*Następnego dnia*
- Li wstawaj…-
szepnęła blondynka.
- Co? – przetarł
oczy.
- Wstawaj. Nie
będę sama leżała…
- No już. –
jęknął.
- Nie śpiesz się.
– zaśmiała się.
- Ejj, nie śmiej
się ze mnie!- oburzył się chłopak.
- Przecież nie
śmieję się z Ciebie…- tłumaczyła.
- Dobra, wierzę
Ci. – uśmiechnął się. Dems delikatnie go pocałowała. – A to, za co? –
uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Nie chcesz, to
nie będę Cię całować. – wzruszyła ramionami.
- Chcę, chcę… -
pocałował ją. Demi wtuliła się w jego klatkę piersiową, kładąc na niej głowę, Li
objął ją ramieniem. Dziewczyna czuła, że robi jej się coraz cieplej, czuła się
cudownie, Payne pocałował ją w głowę i uśmiechnął się. Spędzili tak prawie
trzydzieści minut, nic nie mówiąc. Demetria zaczęła lekko przysypiać, a wtedy
Liam sięgnął po telefon. No tak, wybrał na to zły moment.
- Co robisz? –
lekko podniosła głowę.
- Nic. Chciałem
tylko sprawdzić, czy nikt nie dzwonił. Obudziłem Cię?- spytał, na co blondynka
przytaknęła.- Przepraszam, nie
pomyślałem o tym.
- Nic się nie
stało. – uśmiechnęła się, a Li popatrzył na wyświetlacz telefonu.
- Uff… Nikt, nic
od nas nie chciał. – zaśmiał się. Dems również zaśmiała się, ponownie
przytuliła się do niego i zaczęła smyrać go palcami po jego nagim torsie. Li
zaśmiał się pod nosem i przyglądał się Dems, która kreśliła różne znaczki na
jego brzuchu.
- No co? –
podniosła lekko głowę. – Nie wolno?
- Wolno, tylko to
mnie łaskocze. – zaśmiał się. Na co Dems zaczęła to robić coraz delikatniej tak,
aby łaskotki były większe, Li śmiał się już na głos i też zaczął łaskotać Dems
po brzuchu.
- Li przestań! –
mówiła poważnie przez śmiech.
- No dobrze. Tylko
nie gryź. – pocałował ją w czoło.
- Mogę zacząć.
- Proszę, nie...
- To mam zacząć
lizać? – zaśmiała się. Kiwnął głową na tak i zaczął się śmiać. Delikatnie zaczęła lizać jego tors zjeżdżając
niżej. Li uśmiechnął się sam do siebie i przyglądał się smukłej blondynce. Dems
udała się do góry i pocałowała go prosto w usta. – To co robimy?
- Nie wiem. A
jakie masz plany? Na co masz ochotę?
- Na spanie.
Ostatnio strasznie chce mi się spać cały czas.
- Dobrze. To
dzisiejszy dzień prześpimy. – dziewczyna wtuliła się w niego, a on zaczął
głaskać ją po głowie.
- Co to ja małe
dziecko? – zdziwiła się.
- Nie, ale jesteś
taka fajna. Taka inna, kiedy się przytulasz. – uśmiechnął się.
- Że co? – znów
się zdziwiła.
- Taka malutka,
Dems…taka mała…
- Widzisz mam dwa
oblicza. Czasami po prostu muszę się przytulić i poczuć czyjeś ciepło. –
uśmiechnęła się mocniej wtulając w bruneta. Po tych słowach Li przytulił ją
jeszcze mocniej, aby mogła poczuć jego ciepło. – Ale ciepło. – zaśmiała się.
- Bo ja jestem
gorący! – uśmiechnął się dumnie.
- Yhy, tak, tak…-
przewróciła oczami.
- A co powiesz, że
nie?
- Zależy, w jakiej
sytuacji. – zaśmiała się. Liam udał, że oburzył się tym, co powiedziała. – Oj
no co? – chłopak dalej się nie odezwał. – Li… Kochanie…
- Co?
- Obraziłeś się na
mnie?
- Tak.
- Za?
- Za to, że
powiedziałaś, że nie jestem gorący…
- Ale to zależy w
jakich sytuacjach…bo w niektórych aż parzysz. – uśmiechnęła się.
- No tak już lepiej. – zaśmiał się.
- Kocham Cię. –
powiedziała bawiąc się jego palcami. Li przytulił ją do siebie i pocałował w
czoło.
- Ja też Cię
kocham. – odrzekł tak jakby od niechcenia. Dziewczyna zaczęła ‘chodzić’ palcami
po jego brzuchu. – Wiesz... to też mnie łaskocze.
- No to co ja mam
z Tobą zrobić? – westchnęła i popatrzyła na niego.
- Po prostu być. –
pocałował ją.
- Jestem.
- Wiem, kochanie,
wiem… - Dems zaczęła niezdarnie przykrywać się bardziej kołdrą. – Daj. Pomogę.
– Li delikatnie i bez żadnych komplikacji przykrył ją kołdrą. – Zimno, co?
- No, nie jestem
za bardzo ubrana. Tak. – zaśmiała się.- Chodźmy na śniadanie, co? Już nie chce
mi się spać… Rozbudziłeś mnie.- zamruczała.
- A co
proponujesz? – spytał, na co ona poruszyła zabawnie brwiami. Li zaśmiał się
bezradnie i nie reagował na jej brwi. Dziewczyna machnęła ręką na Liam’a i
wyszła z pokoju. Po chwili wróciła ubrana w ciepłe ciuchy, z gorącą herbatą w
rękach. - Proszę. – podała mu herbatę.
- Dziękuję. –
odrzekł z uśmiechem. - Gorąca… taka jak ja. – zaśmiał się. – Ja i ta herbata
jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Żartowałem.
- Phi.
- No żartowałem
kochanie.
- A Tobie nie jest
zimno?! – powiedziała poważnie.
