Był już ranek
następnego dnia. Blondyn nie wytrzymał długo. Od razu, kiedy się przebudził
ubrał się i przyjechał do szpitala, by jak najszybciej być blisko swojej
ukochanej. Kiedy chłopak przemieszczał się długim korytarzem zauważył kobietę,
z którą rozmawiał poprzedniego dnia.
- Dzień dobry.-
krzyknął podbiegając do lekarki.- Przepraszam.
Czy moja… - zawahał się.- Czy Megg jeszcze śpi?
- Tak, jeszcze się
nie przebudziła. – kobieta dała szybką odpowiedź.
- Ale czemu? Coś
się stało?
- Nie. Wszystko
jest dobrze. Widocznie była tak osłabiona, że dawka, którą podaliśmy działa
dłużej niż przewidywaliśmy. – wyjaśniła próbując uspokoić chłopaka.
- Ale kiedy się
wybudzi? Dziecku nic nie jest?- zadawał następne pytania.
- Nic mu nie jest.-
wysoka blondynka uśmiechnęła się lekko.- Powinna się wybudzić za niedługo, musimy
czekać.
Niall już nic nie
powiedział, skinął grzecznie, głową i posłał do kobiety nieśmiały uśmiech,
który był znakiem podziękowania. Po tym tylko usiadł na krześle i patrzył przez
szybę na śpiącą brunetkę.
Przez następną
godzinę Horan przyglądał się z uśmiechem dziewczynie. W myślach błagał, żeby
wszystko było dobrze. Żeby wybudziła się bez żadnych komplikacji… Marzył…
Marzył o przyszłości. Przyszłości, którą planował z Megg.
Po upływie godziny
pielęgniarka wybiegła z sali wołając panią doktor. Chłopak od razu wstał na
równe nogi, nie wiedział, co się dzieje. Kiedy po dosłownie minucie zauważył
pielęgniarkę wracającą do sali od razu do niej podszedł.
- Co? Co się
dzieje? – zapytał.
- Przebudziła się.
Proszę tu zaczekać. – powiedziała młoda, niska szatynka i weszła do sali.
Niall sam nie
wiedział, dlaczego, ale był już spokojny. Coś przemawiało do niego, że
‘wszystko się ułoży’ i kazało spokojnie czekać. Blondyn usiadł na krześle i zza
szyby przyglądał się budzącej się brunetce.
– Mogę do niej
wejść? – od razu zerwał się z krzesła, kiedy na korytarzu zjawiła się lekarka.
- Tak, ale nie na
długo. – posłała blondynowi uśmiech i udała się do gabinetu znajdującego się
piętro niżej.
Niall wszedł
niepewny i zdenerwowany. Dokładnie przyglądnął się dziewczynie. Megg leżała na łóżku z zamkniętymi oczami, jej
głowa była oparta o wielką, białą poduszkę, lekko opadała na bok. Horan po cichu wziął krzesło i usiadł na nim
tak, by być jak najbliżej Margaret. Cały czas patrzył na jej bladą i kruchą
twarz.
Widział w niej wszystko, co najpiękniejsze. Nie zwracał uwagi na pobladłe policzki, spierzchnięte usta, czy podpuchnięte oczy. Uśmiechał się z myślą, że już jest przy najpiękniejszej dziewczynie na ziemi… A najważniejsze- przy jego dziewczynie.
Widział w niej wszystko, co najpiękniejsze. Nie zwracał uwagi na pobladłe policzki, spierzchnięte usta, czy podpuchnięte oczy. Uśmiechał się z myślą, że już jest przy najpiękniejszej dziewczynie na ziemi… A najważniejsze- przy jego dziewczynie.
Po chwili Megg otworzyła
oczy. Widząc Nialla obok siebie, lekko się uśmiechnęła.
- Wszystko dobrze, kochanie…- powiedział cicho i delikatnie z uśmiechem. Brunetka zachowywała się
tak jakby nie rozumiała, co dokładnie się do niej mówi. Kiwała głową i
uśmiechała się, ale nie odpowiadała. Blondyn już nic nie mówił tylko delikatnie
się uśmiechał patrząc w jej oczy. Oczy, które coraz bardziej się przymykały…
Dziewczyna zamknęła mocno oczy, aby stłumić napływające do nich łzy. Kiedy po
jej policzku spłynęła pierwsza z nich, Niall szybko otarł ją swoim kciukiem. Megg
chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła nawet otworzyć ust. Blondyn to wyczuł, rozumieli się bez słów. – Nie
mów nic. Odpoczywaj. To jest teraz najważniejsze. – pogłaskał ją po dłoni. Cały
czas na nią patrzył. Panna Richards poczuła się bezpiecznie. Po chwili ponownie zasnęła.
