Niall szybkim
krokiem wszedł do sali, w której leżała Megg. Dziewczyna musiała zostać na
obserwację, dlatego, że to już nie pierwszy raz, jak zasłabła… Blondyn chwilę
wcześniej odbył krótką, ale treściwą rozmowę z lekarzem. Teraz, gdy zobaczył
bladą dziewczynę od razu przyspieszył kroku.
- Boże, kochanie… -
momentalnie usiadł przy jej łóżku i mocno złapał jej dłoń.
- Kocham Cię. –
zaczął gładzić jej dłoń.
- Jak z Dems? – spytała,
po czym uśmiechnęła się najdelikatniej jak potrafiła.
- Z nią wszystko
dobrze, ale z Tobą nie…
- Jak to nie?-
podniosła się na łokciu.
- Musisz się
oszczędzać i to bardzo. Nie możesz aż tak bardzo przejmować wszystkim. Musiałaś się tak denerwować z powodu Demi?
Przez to zemdlałaś…
- Nie panuję już
nad tym…- westchnęła i złapała się za brzuch. – Ale z maleństwem wszystko w
porządku?
- Tak, ale musisz odpoczywać.
Lekarz powiedział, że im więcej będziesz się stresować tym są większe szanse na
to, że stracisz dziecko.
- Ale jak mam się
nie stresować?
- Nie myśleć o
tym. Zajmować się czymś, co Cię pochłonie… Czymś takim, co zajmie Twoje myśli i
nie będziesz zaprzątać sobie głowy tym wszystkim…
- No to w takim
razie, kiedy wyjdę musimy iść do sklepu muzycznego. – uśmiechnęła się.
- Yyy? –
zmarszczył brwi.
- Dowiesz się za
jakiś czas. – zachichotała cichutko. Na co chłopak stwierdził, że chce się
dowiedzieć tego natychmiast. Dziewczyna oczywiście odmówiła wyjaśnień. - Nie!
To będzie niespodzianka.
- No dobrze, ale
teraz odpoczywaj, bo jesteś bardzo osłabiona.
- Już się nie mogę
doczekać, aż tam pójdziemy… Ale dawno tego nie robiłam…- rozmarzyła się
spoglądając na swoje dłonie.
- No chyba
przedwczoraj? – zaśmiał się.
- Nie mówię o tym…-
skarciła go spojrzeniem. Niall zaśmiał się na głos, po czym spuścił głowę, żeby
dziewczyna nie patrzyła tak na niego dłużej. - Ale i tak dowiesz się dopiero
jak tam pójdziemy.
- Wiem, wiem. A
teraz śpij. Iść zobaczyć, co z Demi?
- Idź… Ja będę
odpoczywać. – posłała blondynowi ciepły uśmiech i ułożyła się wygodnie za szpitalnym,
metalowym łóżku.
Horan puścił jej
dłoń, wstał spokojnie i wyszedł z pomieszczenia ciągle spoglądając na mizerną
postać swojej ukochanej. Chłopak miał wyrzuty sumienia, że nie dopilnował jej,
by o siebie dbała. Że nie zauważył wcześniej, że to wszystko ją przerasta…
Niall zamyślił się tak bardzo, że wchodząc do sali, w której znajdowała się
Dems, trzasnął drzwiami, tym samym budząc dotychczas smacznie śpiącą blondynkę.
- Przepraszam…-
uśmiechnął się delikatnie.
- Nic nie szkodzi.
– Panna Harrison podniosła się lekko i przetarła oczy. -Co z Megg?
- Zasłabła. Źle
się poczuła, ale oczywiście jak to ona, myśli, że to nic i nic jej nie będzie.-
westchnął teatralnie.- A jak z Tobą?
- Jak na razie
dobrze…- odpowiedziała, a on pokiwał głową.
- Jasne… Pytaj.
- Nie wiesz, czemu
Megg chce iść ze mną do sklepu muzycznego?- uśmiechnął się.
- Nie chciała Ci
powiedzieć?
- To było tak…
Powiedziałem, że musi się czymś zająć. Ona, że w takim razie musimy iść do
sklepy muzycznego… Zaczęła się śmiać, a jak zapytałem, o co chodzi to
powiedziała, że to niespodzianka.- objaśnił.