- Nie, nie jest.
Herbata mnie rozgrzała. – Dems odłożyła swoją herbatę na stolik i położyła się
odwracając od Li’ego i zdzierając z niego całą kołdrę. – Ej co to miało
znaczyć?
- Lecisz na
herbatę, a nie na mnie.
- Bo to jest
herbata! Halo?!
- Co to ma
znaczyć? – przedrzeźniała go.
- To, że herbata
jest taka pociągająca.
- Spoko. Znajdę
sobie innego.
- A ja mam swoją
herbatkę. – zaśmiał się i napił. Dems skuliła się jeszcze bardziej i próbowała
wymusić sztuczną łzę. – Nie potrafisz. – stwierdził. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, jednak udało jej się… Twarz
miała całą we łzach.
- Tak?- spytała, patrząc na niego.
- Jednak
potrafisz. – zaśmiał się. – No weź się nie obrażaj.
- Jak Ty wolisz
herbatę. I Nie! Nie możemy zostać ‘przyjaciółmi’. – „wykrzyczała”.
- Ej no, żartowałem. – nie odezwała się. –
Kochanie. – przybliżył się do niej.
- Teraz kochanie?
– wymruczała.
- Ja żartowałem!
- Teraz mi to
mówisz?
- Mówiłem już
chwilę temu, ale nie słuchałaś. – dalej się nie odezwała. – Kochanie. Odezwij
się. – nic. – Dems.
- Lalalala… -
zaczęła sobie cicho mruczeć.
- Demi. Powiedz
coś…
- Coś.
- Chcesz się
obrażać? Okej. – wstał, ubrał się i wyszedł z pokoju. Poszedł zjeść śniadanie. Dems
na to nie reagowała. Nadal leżała. Po chwili wzięła potrzebne rzeczy i udała
się do łazienki. Po piętnastu minutach wyszła z łazienki i zabrała Li jedną
kanapkę.
- Ej! Zrób sobie
sama… - wykrzyczał z pełną buzią. Dems nie odezwała się. Udała się do salonu i
włączyła kanał muzyczny. Podkręciła głośność, usiadła na kanapie do góry nogami
i machała nimi w powietrzu.
- Demi, krew Ci
napłynie do mózgu… – blondynka dalej nie zareagowała. – Usiądź normalnie... –
udawała, że go nie słyszy. – Dems…
- I need your
love… - zaczęła śpiewać. Chłopak strzelił sobie otwartą ręką w czoło.
- Demi…- usiadł
obok niej.
- I need your time…
- No dobra, dobra.
Już będę grzeczny.
- Ooo…-
„zauważyła” go. – Hej Li! – pocałowała go.
- Teraz? Na serio
dopiero teraz?
- Co teraz?
- Mnie zauważyłaś?
- Niee…- pokiwała
głową.
- To, czemu nie
reagowałaś?
- Czekałam…
- Na? – zaśmiał
się.
- Sama nie wiem
kochanie. – usiadła mu na kolanach. Złapał ją za biodra. Westchnęła. - Masz
fajne kolana. Fajnie się na nich siedzi.
- A ty masz fajny
tyłek. Fajnie się go trzyma na kolanach.
- Zboczeniec.
- Co? Żartowałem…
ale tyłek i tak masz fajny.- stwierdził przyglądając się mu.
- No wiem. –
zaśmiała się. Chłopak przytulił ją do siebie, ona oparła o niego głowę i zaczęła
smyrać go nosem po policzku. Liam przekręcił lekko głowę i pocałował ją w usta.
Panna Harrison uśmiechała się przez pocałunek.
- To jakie plany
na dzisiaj?
- Możemy tak
siedzieć. – powróciła do poprzedniej czynności, zaczęła smyrać go po nosie, a
Li ponownie ją pocałował. – Bo mnie
zjesz. – zaśmiała się, dalej go całując.
- Boisz się?
- Tak. Zjesz mnie
i co wtedy będzie?
- Już to przerabialiśmy.
Nie zjem Cię.
- Ale mamusia się
nie dowie, tak?
- Nie dowie. –
musnął jej usta. Usiadła na nim okrakiem i z każdą sekundą pogłębiała pocałunek.
Liam złapał ją w talii i przyciągnął bliżej. Wszystko działo się wyjątkowo
szybko.
- Głupia operacja.
– powiedziała, kiedy oderwała się od niego.
- Poczekamy. –
uśmiechnął się.
- Tylko, że ja
chcę teraz. No, ale nie mogę... – lekko posmutniała.
- Nie
możemy…Wiesz…Ja też chce, ale będziemy silni. – zaśmiał się. – Wytrzymamy
razem, tak?
- Tak, a później…
- popatrzyła na ‘niego’ kątem oka.
- Później…- znów
zaczął ją całować.
- A później… –
zaczęła dobierać się do guzików jego koszuli.
- Dobra, dobra. To
później. – przerwał i zaśmiał się. – Mieliśmy czekać…
- Nie mogę Cię
nawet rozebrać? – spytała, lecz chłopak potraktował to, jako pytanie
retoryczne. Znów ją pocałował, a ona znów siłowała się z jego guzikami. Po
kilku minutach pieszczot, Liam był już w samych bokserkach, a Dems leżała pod
nim ubrana w stanik i leginsy.
- Hej, bo my
przyjechaliśmy do was, pukaliśmy, ale nie reagowaliście, a drzwi były…- blondyn
zaciął się, kiedy ich zobaczył.
- Em…- Dems i Li
zmieszali się. Blondynka zaczęła się szybko ubierać.
- Widzisz. I po
raz kolejny ich nakryłam. – Megg westchnęła.
- Przestań.
- Dobra, wychodzę.
–Margaret wyszła przed drzwi do domu. Sama nie wiedziała po co.
- Megg! – Dems
zaśmiała się i wybiegła za nią, w biegu nakładając na siebie luźną bluzkę. – Wracaj.
