piątek, 7 marca 2014

Rozdział 29

Minęły cztery dni, w ciągu, których praktycznie nic się nie zmieniło. Liam codziennie bywał u Dems. Spędzali ze sobą każdą możliwą chwilę. Nie odstępowali się na krok. Po prostu cieszyli się tym, że wszystko nareszcie zaczęło się układać. Oczywiście Demetria zaczęła zdrowieć. Na szczęście nie było żadnych powikłań po operacji, z czego blondynka była bardzo zadowolona. Dlatego, że wszystko poszło zgodnie z planem dziewczyna mogła wyjść ze szpitala. Z czego oczywiście skorzystała…
- Nareszcie. – wyszeptała, kiedy razem ze swoim ukochanym weszła do domu. Chłopak mruknął coś niezrozumiale pod nosem i posłał blondynce szczery uśmiech. Panna Harrison od razu go odwzajemniła i podeszła do chłopaka rzucając mu się na szyję. - To ja idę się wykąpać, Skarbie. Mam dość szpitalnych łazienek…- szepnęła sama do siebie, na co chłopak znów uśmiechnął się, lecz tym razem z mniejszym zapałem. - Nie pójdziesz ze mną? – zapytała po chwili, kiedy nadal nie usłyszała żadnego odzewu od chłopaka. Od razu wyraźnie posmutniała.
- A chcesz?- pierwsze słowa od dłuższego momentu, wydobyły się z ust bruneta.
- A myślisz, że po co pytałam? – uniosła jedną brew i zadziornie się uśmiechnęła. - Chodź! – powiedziała i zachęcająco złapała chłopaka za lewą dłoń, po czym zaczęła go prowadzić w stronę dużych, białych drzwi.
Kiedy oboje byli już w łazience dziewczyna zamknęła drzwi na mały zamek i odwróciła się przodem do chłopaka, który już stał bez koszulki. Na jego widok Dems zaśmiała się cichutko i podeszła bliżej. Natychmiast zabrała się za pozbywanie się reszty jego ciuchów. Kiedy chłopak był już nagi, zdjął z blondynki luźną bluzkę, którą miała na sobie. Gdy jego oczom ukazały się jej piersi i goły brzuch, od razu zaczął je subtelnie całować. Za każdym razem, kiedy jego wargi spotykały się z jej delikatną skórą, po ciele dziewczyny przechodził delikatny, przyjemny dreszcz. Payne wiedząc, że sprawia Demi przyjemność tym co robił, zaczął zsuwać się coraz niżej. Jeden z pocałunków już znalazł się na bladym brzuchu dziewczyny. Po chwili zabrał się za rozpinanie rozporka jej spodni.
- Nie rozpędzaj się tak.- zaśmiała się tym samym gasząc zapał chłopaka. - Wiesz, że będziemy się tylko kąpać.  – upomniała go.  
- Ale i tak w spodniach pod prysznic nie wejdziesz, Skarbie... –wybrnął szybko i zsunął ciemne jeansy z jej bioder. Dems tylko głośno westchnęła i teatralnie przewróciła oczami. Nie czekając, aż jej chłopak zedrze z niej bieliznę, sama sobie poradziła. Ze śmiechem rozebrała się do naga i zaczęła powoli kierować się w stronę dużej kabiny prysznicowej. Kiedy przechodziła obok ogromnego lustra wiszącego na ścianie, skusiła się żeby w nie spojrzeć. Po chwili jednak żałowała, że to zrobiła…
- O boże, jak ja wyglądam?! – wytrzeszczyła oczy.
- O co Ci chodzi? – Liam zdziwił się i stanął za nią łapiąc ją za biodra.
- Moja skóra, twarz…- jęknęła cicho i zaczęła ich dotykać.
- Wszystko jest dobrze. – przeniósł swoje duże dłonie na jej ramiona w geście wsparcia.
- Nie jest. Boże, jakie siano… – opuszkami palców, delikatnie złapała swoje suche włosy.
- Dla mnie i tak jesteś piękna. – szepnął do jej ucha i pocałował w policzek.
- Wiem, wiem. – machnęła ręką w ogóle nie zwracając uwagi na słowa swojego ukochanego i uderzyła go w czoło. Patrzyła na swoje ciało z coraz większą uwagą i większym obrzydzeniem. – Chodź… Idziemy się szybko wykąpać, muszę coś ze sobą zrobić.
