunął swoje obie dłonie na jej biodra delikatnie je ściskając.
Margaret wiedziała, że są w szpitalu, ale nadal nie przerywała. Nie
przeszkadzało jej to. Nadal całowała go z równym pożądaniem. Po chwili chłopak oderwał się od niej. – Kochanie, to jest szpital. – pouczył ją i uśmiechnął się.
- Ale mi to nie
przeszkadza. Jestem w ciąży, jakoś musze zaspokoić swoje potrzeby… – zaśmiała
się.
- Zaspokoję Cię w
domu, jeśli chcesz…
- Dobrze. –
westchnęła i zrobiła minę małego dziecka, któremu ktoś zabrał lizaka. Niall nie
mógł na nią patrzyć. Nie lubił jej torturować, a wiedział, że ona kocha
dostawać to, czego zapragnie. Ponownie zaczął ją całować. Megg przez pocałunek
uśmiechała się i cieszyła, ze zwycięstwa. Horan zaczął lekko się na niej kłaść
swoją klatką piersiową. Ona niepewnym
ruchem zarzuciła mu ręce na szyję. Chłopak zaczął delikatnie całować jej szyję
i dekolt. Megg odchyliła głowę i przygryzła dolną wargę. Delikatnie podniósł
jej bluzkę masując jej brzuch. Pocałował ją w szyję i zrobił jej delikatną
malinkę za uchem. Zielonooka złapała jego twarz w swoje dłonie i namiętnie go pocałowała.
Niall szybko oderwał się od niej i włożył głowę pod jej luźną koszulę. Panna
Richards zaczęła się śmiać na głos i rozglądać się czy
nie idzie lekarz. Niall zjeżdżał ustami coraz niżej, a ona nadal się śmiała…
- Z czego się
śmiejesz?
- Z nas.
- A no tak…- jęknął
cicho, usiadł wyprostowany poprawiając jej koszulę i dokładnie przykrywając ją
kołdrą. Dziewczyna nie potrafiła przestać się śmiać. – Już przestań się śmiać. Zaspokajałem Twoje
potrzeby...
- I bardzo mi się
podobało!
- Mam nadzieję. –
zaśmiał się.
- Musimy to w domu
dokończyć…
- Bardzo chętnie.
– czule musnął jej usta…
***
Witajcie! Jak podoba Wam się rozdział?
Chyba Harry znów wraca...jak myślicie?
Piszcie w komentarzach!
A o to pytania:
1. Jak myślicie, co planuje Harry?
2. Czy między Megg, a Niallem wszystko będzie już dobrze?
3.Czy Megg nadal jest niepewna swoich uczuć?
Czekamy na Wasze odpowiedzi! Mamy nadzieję, że nas nie zawiedziecie. :)
Dems i Megg.