- Przepraszam,
proszę wyjść. Pacjentka jest za bardzo osłabiona…- powiedziała miękko
pielęgniarka, która siedziała w rogu sali przy niewielkim, brązowym biurku.
- Dobrze.
Oczywiście. –przytaknął, pocałował Megg delikatnie w blady policzek i wyszedł.
Bez pośpiechu
opuścił szpital. Nie chciał zostawiać Meggi samej, lecz musiał. Postanowił, ze
uda się do swojego przyjaciela. Pojechał do jego domu, w nadziei, że go tam
zostanie.
Brunet spokojnie robił
sobie śniadanie, kiedy nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Był zdziwiony, bo z nikim się nie umawiał.
Nie przewidział, że ktoś może go odwiedzić.
Zastanawiając się, kto mógł do niego przyjść, poszedł otworzyć drzwi.
- O… Cześć. Wchodź. – uśmiechnął się lekko, kiedy
zobaczył w drzwiach blondyna.
- Cześć. – Niall
wszedł do środka, zdjął buty i kierował się za Payne’m.
- Jak z Megg? –
zapytał wchodząc do kuchni.
- Nie poroniła. Na
szczęście… Jest już okej. Dali jej środki żeby spała. Byłem u niej chwile, ale
jest bardzo słaba. Nic nie powiedziała. Po jakiś dwóch minutach znów zasnęła…
- Nie dziwię się.
– westchnął. – Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Chcesz coś do picia? –
uśmiechnął się.
- Emm… Pewnie. Z
chęcią. – odwzajemnił uśmiech.
- Kwa, herbata, woda,
sok?
- Sok.
- A do jedzenia?
Właśnie robię sobie śniadanie.
-Po co pytasz? – zaśmiał
się i usiadł przy stole. Liam skończył pracować nad kanapkami i usiadł po
przeciwnej stronie stołu.
- Proszę. –
postawił przed Niall’em pełen talerz kanapek.
- Dzięki. –
uśmiechnął się lekko.
Żaden się nie
odezwał, jedli w cichy, tylko czasem któryś z nich spojrzał na drugiego. Nic
więcej. Nie mieli ochotę na rozmowę. Czasem, każdy tak ma, ze potrzebuje
pomilczeć z kimś obok…
Skończyli jeść,
Liam wziął talerz i kubki po herbacie, po czym zaczął zmywać. W tym czasie
Niall stukał nerwowo placami o stół.
- Co Ty się tak
denerwujesz? – zmarszczył brwi odwracając się przodem do przyjaciela.
- Martwię się o
Megg… I z resztą o, Dems też…
- Nie martw się.
Wszystko będzie dobrze, przecież mają już Harry’ego.
- Ale martwię się
o ich zdrowie…
-Ale Demi już
miała operację i wszystko idzie w dobrym kierunku, a lekarze mówili, że z dzieckiem
i Megg wszystko dobrze. Teraz potrzeba tylko czasu…
- No wiem… Ale i
tak jestem niespokojny. Nie wiem, dlaczego…- westchnął.- Kiedy się budziła,
byłem spokojny, a teraz…
- Wiesz, co… Jadę
do Dems. Jedziesz ze mną? Może jak będziesz wiedział, co i jak to będziesz
spokojniejszy… - podszedł do niego i dotknął jego ramienia.
- No dobra. Jedźmy.
– szybko wstał i zaczął się ubierać.
Do szpitala
dojechali w ciszy. Znów żaden z nich nie miał ochoty na rozmowę.
Postanowili, że najpierw udadzą się do Dems.
Postanowili, że najpierw udadzą się do Dems.
- Hej kochanie. –Liam
uśmiechnięty wszedł do sali.
- Li! – ucieszona
wystawiła ręce, aby go przytulić. Chłopak przytulił ją czule i delikatnie
pocałował. – Heeej Niall! Nie zgadniesz...
- Nie zgadnę,
czego?- zdziwił się.
- Byłam dzisiaj
zobaczyć Megg. Pielęgniarka mnie zawiozła!
- To dobrze. –
blondyn ożywił się.- A jak ona się czuje?
- Nie wiem, bo
spała. Widziałam ją tylko przez szybę, ale lekarz mówił, że jest coraz lepiej,
ale jest osłabiona.
- Aha… wiesz…
- Co?
- Wiesz, kiedy
wchodziłem do sali to… Megg leżała na podłodze i… Spytała się Harry’ego czy on
o wszystkim wiedział, odpowiedział jej, że tak…- usiadł jak zwykle na skraju
jej łóżka.
- Ale, że on
wiedział o ciąży?
- Tyle zrozumiałem
z tej rozmowy, a Megg nic nie mówiła, bo była słaba.
- Ale jakim cudem
on się dowiedział? – zmarszczyła brwi.
