- Nareszcie. –
wyszeptała, kiedy razem ze swoim ukochanym weszła do domu. Chłopak mruknął coś
niezrozumiale pod nosem i posłał blondynce szczery uśmiech. Panna Harrison od
razu go odwzajemniła i podeszła do chłopaka rzucając mu się na szyję. - To ja
idę się wykąpać, Skarbie. Mam dość szpitalnych łazienek…- szepnęła sama do
siebie, na co chłopak znów uśmiechnął się, lecz tym razem z mniejszym zapałem. -
Nie pójdziesz ze mną? – zapytała po chwili, kiedy nadal nie usłyszała żadnego
odzewu od chłopaka. Od razu wyraźnie posmutniała.
- A chcesz?-
pierwsze słowa od dłuższego momentu, wydobyły się z ust bruneta.
- A myślisz, że po co pytałam? – uniosła jedną brew i zadziornie się uśmiechnęła. - Chodź! –
powiedziała i zachęcająco złapała chłopaka za lewą dłoń, po czym zaczęła go
prowadzić w stronę dużych, białych drzwi.
Kiedy oboje byli
już w łazience dziewczyna zamknęła drzwi na mały zamek i odwróciła się przodem
do chłopaka, który już stał bez koszulki. Na jego widok Dems zaśmiała się
cichutko i podeszła bliżej. Natychmiast zabrała się za pozbywanie się reszty
jego ciuchów. Kiedy chłopak był już nagi, zdjął z blondynki luźną bluzkę, którą
miała na sobie. Gdy jego oczom ukazały się jej piersi i goły brzuch, od razu
zaczął je subtelnie całować. Za każdym razem, kiedy jego wargi spotykały się z
jej delikatną skórą, po ciele dziewczyny przechodził delikatny, przyjemny
dreszcz. Payne wiedząc, że sprawia Demi przyjemność tym co robił, zaczął zsuwać
się coraz niżej. Jeden z pocałunków już znalazł się na bladym brzuchu
dziewczyny. Po chwili zabrał się za rozpinanie rozporka jej spodni.
- Nie rozpędzaj
się tak.- zaśmiała się tym samym gasząc zapał chłopaka. - Wiesz, że będziemy
się tylko kąpać. – upomniała go.
- Ale i tak w
spodniach pod prysznic nie wejdziesz, Skarbie... –wybrnął szybko i zsunął
ciemne jeansy z jej bioder. Dems tylko głośno westchnęła i teatralnie
przewróciła oczami. Nie czekając, aż jej chłopak zedrze z niej bieliznę, sama
sobie poradziła. Ze śmiechem rozebrała się do naga i zaczęła powoli kierować
się w stronę dużej kabiny prysznicowej. Kiedy przechodziła obok ogromnego
lustra wiszącego na ścianie, skusiła się żeby w nie spojrzeć. Po chwili jednak
żałowała, że to zrobiła…
- O boże, jak ja
wyglądam?! – wytrzeszczyła oczy.
- O co Ci chodzi?
– Liam zdziwił się i stanął za nią łapiąc ją za biodra.
- Moja skóra,
twarz…- jęknęła cicho i zaczęła ich dotykać.
- Wszystko jest dobrze.
– przeniósł swoje duże dłonie na jej ramiona w geście wsparcia.
- Nie jest. Boże,
jakie siano… – opuszkami palców, delikatnie złapała swoje suche włosy.
- Dla mnie i tak
jesteś piękna. – szepnął do jej ucha i pocałował w policzek.
- Wiem, wiem. – machnęła
ręką w ogóle nie zwracając uwagi na słowa swojego ukochanego i uderzyła go w
czoło. Patrzyła na swoje ciało z coraz większą uwagą i większym obrzydzeniem. –
Chodź… Idziemy się szybko wykąpać, muszę coś ze sobą zrobić.
- No już, już. –
szedł masując swoje czoło ze śmiechem.
Gdy byli już w
kabinie, Liam skupiał się na tym, żeby jak najdelikatniej umyć plecy Dems.
Chłopak robił to tak subtelnie, z czułością, troską, że nie jedna dziewczyna na
pewno chciałaby, by jej chłopak potrafił tak to wykonać… Lecz Demi oczywiście
była zajęta użalaniem się nad sobą. Ciągle miała przed oczami swoje ciało,
które w rzeczywistości nie zmieniło się prawie wcale od operacji, ale
oczywiście Dems widziała w sobie wszystko, co najgorsze.
