piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 26

Niall szybkim krokiem wszedł do sali, w której leżała Megg. Dziewczyna musiała zostać na obserwację, dlatego, że to już nie pierwszy raz, jak zasłabła… Blondyn chwilę wcześniej odbył krótką, ale treściwą rozmowę z lekarzem. Teraz, gdy zobaczył bladą dziewczynę od razu przyspieszył kroku.
- Boże, kochanie… - momentalnie usiadł przy jej łóżku i mocno złapał jej dłoń.
- Tak? - powiedziała normalnym głosem.
- Kocham Cię. – zaczął gładzić jej dłoń.
- Jak z Dems? – spytała, po czym uśmiechnęła się najdelikatniej jak potrafiła.
- Z nią wszystko dobrze, ale z Tobą nie…
- Jak to nie?- podniosła się na łokciu.
- Musisz się oszczędzać i to bardzo. Nie możesz aż tak bardzo przejmować wszystkim.  Musiałaś się tak denerwować z powodu Demi? Przez to zemdlałaś… 
- Nie panuję już nad tym…- westchnęła i złapała się za brzuch. – Ale z maleństwem wszystko w porządku?
- Tak, ale musisz odpoczywać. Lekarz powiedział, że im więcej będziesz się stresować tym są większe szanse na to, że stracisz dziecko.
- Ale jak mam się nie stresować?
- Nie myśleć o tym. Zajmować się czymś, co Cię pochłonie… Czymś takim, co zajmie Twoje myśli i nie będziesz zaprzątać sobie głowy tym wszystkim…
- No to w takim razie, kiedy wyjdę musimy iść do sklepu muzycznego. – uśmiechnęła się.
- Yyy? – zmarszczył brwi.
- Dowiesz się za jakiś czas. – zachichotała cichutko. Na co chłopak stwierdził, że chce się dowiedzieć tego natychmiast. Dziewczyna oczywiście odmówiła wyjaśnień. - Nie! To będzie niespodzianka.
- No dobrze, ale teraz odpoczywaj, bo jesteś bardzo osłabiona.
- Już się nie mogę doczekać, aż tam pójdziemy… Ale dawno tego nie robiłam…- rozmarzyła się spoglądając na swoje dłonie.
- No chyba przedwczoraj? – zaśmiał się.
- Nie mówię o tym…- skarciła go spojrzeniem. Niall zaśmiał się na głos, po czym spuścił głowę, żeby dziewczyna nie patrzyła tak na niego dłużej. - Ale i tak dowiesz się dopiero jak tam pójdziemy.
- Wiem, wiem. A teraz śpij. Iść zobaczyć, co z Demi?
- Idź… Ja będę odpoczywać. – posłała blondynowi ciepły uśmiech i ułożyła się wygodnie za szpitalnym, metalowym łóżku.
Horan puścił jej dłoń, wstał spokojnie i wyszedł z pomieszczenia ciągle spoglądając na mizerną postać swojej ukochanej. Chłopak miał wyrzuty sumienia, że nie dopilnował jej, by o siebie dbała. Że nie zauważył wcześniej, że to wszystko ją przerasta… Niall zamyślił się tak bardzo, że wchodząc do sali, w której znajdowała się Dems, trzasnął drzwiami, tym samym budząc dotychczas smacznie śpiącą blondynkę.
- Przepraszam…- uśmiechnął się delikatnie.
- Nic nie szkodzi. – Panna Harrison podniosła się lekko i przetarła oczy. -Co z Megg?
- Zasłabła. Źle się poczuła, ale oczywiście jak to ona, myśli, że to nic i nic jej nie będzie.- westchnął teatralnie.-  A jak z Tobą?
- Jak na razie dobrze…- odpowiedziała, a on pokiwał głową.
- Ej… Mogę Cię o coś zapytać? – usiadł na wielkim parapecie.
- Jasne… Pytaj. 
- Nie wiesz, czemu Megg chce iść ze mną do sklepu muzycznego?- uśmiechnął się. 
- Nie chciała Ci powiedzieć?
- To było tak… Powiedziałem, że musi się czymś zająć. Ona, że w takim razie musimy iść do sklepy muzycznego… Zaczęła się śmiać, a jak zapytałem, o co chodzi to powiedziała, że to niespodzianka.- objaśnił.
- No to dowiesz się w swoim czasie. – uśmiechnęła się.
- Ale mnie korci żeby się dowiedzieć dlaczego tak się ucieszyła i powiedziała, że ‘dawno tego nie robiła’…
- Ahh Niall, przy niej musisz mieć wiele cierpliwości… A jak nie możesz wytrzymać to jak wyjdzie ze szpitala, jak najszybciej tam z nią jedź i wtedy będziesz wiedział… - zaśmiał się.
- Wiem, wiem… Myślałam, że Ty coś będziesz wiedzieć, ale dobrze, poczekam.
- Ja wiem…- blondynka ponowiła swój śmiech.
- I mi nie powiesz? – zmarszczył brwi.
- Nie. Bo jakby chciała, to by Ci powiedziała... A skoro nie wiesz… To Megg chce, żeby to była prawdziwa niespodzianka.
- Nie wytrzymam…
- Dobra, dobra… Idź już do niej i powiedz, że u mnie wszystko w porządku i żeby się tak bardzo mną nie przejmowała. – rozkazała i posłała szczerzy uśmiech.
- Idę. – uśmiechnął się i zszedł z parapetu. – Trzymajcie się. – pocałował Dems w policzek i wyszedł, tym razem, delikatnie zamykając drzwi. Blondynka zaśmiała się widząc Niall’a próbującego już nie hałasować.
- Aaa… Jak wrócimy do domu to…- Panna Harrison zwróciła się do Liam’a z uśmiechem.
- To? – uniósł brwi i wyczekiwał objaśnień.
- Zrobisz mi moje ulubione spaghetti? 
- Oczywiście! Zrobię wszystko, co tylko będziesz chciała. – uśmiechnął się.
- Wszystko mówisz?
- Wszystko! – złapał jej dłoń.
- Będziesz mi ‘usługiwał’ w samych bokserkach? – zgryzła lekko dolną wargę.
- Jeśli ma Cię to uszczęśliwić to… Tak! – zaśmiał się i pocałował jej dłoń.
- Żartowałam, jestem po operacji gadam głupoty... – zaśmiała się. 
- Wiesz, że dla Ciebie wszystko. – wstał i pocałował ją delikatnie.
- Ale bez przesady. – uśmiechnęła się.
- Co bez przesady?
- Wszystkiego nie.
- Dlaczego nie? Dla ukochanej osoby mogę zrobić wszystko. – patrzył prosto w jej oczy.- A zwłaszcza chronić ją… - dodał tak ‘bez sensu’, choć sens znał tylko on.
- No, dobrze, dobrze. – zaśmiała się nie zwracając zbyt dużej uwagi na drugą część wypowiedzi Liam’a.
- Kocham Cię i nigdy nie przestanę! – uśmiechnął się. 
- Obiecujesz? – dziewczyna spojrzała na niego poważnie.
- Obiecuje. – odpowiedział równie poważnie.  Blondynka uśmiechnęła się.
Do sali ponownie wszedł lekarz. Powitał ich obojga z uśmiechem na twarzy.
- To znowu ja.  Czy dobrze się pani teraz czuje?
- Tak, jest coraz lepiej.
- Nic panią nie boli?
- Trochę boli mnie brzuch, ale to mam nadzieję normalne…
- Normalne ale…- podszedł bliżej do niej. – Proszę pokazać gdzie dokładnie boli?
- O tu. – wskazała na opatrunek.
- Dobrze, zaraz pielęgniarka przyjdzie podać nowy lek i zmienić opatrunek. – powiedział i wyszedł z sali. Po chwili przyszła pielęgniarka, która od razu wyprosiła Payne’a z pomieszczenia. Ten grzecznie udał się za drzwi i czekał, aż będzie mógł wejść z powrotem. Po chwili pielęgniarka wyszła i pozwoliła chłopakowi udać się do środka.
- I jak? Lepiej? – spytał będąc już przy swojej dziewczynie.
- Tak… Świeżo. – zaśmiała się. Brunet uśmiechnął się i usiadł obok niej.  – Idę spać…- oznajmiła.
- Śpij kochanie. – pocałował ją w czoło.

*Tymczasem w sali brunetki*

- I jak z nią? – podniosła się, gdy tylko ujrzała blondyna.
- Wszystko dobrze, nic jej nie jest. –wyjaśnił.
Nagle telefon dziewczyny zawibrował i wydał z siebie krótki, piskliwy dźwięk. Megg sięgnęła po komórkę i odebrała wiadomość. Kiedy zobaczyła, co jest w sms-ie jej ręce opadły na łóżko, a telefon wysunął się z jej dłoni spadając na ziemię.  Panna Richards od razu zaczęła się rozglądać dookoła. 
- Kochanie? Co się dzieje? – Niall szybko usiadł obok niej. Margaret ponownie spojrzała na telefon, który leżał na podłodze i zaczęła rozglądać się wokół.
- Ty? – zrobił wielkie oczy, kiedy wziął do ręki telefon. – Jakim cudem?
- Skąd mam wiedzieć? – popatrzyła na niego, na twarzy miała wymalowany strach, a w oczach łzy. Blondyn od razu ją do siebie przytulił. - A co jeśli on tu gdzieś jest? – ścisnęła dłonią jego koszulkę.
- Nie bój się skarbie. Nic Ci się nie stanie. – pocałował ją w czubek głowy.  Megg zaczęła coraz szybciej oddychać, tak jakby chciała opanować strach.- Nie bój się. – próbował ją uspokajać. – Musimy iść z tym na policję, wiesz?
- Ale wtedy znów będę musiała o tym opowiadać… A ja nie chcę…
- Ale musisz, ostatni raz, żeby to wszystko się skończyło.
- Nie mam do tego sił… Nie teraz…
- Wiem, że nie teraz, ale musimy coś z tym zrobić.
- Nie chcę. Może mu się to znudzi. Nie chcę… Po prostu nie chcę żeby dowiedział się o dziecku.
- I się nie dowie…
- Obiecujesz mi to?
- Tak, powiesz to na policji, ale poprosisz żeby nic mu nie mówili o ciąży.
- Przyniesiesz mi coś?
- A co?
- Chce mi się czekolady. – zaśmiała się sztucznie. – Kupisz mi?
- Pewnie. Zaraz wracam. – uwierzył, zaśmiał się i wyszedł z sali. 
Dosłownie trzy minuty po wyjściu Niall’a, w sali Panny Richards był już Harry. 
- Hej Skarbie. – powiedział jak gdyby nigdy nic. Megg podniosła się gwałtownie na łóżku. Cały strach wrócił. Wszystkie momenty, które chciała zamazać w swojej pamięci wróciły. On Wrócił.
- Czego chcesz?
- Dobrze wiesz. – zaczął iść w jej stronę.
- Nie podchodź!
- Bo co mi zrobisz? – był coraz bliżej łóżka.
- Idź stąd…
- A jak nie pójdę, to, co? – usiadł na skraju łóżka.
- Wyjdź…- zaczęła się odsuwać.
- Chcę Ci się tylko odpłacić za to, co mi zrobiłaś…- zbliżył się.
- A co ja Ci takiego zrobiłam? – dziewczyna nie miała już gdzie się odsunąć, bo gdyby zrobiła jakikolwiek większy ruch, spadłaby z łóżka.
- Robiłaś coś, czego nie powinnaś robić.
- I dlatego się rozstaliśmy.- chciała uciąć ten temat.
- Ale ja o nas nie zapomniałem…- wsadził dłoń pod kołdrę. Megg zaczęła oddychać coraz szybciej.
- O nas? Ale jak o nas? Zostaw mnie! To już skończone, nie wrócę do Ciebie. – wyszeptała.
- Wrócisz, ale pod innym względem. – powiedział, a w tym samym momencie do środka wparował Niall. Chłopak był zdziwiony widokiem Harry’ego. 
- Harry?! Co Ty tu robisz?! Wynoś się! – krzyknął.
- Bo co mi zrobisz? – wstał i popatrzył lekceważąco na blondyna. Megg zerwała się szybko z łóżka.
- Wrócę, pod jakim względem? – zapytała nie zważając na Horan’a.
- No nie wiesz? – zdziwił się z szerokim uśmiechem na twarzy. 
- Nie… Wytłumacz mi. – usiadła na łóżku tak jakby była to najzwyklejsza rozmowa o pogodzie.
- Twoje piękne siniaki… Już zniknęły?! – udał zdziwionego.
- Tak. A dlaczego tak nagle się martwisz? – spytała spokojnie. Niall przysłuchiwał się rozmowie. Nie rozumiał, dlaczego Megg nie wygania Harry’ego. 
- Trzeba je przywrócić… Zbrzydłaś bez nich. – Styles udał smutnego.
- Nigdy nie byłam ładna, więc się mylisz…- wstała z łóżka i podeszła do Harry’ego.
- To Ty się mylisz. Z tymi siniakami było Ci tak ślicznie…- delikatnie objął jej policzek.
- Niall możesz wyjść! – rozkazała mu, ale Niall dobrze wiedział, co oznaczał ten ton… – Naprawdę? – zwróciła się do bruneta, kiedy Horan wyszedł.
- Trzeba Ci zrobić nowe…
- Ale po co? Przecież i tak już nie jestem Twoja…
- Ale możesz być i będziesz. – uśmiechnął się ‘tym’ swoim uśmieszkiem.
- Nie mogę i nie będę!
- Możesz…
- Ale, po co?
- Żebym teraz ja mógł Cię zmieniać. – po tych słowach brunetka zaśmiała się. – Z czego się śmiejesz? – zdziwił się.
- Bo jesteś taki głupi…
- Wcale nie… - uśmiechnął się.
- Nie? Ja sądzę inaczej.
- To mamy inne zdanie, ale je zmienię.
- Jak? – ponownie się zaśmiała. – Zadam Ci pytanie Hazz…
- Hazz? Zawsze tak do mnie mówiłaś, pamiętasz? Zawsze, kiedy chciałaś powiedzieć coś czułego, romantycznego. Uważałaś, że to zdrobnienie jest słodkie… – po tych słowach dziewczyna odwróciła się i odeszła od niego. Bez słowa patrzyła w okno.- Co się dzieje, kochanie? – podszedł do niej.
- Nie mów tak do mnie. – szepnęła, a chłopak objął ją od tyłu. Margaret próbowała zdjąć z siebie jego ręce, lecz chłopak przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej. Zaczęła obawiać się o brzuch…
- Teraz mi się nie wymkniesz. –wyszeptał jej do ucha.
- Puść mnie. – szepnęła. Jej całe ciało sparaliżował strach. Nie mogła nawet krzyczeć.
- Dlaczego niby miałbym Cię puścić?
- Bo tak! Puść mnie proszę…
- A co z tego będę miał?- zadał pytanie, na które doskonale znał odpowiedź.- No właśnie, nic…
- Bo już nie jesteśmy razem.
- Nie musimy być razem, a ja i tak będę Cię bić.
- Nie będziesz. – zaczęła się wyrywać. – Po co to robisz?!
- Bo to sprawia mi przyjemność.
- Zostaw mnie! Dlaczego akurat ja? – cały czas się szarpała.
- Bo wyrządziłaś mi najwięcej krzywdy. Chciałaś mnie zmienić i dobrze wiesz co jeszcze zrobiłaś…
- Nie kazałam Ci się zmieniać! Jeśli nie chciałeś, to po co dalej ze mną byłeś? – Szybko odbiegła od tematu tej drugiej sprawy.
- Bo byłem w Tobie zakochany jak jakiś kretyn! – krzyknął i puścił ją.- Nie widziałem świata poza Tobą!
- Byłeś? – jej oczy się zaszkliły. 
- Nadal jestem… Ale mniej.
- Co? – powiedziała drżącym głosem.
- No, co, co? – zdenerwował się.
- Nadal?
- Nadal, ale nienawiść do Ciebie pokonuje tę miłość…
- Nie kazałam Ci się zmieniać, po prostu nie chciałam, żebyś mnie bił. Przy Tobie chciałam czuć się bezpiecznie, a zawsze bałam się, że coś mi zrobisz. – chłopak prychnął.  – O co Ci znów chodzi?
- Nic kochanie… - przytulił ją.
- Nie dotykaj mnie, rozumiesz? Nie pozwalam Ci się dotykać! Już z Tobą nie jestem, zrozum. – odsunęła się od niego.
- No, nie byłaś ze mną, a ja Cię dotykałem…
- Ale robiłeś to wbrew mojej woli! Puść mnie!
- Bo co? – lekko nią szarpnął zaciskając zęby.
- Au… Przestań…
- Bo co? – ponowił pytanie.
- Bo tego pożałujesz, kochany. – powiedziała już bardziej pewna siebie.
- Ciekawe jak?
- Zaraz zobaczysz…- przybliżyła się do niego i próbowała się wydostać z uścisku. Harry szarpnął nią mocniej. Dziewczyna w zdenerwowaniu wyrwała rękę i uderzyła go w policzek. Chłopak szybko i mocno złapał ją za nadgarstki ściskając je. Ich twarze były blisko siebie. Dziewczyna popatrzyła mu w oczy. W swoich miała już pełno łez.
- Mówiłem, że pożałujesz wszystkiego…
- Jesteś z siebie zadowolony? – z jej oczu zaczęły wypływać łzy.
- To dopiero początek…- wyszeptał.
- Tak? A początek, czego?
- Twojego cierpienia…
- Mojego? – zaczęła znów się szarpać.
- Twojego! – mocniej ścisnął jej nadgarstki, które powoli zaczęły robić się sine.
- Puść mnie! Proszę, Hazz… - popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem.
- Śmieszna jesteś, myślisz, że to na mnie zadziała? – Megg spojrzała w jego oczy. Ponownie. Stali bardzo blisko siebie.  Brunetka stanęła na palcach i zbliżyła swoją twarz do jego zamykając oczy. Sama nie wiedziała, co robi. To było silniejsze od niej. Pragnęła poczuć jego bliskość… Pragnęła poczuć jego usta na swoich. Chłopak mocniej ścisnął jej nadgarstki i zaczął brutalnie całować. Margaret odwzajemniła krótko pocałunek, po czym poczuła mocny ból, przeszywający cały jej brzuch i podbrzusze. Tak, chłopak wykorzystał ten moment i kopnął ją w brzuch kolanem.
W tej samej chwili do środka wpadli policjanci z bronią w rękach. Harry od razu puścił zginającą się brunetkę, która od razu upadła na podłogę trzymając się za swój malutki brzuszek…
- Ty… Ty o wszystkim wiedziałeś…- zaczęła zwijać się z bólu.
- No pewnie, że wiedziałem. – uśmiechnął się z satysfakcją. 
- Nienawidzę Cię! – wykrzyczała i zamknęła mocno oczy, kuląc się z bólu.
Policja wyprowadziła szarpiącego się Harry’ego, który był z siebie bardzo zadowolony. Krzywdzenie Megg sprawiało mu wielką radość. Nie przejmował się aresztem, czy więzieniem. Wiedział, że i tak się zemści.
Po chwili przy skulonej dziewczynie był już Niall i cała masa lekarzy.
- Przepraszam… Musiałam… - wyszeptała przez łzy patrząc na Niall’a.- Sam mówiłeś, że musimy z tym skończyć…
- Nie przepraszaj, wszystko będzie dobrze… Obiecuję.
Lekarka zwróciła się do Niall’a, żeby ten wyszedł. On niechętnie zgodził się. Siedział sam, załamany, na korytarzu czekając na jakiekolwiek wieści.
Megg natychmiast została zabrana na badania.
- Ale… Doktorze. Jak moje maleństwo? Nic mu nie jest? – Megg była wystraszona.
- Sprawdzamy. Proszę się uspokoić, tak będzie lepiej dla pani i dla dziecka.
- Ale co jak ja… Jak poronię? – znów zaczęła płakać.
- Nic na to nie wskazuje. Proszę się uspokoić. – poprosiła po raz kolejny.
- Ale… Ja się boję... To znaczy, że nie poronię?
- Na chwilę obecną nic na to nie wskazuje, proszę się uspokoić. Tak będzie lepiej…
- Dobrze. – Megg nadal się martwiła. Badania zajęły jeszcze jakiś czas. Dziewczyna ciągle bała się o dziecko mimo tego, że pani doktor zapewniała ją, że nic się nie stanie. Lekarka podała jej zastrzyk i kazała odwieźć do sali. -Dlaczego jaa… Co mi podaliś…cie?
-Cii. Proszę się nie martwić.- uspokoiła ją.- Musi pani zasnąć. Za niedługo się pani obudzi i będzie lepiej…
- Ale czy z dzieckiem…- nie zdążyła już nic powiedzieć, bo zaczęła powoli zasypiać.
- Wszystko jest dobrze. – uśmiechnęła się wysoka kobieta. 

                                                             *** 

- Kiedy będę mógł do niej pójść? – powiedział Niall, kiedy tylko zobaczył panią doktor.
- Kiedy się obudzi będziemy musieli jeszcze raz sprawdzić jej stan i dopiero wtedy…
- Ale dlaczego ona śpi?
- To uderzenie było naprawdę mocne i musieliśmy jej dać środki przeciwbólowe i nasenne.
- Dobrze, dziękuję. A co z dzieckiem?
- Z dzieckiem wszystko dobrze, ale pańska narzeczona będzie musiała tutaj leżeć tydzień jak nie więcej…
- A wie pani, w którym jest miesiącu? 
- W połowie drugiego. – uśmiechnęła się lekko. – Proszę iść do domu i odpocząć. Ona będzie spała raczej całą noc.
- I naprawdę nie mogę nawet na chwilkę do niej wejść? – zmarszczył brwi.
- Wiem, że bardzo pan chce, ale naprawdę, nie. Przykro mi…
- Rozumiem…
- Proszę jechać do domu, jeśli tylko będzie się coś działo to do pana zadzwonię.
- Dziękuję bardzo. Do widzenia.
Zmartwiony chłopak szedł powoli przez korytarz mijając wiele sal. Rozglądał się wokół. Szedł zmarnowany. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Ręce chował w ciasnych kieszeniach swoich spodni. Kiedy mijał salę Dems postanowił wejść do środka.
Powoli nacisnął klamkę i wszedł do pomieszczenia.
- I jak? – zapytał Liam’a, kiedy był już w sali.
- Wszystko dobrze, ale coś się stało? Widzę po Tobie…- powiedział brunet.
- Harry był u Megg…
- Obudzić Demi? Chcesz z nią pogadać?
- Nie budź jej. Niech odpoczywa… Chociaż… Jak chcesz.
- Widzę, że to coś więcej niż odwiedziny...- stwierdził niespokojnie i zaczął budzić Dems, która, zaskoczona, już po chwili otworzyła oczy.
- Co się dzieje? – spytała zaspana.  
- Niall przyszedł. – powiedział cicho.
- Co? I jak z Megg? Wiesz coś więcej? – spytała nieświadoma wszystkiego, co się stało.
- Harry u niej był…- Niall usiadł na skraju łóżka, obok jej nóg.
- Że, że co? – przestraszyła się.
- Już nie musisz się go bać… Megg rozwiązała ten problem...
- Ale co? Jak? Mów mi wszystko! – zaczęła się denerwować.
- Nie wiem, co działo się w środku ale zgarnęli go… I… Ehh… Kopnął Megg w brzuch.
- Gdzie ona jest? Nic jej nie jest?
- Pani doktor mówi, że nic, ale ja nie wiem… Podali jej jakieś lekarstwa i zasnęła.
- Ale po co?
- Mówiła, że ból był za silny i tak będzie lepiej.
- Boże…- szepnęła i schowała twarz w dłonie.
- Nie płacz… Demi będzie dobrze. Harry już nikogo nie skrzywdzi.
- Ale Megg, ona, dziecko…
- Nie poroniła. Będzie dobrze. Z dzieckiem jest wszystko ok.- uspokajał blondynkę, chociaż sam nie był w stu procentach, spokojny.
- Mogę ją zobaczyć? – podniosła głowę.
- Nawet ja nie mogłem.
- Ku*wa…- szepnęła i położyła się na boku.
- Spokojnie…- pogładził ją po nodze.
- Nie będę spokojna dopóki jej nie zobaczę i dopóki nie będzie dobrze.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz…
- Mam nadzieję. Jedźcie do domu, odpocznijcie. Za dużo już tego się stało. Też jesteście zmęczeni…
- Zostaniemy. – powiedział stanowczo blondyn.
- Jedźcie do domu. Naprawdę. Nie macie tu po co siedzieć. – Liam spojrzał na Niall’a pytającym wzrokiem.
- Na pewno mamy jechać? – Payne dotknął jej dłoni.
- Tak. Jedźcie, poradzę sobie. – uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze kochanie. Kocham Cię. Śpij dobrze. – pocałował ją namiętnie z uśmiechem.
- Ja Ciebie też…- mruknęła, uśmiechając się.
- Trzymaj się, mała. – Niall pocałował ją w czubek głowy.
- Ej! Nie mów tak do mnie! – zaśmiała się. – Pa. – szepnęła, kiedy była już sama w sali... 


***

Dzień doberek! Jak wam minął ten tydzień? Jak wrażenia po rozdziale? 
Piszcie wszystko w komentarzach, czekamy! :)

13 komentarzy:

  1. Cuuudooo <3
    ~Wasza wierna czytelniczka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity *____* nie mogę się doczekać nexta fiejerikdg;aeizdkvgja <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle Niesamowity . Myślę że kolejne też takie będą <3

    OdpowiedzUsuń
  4. OMGF ...Harry! !!jejku cieszę się, że w końcu go załatwili:Danadal martwię się o Megg i Demi :((Mam nadzieję, że wszystko będzie okey :)Ahhh..trraz myślę, że wszystko się ułoży ♥
    A tak w ogóle rozdział jest NIEZIEMSKI! !♥♥ UWIELBIAM TAKIE ROZDZIAŁY:))
    Wasze rozdziały zawsze czytam i zaraz jest takie WOOOOOOWWW! !:)UWIELBIAM TAKIE AKCJE *_* JESTEŚCIE NIESAMOWITE ♥
    Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam @Best_faan_ever
    P.S życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały! <3 Nareszcie zgarneli Harrego :) Mam nadzieję, że z Meg będzie wszystko ok ;)) Czekam na nexta xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej jaki On jest opiekuńczy *_* No wreszcie go złapali uff .. Świetne :3 Czekam na next ! pozdrawiam i życzę weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje, ze Harry da już sobie spokój.
    Dziewczyny super :D <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy Harry przyszedł to cała byłam w nerwach... A jak ją kopnął, to już w ogóle... Tak się bałam, że coś się dzidziusiowi stało! ;( Ale na szczęście nie! Jupi jej :D Chłopcy jacy opiekuńczy, Skarby <3 Mam nadzieję, że z Megg wszystko będzie w porządku i z Dems też :))
    Weny! <3

    P.S. Ile mniej więcej rozdziałów jeszcze przewidujecie? ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. O MÓJ BOŻE!
    Czytam, cała w nerwach! Nie wierzę, że on... że on wrócił!
    No chyba zaraz nie wytrzymam... Na szczęście nic się nie stało dziecku.
    To niesamowite jak manipulujecie moimi uczuciami przez to, co napiszecie ;)
    Kocham i lecę czytać dalej <3
    Chelly

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prostu brak mi słów ... <3 Kocham Was ! Tak mi szkoda Niall'a i Megg. Dlaczego Harry tak bardzo pragnie się na niej zemścić !!! ???

    OdpowiedzUsuń