- No już, już. – szedł masując swoje czoło ze śmiechem.
Gdy byli już w kabinie, Liam skupiał się na tym, żeby jak najdelikatniej umyć plecy Dems. Chłopak robił to tak subtelnie, z czułością, troską, że nie jedna dziewczyna na pewno chciałaby, by jej chłopak potrafił tak to wykonać… Lecz Demi oczywiście była zajęta użalaniem się nad sobą. Ciągle miała przed oczami swoje ciało, które w rzeczywistości nie zmieniło się prawie wcale od operacji, ale oczywiście Dems widziała w sobie wszystko, co najgorsze.
Payne, po umyciu Dems większości, ciała, zabrał się za mycie swojego. Po kilkunastu minutach oboje wyszli z kabiny. Chłopak obwiązał ręcznik wokół bioder i przytulił od tyłu blondynkę, która zajmowała się wycieraniem mokrego ciała. Gdy poczuła jego dotyk, zamknęła oczy i wtuliła się w bruneta.
– Kocham Cię. – powiedział cicho i pocałował ją w ramię. Demetria nie powiedziała nic tylko się uśmiechnęła. 
- A teraz, proszę, puść mnie, bo muszę coś ze sobą zrobić!  – zaśmiała się.
- No okej. –westchnął i niechętnie ją puścił. – Idę zrobić coś do jedzenia...
- No to rób… Ale ja szybko stąd nie wyjdę.- uprzedziła szukając w szafce odpowiednich kremów i odżywek.
- Ahh… To wystygnie... – powiedział stojąc już w drzwiach.
- Trudno. – wzruszyła ramionami i zaczęła wyciągać z szafki różne kosmetyki. Szybko zaczęła zajmować się ‘reperowaniem’ swojej cery, włosów, skóry na całym ciele. Po dwudziestu minutach wyszła z łazienki z zieloną, zastygającą mazią na buzi. Stanęła w drzwiach kuchni i przyglądała się swojemu chłopakowi.
- Pięknie wyglądasz. – powiedział, kiedy ją zauważył i próbował powstrzymać śmiech.
-  Za chwilę będę miała piękną cerę. – zaklaskała w dłonie.
- Zawsze masz piękną.
- Dobra ja już nic nie mówię. Zastygam. – powiedziała lekko ruszając ustami.
- Pocałowałbym Cię, ale boję się zastygnąć. – zaśmiał się.
- Nie dałabym rady Cię pocałować. – prychnęła i wróciła do łazienki. 
Tam oczywiście usunęła resztkę maseczki z twarzy, opłukała buzię letnią wodą i osuszyła twarz. Od razu zabrała się za dokładne umycie włosów, po tym od razu spryskała je odżywką, wysuszyła je i pozostawiła rozpuszczone. Na twarz nałożyła małą warstwę kremu nawilżającego. Wtedy, kiedy podeszła do lustra, szczerze się uśmiechnęła. Przyjrzała się sobie jeszcze raz, poprawiła włosy, na których panował artystyczny nieład i wyszła z łazienki kierując się do pokoju.  Będąc w środku ubrała się w luźną koszulkę Liama, leginsy, bieliznę i grube skarpety.
– Teraz wyglądam ślicznie. – powiedziała wchodząc do kuchni i obracając się wokół własnej osi.
- Ooo… Rzeczywiście… Teraz lepiej niż wcześniej. – zaśmiał się i oparł o blat.
- No wiem. – rzuciła mu się na szyję i namiętnie pocałowała. – Jemy?
- Pewnie. Siadaj. – powiedział ochoczo i od razu nałożył spaghetti na talerze. Po piętnastu minutach dziewczyna odsunęła talerz od siebie i złapała się za brzuch.
- Zjadłabym jeszcze, ale nie mogę. – posmutniała.
- Pokarmić Cię?
- Nie o to chodzi. Pani doktor kazała mi w najbliższym czasie się nie przejadać.- wyjaśniła.-  Ale na kolację możesz mnie pokarmić. – uśmiechnęła się. 
- Dobrze, pokarmię Cię. – pocałował ją w policzek.
- Chodź. – chwyciła go za rękę i wstała. Pociągnęła za sobą do pokoju. Tam od razu położyła się wygodnie na łóżku razem z Li. Przytuliła się mocno do niego, tak by czuć jego bliskość jak najbardziej, a on odwzajemnił uścisk. – Brakowało mi Ciebie, chociaż codziennie byłeś przy mnie. – zaczęła niezdarnie bawić się swoimi palcami.
- Wiesz, ja czułem to samo.
- Teraz będzie inaczej. Nie odstąpię Cię na krok. – zaśmiała się krótko.
- Ja Ciebie też nie odstąpię, kochanie. – przytulił ją mocniej.
- Tylko delikatniej. Nie możesz ściskać tak brzucha, bo wtedy zaczyna mnie boleć. – jęknęła.
- Oj… Przepraszam. – rozluźnił uścisk i delikatnie zaczął głaskać jej brzuch.
- Proszę… - uśmiechnęła się.
- Kocham Cię. – wyszeptał jej do ucha.
- Wiem, wiem kochanie. A wiesz, że ja Ciebie też?
- Wiem, wiem kochanie. – zaśmiał się.
- Będę musiała schudnąć. – palnęła po chwili ni stąd ni zowąd.
- Czemu? – zmarszczył brwi.
- Bo przytyłam.
- Ale wiesz, że im więcej kochanego ciałka tym lepiej? – zbliżył się do jej ucha.
- Ale takiego nie. Co innego w ciąży. – zaśmiała się cicho. 
- Przecież nie jesteś w ciąży, a ja i tak kocham Cię taką, jaka jesteś. I zdania nie zmienię. – pocałował ją w czoło. 
- Ale i tak schudnę…
- I później znów przytyjesz. – zaśmiał się. – I znów będziesz chciała schudnąć.
- I schudnę.
- Dobra już nic nie mówię. Zrobisz, co będziesz chciała. – uśmiechnął się i położył głowę na ciemnej poduszce.
- Schudnę. Będę codziennie rano biegać, zdrowo jeść…- zaczęła wymieniać.
- Dobrze. Pobiegam z Tobą.
- Za rączkę? – zaśmiała się. 
- Jeśli będziesz chciała, to za rączkę.- obiecał.
- To chcę za rączkę. I będziemy sobie wesoło skakać… – znów się zaśmiała.
- Okeeeej. – uśmiechnął się. Blondynka odwróciła się, krótko pocałowała go w usta i mocno się w niego wtuliła.
- Minęło już 2 lata, a ja dalej nie mogę w to uwierzyć… – powiedziała cicho.
- W co? – zdziwił się.
- W to, że jestem z Tobą i, że będę z Tobą do końca… - objaśniła.- Jeśli tylko zechcesz… – dodała po chwili.
- Chcę. Chcę i to nawet nie wiesz jak bardzo.- szepnął.
- Ja też chcę. – uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Wzięła laptopa i usiadła obok swojego partnera. Włączyła urządzenie i po chwili zaczęła oglądać stare zdjęcia jej i Li. Brunet zaczął się śmiać widząc zdjęcie, na którym Dems śpiewa karaoke. – Nie zaczynaj znowu…- warknęła.
- Coo? – udawał, że nie wie, o co chodzi. Dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie i przeglądała dalej.
- Ooo… Pamiętasz to? To było w naszą rocznicę… – przytuliła się do niego jeszcze bardziej. – Ejj… Już za niedługo nasza trzecia rocznica. – uśmiechnęła się do niego.
- I twoje urodziny. Co chcesz dostać?
- Już dostałam prezent… -powiedziała cicho patrząc w jego oczy.
- Jaki? – nie zrozumiał jej.
- Ciebie.
- Nie przesadzaj.- uśmiechnął się.
- Nie przesadzam. To prawda. Nic już więcej nie chcę. – mówiła to wszystko z powagą.
- Dobrze… - zaczął głaskać jej włosy.
- No chyba, że Ciebie jeszcze bardziej, ale nie wiem czy to jest możliwe…
- Jest, jest. – uśmiechnął się.
- Tak? – popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Tak, ale nie myśl o tym. Masz odpoczywać.
- Aaa tak, tak. Wiem, wiem.- westchnęła.- Nie wiem, dlaczego, ale od jakiegoś czasu drażni mnie jedna myśl…
- Jaka kochanie?
- Że… Że tak naprawdę to mogłabym być w ciąży... – powiedziała zdenerwowana, bojąc się reakcji chłopaka. Nerwowy uśmiech wkradł się na jej twarz. 