- Czekałam, aż
skończycie. – wyjaśniła ‘z powagą’.
- Przestań. –
wywróciła oczami. Wzięła ją za rękę i zaprowadziła do salonu. Megg zaczęła się
głośno śmiać. – Siadajcie. Kawy? Herbaty?
- Sok. – nadal się
śmiała.
- A ja kawę. –
blondyn usiadł obok Megg.
- Li. – popatrzyła
na niego. – A dla mnie twoją herbatę!
- Okej. –pokręcił
głową z uśmiechem i poszedł do kuchni.
- Em… Może
przyszliśmy jednak w nieodpowiednim momencie? – nadal się chichrała.
- W odpowiednim.
Uwierz mi, naprawdę.
- Dobrze… -
uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Później Ci
powiem.
- Jak chcesz. –
brunetka popatrzyła na Niall’a.
- Co się tak
patrzysz? – zaśmiał się.
- Nic, nic… Może
pójdziesz pomóc Liam’owi? – uniosła brew.
- Rozumiem. –
wstał i poszedł do kuchni ze śmiechem.
- Teraz możesz mi
to wyjaśnić. – uśmiechnęła się. Blondynka wstała i usiadł zaraz obok niej.
- No bo tak sobie
siedzieliśmy no i my chcieliśmy, ale oboje wiemy, że nie możemy no i widziałaś
sama i dobrze, że przyszliście zanim straciliśmy głowę i by do czegoś doszło i
później byłoby źle… - westchnęła.
- Wiem… –
zamyśliła się.
- Wszystko już z
Tobą dobrze?
- Ze mną? Ym… jest
okej. – wydusiła uśmiech.
- Nie umiesz tego
ukryć. Wstawaj. – blondynka wstała i
podała jej rękę.
- Okej... – udały
się do pokoju.
- To opowiadaj. –
powiedziała, kiedy usiadły wygodnie na łóżku.
- Nie wiem jak to
powiedzieć…
- To zaśpiewaj. –
uśmiechnęła się lekko.
- Ja nie śpiewam i
Ty dobrze o tym wiesz…
- Śpiewasz… Ale
dobra, nie będę się z Tobą o to kłócić, bo nie po to tu przyszłyśmy. Mów.
- Pewnie teraz
pomyślisz, że jestem głupia, ślepa, głucha i, że jestem skończoną idiotką, ale…
- Nie pomyśle mów.
- Nie potrafię
przestać myśleć o Harry’m. – powiedziała cicho i spuściła głowę.
- Nie mów, że znów
się w nim zakochałaś! Po tym wszystkim, co Ci zrobił… - brunetka nic nie odpowiedziała.
– Megg opanuj się!
- Ale to jest
silniejsze ode mnie. Kiedy do mnie przyszedł…to ja nie wiedziałam jak się
zachować, a przez chwilę…. ja poczułam się jak kiedyś. Nawet zaczęłam mówić do
niego Hazz...- mieszała się.
- Przestań.
- Nie potrafię.
- Herbata już
jest…- Li wszedł do pokoju.
- Wypad! –blondynka
szybko wstała i zatrzasnęła przed nim drzwi, zamykając je na klucz. – Megg
przecież Ty nie możesz…
- Ale mi chodzi o
to, że ja… - zacięła się.
- No? Ja? –
usiadła naprzeciwko niej, próbowała wydusić z niej prawdę.
- Że co przepraszam?
– gwałtownie wstała. – Ty się słyszysz?! – Megg zamknęła oczy i schowała twarz
w dłonie. – Megg!
- Co? –
powiedziała cicho.
- Ty słyszysz, co
mówisz?!
- Słyszę i co mam
z tym zrobić… - Dems zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Schowała twarz w
dłonie, tak jak zrobiła to przed chwilą jej przyjaciółka. Co chwile powtarzała ‘nie, nie, nie’. Megg
spoglądała na nią przez łzy. Rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Ty nie możesz.
Co z Niall’em?
- Nie wiem. Kocham
go, ale nadal jest Hazz… - znów użyła zdrobnienia jego imienia.
- Przestań tak o
nim mówić!
- Nie potrafię… -
Demetria usiadła obok Megg i mocno ją przytuliła.
– Ja… ja, kiedy on tam był. Przytulił mnie jak kiedyś. Tak jak zawsze…
czułam jego oddech na sobie. Jego ciepły oddech– zamknęła oczy, przypominając
sobie to uczucie. Kochała je. – I szeptał do mnie…tym… tym swoim głosem… i jak mnie
dotknął… Po ciele przeszedł mnie dreszcz… i… i patrzył na mnie tymi zielonym
oczami… Jego oczami… - znów się rozpłakała.
- Shh… przestań
już! Co z tym robimy?
- Nic…bo on… on
nas widzi…- szepnęła niepewnie.
- Jak to nas
widzi? – spytała blondynka. Megg podała
jej telefon, były tam sms-y ze zdjęciami,
na których ukazana była ona, gdy była w szpitalu oraz zdjęcie sprzed kilku
minut kiedy to wchodziła z Niall’em do domu Dems. - Ale on przecież siedzi w
więzieniu…
- Przecież on nie
jest sam- zakpiła.
- Zayn... –
powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Ale wiesz…Niall
nie wie, że nadal dostaje te zdjęcia…- powiedziała z nadzieją, że jej
przyjaciółka dochowa tajemnicy.
- Czemu mu nie
powiedziałaś?
- Bo nie chcę,
żeby między nami znów się wszystko zepsuło. Jak mu powiem to…to będę musiała
też o tym, że kocham Harry’ego…
- Wiesz, że w
końcu wszystko się wyda.
- Nie wyda się. –
powiedziała pewna siebie.