- No to dowiesz
się w swoim czasie. – uśmiechnęła się.
- Ale mnie korci
żeby się dowiedzieć dlaczego tak się ucieszyła i powiedziała, że ‘dawno tego
nie robiła’…
- Ahh Niall, przy
niej musisz mieć wiele cierpliwości… A jak nie możesz wytrzymać to jak wyjdzie
ze szpitala, jak najszybciej tam z nią jedź i wtedy będziesz wiedział… - zaśmiał
się.
- Wiem, wiem… Myślałam,
że Ty coś będziesz wiedzieć, ale dobrze, poczekam.
- Ja wiem…-
blondynka ponowiła swój śmiech.
- I mi nie
powiesz? – zmarszczył brwi.
- Nie. Bo jakby
chciała, to by Ci powiedziała... A skoro nie wiesz… To Megg chce, żeby to była
prawdziwa niespodzianka.
- Nie wytrzymam…
- Dobra, dobra… Idź
już do niej i powiedz, że u mnie wszystko w porządku i żeby się tak bardzo mną
nie przejmowała. – rozkazała i posłała szczerzy uśmiech.
- Idę. –
uśmiechnął się i zszedł z parapetu. – Trzymajcie się. – pocałował Dems w
policzek i wyszedł, tym razem, delikatnie zamykając drzwi. Blondynka zaśmiała
się widząc Niall’a próbującego już nie hałasować.
- To? – uniósł
brwi i wyczekiwał objaśnień.
- Zrobisz mi moje ulubione spaghetti?
- Oczywiście! Zrobię wszystko, co tylko będziesz chciała. – uśmiechnął się.
- Zrobisz mi moje ulubione spaghetti?
- Oczywiście! Zrobię wszystko, co tylko będziesz chciała. – uśmiechnął się.
- Wszystko mówisz?
- Wszystko! –
złapał jej dłoń.
- Będziesz mi
‘usługiwał’ w samych bokserkach? – zgryzła lekko dolną wargę.
- Jeśli ma Cię to
uszczęśliwić to… Tak! – zaśmiał się i pocałował jej dłoń.
- Żartowałam,
jestem po operacji gadam głupoty... – zaśmiała się.
- Wiesz, że dla
Ciebie wszystko. – wstał i pocałował ją delikatnie.
- Ale bez
przesady. – uśmiechnęła się.
- Co bez przesady?
- Wszystkiego nie.
- Dlaczego nie?
Dla ukochanej osoby mogę zrobić wszystko. – patrzył prosto w jej oczy.- A
zwłaszcza chronić ją… - dodał tak ‘bez sensu’, choć sens znał tylko on.
- No, dobrze,
dobrze. – zaśmiała się nie zwracając zbyt dużej uwagi na drugą część wypowiedzi
Liam’a.
- Kocham Cię i
nigdy nie przestanę! – uśmiechnął się.
- Obiecujesz? – dziewczyna
spojrzała na niego poważnie.
- Obiecuje. – odpowiedział
równie poważnie. Blondynka uśmiechnęła
się.
Do sali ponownie
wszedł lekarz. Powitał ich obojga z uśmiechem na twarzy.
- To znowu ja. Czy dobrze się pani teraz czuje?
- Tak, jest coraz
lepiej.
- Nic panią nie
boli?
- Trochę boli mnie
brzuch, ale to mam nadzieję normalne…
- Normalne ale…-
podszedł bliżej do niej. – Proszę pokazać gdzie dokładnie boli?
- O tu. – wskazała
na opatrunek.
- Dobrze, zaraz
pielęgniarka przyjdzie podać nowy lek i zmienić opatrunek. – powiedział i
wyszedł z sali. Po chwili przyszła pielęgniarka, która od razu wyprosiła
Payne’a z pomieszczenia. Ten grzecznie udał się za drzwi i czekał, aż będzie
mógł wejść z powrotem. Po chwili pielęgniarka wyszła i pozwoliła chłopakowi
udać się do środka.
- I jak? Lepiej? –
spytał będąc już przy swojej dziewczynie.
- Tak… Świeżo. –
zaśmiała się. Brunet uśmiechnął się i usiadł obok niej. – Idę spać…- oznajmiła.