- To znaczy, że chcesz?- poczuł ciepło napływające do jego ciała.
- Sama nie wiem. Nie teraz, za jakiś czas…- nadal mówiła to wszystko niepewnie.
- Jeśli tego chcesz to…
- Nie zrobimy tego, jeśli Ty nie będziesz gotowy. Ja sama nie jestem do końca pewna. – przerwała mu.
- Rozumiem, ale… Powiemy sobie jak będziemy pewni, tak?- spytał z ulgą.
- Ja na pewno Ci powiem. – przytuliła się do niego mocniej.
- Ja Tobie też.- zarzekł się.
- Cieszę się, że rozmawiamy na każdy temat otwarcie. – uśmiechnęła się lekko.
- Też się cieszę.
- To powiedz. Masz jakąś sprawę, czy coś? Gryzie Cię coś?
- Mnie? Nic. Cieszę się tylko, że jesteś już w domu.
- Ja też się cieszę, ale jesteś jakiś przygaszony, co jest? – wyłączyła laptopa i odstawiła go na stolik.
- Nic, tylko zmęczony jestem. – uśmiechnął się blado.
- Na pewno? Proszę nie okłamuj mnie. Jeśli jest coś na rzeczy to mi to powiedz. Nie wiem, chcesz ze mną zerwać, coś Ci we mnie nie pasuje… - mruknęła nadal niepewnie. Sama nie wiedziała skąd przyszło jej to do głowy.
- Nie! Kocham Cię i chcę z Tobą być. Jak mogłaś pomyśleć, że jest inaczej? Tylko po prostu jestem zmęczony. Nie przejmuj się mną kochanie.
- Ale jak tylko coś Ci będzie to mów. A teraz, jeśli jesteś śpiący to ściągaj te jeansy i chodź spać. Sama chętnie się prześpię. – uśmiechnęła się do niego zachęcająco. – Śpij słodko. – zaśmiała się i przytuliła go do siebie, kiedy się rozebrał.
- Ty też. – pocałował ją lekko i po chwili zasnął.
Dems nie mogła zasnąć. Bardzo długo zastanawiała się nad tym, co zrobiła nie tak? Co mogło urazić Liam’a?  Faktem jest to, że dziewczyna nie wiedziała o jednej, bardzo istotnej rzeczy… Chłopak już od dłuższego czasu przygotowywał się do pewnego kroku… Był zestresowany, bo ten ‘krok’ zmieniłby całe jego życie…
                                                                 ***
Dems obudziła się po kilku dobrych godzinach. Liam jeszcze spał. Postanowiła go nie budzić. Chciała żeby odpoczął. Przemyślała wszystko i doszła do wniosku, że jednak Liam mógł mieć rację… ‘Może jego zachowanie naprawdę było spowodowane zwykłym zmęczeniem? ’   Pytała samą siebie… Wpatrywała się w niego z wielkim uśmiechem…
 Po chwili Dems zaczęło robić się niewygodnie. Delikatnie uwolniła się z uścisku Li i wstała z łóżka. Zdjęła bluzkę i zaczynała ściągać stanik, który jej przeszkadzał.
- Co robisz kochanie? – Dems usłyszała za plecami rozbawiony głos Liam’a.
- Nie widać? – odwróciła się w jego stronę, nadal miała na sobie górną część bielizny. 
- Pomóc Ci?
- Poradzę sobie. Leż, leż…- zaśmiała się, odwróciła i pozbyła się stanika.
- I chodź tutaj tak. Nic nie ubieraj.
- Bo co mi zrobisz? – wzięła do ręki bluzkę.
- Bo Cię rozbiorę. –zagroził.  Blondynka ubrała koszulkę i położyła się obok niego. – Ostrzegałem. – podniósł się i powoli zaczął zdejmować jej koszulkę.
- Przestań. – próbowała go powstrzymać, on jednak nie reagował na jej wołanie i zdjął jej bluzkę. – Li proszę. – wykrzywiła usta, była całkowicie poważna.
- Ah, no dobrze masz. – podał jej koszulkę, z grymasem na twarzy.
- Dziękuję. Nie obraź się, ale nie czuję się komfortowo z tymi wszystkimi szwami.
- Rozumiem. – usiadł obok niej i złapał ją za dłoń. 