- Musimy iść z tym
na policję, tak nie może być…
- Ale…nie! Ja będę
musiała wszystko powiedzieć, a jak Harry się dowie, że go kocham będzie
próbował to wykorzystać…
- Nie wykorzysta,
bo razem z Zayn’em będą siedzieć!
- Ale w sumie to
on już pewnie wie…
- Przestań tak
mówić. Masz jakiś pomysł?
- Nie mam, ale on
naprawdę o tym wie… On wie…
- Shh…- zaczęła
głaskać ją po plecach. – Niall musi o tym wiedzieć, nie możesz go oszukiwać.
- Ale nie możesz
go oszukiwać zrozum! Dowie się choćbym miała mu to powiedzieć ja i to zaraz!
- Nie! Nie zrobisz
tego… - znów zaczęła płakać, w obawie o to wszystko.
- Ale on musi to
wiedzieć!
- Proszę, nie…-
spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. Oczami pełnymi łez. W tej chwili żałowała,
że zdecydowała się powiedzieć o tym Dems.
- Będzie gorzej,
jeśli dowie się od kogoś innego. Uwierz mi.
- Powiem mu, ale
jeszcze nie teraz…
- To kiedy? Megg! –
wrzasnęła.
- Jak będzie
odpowiedni moment…
- Czyli?
- Nie wiem, kiedyś
mu powiem. – spuściła głowę.
- Ja wiem kiedy.
- Co Ty znów
wymyśliłaś?
- Zaraz go zawołam
i mu to powiesz. Co Ty sobie myślisz? Ranisz was oboje!
- Nie! Nie powiem
mu…Dems… nie teraz.
- Im szybciej tym
lepiej! Nie rozumiesz, że teraz ranisz go dwa razy bardziej!
- Powiem mu, ale
nie teraz… - powtórzyła.
- Nie obiecaliście
sobie mówić prawdy?! Na pewno tak było!
- Wiesz…żałuję, że
Ci to powiedziałam. – Megg nerwowo wstała z łóżka i szła w stronę drzwi.
- Stój! – złapała
ją za rękę..
- Co?- Margaret wyszarpała swoją dłoń z uścisku blondynki.
- Nie masz prawda
żałować! Jestem Twoją przyjaciółką! Chcę Ci pomóc, zrozum! Tak, żeby najmniej
bolało.
- Nie chcę mu o
tym mówić… Nie teraz…
- Masz zamiar tak
teraz spokojnie wrócić do domu i nic z tym nie zrobić?
- Tak, mam taki
zamiar. –odpowiedziała Megg przez zęby. Dems nie uwierzyła w to, co powiedziała jej przyjaciółka.
Wyszła z pokoju, szybko ubrała buty, porwała kurtkę i wyszła z domu.
- Demi! Czekaj! –
brunetka wybiegła za nią. Blondynka nadal szła szybkim krokiem.
- Co chcesz?!
- Dlaczego
wybiegłaś? Zrozum, że dla mnie też nie jest łatwe to, że kocham dwóch
chłopaków. Nie wiesz, co teraz czuję. Nie wiesz tego. I proszę, spróbuj
zaakceptować moją decyzję...
- Kto jest
ważniejszy? Niall, czy Harry? – patrzyła prosto w jej oczy. Megg spuściła
głowę. – No właśnie. – prychnęła i udała
się w stronę parku.
- Niall. –
powiedziała szeptem. Dems nie usłyszała już tego. Panna Harrison wyciągnęła paczkę
jej ulubionych papierosów i zaczęła palić. Do tej pory nikt jeszcze nie
przyłapał jej na paleniu…
Megg nie wiedziała, co ma zrobić, szła przed
siebie w niewiadomym kierunku. Nie zwracała uwagi na to gdzie się udała. Szła z
głową spuszczoną na dół. Po chwili nie
wiedziała gdzie jest… Zgubiła się. Nie znała dobrze tych stref Londynu. Zaczęła panikować, nie potrafiła zapanować nad swoim zachowaniem. Nachalność jej przyjaciółki podziałała negatywnie na jej nerwy, które w jej stanie powinna trzymać na wodzy.
***
***
Dems siedziała w parku już jakiś czas.
Wypaliła już większość, papierosów.
Zaczęło się robić zimno, więc wolnym krokiem zaczęła iść w stronę domu.
- A pani to gdzie
się wybiera? – blondynka usłyszała znajomy głos za sobą.
- Nie Twój biznes.
– odwróciła się i wtedy zobaczyła Zayn’a.
- A może jednak?
- Zostaw mnie! – Złapał
ją za ramię, które było okryte czarną, skórzaną kurtką.
- Mam Cię gdzieś!
Spadaj!
- Nie przesadzaj!
– warknął.
- Bo co?
- Bo coś Ci może
się stać.
- Pff… nie
rozśmieszaj mnie!
- Nie tylko Tobie…
- O co Ci znowu
chodzi, Zayn?
- To nie pamiętasz
jak chciałaś się ze mną przespać? – uśmiechnął się chytrze.
- To było dawno i byłam pijana! Nie musisz do tego wracać. – lekko się zdenerwowała. – A poza tym, co to ma do
rzeczy?
- Pomagam mojemu
przyjacielowi. Możesz ucierpieć, jeśli będziesz to utrudniać.
- A co ja Ci
utrudniam człowieku? – prychnęła i szła dalej. Zayn odpuścił i zniknął,
oddalając się w głąb parku.
***
***
Kiedy Megg
usiłowała znaleźć jakiekolwiek znajome miejsce zorientowała się, że zawikłała
się w alejkach parku jeszcze bardziej. Stwierdziła, że teraz przynajmniej ma
czas na spokojne przemyślenie kilku spraw. Wciąż próbowała ignorować nasilającą
się, niską temperaturę jej ciała.
- Kogo my ty
widzimy? – Megg odwróciła się. Była cała zapłakana.
- Zostaw mnie… -
szepnęła.
- Co się stało,
kochanie?