- Śpij kochanie. –
pocałował ją w czoło.
*Tymczasem w sali brunetki*
- I jak z nią? – podniosła
się, gdy tylko ujrzała blondyna.
- Wszystko dobrze,
nic jej nie jest. –wyjaśnił.
Nagle telefon dziewczyny
zawibrował i wydał z siebie krótki, piskliwy dźwięk. Megg sięgnęła po komórkę i
odebrała wiadomość. Kiedy zobaczyła, co jest w sms-ie jej ręce opadły na łóżko,
a telefon wysunął się z jej dłoni spadając na ziemię. Panna Richards od razu zaczęła się rozglądać
dookoła.
- Kochanie? Co się
dzieje? – Niall szybko usiadł obok niej. Margaret ponownie spojrzała na
telefon, który leżał na podłodze i zaczęła rozglądać się wokół.
- Ty? – zrobił
wielkie oczy, kiedy wziął do ręki telefon. – Jakim cudem?
- Skąd mam wiedzieć? – popatrzyła na niego, na twarzy miała wymalowany strach, a w oczach łzy. Blondyn od razu ją do siebie przytulił. - A co jeśli on tu gdzieś jest? – ścisnęła dłonią jego koszulkę.
- Skąd mam wiedzieć? – popatrzyła na niego, na twarzy miała wymalowany strach, a w oczach łzy. Blondyn od razu ją do siebie przytulił. - A co jeśli on tu gdzieś jest? – ścisnęła dłonią jego koszulkę.
- Nie bój się
skarbie. Nic Ci się nie stanie. – pocałował ją w czubek głowy. Megg zaczęła coraz szybciej oddychać, tak
jakby chciała opanować strach.- Nie bój się. – próbował ją uspokajać. – Musimy
iść z tym na policję, wiesz?
- Ale wtedy znów
będę musiała o tym opowiadać… A ja nie chcę…
- Ale musisz,
ostatni raz, żeby to wszystko się skończyło.
- Nie mam do tego
sił… Nie teraz…
- Wiem, że nie teraz,
ale musimy coś z tym zrobić.
- Nie chcę. Może
mu się to znudzi. Nie chcę… Po prostu nie chcę żeby dowiedział się o dziecku.
- I się nie dowie…
- Obiecujesz mi
to?
- Tak, powiesz to
na policji, ale poprosisz żeby nic mu nie mówili o ciąży.
- Przyniesiesz mi
coś?
- A co?
- Chce mi się
czekolady. – zaśmiała się sztucznie. – Kupisz mi?
- Pewnie. Zaraz
wracam. – uwierzył, zaśmiał się i wyszedł z sali.
Dosłownie trzy
minuty po wyjściu Niall’a, w sali Panny Richards był już Harry.
- Hej Skarbie. –
powiedział jak gdyby nigdy nic. Megg podniosła się gwałtownie na łóżku. Cały
strach wrócił. Wszystkie momenty, które chciała zamazać w swojej pamięci
wróciły. On Wrócił.
- Czego chcesz?
- Dobrze wiesz. –
zaczął iść w jej stronę.
- Nie podchodź!
- Bo co mi
zrobisz? – był coraz bliżej łóżka.
- Idź stąd…
- A jak nie pójdę,
to, co? – usiadł na skraju łóżka.
- Wyjdź…- zaczęła
się odsuwać.
- Chcę Ci się
tylko odpłacić za to, co mi zrobiłaś…- zbliżył się.
- A co ja Ci
takiego zrobiłam? – dziewczyna nie miała już gdzie się odsunąć, bo gdyby
zrobiła jakikolwiek większy ruch, spadłaby z łóżka.
- Robiłaś coś, czego
nie powinnaś robić.
- I dlatego się
rozstaliśmy.- chciała uciąć ten temat.
- Ale ja o nas nie
zapomniałem…- wsadził dłoń pod kołdrę. Megg zaczęła oddychać coraz szybciej.
- O nas? Ale jak o
nas? Zostaw mnie! To już skończone, nie wrócę do Ciebie. – wyszeptała.
- Wrócisz, ale pod
innym względem. – powiedział, a w tym samym momencie do środka wparował Niall.
Chłopak był zdziwiony widokiem Harry’ego.
- Harry?! Co Ty tu
robisz?! Wynoś się! – krzyknął.
- Bo co mi
zrobisz? – wstał i popatrzył lekceważąco na blondyna. Megg zerwała się szybko z
łóżka.
- Wrócę, pod jakim
względem? – zapytała nie zważając na Horan’a.
- No nie wiesz? –
zdziwił się z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie… Wytłumacz
mi. – usiadła na łóżku tak jakby była to najzwyklejsza rozmowa o pogodzie.
- Twoje piękne
siniaki… Już zniknęły?! – udał zdziwionego.
- Tak. A dlaczego
tak nagle się martwisz? – spytała spokojnie. Niall przysłuchiwał się rozmowie.
Nie rozumiał, dlaczego Megg nie wygania Harry’ego.
- Trzeba je
przywrócić… Zbrzydłaś bez nich. – Styles udał smutnego.
- Nigdy nie byłam
ładna, więc się mylisz…- wstała z łóżka i podeszła do Harry’ego.
- To Ty się
mylisz. Z tymi siniakami było Ci tak ślicznie…- delikatnie objął jej policzek.
- Niall możesz
wyjść! – rozkazała mu, ale Niall dobrze wiedział, co oznaczał ten ton… – Naprawdę?
– zwróciła się do bruneta, kiedy Horan wyszedł.
- Trzeba Ci zrobić
nowe…
- Ale po co?
Przecież i tak już nie jestem Twoja…
- Ale możesz być i
będziesz. – uśmiechnął się ‘tym’ swoim uśmieszkiem.
- Nie mogę i nie
będę!
- Możesz…
- Ale, po co?
- Żebym teraz ja
mógł Cię zmieniać. – po tych słowach brunetka zaśmiała się. – Z czego się
śmiejesz? – zdziwił się.
- Bo jesteś taki
głupi…
- Wcale nie… -
uśmiechnął się.
- Nie? Ja sądzę
inaczej.
- To mamy inne
zdanie, ale je zmienię.
- Jak? – ponownie
się zaśmiała. – Zadam Ci pytanie Hazz…
- Hazz? Zawsze tak
do mnie mówiłaś, pamiętasz? Zawsze, kiedy chciałaś powiedzieć coś czułego,
romantycznego. Uważałaś, że to zdrobnienie jest słodkie… – po tych słowach dziewczyna
odwróciła się i odeszła od niego. Bez słowa patrzyła w okno.- Co się dzieje, kochanie? – podszedł do niej.
- Nie mów tak do
mnie. – szepnęła, a chłopak objął ją od tyłu. Margaret próbowała zdjąć z siebie
jego ręce, lecz chłopak przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej. Zaczęła
obawiać się o brzuch…
- Teraz mi się nie
wymkniesz. –wyszeptał jej do ucha.
- Puść mnie. –
szepnęła. Jej całe ciało sparaliżował strach. Nie mogła nawet krzyczeć.
- Dlaczego niby
miałbym Cię puścić?
- Bo tak! Puść
mnie proszę…
- A co z tego będę
miał?- zadał pytanie, na które doskonale znał odpowiedź.- No właśnie, nic…
- Bo już nie
jesteśmy razem.
- Nie musimy być
razem, a ja i tak będę Cię bić.
- Nie będziesz. –
zaczęła się wyrywać. – Po co to robisz?!
- Bo to sprawia mi
przyjemność.
- Zostaw mnie!
Dlaczego akurat ja? – cały czas się szarpała.
- Bo wyrządziłaś
mi najwięcej krzywdy. Chciałaś mnie zmienić i dobrze wiesz co jeszcze
zrobiłaś…
- Nie kazałam Ci
się zmieniać! Jeśli nie chciałeś, to po co dalej ze mną byłeś? – Szybko odbiegła
od tematu tej drugiej sprawy.
- Bo byłem w Tobie
zakochany jak jakiś kretyn! – krzyknął i puścił ją.- Nie widziałem świata poza
Tobą!
- Nadal jestem… Ale
mniej.
- Co? –
powiedziała drżącym głosem.
- No, co, co? –
zdenerwował się.
- Nadal?
- Nadal, ale
nienawiść do Ciebie pokonuje tę miłość…
- Nie kazałam Ci
się zmieniać, po prostu nie chciałam, żebyś mnie bił. Przy Tobie chciałam czuć
się bezpiecznie, a zawsze bałam się, że coś mi zrobisz. – chłopak
prychnął. – O co Ci znów chodzi?
- Nic kochanie… -
przytulił ją.
- Nie dotykaj mnie,
rozumiesz? Nie pozwalam Ci się dotykać! Już z Tobą nie jestem, zrozum. –
odsunęła się od niego.
- No, nie byłaś ze
mną, a ja Cię dotykałem…
- Ale robiłeś to
wbrew mojej woli! Puść mnie!
- Bo co? – lekko
nią szarpnął zaciskając zęby.
- Au… Przestań…
- Bo co? – ponowił
pytanie.
- Bo tego
pożałujesz, kochany. – powiedziała już bardziej pewna siebie.
- Ciekawe jak?
- Zaraz
zobaczysz…- przybliżyła się do niego i próbowała się wydostać z uścisku. Harry
szarpnął nią mocniej. Dziewczyna w zdenerwowaniu wyrwała rękę i uderzyła go w
policzek. Chłopak szybko i mocno złapał ją za nadgarstki ściskając je. Ich
twarze były blisko siebie. Dziewczyna popatrzyła mu w oczy. W swoich miała już
pełno łez.
- Mówiłem, że
pożałujesz wszystkiego…
- Jesteś z siebie
zadowolony? – z jej oczu zaczęły wypływać łzy.
- To dopiero
początek…- wyszeptał.
- Tak? A początek,
czego?
- Twojego
cierpienia…
- Mojego? –
zaczęła znów się szarpać.
- Twojego! –
mocniej ścisnął jej nadgarstki, które powoli zaczęły robić się sine.
- Puść mnie!
Proszę, Hazz… - popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem.
- Śmieszna jesteś,
myślisz, że to na mnie zadziała? – Megg spojrzała w jego oczy. Ponownie. Stali
bardzo blisko siebie. Brunetka stanęła
na palcach i zbliżyła swoją twarz do jego zamykając oczy. Sama nie wiedziała,
co robi. To było silniejsze od niej. Pragnęła poczuć jego bliskość… Pragnęła
poczuć jego usta na swoich. Chłopak mocniej ścisnął jej nadgarstki i zaczął
brutalnie całować. Margaret odwzajemniła krótko pocałunek, po czym poczuła
mocny ból, przeszywający cały jej brzuch i podbrzusze. Tak, chłopak wykorzystał
ten moment i kopnął ją w brzuch kolanem.
W tej samej chwili
do środka wpadli policjanci z bronią w rękach. Harry od razu puścił zginającą
się brunetkę, która od razu upadła na podłogę trzymając się za swój malutki
brzuszek…
- Ty… Ty o
wszystkim wiedziałeś…- zaczęła zwijać się z bólu.
- No pewnie, że
wiedziałem. – uśmiechnął się z satysfakcją.
- Nienawidzę Cię!
– wykrzyczała i zamknęła mocno oczy, kuląc się z bólu.
Policja
wyprowadziła szarpiącego się Harry’ego, który był z siebie bardzo zadowolony.
Krzywdzenie Megg sprawiało mu wielką radość. Nie przejmował się aresztem, czy
więzieniem. Wiedział, że i tak się zemści.
Po chwili przy
skulonej dziewczynie był już Niall i cała masa lekarzy.
- Przepraszam…
Musiałam… - wyszeptała przez łzy patrząc na Niall’a.- Sam mówiłeś, że musimy z
tym skończyć…
- Nie przepraszaj,
wszystko będzie dobrze… Obiecuję.
Lekarka zwróciła
się do Niall’a, żeby ten wyszedł. On niechętnie zgodził się. Siedział sam,
załamany, na korytarzu czekając na jakiekolwiek wieści.
Megg natychmiast została zabrana na badania.
Megg natychmiast została zabrana na badania.
- Ale… Doktorze.
Jak moje maleństwo? Nic mu nie jest? – Megg była wystraszona.
- Sprawdzamy.
Proszę się uspokoić, tak będzie lepiej dla pani i dla dziecka.
- Ale co jak ja…
Jak poronię? – znów zaczęła płakać.
- Nic na to nie
wskazuje. Proszę się uspokoić. – poprosiła po raz kolejny.
- Ale… Ja się boję...
To znaczy, że nie poronię?
- Na chwilę obecną
nic na to nie wskazuje, proszę się uspokoić. Tak będzie lepiej…
- Dobrze. – Megg
nadal się martwiła. Badania zajęły jeszcze jakiś czas. Dziewczyna ciągle bała
się o dziecko mimo tego, że pani doktor zapewniała ją, że nic się nie stanie.
Lekarka podała jej zastrzyk i kazała odwieźć do sali. -Dlaczego jaa… Co mi
podaliś…cie?
-Cii. Proszę się
nie martwić.- uspokoiła ją.- Musi pani zasnąć. Za niedługo się pani obudzi i
będzie lepiej…
- Ale czy z
dzieckiem…- nie zdążyła już nic powiedzieć, bo zaczęła powoli zasypiać.
- Wszystko jest
dobrze. – uśmiechnęła się wysoka kobieta.
***
- Kiedy się obudzi
będziemy musieli jeszcze raz sprawdzić jej stan i dopiero wtedy…
- Ale dlaczego ona
śpi?
- To uderzenie
było naprawdę mocne i musieliśmy jej dać środki przeciwbólowe i nasenne.
- Dobrze,
dziękuję. A co z dzieckiem?
- Z dzieckiem
wszystko dobrze, ale pańska narzeczona będzie musiała tutaj leżeć tydzień jak
nie więcej…
- A wie pani, w
którym jest miesiącu?
- W połowie
drugiego. – uśmiechnęła się lekko. – Proszę iść do domu i odpocząć. Ona będzie
spała raczej całą noc.
- I naprawdę nie
mogę nawet na chwilkę do niej wejść? – zmarszczył brwi.
- Wiem, że bardzo
pan chce, ale naprawdę, nie. Przykro mi…
- Rozumiem…
- Proszę jechać do
domu, jeśli tylko będzie się coś działo to do pana zadzwonię.
- Dziękuję bardzo.
Do widzenia.
Zmartwiony
chłopak szedł powoli przez korytarz mijając wiele sal. Rozglądał się wokół.
Szedł zmarnowany. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Ręce chował w ciasnych
kieszeniach swoich spodni. Kiedy mijał salę Dems postanowił wejść do środka.
Powoli nacisnął klamkę i wszedł do pomieszczenia.
Powoli nacisnął klamkę i wszedł do pomieszczenia.
- I jak? – zapytał
Liam’a, kiedy był już w sali.
- Wszystko dobrze,
ale coś się stało? Widzę po Tobie…- powiedział brunet.
- Harry był u
Megg…
- Obudzić Demi?
Chcesz z nią pogadać?
- Nie budź jej.
Niech odpoczywa… Chociaż… Jak chcesz.
- Widzę, że to coś
więcej niż odwiedziny...- stwierdził niespokojnie i zaczął budzić Dems, która,
zaskoczona, już po chwili otworzyła oczy.
- Niall przyszedł.
– powiedział cicho.
- Co? I jak z
Megg? Wiesz coś więcej? – spytała nieświadoma wszystkiego, co się stało.
- Harry u niej
był…- Niall usiadł na skraju łóżka, obok jej nóg.
- Że, że co? –
przestraszyła się.
- Już nie musisz
się go bać… Megg rozwiązała ten problem...
- Ale co? Jak? Mów
mi wszystko! – zaczęła się denerwować.
- Nie wiem, co
działo się w środku ale zgarnęli go… I… Ehh… Kopnął Megg w brzuch.
- Gdzie ona jest?
Nic jej nie jest?
- Pani doktor mówi,
że nic, ale ja nie wiem… Podali jej jakieś lekarstwa i zasnęła.
- Ale po co?
- Mówiła, że ból
był za silny i tak będzie lepiej.
- Boże…- szepnęła
i schowała twarz w dłonie.
- Nie płacz… Demi
będzie dobrze. Harry już nikogo nie skrzywdzi.
- Ale Megg, ona,
dziecko…
- Nie poroniła.
Będzie dobrze. Z dzieckiem jest wszystko ok.- uspokajał blondynkę, chociaż sam
nie był w stu procentach, spokojny.
- Mogę ją
zobaczyć? – podniosła głowę.
- Nawet ja nie
mogłem.
- Ku*wa…- szepnęła
i położyła się na boku.
- Spokojnie…-
pogładził ją po nodze.
- Nie będę
spokojna dopóki jej nie zobaczę i dopóki nie będzie dobrze.
- Wszystko się
ułoży, zobaczysz…
- Mam nadzieję.
Jedźcie do domu, odpocznijcie. Za dużo już tego się stało. Też jesteście
zmęczeni…
- Zostaniemy. –
powiedział stanowczo blondyn.
- Jedźcie do domu.
Naprawdę. Nie macie tu po co siedzieć. – Liam spojrzał na Niall’a pytającym
wzrokiem.
- Tak. Jedźcie,
poradzę sobie. – uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze kochanie.
Kocham Cię. Śpij dobrze. – pocałował ją namiętnie z uśmiechem.
- Ja Ciebie też…-
mruknęła, uśmiechając się.
- Trzymaj się, mała. – Niall pocałował ją w czubek głowy.
- Ej! Nie mów tak
do mnie! – zaśmiała się. – Pa. – szepnęła, kiedy była już sama w sali...
***
Dzień doberek! Jak wam minął ten tydzień? Jak wrażenia po rozdziale?
Piszcie wszystko w komentarzach, czekamy! :)
Zajebiście piszesz!!!
OdpowiedzUsuńCuuudooo <3
OdpowiedzUsuń~Wasza wierna czytelniczka :D
Niesamowity *____* nie mogę się doczekać nexta fiejerikdg;aeizdkvgja <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle Niesamowity . Myślę że kolejne też takie będą <3
OdpowiedzUsuńOMGF ...Harry! !!jejku cieszę się, że w końcu go załatwili:Danadal martwię się o Megg i Demi :((Mam nadzieję, że wszystko będzie okey :)Ahhh..trraz myślę, że wszystko się ułoży ♥
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle rozdział jest NIEZIEMSKI! !♥♥ UWIELBIAM TAKIE ROZDZIAŁY:))
Wasze rozdziały zawsze czytam i zaraz jest takie WOOOOOOWWW! !:)UWIELBIAM TAKIE AKCJE *_* JESTEŚCIE NIESAMOWITE ♥
Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam @Best_faan_ever
P.S życzę dużo weny :*
Boskie *0*
OdpowiedzUsuńzajebisty ;*
OdpowiedzUsuńWspaniały! <3 Nareszcie zgarneli Harrego :) Mam nadzieję, że z Meg będzie wszystko ok ;)) Czekam na nexta xx
OdpowiedzUsuńJej jaki On jest opiekuńczy *_* No wreszcie go złapali uff .. Świetne :3 Czekam na next ! pozdrawiam i życzę weny ! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze Harry da już sobie spokój.
OdpowiedzUsuńDziewczyny super :D <3
Kiedy Harry przyszedł to cała byłam w nerwach... A jak ją kopnął, to już w ogóle... Tak się bałam, że coś się dzidziusiowi stało! ;( Ale na szczęście nie! Jupi jej :D Chłopcy jacy opiekuńczy, Skarby <3 Mam nadzieję, że z Megg wszystko będzie w porządku i z Dems też :))
OdpowiedzUsuńWeny! <3
P.S. Ile mniej więcej rozdziałów jeszcze przewidujecie? ^^
O MÓJ BOŻE!
OdpowiedzUsuńCzytam, cała w nerwach! Nie wierzę, że on... że on wrócił!
No chyba zaraz nie wytrzymam... Na szczęście nic się nie stało dziecku.
To niesamowite jak manipulujecie moimi uczuciami przez to, co napiszecie ;)
Kocham i lecę czytać dalej <3
Chelly
Po prostu brak mi słów ... <3 Kocham Was ! Tak mi szkoda Niall'a i Megg. Dlaczego Harry tak bardzo pragnie się na niej zemścić !!! ???
OdpowiedzUsuń