- Ale możemy zrobić tak. – przykryła kołdrą sam brzuch. – Teraz Ty zdejmij swoją koszulkę. – uśmiechnęła się, a on szybko zdjął swoją koszule. – Zaspokojony?  - zaśmiała się.
- Taak. – również się zaśmiał. 
-To teraz mnie przytul. – poruszyła zabawnie brwiami. Chłopak posłusznie ją przytulił. – Auu… gnieciesz mi je! – zaśmiała się.  Również to zrobił i wyswobodził ją z uścisku. Po chwili nieco zniżył się i delikatnie zaczął masować jej zgrabne piersi, muskając je swoimi i wilgotnymi ustami. – Nie przesadzasz? – zaśmiała się.
- Nie.
- Na pewno? – uniosła brew.
- No dobra tylko nie bij. – przestał.
- Ej no! Nie przestawaj! – posłała swojemu ukochanemu szczery uśmiech, a na jej policzki wkradły się delikatne rumieńce.
Chłopak odwzajemnij uśmiech i kontynuował przerwana czynność. Nadal masował je swoimi masywnymi dłońmi, całował najdelikatniej jak tylko potrafił, wodził ustami po jej jędrnych piersiach, co przyprawiało Dems o ciarki. Liam czuł je na swoich ustach, wiedział, że sprawia jej tym przyjemność, więc nie przestawał nawet na chwilę.  Blondynka ułożyła wygodnie, głowę i zamknęła oczy z uśmiechem na ustach. Li zaczął robić delikatne malinki. Dziewczyna przygryzła lekko dolną wargę i uśmiechnęła się szerzej.  Payne zaprzestał wykonywania tej czynności, uniósł głowę, pocałował dziewczynę w usta i dokładnie otulił ich kołdrą. Po chwili panna Harrison znalazła się w jego silnych ramionach. Leżeli nie odzywając się do siebie. Cieszyli się swoją obecnością. 
                                             *Ten sam dzień, godzina 19:10* 
- Li wstawaj…- blondynka zaczęła go szturchać.
- No tak już…- wymamrotał przekręcając się.
- No już, już. – usiadła.
- No przecież wstaję. – jęknął i otworzył oczy.
- To wstawaj! Co będziesz w nocy robił?
- Patrzył na Ciebie…- uśmiechnął się czule.
- Yhy, ta, pewnie.- parsknęła.  
- No pewnie. – pocałował ją w plecy.
- Takie teksty już na mnie nie działają. – zaśmiała się. 
- Jak chcesz. – również się zaśmiał i wstał z łóżka.
- Gdzie idziesz?
- Kazałaś mi wstawać.
- To stój! – znów się zaśmiała. 
- Zdecyduj się. – rozłożył bezradnie ręce ze śmiechem.
- Obiecałeś, że mnie pokarmisz…
- To chodźmy do kuchni.
- Nie chce mi się iść. Ja chcę tu w łóżku. – jęknęła. Chłopak wzruszył ramionami i poszedł do kuchni. Dems zaśmiała się. Wstała, założyła swoją bluzkę i ponownie położyła się na łóżku przykrywając po uszy. Po kilku minutach do pokoju wrócił Liam z talerzem gofrów z musem czekoladowym.
- O Boże! Czekolada! – od razu usiadła na łóżku.
- Co czekolada? – zdziwił się zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna oblizała usta. – A no tak! Czekolada. – stwierdził.
- No tak. – otworzyła buzie. Brunet usiadł obok niej i zaczął ją karmić jak małe dziecko. Dems zaczęła ruszać buzią, specjalnie brudząc się, po czym zaczęła się śmiać.
- Jesteś brudna kochanie. Pomogę Ci.
- No, bo jestem malutka i jeszcze nie umiem jeść. – powiedziała głosem małego dziecka, wzdychając.
- No wiesz… Nie chcę lizać małego dziecka.
- Już jestem duża! – powiedziała momentalnie normalnym już głosem. Li zbliżył się do niej i delikatnie ją pocałował, zlizując przy tym resztki czekolady z jej ust i ich okolic. 
- Ty też jesteś brudny. – dotknęła jego policzka.
- To… Wiesz jestem dużym chłopcem. Możesz mi pomóc?
- Nie, bo ja jestem małą dziewczynką i mi nie wolno! – znów zaczęła mówić głosem dziecka.
- To sam sobie poradzę.
- Dobrze. – Chłopak zaczął ścierać z siebie czekoladę czekając na reakcję Dems. Ona przyglądała mu się lekko oblizując usta. – Nic z tym nie zrobisz?
- Ale z czym? – zaczęła udawać, że nie, o co chodzi. Brązowooki nie zareagował tylko umazał Demi czekoladą i namiętnie ją pocałował. Dziewczyna lekko się na nim położyła, odwzajemniając pocałunek. Po chwili oderwała się od niego. – Jestem głodna.
- Nie obchodzi mnie to. – uśmiechnął się i kontynuował pocałunek. Jednak dziewczyna nie pozwoliła na dalsze chwile zbliżenia i szybko się od niego oderwała. – Ejj!
- No co? – powiedziała zakrywając usta rękoma.
- Nic… Ale po co te ręce?
- Bo jestem małą dziewczynką i mi nie wolno.
- A ja jestem dużym chłopcem i Ci pozwalam…
- Ale mamusia mi nie pozwala.
- Ale mamusia się o niczym nie dowie. – szepnął jej do ucha.
- Obiecujesz? – zapytała jak mała dziewczynka.
- Obiecuję.
- Dobse. Zgadzam się. – uśmiechnęła się. Chłopak odwzajemnił uśmiech i namiętnie ją pocałował kładąc się na niej. Dems już nie przerywała pocałunku. Kontynuowała. Po dłuższej chwili oderwała się od niego. Brunet spojrzał na nią pytająco. – No cio? – nadal udawała małą dziewczynkę.
- To samo! – ponownie ja pocałował. Oboje uśmiechali się przez pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny.
- Bo mnie zjesz! – zaśmiała się.
- A mogę?
- Nie, bo zjesz mnie i już mnie wtedy nie będzie.
- Będziesz w moim brzuszku. – sam zaczął udawać małe dziecko.
- I co tam będę robić?  - udała zaciekawioną.
- Będzies zawse ze mną.
- Ale nie będziesz mógł mnie psytulić.
- No tak racja. – powiedział normalnie. Uśmiechnął się i mocno ją przytulił. Dems odwzajemniła uścisk jak mała dziewczynka i zaczęli się kołysać. – I to mi się podoba.
- Co Ci się podoba? – spojrzała na niego.
- To jak się psytulamy. – uśmiechnął się do niej.
- Ja lubiem się do Ciebie psytulać.  Cuje się wtedy tak bespiecnie.
- Jesteś urocza, kiedy mówisz jak mała dziewczynka. – uśmiechnął się do niej czule i pocałował w czoło.
- Bo ja jestem małą dziefcynkom…
- Ja się bojem tfojego tatusia…
- Cemu się bois?
- Bo jest taaaaki duży, a ja taaaki malutki. – posmutniał.
- Nie jesteś malutki. Widziałam. – spojrzała na niego porozumiewawczo.
- No tak, wiem. – zaśmiał się.
- No właśnie. – również się zaśmiała. – A teraz ze mnie złaź!
- Ale mi się tak podoba…- westchnął i wstał. Demi zaczęła delikatnie masować swój brzuch.
– Ciężki jesteś. – uśmiechnęła się delikatnie.  
- Ja nie narzekam. – uśmiechnął się do niej. Blondynka nadal masowała swój brzuch. Złapał jej dłoń i masował razem z nią. – Wiesz… Będę go masował, kiedy będziesz w ciąży i nawet kiedy nie będziesz…
- No, nie jestem.
- Ale kiedyś będziesz… i nasze dziecko będzie piękne. – pocałował ją w czoło.
- Po tatusiu…
- Niee…  Po mamusi.
- Tatusiu!
- Mamusi! – pocałował ją. – Zrozumiałaś? I nie spieraj się ze mną.
- Po tatusiu! Widziałeś się kiedyś w lustrze?
- Widziałem i uwierz, że piękne to ono będzie po Tobie.
Dziewczyna głośno wypuściła powietrze z płuc i zdecydowanie złapała Payne’a za rękę, po czym zdecydowanym krokiem zaczęła prowadzić go w kąt pokoju, gdzie stało wielkie lustro.
- No patrz! I to jeszcze w samych bokserkach!- wskazała ręką, kiedy oboje stali przed lustrem.
- A Ty bez bluzki. Patrz. – zaczął ją ściągać.
- Li proszę… - pocałował ją próbując nadal ściągnąć bluzkę. – Li…- powiedziała cicho, lecz chłopak nie przestawał. – Liam! – prawie krzyknęła. Chłopak zrobił pytającą minę. – Nie chcę, zrozum… - spuściła głowę.
- No dobrze. Przepraszam… -  odrzekł z udawaną skruchą. Dems delikatnie wspięła się na palcach, chwyciła jego twarz w swoje dłonie i pocałowała go. Chłopak oczywiście odwzajemnił pocałunek, uśmiechając się. Oderwała się od niego i zaczęła wpatrywać się w jego oczy jak w obrazek.  – Kocham Cię. – szepnął. Uśmiechnęła się dalej wpatrując się w jego brązowe tęczówki i gładząc jego policzek kciukiem.  On delikatnie złapał ją za biodra, przyciągnął do siebie i przytulił, pocałowała go w brodę, bo na obecnym poziomie nie była wstanie dosięgnąć do jego ust. On przybliżył się do niej cmoknął ją w sam środek ust. Wpatrywała się w jego twarz.
- Co kochanie? – zapytał lekko wzdychając. 
- A nic tylko się cieszę…- westchnęła, zarzucając mu ręce na szyje. Widząc jego zdziwioną minę, ciągnęła dalej swoją wypowiedź. - Bo Ciebie mam.
- Ja też się cieszę, że Cię mam.  – Dems delikatnie naparła na niego i podstawiła mu nogę, przez co wylądowali oboje na łóżku. – I co teraz?
- A masz jakiś plan? – zaśmiała się.
- Spaaać…
- No to chodź. – zaśmiał się. – Z czego się śmiejesz?
- Z niczego. Jestem wesoły i tyle…
- Aaa… Dobra. Ja zaraz wracam. – oznajmiła i zaczęła bardzo powoli wstawać, ‘przed przypadek’ położyła jedną dłoń na jego ‘koledze’. Chłopak natychmiast zaśmiał się. - Z czego się śmiejesz? – udawała, że nie wie, o co chodzi.
- Z niczego kochanie…
- No wiesz! Tak bardzo chciałam go dotknąć. – ze śmiechem wyszła z pokoju. Szybko odświeżyła się w łazience, przebrała w czystą pidżamę, umyła zęby i wróciła do pokoju, gdzie Liam był już zajęty ‘spaniem’.  Dems delikatnie ułożyła się na łóżku i wpatrywała się w prawie nagiego, ‘śpiącego’ Li. Patrzyła się coraz niżej oblizując usta. Payne otworzył jedno oko i zaśmiał się. Dems była tak zajęta, patrzeniem, że nie zauważyła jak jej ukochany na nią spogląda. Chrząknął. – Taa? – podniosła leniwy wzrok na jego twarz.
- Nic, nic kochanie. Na co tak patrzyłaś?
- Na różne rzeczy.  No tak…To znaczy patrzyłam, a w mojej głowie działy się różne rzeczy.
- Domyśliłem się…ale Ty nie możesz. – zaśmiał się.
- Ale za niedługo będę mogła…
- Za niedługo...
- Ale będziesz musiał uważać.
- Ja zawsze uważam, złotko.- uśmiechnął się chytrze.
- Zauważyłam. – odwzajemniła uśmiech.
- Chodź kochanie pod kołdrę, bo mi tu zmarzniesz. – lekko uniósł kołdrę.
- A jest tam ciepło?
- Chodź to się przekonasz. – odrzekł. Dziewczyna wskoczyła pod ciepłą kołdrę, lecz nie przytuliła się do Liam’a, tak jak ten to przewidywał. Delikatnie dała jedną nogę na jego nogi, a chłopak mocniej otulił ją kołdrą.
- Wygodnie tu masz.
- Dlatego Cię tu zaprosiłem. – rozłożyła się jeszcze bardziej.- Zaraz mnie z łóżka zrzucisz. – zaśmiał się.
- Oj tam. Przecież mnie zaprosiłeś. – również się zaśmiała.
- Wiem.
- To przyjmij swoją dziewczynę, a nie narzekasz.
- No dobrze. – przytulił ją mocno do siebie.
- Wiesz, co jest śmieszne? Że w szpitalu lekarze ciągle nazywali mnie Twoją narzeczoną.
- A nie pasowało Ci to?