- Tego nie wiem…-
wzruszył ramionami. Cały czas był wpatrzony w podłogę.
- Dobrze, to nie
jest teraz ważne. Leć do niej, pewnie już się obudziła. – uśmiechnęła się
lekko.
- Dzięki. – wstał
z uśmiechem.
- Nie przytulisz
mnie? – udała smutną. Blondyn westchnął głośno i przytulił blondynkę. –
Dziękuję. – wyszczerzyła zęby.
- Proszę. –
zaśmiał się i wyszedł.
- Tęskniłem…-
powiedział brunet siadając obok niej, kiedy byli już sami.
- Ja też. –
uśmiechnęła się.
- Kiedy tak
dokładnie wychodzisz?
- Za trzy, może
cztery dni, nie wytrzymam już dłużej… - westchnęła.
- Ja już też nie
wytrzymuję. Kupiłem balsam. – zaśmiał się.
- No to dobrze, a
jaki zapach?
- Brzoskwiniowy,
chyba…- zamyślił się.
- Mmm…- oblizała
usta.
- Nie będziesz go
lizać. – znów się zaśmiał.
- Przestań!
- Chodziło mi o
balsam kochanie…
- Yhy…- zaśmiała
się.
- No tak! Mówiłem
o balsamie, a to już nie moja wina, że Ty ciągle masz skojarzenia! Jak jakaś
trzynastolatka!
- Trudno się mówi.
– wzruszyła ramionami.
- …żyje się dalej…
- zaśmiał się.
- Tak, tak. Co robisz
w domu jak mnie nie ma?- spytała podejrzliwie.
- Oglądam jakieś
badziewie programy w telewizji i
baaaaaaaaaaaaaaardzo tęsknię.
– Kocham Cię,
wiesz?- zaśmiała się. Brunet zbliżył się do niej i zaczął ją całować. – Dobra. Przestań. To jest szpital. –
trzymając jego twarz w swoich dłoniach szeroko się uśmiechnęła.
- No wiem, ale tak
bardzo za Tobą tęsknie.
- Ja też skarbie.
– pocałowała go krótko. – Ale za niedługo będę w domu i będę cały czas leżeć,
więc będziesz sobie leżał ze mną.
- Już nie mogę się
doczekać.
- A wiesz, że ja…
- Że ja z tym
masowaniem nóg to żartowałam. – uśmiechnęła się.
- Oo? A ja... ehh…
Ty to masz pomysły. – zaśmiał się.
- Ale będzie mi
bardzo miło jak mi je jednak pomasujesz...
- Pomasuję,
pomasuję…
- A plecki też?
Ściągnę bluzkę…- poruszyła zabawnie, brwiami. – Położę się na brzuchu…
- Tak, też.
Wszystko, co będziesz chciała. – zaśmiał się.
- Może nie
wszystko… Bez przesady.
- Ahh… Ale Cię
kocham i chcę żebyś była już w domu. Chcę Ci pomagać… Nie da się tego
przyśpieszyć?
- Niestety nie.
Chyba, że jakoś magicznie, wszystko zacznie się goić. – zaśmiała się głośno.
- Mogę pomóc? –
poruszył z uśmiechem brwiami.
- No raczej nie…
- Szkoda…
- Tak. Wielka. –Oboje
od razu zaczęli się śmiać. – Dobra stop. Nie mogę się za dużo śmiać, bo brzuch
mnie zaczyna boleć… Dopiero za dwa tygodnie będę musiała przyjechać na zdjęcie
szwów. – chłopak westchnął tylko. – Będę miała straszny brzuch. – posmutniała i
delikatnie położyła dłonie na brzuchu.
- Nie prawda. Dla
mnie i tak zawsze będzie najpiękniejszy.
- Li ja to wiem,
ale ja chce się z nim czuć dobrze.
- Ale będzie
dobrze!
- Musi być. –
uśmiechnęła się łapiąc go za rękę.
- I będzie… -
pocałował ją.
- Wiesz…, że
kiedyś będziemy musieli kupić nowe mieszkanie…
- Wiem kochanie,
wiem. Kupimy, a raczej ja kupię. Znajdę jakąś stałą pracę i sobie poradzimy.
- Ja też będę
pracować, nie myśl sobie, że będę siedzieć w domu. – zaśmiała się lekko.
- Jak chcesz. Nie
zmuszę Cię do niczego.
- Nie
wysiedziałabym w domu.
- To znalazłabyś
sobie jakieś zajęcie…
- Taa ciekawe, co…-
odsunęła się kawałek. – Siadaj. – delikatnie poklepała miejsce obok siebie i
zachęciła go uśmiechem, by usiadł obok niej.
- Na pewno byś coś
znalazła. –chłopak zrobił to, co kazała.
- Nie. Pójdę
kiedyś do pracy, obiecuję… A teraz, przytul mnie. – Chłopak uśmiechnął się i
przytulił ją mocno. – Niby głupie trzy dni, a mi już Cię tak bardzo brakuje. –
dotknęła jego dłoni.
- Mi Ciebie też.
Nawet nie wiesz jak bardzo…
- Wiem…-
uśmiechnęła się. Liam delikatnie pocałował ją w czoło.
Siedzieli tak w
ciszy przytuleni do siebie. Cieszyli się, że jest już po wszystkim… A
przynajmniej tak myśleli. Oboje mieli nadzieję, że to wszystko już się
skończyło, że Harry nie wyjdzie z więzienia przez najbliższe kilkadziesiąt lat,
że Megg i Niall w końcu będą szczęśliwi, że brunetka urodzi zdrowego
dzidziusia, który będzie zdrowo rósł i wesoło biegał po ich domu… A najbardziej
marzyli o swoim szczęściu, zdrowiu… O tym, żeby już zawsze byli razem,
nierozłączalni, zakochani. Żeby już zawsze kochali się równie bardzo jak teraz.
Marzyli o tym… I wierzyli, ze tak będzie…
– Wiesz, że teraz
nie zrobimy tego szybko, prawda? – zapytała tak nagle, przerywając ciszę.
- Wiem. Ale dla
Ciebie wszystko. Będę czekał nawet całe życie...
- Ja też będę
musiała czekać. – uśmiechnęła się.
- Oboje poczekamy.
– przytulił ją mocniej.
- Tak. A kiedyś
poczekamy aż dziewięć miesięcy. – zaśmiała się.
- No wiesz… Czemu
aż dziewięć?
- Szybciej się nie
da. – uśmiechnęła się.
- No tak, tak
wiem.
- Ale to dopiero
jak będziemy mieli pracę... Wcześniej nie chcę…
- Nie będziemy się
spieszyć jak nasi przyjaciele. – zaśmiał się.
- Przestań! –
dźgnęła go w bok.
- No, co? –
zaśmiał się ponownie.
- To nie była jej
wina, że jest w ciąży. – spoważniała.
- No tak wiem.
Żartowałem tylko...- tłumaczył.
- No ja myślę…-
uśmiechnęła się wtulając się w niego. – Kocham Cię Li. – powiedziała cicho.
- Ja Ciebie też…- uśmiechnął
się.
Dziewczyna odsunęła
się lekko od niego, nie wypuszczając go z uścisku. Popatrzyła mu prosto w oczy, a później wzrok
przeniosła na jego usta i uśmiechnęła się, Li odwzajemnił jej uśmiech i nie
czekając długo- pocałował ją, Dems szybko oderwała się od niego.
– No ja miałam Cię
pocałować! – jęknęła niczym mała dziewczynka niezadowolona z nowej lalki.
- Ale ja byłem
pierwszy! – znów ją pocałował, a ona szybko się dosunęła.
- Nie! No dobrze…
Teraz Ty mnie pocałuj. – zaśmiał się, a po chwili poczuł usta Dems na swoich.
Dziewczyna całowała go inaczej niż on ją.
Liam delikatnie odwzajemnił pocałunek.
- Dobra koniec.
Chcę się położyć. – zaczęła się kłaść. Chłopak uśmiechnął się, zsunął się z
łóżka i usiadł na krześle. Blondynka ułożyła się wygodnie i patrzyła na Payne’a.-
Co się tak uśmiechasz? – zapytała po chwili.
- Bo zawsze się
uśmiecham jak widzę piękną dziewczyną.
- To, dlatego Ty,
aż śmiejesz się jak chodzimy na zakupy, albo do parku… - stwierdziła.
- Śmieję się tak
zawsze, kiedy TY jesteś w pobliżu.
- Racja…-
uśmiechnęła się szeroko i ułożyła wygodnie, głowę.
- Nie zauważyłaś
tego wcześniej?
- Ty się zawsze
uśmiechasz…
- Ale w każdej
sytuacji w inny sposób…
- To tego nie
zauważyłam. – zaśmiała się. – Jestem
ciekawa czy zauważyłeś to samo, co ja…
- To znaczy?
- Że w naszym
pokoju mamy bardzo mało naszych zdjęć…- posmutniała szybko zmieniając temat.
Jak to na Dems przystało.
- A to prawda.
Zauważyłem.
- Trzeba będzie
kupić jakieś ładne ramki…
- Kupię.
- KupiMY. –
poprawiła go akcentując dwie ostatnie litery wyrazu.
- No dobra… My…
- Tak my, my.
Trzeba będzie upamiętnić nasze wieczorne wygłupy. – zaśmiała się lekko.
- Będziemy robić
zdjęcia?
-Tak, i trzeba
będzie wywołać te stare.
- Trzeba będzie…-
zaśmiał się i namiętnie ją pocałował głaszcząc go włosach.
***
Niall był
całkowicie poważny. Przeszedł przez długi korytarz, znalazł się na jego końcu,
czyli tam, gdzie znajdowała się sala Megg. Jego wzrok powędrował przez wielką
szybę do środka. Spojrzał na spokojnie leżącą dziewczynę i powoli wszedł do
środka. Nie chciał, żeby go usłyszała, chciałby odpoczywała. Niestety jak to na
Niall’a przystało- drzwi do sali trzasnęły, a brunetka od razu odwróciła się w
ich stronę. Widząc Horan’a uśmiechnęła się delikatnie i lekko podniosła.
- Leż…- powiedział
cicho i oschle, kiedy widział jak się podnosi. Megg pokiwała lekko głową i
została w poprzedniej, leżącej pozycji.
- Leżę…-
wyszeptała.
- Czujesz się
lepiej?
- Tak, jest już
lepiej, ale mam dużego siniaka... – złapała się za brzuch. – Na szczęście maleństwu
nic nie jest…- mówiła cały czas powoli i cicho.
- No to dobrze, a
siniak zejdzie. – powiedział siadając na łóżku.
- Tak wiem. Co się
stało? Jesteś jakiś zdenerwowany…- zmarszczyła brwi.
- Nie, wydaje Ci
się. Po prostu martwię się o Ciebie. – pogłaskał ją po policzku.
- Nie musisz. Już
wszystko będzie dobrze. Nie będzie już problemów z Harry’m. Widzisz… Ale mam
pytanie…
- Nie jesteś na
mnie zły, że zaryzykowałam?
- Przez chwilę
byłem, ale kiedy lekarz powiedział, że wszystko z Tobą dobrze to przestałem…-
wyjaśnił niepewnie.
- Przepraszam,
wybacz mi. Ja… Ja nie wiedziałam, że on wie. – ciągle mówiła przytłumionym
głosem.
- Nie masz, za co
przepraszać. Naprawdę.
- Ale… Ja nie
wiedziałam, że on wie o ciąży. – powtórzyła, tak jakby nie zrozumiała, że nie
musi się tłumaczyć. - Skąd on się
dowiedział?
- Nie wiem tego… Może
od Malik’a…
- Ale skąd Zayn by
wiedział?
- Nie wiem
kochanie. – złapał lekko jej rękę.
- On jest… Wiesz,
że on…- mieszała się, nie była pewna, czy powinna powiedzieć to swojemu
ukochanemu.- Powiedział mi… Że nadal
mnie kocha. – wyszeptała najciszej jak potrafiła, a po jej policzku spłynęła pojedyncza
łza.
- Nie przejmuj się
tym. On jest chory psychicznie, naprawdę. Kłamał.
- Ale co jeśli to
prawda…
- Przytuliłaś się
do niego, tak? – westchnął.
- To raczej on
mnie przytulił… Ale niech będzie, że to ja...
- Pomyślał, że już
coś zdziałał, chciał więcej i powiedział, że Cię kocha.
- No tak, to jest
logiczne…
- To nie była
prawda uwierz mi.
- Chcę w to
uwierzyć, ale coś mi nie pozwala… Ja… Ja czułam przez chwilę… Tak jakby czas
cofnął się do początku naszego związku… Powiedział mi to samo i tak samo… Tak
samo delikatnie i subtelnie jak wtedy. Jakby bał się to wyznać… - wyszeptała, z trudem tłumiąc łzy.
Niall nie wiedział
jak ma zareagować. Poczuł jakby ktoś wbił mu nóż w sam środek serca. Serce
zaczęło rozłamywać się na pół, a jego uczucie do Megg stało się wątpliwe.
Zaczął zadawać sobie szereg pytań, na które nie potrafił odpowiedzieć. W głowie
słyszał jedynie szum. Nic więcej. Spuścił wzrok, nie chciał na nią patrzeć…
- Zaraz wrócę. –
szepnął. Oschle pocałował ją w czoło i wyszedł.
Margaret nie
wiedziała, co zrobiła źle. Chciała tylko być z nim szczera… Kiedy zauważyła, ze
Niall wychodzi gwałtownie podniosła się, chciała go zawołać, porozmawiać, ale
mocne ukucie w dolnej części brzucha uniemożliwiło jej ten czyn. Chłopak nie
zauważył tego, po prostu wyszedł nawet nie spoglądając na kulącą się
dziewczynę. Szybkim, rytmicznym krokiem, udał się przed szpital. Zabolało go to,
co powiedziała mu Megg. Musiał odreagować. Tymczasem dziewczyna nadal mocno
trzymała się za brzuch, zwijała się z bólu. Nie wiedziała, dlaczego Niall tak
szybko wyszedł, wiedziała, ze zareagował zbyt pochopnie. Megg zgięła się w pół
i szybko nacisnęła guzik nad łóżkiem, dzięki któremu od razu przybiegły
pielęgniarki.
- Co się stało? –
zapytała jedna z nich wpadając do sali.
- Ja, ja… - nie mogła wydusić z siebie żadnego sensownego
słowa, które mogłyby zobrazować to co się stało, tylko nadal trzyma się za
brzuch. – Chciałam…
- Proszę się nie
ruszać. Już idę po panią doktor. –rzuciła i wybiegła z sali. Po chwili była w
niej z powrotem razem z lekarką. Dla Megg czekanie na nią było po prostu wiecznością…
- Boli panią tu? –
naciskała jej brzuch w różnych miejscach, przy każdym naciśnięciu ponawiając
pytanie.
- Tak. –
jęknęła. Pani doktor nie czekając na
reakcje młodej pielęgniarki, sama podała pacjentce leki, które powinny pomóc.
- Proszę się nie
ruszać. Podałam pani leki przeciwbólowe. Proszę głęboko i powoli oddychać,
rozumie mnie pani? – Megg skinęła głową.
Nadal bolał brzuch, lecz leżała już spokojnie. Głęboko oddychała i
czekała aż leki zaczną działać.
Niall ciągle stał
przed szpitalem, nieświadomy tego, co się stało. Nie był w stanie tak po wrócić
do sali, w której leżała. Nienawidził jej na chwilę obecną. Bardzo zraniły go
jej słowa, choć ona nie miała na celu go urazić. Chłopak chodził w kółko,
bezsensownie kopiąc mały kamyk. Nie wiedział, co ze sobą począć.
Dziewczyna
ostrożnie sięgnęła po telefon. Wybrała odpowiedni numer i wystukała na ekranie
kilka słów.
‘Kochanie. Gdzie jesteś?’
Chłopak nie
wiedział, co jej odpisać. Był cały w nerwach. Nie chciał urazić Meggi, chociaż
ona już to zrobiła.
‘Niall proszę odpisz mi. Co
się dzieje?’
Dziewczyna wysłała
kolejnego sms-a.
‘Zaraz wrócę.’
Odpisał szybko i
bez żadnego zastanowienia. Megg już nic nie odpisała. Słabo się poczuła.
Zamknęła oczy i leżała tak. Po dosłownie kilku sekundach blondyn jak idiota
zaczął biec do jej sali. Sam nie wiedział, dlaczego. Znów jakiś delikatny głos
w jego głowie podpowiadał mu, że musi tam być jak najszybciej. Zwolnił dopiero
wtedy, kiedy był już, blisko, aby dziewczyna nie zauważyła, że biegł.
- Niall? – dziewczyna
wyszeptała wystraszona i otworzyła oczy. W pierwszym momencie myślała, że to
znów Harry, lecz gdy zobaczyła niebieskookiego, odetchnęła z ulgą.
- Kochanie,
przepraszam Cię. – od razu usiadł obok niej, na łóżku.
- Nie przepraszaj.
Nie masz, za co.
- Mam.
Przepraszam, ale zraniły mnie te słowa.- mówił jakby był zahipnotyzowany.
- Nie chciałam Cię
urazić. Mówiłam prawdę.
- Wiem to.
- Rozumiem… Możesz
się na mnie złościć… To ja przepraszam…
- Nie złoszczę się
na Ciebie kochanie. Tylko trochę mnie to zabolało.
- A w sumie to dlaczego…? Przecież nie powiedziałam, że go nadal kocham… Czy coś.- spuściła
wzrok.
- Ale zabolało
mnie to jak powiedziałaś, że poczułaś się tak jak parę lat temu…
- No fakt. Trochę
głupio to zabrzmiało. Wtedy go kochałam… - Niall lekko się uśmiechnął, po czym
spuścił wzrok tak samo jak ona. Nie wiedział, co powiedzieć, ani jak się
zachować. – Przepraszam. Nie powinnam z Tobą rozmawiać o moim byłym… A
zwłaszcza, dlatego, że jest nim Harry.
- Nic się nie
stało…
- Uff... Chyba
leki już zaczęły działać. – powiedziała prawie niesłyszalnie pod nosem i złapała
się za brzuch.
- Że co?
- Nic kochanie…
- Ej! Mów.
- No nic… Nie
ważne. Już jest lepiej.
- No dobrze. –
Megg nie chciała, żeby Niall miał wyrzuty sumienia i nie chciała żeby się więcej
martwił, więc szybko postanowiła zmienić temat.
- Wiesz, że jestem
w połowie drugiego miesiąca? – uśmiechnęła się.
- Tak wiem. Pani
doktor mi powiedziała. – odwzajemnił sztucznie uśmiech.
- Cieszę się.
Jeszcze tylko sześć i pół miesiąca i maluszek będzie z nami.
- Dłuuuuuuugich
miesięcy.
- Ale będą
cudowne, bo będziemy razem, prawda?- spytała podejrzliwie. Widziała, że Niall
nie zachowuje się normalnie.
- No pewnie,
skarbie. – uśmiechnął się. Złapał ją za dłoń i pocałował. Patrzył się na jej
dłoń ciągle ją głaszcząc. Nie chciał spojrzeć w jej oczy, bo bał się zobaczyć w nich prawdę…
Megg uśmiechnęła
się i patrzyła na Niall’a, a on dalej na jej dłoń. Dziewczyna spojrzała za
okno. Padał deszcz. Dzień był ponury. Niall delikatnie ułożył jej dłoń na swoim
policzku. Margaret jakby obojętnie popatrzyła na niego i wydusiła uśmiech.
- Będziesz tu
musiała leżeć jeszcze jakiś tydzień, albo i więcej. Nie wytrzymam bez Ciebie…
- Wytrzymasz. –
uśmiechnęła się blado.
- Może jakoś… Ale
będzie naprawdę ciężko. Nie będę miał, kogo głaskać po brzuszku wieczorem. –
uśmiechnął się, próbował myśleć i mówić normalnie.
- Masz poduszki.
- Przestań!
- Co?
- Jestem za duży
na poduszki. – zaśmiał się.
- To kup sobie
pluszowego misia.
- Jak dostanę go
od Ciebie, to może być.
- Ale wiesz, że i
tak nie będzie mnie w domu jeszcze ponad tydzień, więc jak mam Ci go kupić?
- Wiem. A i
będziemy musieli zrobić coś z Twoim domem w Manchesterze.- palnął bezsensu. Nie
wiedział, co się z nim dzieje. Nie potrafił skupić się nawet na spokojnej rozmowie.
- W sumie to nie
jest mój dom…
- No wiem, ale
będziesz musiała zabrać z niego swoje rzeczy. No chyba, że chcesz tam wrócić…
- Jeśli miałabym
wracać to tylko z Tobą.- mówiła dziwnym tonem.
- Wiesz… Ja wolę
mieszkać tutaj w Londynie…
- Tak wiem. W
sumie to lepiej, bo tam wszystko przypominałoby mi Harry’ego.
- No to zostajemy
tutaj. Tylko musimy tam pojechać po twoje rzeczy…
- Na razie leże w
szpitalu.
- Wiem, kochanie…
- Boję się. –
powiedziała ciszej.
- Ale nie masz
czego się bać.
- Wiem, ale się
boję. Dlaczego? - spytała jakby samą siebie.
- Nie wiem tego.
- Ja też nie…
Tęskniłam za Tobą…- zmieniła temat, tak samo jak on chwilę wcześniej.
- Ja też Skarbie.
W sali zapadła
głucha cisza. Oboje czuli się nieswojo w swoim towarzystwie. Byli niepewni
każdego ruchu, który wykonywali. Między nimi nie było miło. Było oschle. Każde
słowo, które wypowiadali, było jakby, urwane, nieszczere, ukryte gdzieś głęboko
w nich. Ich uczucia zostały zakopane, zmieszane. Po tym, co się stało Niall nie
był pewien swoich uczuć do Megg. Wiedział, że dziewczyna nie chciała go zranić,
ale przeczuwał, że to, co powiedziała miało głębsze znaczenie. Zrozumiał to.
Dotarło to do niego. Może zbyt szybko? Chłopak był na siebie zły. Wręcz
wściekły. Za to dziewczyna… Była pewna swoich uczuć do Niall’a, lecz Harry
namącił jej w głowie. Miała miliony myśli na minutę, była niepewna i bezradna.
Styles wiedział jak nią kierować, jak ją urzec. Znał ja bardziej niż ona samą
siebie. On wiedział o niej wszystko. Znał każdy jej czuły punkt, potrafił
przewidzieć to, co zrobi. Bawił się nią, jak marionetką. Tak, to prawda. Megg
była marionetką Styles’a…
Wracając do
Niall’a, który aktualnie milczał i Megg, która nie wiedziała jak ma się
odezwać… Panna Richards niepewnie, delikatnie podniosła się na łokciach…
- Niall?-
szepnęła.
- Tak? – spojrzał
na nią, ale nie spojrzał w oczy. Nadal się bał.
- Co Ci jest? Źle
się czujesz?
- Tak trochę…-
przyznał.
- Zawołać lekarza?
Pomoże Ci…
- Nie, przestań…
Po prostu jestem zmęczony. Wiesz, co ja pojadę do domu i się położę.
- Okej. Jedź.
- Pa kochanie. –
pocałował ją w czoło i wyszedł. Znów, nawet na nią nie patrząc.
- Pa. – szepnęła,
kiedy wyszedł.
Łzy mimowolnie
zaczęły wypływać z jej oczu. Czuła, że nie jest tak jak powinno być. Ona to
wiedziała… Leżała na łóżku ze łzami w oczach patrząc za okno. Była nieobecna,
tak jakby nic i nikt ją nie obchodził. Wyłączyła się.
Niall nerwowo i
szybko znalazł się w domu. Udał się pod prysznic z myślą, że pozbędzie się tego
uczucia, które go gnębiło. Wszystko działo się tak szybko. Wszystko było
niezrozumiałe. Nie udało mu się. Prędko ubrał się i położył na łóżku. Próbował
myśleć o tym wszystkim, poukładać to sobie, przynajmniej w myślach. Nie
potrafił… Marzył, że będzie idealnie. Ale teraz wszystko się posypało. Ta myśl
go dobijała…
***
Cześć!
Dziękujemy za wszystkie komentarze, wyświetlenia. <3
Mamy prośbę...
Chciałybyśmy wiedzieć ile osób czyta nasze opowiadanie...
Więc prosimy, żeby każda osoba, która przeczytała ten rozdział, zostawiła w komentarzu chociaż słowo "Przeczytałam", nawet anonimowo.
Druga sprawa...
Od następnego posta planujemy zadawać Wam pytania odnośnie rozdziału. Byłybyście zainteresowane?
No nic... Nie chcemy zajmować Wam więcej czasu.
Do następnego!
Dems i Megg.
Przepraszamy za opóźnienie w informowaniu. x
Jest super *___* czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam /@MalinowaPat
OdpowiedzUsuńUWAGA, UWAGA!!!PRZECZYTAŁA GENIALNY ROZDZIAŁ♥
OdpowiedzUsuńSTRASZNIE KOCHAM CZYTAĆ TO FF :)) JEST NIESAMOWITE !!★
Jejku..nie myślałam, że Niall i Meg, że coś się popsuje;_; to takie smutne:(:)Ale jestem dobrej myśli i myślę, że wszystko wróci do normy :)
Omooomm DEMI. i LIAM. TO TAKIE PIĘKNE :*
CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ I Z CHĘCIĄ BYM ODOWIADAŁA NA TE PYTANIA :D
POZDRAWIAM @ Best_faan_ever
P.S jesteście genialne *_*
Życzę dużo weny ♥♥
Przeczytałam i jest zajebisty xd
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam.!
OdpowiedzUsuńdzieje się :D Super Laski.! <3
Przeczytałam @YourLive_Voice
OdpowiedzUsuńMyślę że te pytania będą dobre ;)
OdpowiedzUsuńNiall! Zachowuj się!
PRZECZYTAŁAM <3
OdpowiedzUsuńJeju, mam nadzieję, że pomięzy Megg i Niall'em wszystko będzie w porządku! Oni razem są idealni :) A osobno... To tak, jakby przecięło się ich na pół ;(
3mam za nich kciuki! <3
Czekam na nn ;*
Piękne po prostu genialny dlaczego co tydzień wstawiane są rozdziały ja bym wolała co 2 dni no ale rozumiem że to nie takie łatwe więc znów będę czekać z niecierpliwością na następny rozdział xx
OdpowiedzUsuńNiech między nimi będzie wszytko ok.. Oni są dla siebie stworzeni *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :) Pozdrawiam ;*
PRZECZYTAŁAM <3
OdpowiedzUsuńGenialne. nic więcej. Po prostu cuuudne. <3 Błagam niech Niall i Megg się nie rozstają,niech wszystko się ułoży między nimi,błagam!
Przeczytalam i super ! :D
OdpowiedzUsuńSuper! Przeczytałam, jak zawsze ♥ A co do rozdziału: było tak pięknie, a tu takie coś ;C No, ale nic mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)) Czekam na next xx
OdpowiedzUsuńGenialne :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i jest świetne :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! mam nadzieję, że pomiędzy Horanem i Meg wszystko się ułoży, bo ułoży się, prawda? :c czekam na kolejny, z niecierpliwością! :***
OdpowiedzUsuńwpadnij do mnie jak Ci się będzie chciało:
http://miracle-drug-fanfiction.blogspot.com/
http://we-have-got-a-bit-of-love.blogspot.com/
Przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńChelly
Przeczytałam jak zawsze, jednak przyznam, że było ciężko ze względu na tło, ponieważ strasznie zlewa się z literami.
OdpowiedzUsuńI tak kocham to opowiadanie <33