- Nie mów tak do
mnie.
- Czy ja dobrze
słyszałem… nadal kochasz Harry’ego?
- Nie.
- A ja słyszałem
coś innego, kiedy krzyczałaś z Demi na środku ulicy…- powiedział pewien swego
zwycięstwa. To była gra. On odgrywał rolę. Jak wszyscy…
- Nie wpieprzaj
się! – podniosła głos.
- Bo?
- Skąd wiedziałeś,
że tu jestem?
- Nie jestem
idiotą!
- Nie byłabym tego
taka pewna... – powiedziała cicho ze spuszczoną głową. Po chwili Megg poczuła
ciepło rozlewające się po jej policzku. Tak. Chłopak ją uderzył. Dziewczyna
złapała się za bolącą twarz i ruszyła przed siebie. Mulat złapał ją za
ramionami i przewrócił na ziemię. Zaczął zadawać jej ciosy nogami. – Zayn!
Przestań! – krzyczała. Starała się jak najbardziej zakrywać brzuch.
- Po co ta policja,
co? – również krzyczał.
- Jaka policja?
- W szpitalu!
Harry siedzi teraz w pace jakbyś nie wiedziała!
- Wiem i się z
tego cieszę. Ma za swoje. – po tych słowach dostała nogą w plecy, kolejny raz. – Po co to
robisz? Bo co? Bo Harry ma bogatych starych i daje Ci za to kasę? Uwierz, nie
warto… Zabijesz mnie, dziecko i co z tego będziesz miał? Harry Cię oleje, a Ty
będziesz siedział!- wrzasnęła zwijając się z bólu.
- Zamknij się, suko!– prawda go zabolała. Dziewczyna dostała jeszcze kilka mocnych ciosów w
plecy, po których nie potrafiła się pozbierać i została sama, skulona,
zapłakana…
***
Kiedy Dems była
już kilka kroków od domu dostała sms-a o treści:
‘Ostrzegałem.’
- Że co? Ku*wa… –
powiedziała sama do siebie. Postanowiła wrócić i poszukać swojej przyjaciółki.
Szła zapłakana, szukając brunetki. Liam i Niall wydzwaniali do niej, ale ona ignorowała to. Była
już niemal wszędzie. Zostało już tylko kilka miejsc, w których mogłaby znajdować
się Megg. Po około godzinie znalazła Margaret, która leżała nieprzytomna.
- Megg! –
podbiegła do niej i zaczęła płakać jeszcze bardziej. – Megg… - Blondynka szybko wyciągnęła telefon
i zadzwoniła po chłopaków. Nie wiedziała, co ma zrobić, kiedy na nich czekała.
Każda sekunda coraz bardziej jej się dłużyła. Po chwili chłopaki byli już na
miejscu. Wszystko działo się tak wyjątkowo szybko.
- Megg! – Niall
wybiegł zdenerwowany z samochodu. Od razu rzucił się w stronę, zielonookiej. –
Megg… – podniósł ją i lekko potrząsnął. Blondynka ciągle płakała. – Megg słyszysz mnie? Odezwij się! – ciągle
próbował obudzić dziewczynę.
- To… to chyba
Zayn ją pobił… – wydukała panna Harrison, mocniej wtulając się w Liam’a.
- Co? Jak to Zayn?
- Co? Czemy w ogóle
wybiegłyście z domu?!
- To…to jest teraz
nie ważne. Musimy z nią jechać do szpitala. – znów się rozpłakała. Niall wziął
brunetkę na ręce i zaniósł do samochodu.
*pewien czas później*
Liam i Dems
czekali już na korytarzu, przed salą, w której znajdowała się Megg. Dems była
cała zapłakana. Cały czas moczyła koszulkę Liam’a swoimi łzami. Nagle Niall
wyszedł z sali…
- Co z nią? –
powiedziała blondynka ochrypłym głosem.
- Lekarz
powiedział, że mało brakowało…. Dziecko może urodzić się chore.- powiedział z
trudem.
- Zabije go!
Zabije! – zaczęła bić pięściami po klatce piersiowej Li. Chłopak szybko ją
przytulił.
- Po co ona wyszła
z tego cholernego domu?
- Nie rozmawiamy
teraz o tym. Proszę…
- Nie! Powiedz mi,
czemu! – nalegał Niall, cały czas miał łzy w oczy. Blondynka zaczęła kręcić
przecząco głową.
- Nie, ja…ja nie
mogę. Obiecałam to Megg. – dziewczyna tak bardzo nie chciała patrzeć mu w oczy.
- Chodzi o mnie?
Nie kocha mnie już?- jego głos momentalnie się załamał.
- Nie mogę nic
powiedzieć, zrozum! – szybko spuściła wzrok.
- Czyli jednak
tak… Wiedziałem, że coś jest nie tak…
- Niall to nie
tak!
- A jak? Wytłumacz
mi!
- Nie mogę! To
Megg ma Ci to powiedzieć, a nie ja…
- Czyli to
prawda…- udał się do wyjścia. Blondynka szybko pobiegła za nim i szarpnęła go
za ramie.
- Masz tu zostać,
rozumiesz?! Masz tu przy niej być!- wrzasnęła nie zważając na to, że
przechodzący obok ludzie spoglądali na nich krzywo.
- Zaraz wrócę. –
powiedział przez zaciśnięte zęby i wyrwał się z uścisku blondynki. Dems usiadła
bezsilnie na krzesło chowając twarz w dłonie.
Niall stał już
przed szpitalem. Nie wierzył w to, co usłyszał, nie wierzył w to co się stało.
Ciągle miał nadzieję, że to tylko chwilowe złudzenie, że to tylko sen… Nagle
zaczął wibrować jego telefon. Zdziwiony wyjął go z kieszeni i nie patrząc na to,
kto do niego dzwoni- odebrał nadchodzącą rozmowę.
- Halo?
- I jak tam nasza
księżniczka?
- Odpieprz się!-
warknął blondyn, słysząc głos Malik’a.
- Raczej nie masz,
na co liczyć.
- Robisz to
wszystko dla kasy, prawda?
- Nie.
- To dlaczego to
robisz?
- Bo chcę pomóc
koledze.
- W?
- W zemście… Ta
nasza księżniczka to niezłe ziółko. Tyle o niej nie wiesz…
- To mi opowiedz!
- To raczej ona
powinna Ci powiedzieć, że nie jesteś jej jedynym…
- Że co? – nie
zrozumiał.
- Że to! Ty, Niall
Horan, nie jesteś jej jedynym!
- Yhy, ta jasne.
Wymyślaj sobie dalej. – był o dziwo pewny siebie.
- Nie muszę
wymyślać bajeczek tak jak Megg… - Niall nie wytrzymał już. Rozłączył się i
wrócił zdenerwowany do szpitala. - Demi!
Powiedz mi w tej chwili, o co chodzi!
- Ona ma kogoś
jeszcze, tak?
- Że co? – sama
się zdziwiła.
‘Czy jeszcze o czymś nie wiem?’ spytała sama siebie.
- No powiedz mi,
prawdę, bo coś zaraz rozpie*dolę!
- Ona, ona…Ty i
Harry…
- Co? – prychnął z
płaczem. – Ona jednak do niego wróciła… A obiecała mi, że tego nie zrobi…
- Ona kocha was
obu! – wykrzyczała i zaczęła płakać.
- Co?
- To! Chciałeś
znać prawdę, to masz!
- Co? Ale jak to?
Przecież ona mówiła, że… Nie wierzę.
Dlaczego mnie okłamała? – Blondyn zadawał szereg nielogicznych pytań, a Demi
nie wiedziała, jak ma mu odpowiedzieć. – Nie wierzę, że mnie okłamała. Obiecała
mi przecież… - usiadł na krześle i schował twarz w dłonie.
- Co Ci obiecała?
– starała się powiedzieć to normalnym głosem.
- Że będzie mówić
prawdę. – odrzekł. Dems nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Czy ona
jeszcze coś ukrywa?
- Mi też obiecała…
- To znaczy, że Ty
o tym wiedziałaś?
- Dowiedziałam się
wtedy jak wybiegłam z domu. Widziałam, że coś jest nie tak i musiałam to z niej
wyciągnąć…
- Jak…jak ona Ci
to powiedziała? Chciała mi w ogóle o tym powiedzieć, czy nadal kłamać?
- Znam ją od
dawna, wiem jak z nią rozmawiać. Mówiła, że chciała, ale nie teraz. Kazałam jej
powiedzieć, ale ona nadal nie chciała.
- Czyli chciała mnie okłamywać.
- Ale chciała Ci
to powiedzieć!- stanęła w obronie swojej przyjaciółki.
- Ale tego nie
zrobiła! – Dems nie odezwała się. Nie wiedziała, co zrobić, powiedzieć. –
Dlaczego ona ciągle nie jest ze mną szczera…- mówił do siebie.
- Nie rozumiesz,
że bała Ci się powiedzieć.
- Ale czemu?
Obiecała mi, a później złamała obietnicę!
- Zrozum, że to
było dla niej ciężkie.
- Nie! Nie
potrafię tego zrozumieć. Nie wiem jak dalej będzie wyglądał nasz związek skoro
ona ciągle coś ukrywa…
- Na pewno coś
ukrywa. – powiedziała szeptem do siebie.
- Co powiedziałaś?
- Że na pewno coś
ukrywa!
- No proszę…
Jeszcze coś oprócz tego?
- Nie wiem, ale
ile razy Harry i Zayn mówili, że ona nie jest wcale taka święta? Ja już
przestaje jej ufać- powiedziała niepewnie.
- Zayn mówił
prawdę. – westchnął.
- Co?
- Dzwonił do mnie…
mówił ,że ona ciągle kłamie i nie jestem jej jedynym…
- Że co
przepraszam?
- Tak mi
powiedział.
- Teraz to będzie
musiała wszystko powiedzieć- westchnęła Dems.
- Już mnie nic nie
obchodzi…
- Zobaczysz! Ona
mi wszystko wyśpiewa…
- Tobie? A mi? Ja
już się dla niej nie liczę? Ma innego? – wrzeszczał ze łzami w oczach.
- Nie ma innego!
Ma tylko Ciebie!
- To dlaczego
ciągle kłamie i czegoś się boi?
- Boi się Harry’ego
i Zayn’a!
- Przecież jestem,
byłem z nią i przy niej…
- Ale się boi!
Zrozum!
W tym samym momencie
przyszedł do nich lekarz, poprosił by przestali się awanturować i oznajmił, że
Megg jest już przytomna.
- Okej idę... –
Niall zaczął iść w stronę drzwi.
- Siedzisz! Ja
idę. – Dems pociągnęła go za ramię. Weszła do sali, wzięła krzesło usiadła na nim.
Założyła nogę na nogę i skrzyżowała ręce. Megg nie patrzyła na nią. Leżała
podpięta do kroplówki. Była cała poobijana i obolała. – Powiesz mi wszystko? –
brunetka nie zareagowała. – Nie chcesz? – Megg pokręciła głową na ‘nie’. – Wiesz, że tak dalej nie może być, że jak
nie powiedz mi i Niall’owi prawdy to to wszystko się skończy.
- I tak chcę
wrócić… - szepnęła.
- Gdzie?
- Do domu.
- Chcesz tam
siedzieć sama? Naprawdę? Wiesz, że w każdej chwili może Ci się coś stać.
- Nie zależy mi
już na tym.
- Co Ty mówisz? Ty
się słyszysz? – Kiwnęła głową na tak. – Widocznie się nie słyszysz. Nie
rozumiesz, że ja i Niall chcemy Ci pomóc. Zależy nam na Tobie, a Ty nas
odpychasz. Wiesz, że Niall już nie wie czy Ci ufać? Zresztą ja też…
- No to mi nie
ufaj! Jak chcesz. Twój wybór. Poza tym Ty zostajesz tutaj, a ja wracam do
Manchesteru. – wydusiła.
- Nie pozwolę Ci
na to.
- Nie obchodzi
mnie to i tak chce tam wrócić. Męczy mnie życie tutaj.
- Wracam z Tobą.
- Nie! Chcę zacząć
od nowa…sama.
- Zrozum, że chcę
Ci pomóc! Zrozum, że jesteś dla kogoś naprawdę ważna.
- Nie jestem.
Byłam. Chcę zacząć wszystko od nowa i o tym wszystkim zapomnieć. – specjalnie
zaakcentowała słowo ‘wszystkim’.
- Powiedz mi o tym
wszystkim…
- O tym, co tu się
działo. – spuściła wzrok.
- Wiem… Niall i ja
wiemy, że coś ukrywasz.
- Już więcej nic
nie ukrywam.
- Zayn twierdzi
coś innego, że wcale nie jesteś taka święta i Niall nie jest jedynym. Nie
rozumiesz, że my już nie wiemy, w którą bajkę wierzyć!
- Pewnie! Wierzcie
dalej Zayn’owi! – zaczęła krzyczeć. – Jeśli tak bardzo mu wierzycie w każde
jego słowo to idź sobie do niego! Powiedział, że jestem suką… też w to
wierzysz? Proszę bardzo! Droga wolna!
- Przestań tak
mówić! Chodzi o to, że mamy już przez to mętlik w głowie! Dlatego tak bardzo
chcę, żebyś nam wszystko powiedziała! Tak bardzo chcemy Ci pomóc, a Ty to
olewasz!
- Nic nie olewam!
Nie rozumiesz mnie… nie mam teraz ochoty na rozmowy.
- Nie wiedziałam,
że jesteś taka głupia, żeby nie docenić czyjejś pomocy. Kogoś, kto tak bardzo
Cię kocha i zależy mu na Tobie. – powiedziała, po czym wyszła z sali. Megg
obiecała sobie, że już więcej nie będzie płakać przez nikogo z nich. Postanowiła dotrzymać tej obietnicy...
Kiedy Dems ze złością trzasnęła drzwiami, momentalnie wszystkie pary oczu zwróciły się w jej stronę.
Kiedy Dems ze złością trzasnęła drzwiami, momentalnie wszystkie pary oczu zwróciły się w jej stronę.
- I co? – Niall od
razu wstał.
- I nic. Idę do
domu, a Ty rób co chcesz. – powiedziała dość głośno i ruszyła przed siebie.
- Rozmawiałaś z
nią? – krzyknął.
- To znaczy?
- Chce wróci do
domu i zacząć od nowa. Chce zapomnieć o nas wszystkich.
- Co?
- No to! – złapała
się za głowę.
- Żartujesz sobie?
- To raczej ona,
nie ja! – krzyknęła i wyszła szybko ze szpitala. Niall odwrócił się i wpadł do
sali.
- Ciebie
popie*doliło?!
- Co?- zdziwiła
się.
- Pytam, czy Ty
myślisz?!
- Myślę. –
usiadła.
- Raczej nie!
Dlaczego chcesz tam wrócić?
- Bo mam tego
dość.
- Nie rozumiesz,
że chcemy Ci pomóc! Mieliśmy tam pojechać razem. Miałaś to wszystko przemyśleć,
a teraz, co? Uciekasz! Po prostu uciekasz!
- Tak! Uciekam, bo
mam dość takiego życia!
- Nie rozumiesz,
że ja chcę je zmienić! – podszedł do niej bliżej. Brunetka patrzyła na niego obojętnie,
nic nie powiedziała. – Czyli już wszystko minęło, tak? Byłem tylko chwilową
zabawką?
- Nie! Niall nie!
Ja Cię kocham…
- Gdybyś mnie
kochała to nie chciałabyś wyjechać! Ale ja już wiem, że kochasz Harry’ego!
- Skąd to wiesz? –
odwróciła głowę w drugą stronę.
- Od Demi.
Wymusiłem to, aby mi powiedziała. Nie mogłem tak dłużej wytrzymać. – Megg
popatrzyła na niego pustym spojrzeniem. – Naprawdę mi przykro, że nie potrafisz
docenić mojej miłości do Ciebie i tego jak chcę Ci pomóc.
- Naprawdę to
doceniam, ale ja już dłużej tak nie potrafię.
- Jak?
- Nie wiesz jak
się czuję. Kocham was obu… - Niall nie wiedział, co powiedzieć. – No właśnie. To trudne.
- I co ja mam
teraz zrobić, co? Iść do domu i dawać, że nigdy Cię nie spotkałem? Że nigdy się
w Tobie nie zakochałem? Że nie istniejesz? – brunetka spuściła głowę. Tak by właśnie
chciała. – Czyli tak? Spoko. Cześć! – ze łzami w oczach udał się do wyjścia. –
Udam, że mi nie zależy. – powiedział przy drzwiach.
- Nie… -szepnęła dziewczyna. Blondyn spojrzał na nią pytająco. - Przepraszam Cię
za wszystko, ale tak będzie dla nas lepiej.
- Wcale, że nie.
- Tak. Kocham Cię,
ale… zapomnij o mnie. – ze łzami w oczach oparła się o poduszkę. – Idź już, proszę…
- Pamiętaj, że
zawsze możesz do mnie przyjść. Zawsze. – powiedział i wyszedł z sali.
- Kocham Cię, Niall… - szepnęła, kiedy już go nie było.
***
Okej, okej. Rozdział nie jest ideałem, ale jest przynajmniej ciekawy. Tak nam się wydaje. A co Wy o tym sądzicie?
Pytania:
Pytania:
1. Dlaczego Megg tak postąpiła?
2. Czy gdyby Dems nie nalegała tak, wszystko potoczyłoby się inaczej?
3. Co szykuje Harry?
Czekamy na odpowiedzi. <3
11 komentarzy= 32 rozdział. :)
Wierzymy, że dla nas dacie radę.
Wasze Dems i Megg.
Jej ale się porobiło :o ale rozdział taki hdscjhfvj <3 Czekam na nn
OdpowiedzUsuńWOW! Tyle potrafie teraz wydusić... Pewnie dlatego że siedzę cała zapłakana...
OdpowiedzUsuńJak ona mogła mu takie coś zrobić!!
1.Myślę, że chce chronić ich przed Harrym i jego ludźmi i może jednakk chce zacząć od nowa, ale nie tak to planowała...
2. Osobiście uważam, że to i tak zwróciłoby się przeciwko niej. Coś jak karma... I tak wszystko wyszłoby na jaw.
3.Myslę, że chce ih poróżnić i chce zaatakować i zranić Megg...
Pozdrawiam ~Ewa ;) xx
WOOOWW NIE MAM POJĘCIA W OGÓLE ..CO SIĘ TU STAŁO WŁAŚNIE?!! A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE;(( co odwaliło MEEG?!
OdpowiedzUsuńboże płaczę;/ jak ona może tak postępować, a co z Niallem?!!
NIE MOGE DOCZEKAĆ SIE KOLEJNEGO ROZDZIAŁU..;)
MAM NADZIEJĘ, ŻE MOŻE WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY ;D
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY @Best_faan_ever
Nie wierzę,że to piszę,ale mam ochotę porządnie zapi**dolić tej Megg w łeb! Rozumiem wiele przeszła,ale żeby poddawać się jak zaszła tak daleko?! Żeby ranić najbliższych,mieć ich w d*pie?! Taa,jak sobie myśli,że wyjedzie sobie i wszystko będzie git to jest mocno popie*dolona. Sorry,za słownictwo,ale jestem na nią wściekła. Choć ona nie istnieje. Ale i tak jestem zła. Taa,ja i moja logika. Może Megg próbuje ich ochronić? Ale,nie,nie. Jeśli tak to wgl nie myśli. I tak Harry i Zayn zranią ją i Dems,Nialla może Liama. Ale rozdział MEGA. No,buźka.
OdpowiedzUsuńKolejne szantażują. Rozdział bardzoooo ciekawy :))
OdpowiedzUsuń1. w sumie to nie mam pojęcia. Może chciała zapomnieć o wszystkich, ale Harry i Zayn by ją znaleźli i tak iii wiemy co by było.
2. Sądze że tak. Bo by nie wybiegły z domu .nie spotkały by Zayna i wogóle.
3. Myślę że noo raczej logiczne : porwać Megg i no ten tego z nią robić.
Ale tak mnie to zastanawia czy Harry i Zayn chcą by Megg straciła dziecko czy co? bo jak się widzą to któryć ją bije :((
O mój boże ale się porobiło nie wiem co mam myśleć z jednej strony jestem strasznie wkurzona na Megg a z drugiej staram się ją zrozumieć. Czekam na następny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńRozdział super ale się wszystko zj*balo masakra czekam nnr
OdpowiedzUsuńZnowu się wszystko zepsuło ;C Przecież oni muszą być razem. Czekam na next x
OdpowiedzUsuńWOW.
OdpowiedzUsuńDzieje się.
1. Nie mam pojęcia co wstąpiło w Megg.
2. Uważam, ze gdyby Dems tak nie nalegała potoczyłoby się to wszystko i inaczej.. ale po pewnym czasie w końcu to wszystko by nastąpiło..
3. On jest nieprzewidywany.
Nie żebym osądzała, ale Megg zachowuje się naprawdę egoistycznie. Nie myśli o innych tylko o sobie pomimo, że mówi inaczej. Gdyby chciała dla wszystkich lepiej, przyjęłaby pomoc od ludzi, którzy ją kochają.
OdpowiedzUsuńWolę sobie nie wyobrażać co czuje Niall. Tak skrzywdzić kogoś, tak kochającego jak on, aż się łezka w oku kręci ;c
Strasznie mi się podoba rola Harry'ego i Zayn'a, coraz bardziej zaczynam uważać, że Megg zasłużyła sobie na takie traktowanie. Albo, żeby chociaż zmieniła podejście do siebie i nie użalała się nad sobą :D
A co do pytań:
1. Chyba na to już odpowiedziałam :o
2. Według mnie to dobrze, że Dems tak nalegała, w końcu jako najlepsza przyjaciółka, która mimo wszystko chce pomóc Megg, powinna wiedzieć wszystko, niezależnie jak bardzo może ją zdziwić zachowanie przyjaciółki.
3. Nie wiem, ale mam nadzieję, że coś bardzo niedobrego :D
Rozdział według mnie genialny *.*
Jesteście świetne i piszcie kolejny <3
Pozdrawiam
~Lucy.
Ps. Zapraszam do siebie na under-the-hood-hides-a-love-life.blogspot.com :)
Ej mordy no dajcie nastepny :<
OdpowiedzUsuńRozdziały są tylko w soboty. :)
UsuńUghh...w piątki*
OdpowiedzUsuń1.Megg to idiotka i nie wie co robi. Powaliło ją i tyle! Bez sensu postąpiła. Mydli każdemu oczy i co 2 miesiące chcę zaczynać życie od nowa. Jest głupia. Sorry, ale od początku nie lubiłam tej postaci i tyle. Reszta wydaje się spoko. W każdym następnym rozdziale chwile związane z nią są coraz gorsze (ale tylko z nią reszta jest bardzo fajnie zbudowana i wgl. ;)). Od razu poślijcie ją do psychiatryka.
OdpowiedzUsuń