- Pasowało, ale nią nie jestem.
Li przemilczał to. Przytulił ją pocałował w głowę, przez jego głowę przemknęła myśl ‘’ale będziesz’’ .
- Dobranoc Kochanie.
- Dobranoc, Li. Kocham Cię.
- Ja ciebie też. – zamknął oczy z uśmiechem. – Miłych snów.

***
Hej, hej, hej! <3 
Tak, wiemy... W rozdziale praktycznie nic się nie dzieje, ale została w nim zawarta pewna ważna informacja, więc nie mogłyśmy go ominąć. Poza tym... Już za pewien czas nie będzie już takiej 'sielanki'. 


Pytania:
1. Czy Dems pogodzi się z tym jak wygląda i zaakceptuje się taką jaka jest, czy też zabierze się za bardziej radykalne środki? 
2. Do czego może dojść, jeżeli Dems nie polubi samej siebie?
3. Co szykuje Liam? 
Czekamy na komentarze, odpowiedzi! 
Jesteście cudowne! <3 
Do następnego. 

                                                                               Dems i Megg. 

9 komentarzy:

  1. Cudo!!!
    1.Sądzę że Dems zaakceptuje swój wygląd i taką jką jest
    2.Dojdzie do kompleksów (raczej)
    3.Liam chce się ośwaidczyć Dems ,tak bynajmniej sądzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku, rozdział taki słooodki ♥
    Przeraża mnie to, że "Już za pewien czas nie będzie takiej 'sielanki'." Błagam, niech żyją długo i szczęśliwie! xD
    1. Coś tak czuję, że Demi będzie miała problemy z zaakceptowaniem tego, jak wygląda. I to poważne. *ta intuicja Chelly, ahh xD*
    2. Ojejku... Fakt, że jestem chyba po prostu wyczulona na te tematy, ale w mojej głowie rodzi się wiele scenariuszy i żaden z nich nie jest szczęśliwy... Anoreksja? Bulimia? Autoagresja? (w końcu już wcześniej miała z tym problemy). A może nawet próba samobójcza? Aż strach pomyśleć...
    3. Li się jej oświadczy, na bank! <3 (mam nadzieję, lolz O.o)
    Koooocham ♥
    Chelly

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny *.*
    1.Dems zaakceptuje swoje ciało (chyba).
    2. Do jakiś chorób (?)
    3. Zgadzam się z osobą wyżej:) Li oświadczy się Dems ♥
    Pozdrawiam, @my_hero_loueh

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow.!!
    1.Powinna sie zaakceptowac.
    2.Moze ja to doprowadzic do pogorszenia ze stanem psychicznym i moze nawet do mysli samobojczych.
    3. Zareczyny ?? :D - staniszewska.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny <33 Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dems w końcu pogodzi się z tym jak wygląda.
    Nie wiem
    Oświadczy jej się <3
    Rozdział świetny, taki romantyczny. <3 Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. WOOW ...ALE SIĘ DZIEJĘ!!;D MYSLĘ, ŻE NIEDŁUGO WESELICHO HAHA ;D ŚWIETNIE, ŻE SIĘ DOGADUJĄ ....RAJU PODEJRZEWAŁAM, ŻE LIAM SIĘ STRESUJĘ...ALE NIE BYŁAM PEWNA Z JAKIEGO POWODU..NO CO PRAWDA TERAZ TEŻ NIE, ALE CZUJĘ, ŻE NIEDŁUGO SIĘ DOWIEM;)
    MYŚLĘ, ŻE DEMI Z CZASEM ZAAKCEPTUJĘ SIĘ TAKĄ JAKA JEST ;) OBY...NIE CHCĘ WIEDZIEĆ CO BY BYŁO, GDYBA TAK SIE NIE STAŁO;///
    ROZDZIAŁ NA PRAWDĘ MEGA SŁODKIII*_*
    CZEKAM NA KOLEJNY I ŻYCZĘ DUZOO WENY @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! <3
    1. Wydaje mi się, że zaakceptuje to jak wygląda :)
    2. Nie wiem ;c
    3. Jestem pewna, że on chce się jej oświadczyc ♥
    Czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  9. cudownie piszesz :) bardzo dobrze się czyta ;) masz talent ! :) Zapraszam do siebie http://one-direction-strory-of-hope.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń