piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 16

Zachęcamy do przeczytania notki pod rozdziałem. 
To bardzo ważne! 
A teraz zapraszamy na rozdział 16 i życzymy miłej lektury. :) 



Liam zasnął siedząc na krześle oparty o łóżko Demi. Spał spokojnie kiedy nagle obudził go delikatny ruch jej nogi…
- Co jest? Co się dzieje? – zerwał się szybko.
- Nic, nic. Nie chciałam Cię przestraszyć – lekko się uśmiechnęła.
- Nic się nie stało. Jak się czujesz? – usiadł prosto na krześle i przeciągnął się.
- Jeszcze nie do końca dobrze, ale o wiele lepiej... Ja nie wiem jak mam Cię przepraszać, Li. – spojrzała przepraszającym wzrokiem.
- Nie przepraszaj tylko żyj! – uśmiechnął się.
- Tylko i wyłącznie dla Ciebie, dla Nas – złapała jego dłoń. 
- No i to ja rozumiem, a nie jakieś cięcie się! Żeby mi się to nie powtórzyło... – pocałował jej dłoń.
- I Tobie mogę powiedzieć dokładnie to samo, tylko, że chodzi o picie.
- Ale ja nie chciałem się tym zabić – zaczął się tłumaczyć.
- Ale robiłeś to, a to niedobre dla Twojego zdrowia... Dobra, zero kłótni, przecież to sobie obiecaliśmy. – uśmiechnęła się.
- No właśnie! Idę zapytać doktora kiedy Cię wypuszczą. – wstał z krzesła i wyszedł. Dziewczyna zastanawiała się jakie wieści może przynieść jej chłopak. Myślała tak intensywnie, że dziesięć minut, w ciągu których nie było Liam’a minęły jej tak szybko jakby było to kilka sekund.- Już...- wszedł do sali przez przypadek trzaskając drzwiami.- Powiedział, że on zalecałby zostać, ale zapytałem się i jest możliwość, że możesz wyjść na własne żądanie. – usiadł na jej łóżku.
- Ja chcę wyjść nie chce tu siedzieć, wole odpoczywać w domu. – jęknęła niezadowolona.
- No to co? Wychodzimy? – uśmiechnął się.
- No ba! – odwzajemniła uśmiech i zaczęła się zwlekać z łóżka.
Po godzinie byli już w domu. Demi gdy tylko weszła do salonu  i skierowała swój wzrok w stronę łazienki, stanęła jak słup soli.
- Drzwi, nie ma ich! – cofnęła się do tyłu.
- Bo musiałem je... No wiesz… Tak jakby wyważyć… Kąp się bez nich. Mi to nie przeszkadza! - pocałował ją w policzek.
- Ale nie podglądaj, proszę, wiesz, że się Ciebie nie wstydzę, ale nie podglądaj! – pogroziła mu palcem.
- Dobrze! Zrobię coś do jedzenia… - poszedł do kuchni.
Dziewczyna udała się do łazienki. Pierwszy raz korzystała z niej bez drzwi. Zdjęła z siebie ciuchy po czym weszła pod prysznic. Po kilku minutach kąpieli zauważyła, że brunet ją podgląda. 
- Li! – krzyknęła wystawiając głowę za kabinę. 
- No co?! Ja już kanapki zrobiłem, a Ty jeszcze nie skończyłaś. – oparł się o futrynę w nieistniejących drzwiach. 
- I nie masz co robić, więc postanowiłeś mnie podglądać, tak?
- Mam taką piękną dziewczynę więc... Tak, postanowiłem Cię podglądać! – uśmiechnął się.
- Przecież ja nie jestem ładna i nie kłam. – wyszła spod prysznica.
- No masz rację... Nie jesteś ładna! – stwierdził przyglądając się jej z uwagą.
- No nareszcie się ze mną zgadzasz! – powiedziała owijając się ręcznikiem.
- Nie jesteś ładna, bo na Twoją urodę "ładna " to za mało... Jesteś piękna! – przytulił ją od tyłu.  
- Ojj...Już nie przesadzaj, dobrze? – ruszyła w stronę pokoju.
- Nie przesadzam. Chodź jeść. – poszedł za nią.
- Musze się ubrać! – zaśmiała się. Liam przytaknął i poszedł do kuchni. Demi przyszła tam po kilku minutach ubrana w ciepłe pidżamy. Czuła się już o wiele lepiej.
- Trzeba kupić nowe drzwi…
-No wiem. Jedziemy dzisiaj do sklepu?
- Jestem osłabiona, nie mam siły, żeby nigdzie jechać. – westchnęła.
- No też prawda... To ja mogę pojechać sam, ale nie chcę Cię zostawiać samej… - przytulił ją.
- To zostaw już te drzwi, pojedziemy jutro.
- Dobrze, a jak się czujesz? Jest już lepiej? – zapytał z troską.
- Tak, ale idę zaraz się położyć. – uśmiechnęła się. 
- Musisz dużo odpoczywać. Prześpij się trochę.
- Ale mi się nie chce spać.
- To się połóż i oglądnij jakiś film? – zaproponował i uśmiechnął się. 
- A będziesz oglądał razem ze mną? – odwzajemniła uśmiech.
- Pewnie, tylko najpierw chciałem się czegoś pozbyć.
- Yyy? – zupełnie nie wiedziała o co mu chodzi.
- Gdzieś u nas w domu są jeszcze jej rzeczy, prawda? Dałaś jej kilka ciuchów, w których już nie chodziłaś… Wyrzucę je.
- Tak są, ale ja bym wolała je odwieść do Niall'a. – wiedziała, że wyrzucenie ich nie jest najlepszym pomysłem.
- Nie będę Cię tu zostawiać... Chyba, że zostaniesz i obiecasz, że nie wywiniesz żadnego numeru...
- Obiecuję. – dziewczyna przysunęła się do niego i pocałowała go. – Tylko wracaj szybko, bo będę tęsknić.
- Okej... pozbieram tylko te szmaty i włożę je do jej walizki... Za niedługo będę z powrotem. – Demetria uśmiechnęła i udała się do pokoju. Wdrapała się pod ciepłą kołdrę i czekała na chłopaka. Po niecałych dwudziestu minutach Payne był już z powrotem w domu.
- Już jestem! –Dems usłyszała głos chłopaka.
- Jestem w pokoju. Chodź do mnie.
- Już. – powiedział wchodząc do pokoju. – Jestem zimny. Przeziębisz się.
- Ogrzeje Cię. – zaśmiała się.
- A co jak się rozchorujesz? – zaczął się rozbierać.
- Zaopiekujesz się mną. – spojrzała na niego ‘tym’ spojrzeniem. Dokładnie wiedział o co jej chodzi.
- Okej. – W samych bokserkach i koszulce położył się obok dziewczyny. Nagle usiadł obok, zawisł nad nią i pocałował. 
- Nie jest Ci tak zimno? –zlustrowała jego półnagie ciało. – Pójdę zrobić herbaty.
-Nie! Nie wstawaj, ja zrobię! – wstał z łóżka.
- No dobrze. – westchnęła i położyła się. Po pięciu minutach chłopak był już w pokoju. Odstawił gorącą herbatę na półkę i wskoczył pod kołdrę. Od razu przytulił dziewczynę.
- Martwię się o Ciebie. – zaczął głaskać jej włosy.
- I za to bardzo Ci dziękuję. Kocham Cię. – uśmiechnęła się.
- Ja Ciebie też. – pocałował ją w skroń. Leżeli tak jeszcze przez jakiś czas pijąc herbatę i rozmawiając. Po około godzinie ogarnął ich sen…
                                                              ***
- Li, Li, wstawaj. – pocałowała go w policzek.
- No już. – zaczął bełkotać pod nosem. – Jeszcze chwilkę, mamo.
- Już. Co my będziemy robić w nocy?
- A co możemy robić? – otworzył oczy i uśmiechnął się.
- Nie to co masz na myśli. – pstryknęła go w nos.
- Dlaczego? Nie torturuj mnie… - posmutniał.
- Nie mam na to siły.
- No tak, przepraszam, zapomniałem. Kocham Cię.
- Już to gdzieś słyszałam. – zaśmiała się.
- Ale gdzie? – ‘zdziwił się’.
- O tu. – wskazała na jego usta.
- No być może już o tym wspomniałem. Ale to chyba dobrze, że Ci to często mówię.
- Nawet nie wiesz jak… - uśmiechnęła się.
- No więc, jakie plany na dalszą część dnia?
- Możemy iść dalej spać…
- Czemu?
- Albo do wanny?
- Idziemy?
- A zaniesiesz mnie? – zaśmiała się.
-Oczywiście. – wstał, wziął dziewczynę na ręce z wielkim uśmiechem na twarzy i zaniósł  do łazienki. Zaczął ją całować. Postawił przed wanną i  szybko zaczął rozbierać. Ona również pozbyła się jego bokserek. Po chwili leżeli już w wannie wypełnionej ciepłą wodą. 
-Mam do Ciebie prośbę. – popatrzyła mu prosto w oczy.
- Jaką kochanie?
- Em…- spuściła wzrok. – Pojechałbyś do apteki?
- Tak, a po co?
- Test ciążowy. – szepnęła. Ukradkiem spojrzała na niego i zgryzła dolną wargę.
- Ym... Jesteś w ciąży? – zdenerwował się lekko. Zrobiło mu się gorąco. Oddech stał się ciężki. Wielka gula podeszła mu do gardła.
-Właśnie nie wiem i chcę to sprawdzić.- wyjaśniła.
- Dobrze, mam już jechać?
- Nie. Jak skończmy. – uśmiechnęła się lekko. – Emm… Li?
- Tak?
- Jesteś zły? – była niepewna.
- Nie, nie, tylko co jak naprawdę będziesz w ciąży?- skłamał. Był zły, a zarazem podenerwowany.
- Szczerze? Nie wiem, miejmy nadzieję, że nie będę. – przytuliła się do niego jeszcze mocniej. – Ale nie zostawisz mnie, tak?
- Oczywiście, że nie! Skąd Ci takie głupie pomysły do głowy przychodzą? – uśmiechnął się lekko.
- Sama nie wiem. Przepraszam.
- Nic się nie stało. – pocałował ją w czoło. – Zadam Ci jedno pytanie, okej?
- Okej. – uśmiechnęła się.
- Co będzie dalej z Megg?
- Nie wiem, nie odzywa się, ostatni raz była u Niall’a, jakby coś było nie tak to by tu pewnie przyszła. A co się stało, że pytasz? – zdziwiła się. Przecież on nigdy o nią nie pytał. Zawsze unikał tematów z nią związanych, a tu nagle sam zaczął…
- Nic. Tylko rano nikogo nie było w domu. Ciuchy zostawiłem u sąsiadki Niall’a.
- Nie wiem. Może pojechali na zakupy, czy coś.
- Niall nigdy nie zostawiał mieszkania otwartego…
- Naprawdę? Nie było zamknięte?
- Nie. – pokręcił przecząco głową.
- Ej, a jak coś im się stało? – w jej gardle od razu stanęła wielka gula.
- Nie. Nie mów tak… W sumie to mogłem nie zaczynać tematu. Wiedziałem, że ona wpląta Niall’a w jakieś kłopoty. Ona to jeden wielki kłopot.
- Proszę Cię, nie mów tak.
- Nadal jej nie ufam.
- Ale ja częściowo tak.
- Nie wiem czemu nadal to robisz.
- Ja też nie wiem. Chociaż może dlatego, że on też mnie bił i wiem co ona czuje.
- Ale najbardziej szkoda mi Niall’a.- westchnął.
- Nie wiesz co tam się dzieje, a więc tak nie mów. – Wstała, wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem.
- Nie wiem, ale i tak szkoda mi go, bo musi z nią siedzieć.
- Jeszcze raz Cię proszę. Nie mów tak. Obiecałeś, że nie będziesz tak mówić. – odwróciła się i wyszła z łazienki. Kiedy tylko weszła do pokoju zaczęła szukać swojego telefonu.
- Co robisz? – zapytał wchodząc do sypialni.
- Dzwonie do Niall’a.- wyjaśniła.
- Jak chcesz to ja mogę do niego zadzwonić i zapytać co się stało… 
- Nie dzięki. Zadzwonię sama. – Przyłożyła telefon do ucha.

                                                           ***
- Hallo? – Chłopak mówił szeptem, aby nie obudzić śpiącej Megg.
- Niall! Co się stało? Gdzie jesteście? Nic wam nie jest? – zaczęła zadawać szereg pytań ciągle krzycząc.
- Nie krzycz! Nie jestem głuchy! Nic nam nie jest… To znaczy jest, ale to długa historia, a co się stało? Czemu dzwonisz?
- Bo Li u Was był, ale nikogo nie było, Twoje mieszkanie było otwarte.
- A no tak. Zapomniałem je zamknąć z tego wszystkiego.
- Niall! Co się stało?- straciła już cierpliwość.
- Megg pewnie będzie zła, że powiem… - ciągle szeptał.
- Ale ja chcę wiedzieć! Ja się ciągle o nią martwię…
- No dobrze… Nie, nie mogę…
- Gdzie jesteście? Przyjadę do Was.
- W szpitalu. – oznajmił.
- Że, że co?- była w szoku.
- No tak w szpitalu…
- Zaraz tam będę. – rozłączyła się. – Liam oni są w szpitalu. Ja tam jadę. – zaczęła szybko się ubierać. 
- Nie! Nigdzie nie jedziesz! – złapał ją za nadgarstek.
- Bo? Zabronisz mi? – wyrwała dłoń i wróciła do ubierania się. 
- Tak! przecież Ty też niedawno z niego wyszłaś.
- To jak coś mi się stanie to sobie tam jeszcze posiedzę… 
- Nie! Nie pojedziesz tam!
- Pojadę.
- Nie! – złapał ją za rękę. – Znów ona będzie ważniejsza?! – krzyknął. Dziewczyna nie odezwała się. Wybiegła z pokoju. Założyła buty oraz  płaszcz. W pośpiechu wyszła z domu i jak najprędzej odjechała z podjazdu. 





***


Moi Kochani... 
Zacznę od przyjemniejszego tematu jakim jest to, że bardzo dziękuję Wam za to, że nadal z nami jesteście oraz czytacie nasze wypociny. To bardzo miłe, że tak podoba Wam się ten wytwór naszej wyobraźni. <3 
A teraz przejdę do tej sprawy, która męczy i mnie i Dagmarę...
Mianowicie ilość komentarzy...
Co się stało? Komentarzy jest niestety coraz mniej i tym samym mamy coraz mniej motywacji do pisania. 
Jest Nam strasznie przykro, ponieważ informujemy masę osób i jest coraz więcej wyświetleń, a komentarzy nie przybywa, a wręcz z rozdziału na rozdział ich ilość maleje. 
Rozumiemy, że nie wszyscy nasi czytelnicy mają w zwyczaju komentować czytane opowiadania, ale nam na prawdę bardzo zależy na waszych opiniach. 
Chciałybyśmy wiedzieć co Wam się podoba, a co Was denerwuje w każdym rozdziale. 
Każdy komentarz, nawet najkrótszy, zarówno jak i każdy obserwator i czytelnik sprawia, że mamy uśmiechy na twarzach i na prawdę ogromną ochotę do pisania, lecz kiedy komentarzy jest coraz mniej głównie zastanawiamy się nad przyczyną tego... 
No cóż, mam nadzieję, że nie zrozumieliście mnie źle oraz, że niczym Was nie uraziłam. 
Liczę na Was. 
Kocham. <3 
                                                                 Wasza Megg. 

Bardzo przepraszam za to, że osoby, które informuję na TT, będą poinformowane trochę później, ale niestety mam problemy z internetem. 
                                                                                               Dems. <3

16 komentarzy:

  1. Boski rozdział. :* Czekam na N E X T ! :):*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matkoo mega rozdział ;) Strasznie polubiłam tego bloga ;) Dziękuję, że nie przestałyście pisać;* Czekam z niecierpliwością na następny;)
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny <33
    Brak słów, no po prostu cudo *____*
    Pozdrawiam i życzę weny ! :)
    Zapraszam do siebie
    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle świetny! :) Podoba mi się to,że nie jest nudno w związku Demi i Liama :D Trzymajcie tak dalej i nie przejmujcie się komenatarzami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam waszego bloga :) Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny, choć ja, osobiście, mam wrażenie, że jakiś krótki, pewnie się mylę, ale cóż. :) Kocham to opowiadanie, piszę to chyba pod każdym kolejnym rozdziałem ale to prawda, dlatego niech wasza twórczość nigdy się nie skończy! Nie będę pisała na siłę, że liczba komentarzy czy obserwatorów to nic, ponieważ to w gruncie rzeczy sprawia, że pojawiają się kolejne rozdziały. Może powinnyście sobie tłumaczyć, że jest praktycznie koniec półrocza i każdy musi poprawiać oceny. Może to dlatego liczba komentarzy maleje :// sama nie mam pojęcia://
    Ale i tak życzę weny Dziewczyny♥ trzymajcie się! xxx @my_hero_loueh

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział boski *-*
    Czekam na next!

    @Crazyy__Mofo

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie :D <3
    Co tu dużo pisać :D <3
    Magia :D
    ~ Carolie Staniszewska x

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny *.* choć nie lubię jak Liam i Demi się kłócą.
    kocham waszego bloga <3
    Czekam na kolejny <3
    @letmakeamove

    OdpowiedzUsuń
  10. Neeexxtt <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. CUDOWNE *-*
    Tak szczerze to strasznie irytuje mnie LiAM tym że nie toleruje Meg.
    Pozdrawiam -E.

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne *_*
    najbardziej podoba mi się, że mocno różni się od tego typu opowiadań... jest oryginalny :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekaj czekaj czy mi sie wydaje czy liam ma jakis problem z tym ze MOZE bedzie mial potomka? Co moze jeszcze zostawi ja? Grrr.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam to opowiadnie ! Jest dużo lepsze od mojej ulubionej książki :D

    OdpowiedzUsuń