Payne, po umyciu
Dems większości, ciała, zabrał się za mycie swojego. Po kilkunastu minutach
oboje wyszli z kabiny. Chłopak obwiązał ręcznik wokół bioder i przytulił od
tyłu blondynkę, która zajmowała się wycieraniem mokrego ciała. Gdy poczuła jego
dotyk, zamknęła oczy i wtuliła się w bruneta.
– Kocham Cię. – powiedział cicho i pocałował
ją w ramię. Demetria nie powiedziała nic tylko się uśmiechnęła.
- A teraz, proszę,
puść mnie, bo muszę coś ze sobą zrobić! – zaśmiała się.
- No okej. –westchnął
i niechętnie ją puścił. – Idę zrobić coś do jedzenia...
- No to rób… Ale
ja szybko stąd nie wyjdę.- uprzedziła szukając w szafce odpowiednich kremów i
odżywek.
- Ahh… To
wystygnie... – powiedział stojąc już w drzwiach.
- Trudno. –
wzruszyła ramionami i zaczęła wyciągać z szafki różne kosmetyki. Szybko zaczęła
zajmować się ‘reperowaniem’ swojej cery, włosów, skóry na całym ciele. Po
dwudziestu minutach wyszła z łazienki z zieloną, zastygającą mazią na buzi.
Stanęła w drzwiach kuchni i przyglądała się swojemu chłopakowi.
- Za chwilę będę miała piękną cerę. – zaklaskała
w dłonie.
- Zawsze masz
piękną.
- Dobra ja już nic
nie mówię. Zastygam. – powiedziała lekko ruszając ustami.
- Pocałowałbym
Cię, ale boję się zastygnąć. – zaśmiał się.
- Nie dałabym rady
Cię pocałować. – prychnęła i wróciła do łazienki.
Tam oczywiście
usunęła resztkę maseczki z twarzy, opłukała buzię letnią wodą i osuszyła twarz.
Od razu zabrała się za dokładne umycie włosów, po tym od razu spryskała je
odżywką, wysuszyła je i pozostawiła rozpuszczone. Na twarz nałożyła małą
warstwę kremu nawilżającego. Wtedy, kiedy podeszła do lustra, szczerze się
uśmiechnęła. Przyjrzała się sobie jeszcze raz, poprawiła włosy, na których
panował artystyczny nieład i wyszła z łazienki kierując się do pokoju. Będąc w środku ubrała się w luźną koszulkę
Liama, leginsy, bieliznę i grube skarpety.
– Teraz wyglądam
ślicznie. – powiedziała wchodząc do kuchni i obracając się wokół własnej osi.
- Ooo…
Rzeczywiście… Teraz lepiej niż wcześniej. – zaśmiał się i oparł o blat.
- No wiem. –
rzuciła mu się na szyję i namiętnie pocałowała. – Jemy?
- Pewnie. Siadaj.
– powiedział ochoczo i od razu nałożył spaghetti na talerze. Po piętnastu
minutach dziewczyna odsunęła talerz od siebie i złapała się za brzuch.
- Zjadłabym
jeszcze, ale nie mogę. – posmutniała.
- Pokarmić Cię?
- Nie o to chodzi.
Pani doktor kazała mi w najbliższym czasie się nie przejadać.- wyjaśniła.- Ale na kolację możesz mnie pokarmić. –
uśmiechnęła się.
- Dobrze, pokarmię
Cię. – pocałował ją w policzek.
- Chodź. –
chwyciła go za rękę i wstała. Pociągnęła za sobą do pokoju. Tam od razu
położyła się wygodnie na łóżku razem z Li. Przytuliła się mocno do niego, tak
by czuć jego bliskość jak najbardziej, a on odwzajemnił uścisk. – Brakowało mi
Ciebie, chociaż codziennie byłeś przy mnie. – zaczęła niezdarnie bawić się
swoimi palcami.
- Wiesz, ja czułem
to samo.
- Teraz będzie
inaczej. Nie odstąpię Cię na krok. – zaśmiała się krótko.
- Ja Ciebie też
nie odstąpię, kochanie. – przytulił ją mocniej.
- Tylko
delikatniej. Nie możesz ściskać tak brzucha, bo wtedy zaczyna mnie boleć. –
jęknęła.
- Oj… Przepraszam.
– rozluźnił uścisk i delikatnie zaczął głaskać jej brzuch.
- Proszę… -
uśmiechnęła się.
- Kocham Cię. –
wyszeptał jej do ucha.
- Wiem, wiem
kochanie. A wiesz, że ja Ciebie też?
- Wiem, wiem
kochanie. – zaśmiał się.
- Będę musiała
schudnąć. – palnęła po chwili ni stąd ni zowąd.
- Czemu? –
zmarszczył brwi.
- Bo przytyłam.
- Ale wiesz, że im
więcej kochanego ciałka tym lepiej? – zbliżył się do jej ucha.
- Ale takiego nie.
Co innego w ciąży. – zaśmiała się cicho.
- Przecież nie
jesteś w ciąży, a ja i tak kocham Cię taką, jaka jesteś. I zdania nie zmienię.
– pocałował ją w czoło.
- Ale i tak
schudnę…
- I później znów
przytyjesz. – zaśmiał się. – I znów będziesz chciała schudnąć.
- I schudnę.
- Dobra już nic
nie mówię. Zrobisz, co będziesz chciała. – uśmiechnął się i położył głowę na
ciemnej poduszce.
- Schudnę. Będę
codziennie rano biegać, zdrowo jeść…- zaczęła wymieniać.
- Dobrze. Pobiegam
z Tobą.
- Za rączkę? –
zaśmiała się.
- Jeśli będziesz
chciała, to za rączkę.- obiecał.
- To chcę za
rączkę. I będziemy sobie wesoło skakać… – znów się zaśmiała.
- Okeeeej. –
uśmiechnął się. Blondynka odwróciła się, krótko pocałowała go w usta i mocno się w niego wtuliła.
- Minęło już 2
lata, a ja dalej nie mogę w to uwierzyć… – powiedziała cicho.
- W co? – zdziwił
się.
- W to, że jestem
z Tobą i, że będę z Tobą do końca… - objaśniła.- Jeśli tylko zechcesz… – dodała
po chwili.
- Chcę. Chcę i to
nawet nie wiesz jak bardzo.- szepnął.
- Ja też chcę. –
uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Wzięła laptopa i usiadła obok swojego
partnera. Włączyła urządzenie i po chwili zaczęła oglądać stare zdjęcia jej i
Li. Brunet zaczął się śmiać widząc zdjęcie, na którym Dems śpiewa karaoke. –
Nie zaczynaj znowu…- warknęła.
- Coo? – udawał,
że nie wie, o co chodzi. Dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie i
przeglądała dalej.
- Ooo… Pamiętasz
to? To było w naszą rocznicę… – przytuliła się do niego jeszcze bardziej. –
Ejj… Już za niedługo nasza trzecia rocznica. – uśmiechnęła się do niego.
- I twoje urodziny.
Co chcesz dostać?
- Już dostałam
prezent… -powiedziała cicho patrząc w jego oczy.
- Jaki? – nie zrozumiał
jej.
- Ciebie.
- Nie przesadzaj.-
uśmiechnął się.
- Nie przesadzam.
To prawda. Nic już więcej nie chcę. – mówiła to wszystko z powagą.
- Dobrze… - zaczął
głaskać jej włosy.
- No chyba, że
Ciebie jeszcze bardziej, ale nie wiem czy to jest możliwe…
- Jest, jest. –
uśmiechnął się.
- Tak? –
popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Tak, ale nie
myśl o tym. Masz odpoczywać.
- Aaa tak, tak.
Wiem, wiem.- westchnęła.- Nie wiem, dlaczego, ale od jakiegoś czasu drażni mnie
jedna myśl…
- Że… Że tak
naprawdę to mogłabym być w ciąży... – powiedziała zdenerwowana, bojąc się
reakcji chłopaka. Nerwowy uśmiech wkradł się na jej twarz.
- To znaczy, że
chcesz?- poczuł ciepło napływające do jego ciała.
- Sama nie wiem.
Nie teraz, za jakiś czas…- nadal mówiła to wszystko niepewnie.
- Jeśli tego
chcesz to…
- Nie zrobimy tego,
jeśli Ty nie będziesz gotowy. Ja sama nie jestem do końca pewna. – przerwała
mu.
- Rozumiem, ale…
Powiemy sobie jak będziemy pewni, tak?- spytał z ulgą.
- Ja na pewno Ci
powiem. – przytuliła się do niego mocniej.
- Ja Tobie też.-
zarzekł się.
- Cieszę się, że
rozmawiamy na każdy temat otwarcie. – uśmiechnęła się lekko.
- Też się cieszę.
- To powiedz. Masz
jakąś sprawę, czy coś? Gryzie Cię coś?
- Mnie? Nic.
Cieszę się tylko, że jesteś już w domu.
- Ja też się
cieszę, ale jesteś jakiś przygaszony, co jest? – wyłączyła laptopa i odstawiła
go na stolik.
- Nic, tylko
zmęczony jestem. – uśmiechnął się blado.
- Na pewno? Proszę
nie okłamuj mnie. Jeśli jest coś na rzeczy to mi to powiedz. Nie wiem, chcesz
ze mną zerwać, coś Ci we mnie nie pasuje… - mruknęła nadal niepewnie. Sama nie
wiedziała skąd przyszło jej to do głowy.
- Nie! Kocham Cię
i chcę z Tobą być. Jak mogłaś pomyśleć, że jest inaczej? Tylko po prostu jestem
zmęczony. Nie przejmuj się mną kochanie.
- Ale jak tylko coś
Ci będzie to mów. A teraz, jeśli jesteś śpiący to ściągaj te jeansy i chodź
spać. Sama chętnie się prześpię. – uśmiechnęła się do niego zachęcająco. – Śpij
słodko. – zaśmiała się i przytuliła go do siebie, kiedy się rozebrał.
- Ty też. –
pocałował ją lekko i po chwili zasnął.
Dems nie mogła
zasnąć. Bardzo długo zastanawiała się nad tym, co zrobiła nie tak? Co mogło
urazić Liam’a? Faktem jest to, że dziewczyna
nie wiedziała o jednej, bardzo istotnej rzeczy… Chłopak już od dłuższego czasu
przygotowywał się do pewnego kroku… Był zestresowany, bo ten ‘krok’ zmieniłby
całe jego życie…
***
Dems obudziła się
po kilku dobrych godzinach. Liam jeszcze spał. Postanowiła go nie budzić.
Chciała żeby odpoczął. Przemyślała wszystko i doszła do wniosku, że jednak Liam
mógł mieć rację… ‘Może jego zachowanie
naprawdę było spowodowane zwykłym zmęczeniem? ’ Pytała samą siebie… Wpatrywała się w
niego z wielkim uśmiechem…
Po chwili Dems zaczęło robić się niewygodnie.
Delikatnie uwolniła się z uścisku Li i wstała z łóżka. Zdjęła bluzkę i
zaczynała ściągać stanik, który jej przeszkadzał.
- Co robisz
kochanie? – Dems usłyszała za plecami rozbawiony głos Liam’a.
- Nie widać? –
odwróciła się w jego stronę, nadal miała na sobie górną część bielizny.
- Pomóc Ci?
- Poradzę sobie.
Leż, leż…- zaśmiała się, odwróciła i pozbyła się stanika.
- I chodź tutaj
tak. Nic nie ubieraj.
- Bo co mi
zrobisz? – wzięła do ręki bluzkę.
- Bo Cię rozbiorę.
–zagroził. Blondynka ubrała koszulkę i
położyła się obok niego. – Ostrzegałem. – podniósł się i powoli zaczął
zdejmować jej koszulkę.
- Przestań. –
próbowała go powstrzymać, on jednak nie reagował na jej wołanie i zdjął jej
bluzkę. – Li proszę. – wykrzywiła usta, była całkowicie poważna.
- Ah, no dobrze
masz. – podał jej koszulkę, z grymasem na twarzy.
- Dziękuję. Nie
obraź się, ale nie czuję się komfortowo z tymi wszystkimi szwami.
- Ale możemy
zrobić tak. – przykryła kołdrą sam brzuch. – Teraz Ty zdejmij swoją koszulkę. –
uśmiechnęła się, a on szybko zdjął swoją koszule. – Zaspokojony? - zaśmiała się.
- Taak. – również
się zaśmiał.
-To teraz mnie
przytul. – poruszyła zabawnie brwiami. Chłopak posłusznie ją przytulił. – Auu… gnieciesz
mi je! – zaśmiała się. Również to zrobił
i wyswobodził ją z uścisku. Po chwili nieco zniżył się i delikatnie zaczął
masować jej zgrabne piersi, muskając je swoimi i wilgotnymi ustami. – Nie
przesadzasz? – zaśmiała się.
- Nie.
- Na pewno? –
uniosła brew.
- No dobra tylko
nie bij. – przestał.
- Ej no! Nie
przestawaj! – posłała swojemu ukochanemu szczery uśmiech, a na jej policzki
wkradły się delikatne rumieńce.
Chłopak
odwzajemnij uśmiech i kontynuował przerwana czynność. Nadal masował je swoimi
masywnymi dłońmi, całował najdelikatniej jak tylko potrafił, wodził ustami po
jej jędrnych piersiach, co przyprawiało Dems o ciarki. Liam czuł je na swoich
ustach, wiedział, że sprawia jej tym przyjemność, więc nie przestawał nawet na
chwilę. Blondynka ułożyła wygodnie,
głowę i zamknęła oczy z uśmiechem na ustach. Li zaczął robić delikatne malinki.
Dziewczyna przygryzła lekko dolną wargę i uśmiechnęła się szerzej. Payne zaprzestał wykonywania tej czynności,
uniósł głowę, pocałował dziewczynę w usta i dokładnie otulił ich kołdrą. Po
chwili panna Harrison znalazła się w jego silnych ramionach. Leżeli nie
odzywając się do siebie. Cieszyli się swoją obecnością.
*Ten
sam dzień, godzina 19:10*
- Li wstawaj…-
blondynka zaczęła go szturchać.
- No tak już…-
wymamrotał przekręcając się.
- No już, już. –
usiadła.
- No przecież
wstaję. – jęknął i otworzył oczy.
- To wstawaj! Co
będziesz w nocy robił?
- Patrzył na
Ciebie…- uśmiechnął się czule.
- Yhy, ta, pewnie.-
parsknęła.
- No pewnie. –
pocałował ją w plecy.
- Takie teksty już
na mnie nie działają. – zaśmiała się.
- Jak chcesz. –
również się zaśmiał i wstał z łóżka.
- Gdzie idziesz?
- Kazałaś mi
wstawać.
- To stój! – znów
się zaśmiała.
- Zdecyduj się. –
rozłożył bezradnie ręce ze śmiechem.
- Obiecałeś, że
mnie pokarmisz…
- To chodźmy do
kuchni.
- Nie chce mi się
iść. Ja chcę tu w łóżku. – jęknęła. Chłopak wzruszył ramionami i poszedł do
kuchni. Dems zaśmiała się. Wstała, założyła swoją bluzkę i ponownie położyła
się na łóżku przykrywając po uszy. Po kilku minutach do pokoju wrócił Liam z
talerzem gofrów z musem czekoladowym.
- O Boże!
Czekolada! – od razu usiadła na łóżku.
- Co czekolada? –
zdziwił się zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna oblizała usta. – A no tak!
Czekolada. – stwierdził.
- No tak. –
otworzyła buzie. Brunet usiadł obok niej i zaczął ją karmić jak małe dziecko.
Dems zaczęła ruszać buzią, specjalnie brudząc się, po czym zaczęła się śmiać.
- Jesteś brudna
kochanie. Pomogę Ci.
- No, bo jestem
malutka i jeszcze nie umiem jeść. – powiedziała głosem małego dziecka, wzdychając.
- No wiesz… Nie
chcę lizać małego dziecka.
- Już jestem duża!
– powiedziała momentalnie normalnym już głosem. Li zbliżył się do niej i delikatnie
ją pocałował, zlizując przy tym resztki czekolady z jej ust i ich okolic.
- Ty też jesteś
brudny. – dotknęła jego policzka.
- To… Wiesz jestem
dużym chłopcem. Możesz mi pomóc?
- Nie, bo ja
jestem małą dziewczynką i mi nie wolno! – znów zaczęła mówić głosem dziecka.
- To sam sobie
poradzę.
- Dobrze. –
Chłopak zaczął ścierać z siebie czekoladę czekając na reakcję Dems. Ona
przyglądała mu się lekko oblizując usta. – Nic z tym nie zrobisz?
- Ale z czym? –
zaczęła udawać, że nie, o co chodzi. Brązowooki nie zareagował tylko umazał
Demi czekoladą i namiętnie ją pocałował. Dziewczyna lekko się na nim położyła, odwzajemniając pocałunek.
Po chwili oderwała się od niego. – Jestem głodna.
- Nie obchodzi
mnie to. – uśmiechnął się i kontynuował pocałunek. Jednak dziewczyna nie
pozwoliła na dalsze chwile zbliżenia i szybko się od niego oderwała. – Ejj!
- No co? –
powiedziała zakrywając usta rękoma.
- Nic… Ale po co
te ręce?
- Bo jestem małą
dziewczynką i mi nie wolno.
- A ja jestem
dużym chłopcem i Ci pozwalam…
- Ale mamusia mi
nie pozwala.
- Ale mamusia się
o niczym nie dowie. – szepnął jej do ucha.
- Obiecujesz? –
zapytała jak mała dziewczynka.
- Obiecuję.
- Dobse. Zgadzam
się. – uśmiechnęła się. Chłopak odwzajemnił uśmiech i namiętnie ją pocałował
kładąc się na niej. Dems już nie przerywała pocałunku. Kontynuowała. Po dłuższej
chwili oderwała się od niego. Brunet spojrzał na nią pytająco. – No cio? –
nadal udawała małą dziewczynkę.
- To samo! –
ponownie ja pocałował. Oboje uśmiechali się przez pocałunek, który stawał się
coraz bardziej namiętny.
- Bo mnie zjesz! –
zaśmiała się.
- A mogę?
- Nie, bo zjesz
mnie i już mnie wtedy nie będzie.
- Będziesz w moim
brzuszku. – sam zaczął udawać małe dziecko.
- I co tam będę
robić? - udała zaciekawioną.
- Będzies zawse ze
mną.
- Ale nie będziesz
mógł mnie psytulić.
- No tak racja. –
powiedział normalnie. Uśmiechnął się i mocno ją przytulił. Dems odwzajemniła
uścisk jak mała dziewczynka i zaczęli się kołysać. – I to mi się podoba.
- Co Ci się
podoba? – spojrzała na niego.
- To jak się
psytulamy. – uśmiechnął się do niej.
- Ja lubiem się do
Ciebie psytulać. Cuje się wtedy tak
bespiecnie.
- Jesteś urocza,
kiedy mówisz jak mała dziewczynka. – uśmiechnął się do niej czule i pocałował w
czoło.
- Bo ja jestem
małą dziefcynkom…
- Ja się bojem tfojego
tatusia…
- Cemu się bois?
- Bo jest taaaaki
duży, a ja taaaki malutki. – posmutniał.
- Nie jesteś
malutki. Widziałam. – spojrzała na niego porozumiewawczo.
- No tak, wiem. –
zaśmiał się.
- No właśnie. –
również się zaśmiała. – A teraz ze mnie złaź!
- Ale mi się tak
podoba…- westchnął i wstał. Demi zaczęła delikatnie masować swój brzuch.
- Ja nie narzekam.
– uśmiechnął się do niej. Blondynka nadal masowała swój brzuch. Złapał jej dłoń
i masował razem z nią. – Wiesz… Będę go masował, kiedy będziesz w ciąży i nawet kiedy nie będziesz…
- No, nie jestem.
- Ale kiedyś
będziesz… i nasze dziecko będzie piękne. – pocałował ją w czoło.
- Po tatusiu…
- Niee… Po mamusi.
- Tatusiu!
- Mamusi! –
pocałował ją. – Zrozumiałaś? I nie spieraj się ze mną.
- Po tatusiu!
Widziałeś się kiedyś w lustrze?
- Widziałem i
uwierz, że piękne to ono będzie po Tobie.
Dziewczyna głośno
wypuściła powietrze z płuc i zdecydowanie złapała Payne’a za rękę, po czym
zdecydowanym krokiem zaczęła prowadzić go w kąt pokoju, gdzie stało wielkie
lustro.
- No patrz! I to
jeszcze w samych bokserkach!- wskazała ręką, kiedy oboje stali przed lustrem.
- A Ty bez bluzki.
Patrz. – zaczął ją ściągać.
- Li proszę… -
pocałował ją próbując nadal ściągnąć bluzkę. – Li…- powiedziała cicho, lecz
chłopak nie przestawał. – Liam! – prawie krzyknęła. Chłopak zrobił pytającą
minę. – Nie chcę, zrozum… - spuściła głowę.
- No dobrze.
Przepraszam… - odrzekł z udawaną
skruchą. Dems delikatnie wspięła się na palcach, chwyciła jego twarz w swoje
dłonie i pocałowała go. Chłopak oczywiście odwzajemnił pocałunek, uśmiechając
się. Oderwała się od niego i zaczęła wpatrywać się w jego oczy jak w obrazek. – Kocham Cię. – szepnął. Uśmiechnęła się dalej
wpatrując się w jego brązowe tęczówki i gładząc jego policzek kciukiem. On delikatnie złapał ją za biodra, przyciągnął
do siebie i przytulił, pocałowała go w brodę, bo na obecnym poziomie nie była
wstanie dosięgnąć do jego ust. On przybliżył się do niej cmoknął ją w sam
środek ust. Wpatrywała się w jego twarz.
- Co kochanie? –
zapytał lekko wzdychając.
- A nic tylko się cieszę…- westchnęła, zarzucając mu ręce na szyje. Widząc jego zdziwioną minę, ciągnęła dalej swoją wypowiedź. - Bo Ciebie mam.
- A nic tylko się cieszę…- westchnęła, zarzucając mu ręce na szyje. Widząc jego zdziwioną minę, ciągnęła dalej swoją wypowiedź. - Bo Ciebie mam.
- Ja też się
cieszę, że Cię mam. – Dems delikatnie
naparła na niego i podstawiła mu nogę, przez co wylądowali oboje na łóżku. – I
co teraz?
- A masz jakiś
plan? – zaśmiała się.
- Spaaać…
- No to chodź. – zaśmiał
się. – Z czego się śmiejesz?
- Z niczego.
Jestem wesoły i tyle…
- Aaa… Dobra. Ja
zaraz wracam. – oznajmiła i zaczęła bardzo powoli wstawać, ‘przed przypadek’
położyła jedną dłoń na jego ‘koledze’. Chłopak natychmiast zaśmiał się. - Z
czego się śmiejesz? – udawała, że nie wie, o co chodzi.
- Z niczego
kochanie…
- No wiesz! Tak
bardzo chciałam go dotknąć. – ze śmiechem wyszła z pokoju. Szybko odświeżyła
się w łazience, przebrała w czystą pidżamę, umyła zęby i wróciła do pokoju,
gdzie Liam był już zajęty ‘spaniem’. Dems delikatnie ułożyła się na łóżku i
wpatrywała się w prawie nagiego, ‘śpiącego’ Li. Patrzyła się coraz niżej oblizując
usta. Payne otworzył jedno oko i zaśmiał się. Dems była tak zajęta, patrzeniem,
że nie zauważyła jak jej ukochany na nią spogląda. Chrząknął. – Taa? –
podniosła leniwy wzrok na jego twarz.
- Nic, nic
kochanie. Na co tak patrzyłaś?
- Na różne rzeczy. No tak…To znaczy patrzyłam, a w mojej głowie
działy się różne rzeczy.
- Domyśliłem
się…ale Ty nie możesz. – zaśmiał się.
- Ale za niedługo
będę mogła…
- Za niedługo...
- Ale będziesz
musiał uważać.
- Ja zawsze uważam, złotko.- uśmiechnął się chytrze.
- Zauważyłam. – odwzajemniła
uśmiech.
- Chodź kochanie
pod kołdrę, bo mi tu zmarzniesz. – lekko uniósł kołdrę.
- A jest tam ciepło?
- Chodź to się
przekonasz. – odrzekł. Dziewczyna wskoczyła pod ciepłą kołdrę, lecz nie
przytuliła się do Liam’a, tak jak ten to przewidywał. Delikatnie dała jedną
nogę na jego nogi, a chłopak mocniej otulił ją kołdrą.
- Wygodnie tu
masz.
- Dlatego Cię tu
zaprosiłem. – rozłożyła się jeszcze bardziej.- Zaraz mnie z łóżka zrzucisz. –
zaśmiał się.
- Oj tam. Przecież
mnie zaprosiłeś. – również się zaśmiała.
- Wiem.
- To przyjmij
swoją dziewczynę, a nie narzekasz.
- No dobrze. –
przytulił ją mocno do siebie.
- Wiesz, co jest
śmieszne? Że w szpitalu lekarze ciągle nazywali mnie Twoją narzeczoną.
- A nie pasowało
Ci to?
- Pasowało, ale
nią nie jestem.
Li przemilczał to.
Przytulił ją pocałował w głowę, przez jego głowę przemknęła myśl ‘’ale
będziesz’’ .
- Dobranoc
Kochanie.
- Dobranoc, Li.
Kocham Cię.
- Ja ciebie też. –
zamknął oczy z uśmiechem. – Miłych snów.
***
Hej, hej, hej!
<3
Tak, wiemy...
W rozdziale praktycznie nic się nie dzieje, ale została w nim zawarta pewna
ważna informacja, więc nie mogłyśmy go ominąć. Poza tym... Już za pewien czas
nie będzie już takiej 'sielanki'.
Pytania:
1. Czy Dems
pogodzi się z tym jak wygląda i zaakceptuje się taką jaka jest, czy też
zabierze się za bardziej radykalne środki?
2. Do czego
może dojść, jeżeli Dems nie polubi samej siebie?
3. Co szykuje
Liam?
Czekamy na
komentarze, odpowiedzi!
Jesteście cudowne!
<3
Do
następnego.
Dems i Megg.
Cudo!!!
OdpowiedzUsuń1.Sądzę że Dems zaakceptuje swój wygląd i taką jką jest
2.Dojdzie do kompleksów (raczej)
3.Liam chce się ośwaidczyć Dems ,tak bynajmniej sądzę :)
Ojejku, rozdział taki słooodki ♥
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie to, że "Już za pewien czas nie będzie takiej 'sielanki'." Błagam, niech żyją długo i szczęśliwie! xD
1. Coś tak czuję, że Demi będzie miała problemy z zaakceptowaniem tego, jak wygląda. I to poważne. *ta intuicja Chelly, ahh xD*
2. Ojejku... Fakt, że jestem chyba po prostu wyczulona na te tematy, ale w mojej głowie rodzi się wiele scenariuszy i żaden z nich nie jest szczęśliwy... Anoreksja? Bulimia? Autoagresja? (w końcu już wcześniej miała z tym problemy). A może nawet próba samobójcza? Aż strach pomyśleć...
3. Li się jej oświadczy, na bank! <3 (mam nadzieję, lolz O.o)
Koooocham ♥
Chelly
Świetny *.*
OdpowiedzUsuń1.Dems zaakceptuje swoje ciało (chyba).
2. Do jakiś chorób (?)
3. Zgadzam się z osobą wyżej:) Li oświadczy się Dems ♥
Pozdrawiam, @my_hero_loueh
Wow.!!
OdpowiedzUsuń1.Powinna sie zaakceptowac.
2.Moze ja to doprowadzic do pogorszenia ze stanem psychicznym i moze nawet do mysli samobojczych.
3. Zareczyny ?? :D - staniszewska.
Cudowny <33 Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńDems w końcu pogodzi się z tym jak wygląda.
OdpowiedzUsuńNie wiem
Oświadczy jej się <3
Rozdział świetny, taki romantyczny. <3 Czekam na następny i życzę weny.
WOOW ...ALE SIĘ DZIEJĘ!!;D MYSLĘ, ŻE NIEDŁUGO WESELICHO HAHA ;D ŚWIETNIE, ŻE SIĘ DOGADUJĄ ....RAJU PODEJRZEWAŁAM, ŻE LIAM SIĘ STRESUJĘ...ALE NIE BYŁAM PEWNA Z JAKIEGO POWODU..NO CO PRAWDA TERAZ TEŻ NIE, ALE CZUJĘ, ŻE NIEDŁUGO SIĘ DOWIEM;)
OdpowiedzUsuńMYŚLĘ, ŻE DEMI Z CZASEM ZAAKCEPTUJĘ SIĘ TAKĄ JAKA JEST ;) OBY...NIE CHCĘ WIEDZIEĆ CO BY BYŁO, GDYBA TAK SIE NIE STAŁO;///
ROZDZIAŁ NA PRAWDĘ MEGA SŁODKIII*_*
CZEKAM NA KOLEJNY I ŻYCZĘ DUZOO WENY @Best_faan_ever
Świetny! <3
OdpowiedzUsuń1. Wydaje mi się, że zaakceptuje to jak wygląda :)
2. Nie wiem ;c
3. Jestem pewna, że on chce się jej oświadczyc ♥
Czekam na next x
cudownie piszesz :) bardzo dobrze się czyta ;) masz talent ! :) Zapraszam do siebie http://one-direction-strory-of-hope.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń