Megg leżała spokojnie na
kolanach chłopaka. On delikatnie gładził jej długie, brązowe włosy. Oboje byli
bardzo spokojni. Dziewczyna nie bała się. Nie chciała tego przerywać. Chciała
choć przez chwilę poczuć się szczęśliwa...
- A czy to źle? Mi
się to podoba... - odrzekła równie cicho.
- Mi też, ale ja
nie panuję nad tym...
- Nie panujesz nad
czym? - zdziwiła się i podniosła głowę patrząc na chłopaka.
-Teraz spokojnie
siedzimy, ale zaraz mogę zacząć Cię bić, nie rozumiem tego. Co chwile myślę
inaczej.- wytłumaczył.
- A mogę stąd
wyjść póki jesteś spokojny? - zaśmiała się, nie mówiła tego poważnie.
- Przestań. –
również się zaśmiał i pocałował ją.
- Brakowało mi
Twojej czułości, wiesz? - uśmiechnęła się do chłopaka.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj
skoro wiesz, że znów to zrobisz. - Megg ponownie położyła swoją głowę na jego
kolanach.
- Co zrobię? - Nie
zrozumiał jej.
- Zranisz mnie. -
odpowiedziała spokojnie tak jakby to nic nie znaczyło. Chłopak nie wiedział już co powiedzieć. Zniszczył
wszystko. Do końca. - Hazz, proszę,
przytul mnie tak jak kiedyś, póki... Póki jeszcze potrafisz...- poprosiła brunetka.
- Dobrze... -
Oboje wstali. Styles przytulił ją tak jak prosiła. Megg lekko przymknęła oczy.
Chciała nacieszyć się tą chwilą. Za tym tęskniła... Chłopak wtulił się w nią jeszcze bardziej. Po
jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Margaret oderwała się od niego i spojrzała na jego
twarz. Delikatnie otarła spływającą łzę.
Chłopak lekko uśmiechnął się, przetarł palcem po jej dolnej wardze i złożył na jej ustach całunek pełen miłości.
Chłopak lekko uśmiechnął się, przetarł palcem po jej dolnej wardze i złożył na jej ustach całunek pełen miłości.
- I właśnie za to
nadal Cię kocham. - uśmiechnęła się do Harry'ego.
- Ja Ciebie też.
Cholernie Cię kocham. - Znów ją pocałował. Dziewczyna nie wierzyła w to co
właśnie usłyszała, ale cieszyła się z tego. W myślach błagała Boga, by ten sprawił, by to szczęście nigdy już się nie skończyło. By Harry był już taki na zawsze...
W tym samym
momencie zaczął dzwonić telefon Harry’ego. Gdy Styles zobaczył kto to rzucił
telefonem o podłogę, gwałtownie usiadł na kanapie i schował twarz w dłonie.
- Hazz... Co się
stało? - zapytała zdezorientowana.
- Ja nie potrafię...
- Czego nie
potrafisz?- zdziwiła się.
- Nie mogę już
tak.
- Ale jak? O czym
Ty mówisz?- dociekała.
-Ty, Louis... Ja Was
obojga kocham. Cholernie kocham. Czemu to musi być takie trudne?- Wstał i szybkim krokiem poszedł do pokoju
mocno trzaskając drzwiami. Megg była zaskoczona. Czuła, że znów popełniła błąd,
ale była gotowa wybaczyć mu wszystko, byle, żeby z nią został... Byle, żeby
został taki jaki był chwilę wcześniej.
Dziewczyna niepewnie przemieściła się długim, ciemnym korytarzem i stanęła przed drzwiami pokoju, w którym znajdował się Styles. Delikatnie zapukała do drzwi i czekała na reakcję chłopaka. Nie dostała odpowiedzi.
Dziewczyna niepewnie przemieściła się długim, ciemnym korytarzem i stanęła przed drzwiami pokoju, w którym znajdował się Styles. Delikatnie zapukała do drzwi i czekała na reakcję chłopaka. Nie dostała odpowiedzi.
- Hazz...- powiedziała
otwierając drzwi. Chłopak leżał skulony w kłębek. Cicho popłakiwał. Brunetka
pierwszy raz widziała go w takim stanie. Dziewczyna usiadła obok niego na
łóżku. - Harry...
- Co? -Powiedział
przez płacz.
- Proszę, nie
płacz. Wszystko jakoś się ułoży... - chciała go przytulić, ale powstrzymała się.
- Nie ułoży.
Wszystko się wali…
- Ale... ehh... Proszę
spójrz na mnie. - powiedziała czule. Chłopak podniósł się do pozycji
siedzącej. Jego twarz była cała mokra.
Megg otarła jego policzki. - Nic się nie wali... Nic, rozumiesz?
Wszystko będzie dobrze... - powiedziała patrząc w jego oczy.
- Nic się nie
ułoży. Wszystko się coraz bardziej miesza. On myśli, że jestem teraz u siebie,
bo ojciec prosił mnie abym przyjechał...
- Co?
- Wracaj do niego. Nie rań go tak jak my raniliśmy siebie. Nie rób mu tego... - powiedziała spuszczając wzrok.
- Wracaj do niego. Nie rań go tak jak my raniliśmy siebie. Nie rób mu tego... - powiedziała spuszczając wzrok.
- Nie, bo wtedy
zranię Ciebie...To wszystko, on, to miała być przykrywka do tego co robiłem,
ale ja znów się w nim zakochałem...
- Mnie już nie da
się skrzywdzić bardziej niż to zrobiłeś. I tak nie będę już szczęśliwa, a On...
Nie odbieraj mu szczęścia. - poprosiła.
- Będziesz szczęśliwa.
- Ale nie z Tobą,
a on może być szczęśliwy, właśnie z Tobą, Harry.- kontynuowała.
- Ale ja nie
potrafię wybrać między Wami...
- To ja wybiorę za
Ciebie... Wróć do Louis'a. Ja jakoś sobie poradzę. Proszę Harry, nie rań go.
Nie okłamuj i nie oszukuj, tylko wróć do niego i wszystko na spokojnie mu
wyjaśnij.
- On mnie
znienawidzi. -szepnął. Po czym wstał i wyszedł z domu. Tak po prostu.
Dziewczyna nadal
siedziała na łóżku. Poczuła się dziwnie. Najpierw dowiedziała się, że On nadal
ją kocha. Teraz dowiedziała się, że On kocha także Louis'a. Nie wiedziała jak
ma postąpić. Nie płakała. Nie chciała
płakać. Po prostu siedziała i zastanawiała się dlaczego to wszystko toczy się
właśnie w taki sposób.
Po kilku godzinach czekania na swojego, lub nie swojego, chłopaka Megg była już zmęczona, wzięła szybki prysznic i poszła do łóżka. Zasnęła dosłownie w kilka minut. Śniła o tym, że jest szczęśliwa... Ale to był tylko sen...
Po kilku godzinach czekania na swojego, lub nie swojego, chłopaka Megg była już zmęczona, wzięła szybki prysznic i poszła do łóżka. Zasnęła dosłownie w kilka minut. Śniła o tym, że jest szczęśliwa... Ale to był tylko sen...
W środku nocy
obudził ją hałas. Głośny hałas. Margaret zaświeciła nocną lampkę i podniosła
się z łóżka. Szybko wyszła z pokoju i skierowała się do wielkiego salonu.
- Harry?! -
krzyknęła kiedy zobaczyła kompletnie pijanego chłopaka.
- Ja, nie widać?! -
Zaczął się sobie przyglądać.
- Widzę, tylko...
Upiłeś się.- stwierdziła.
- I teraz jestem
szczęśliwy. - Zdjął swoją kurtkę, rzucił ją w kąt pomieszczenia i zaczął
podchodzić do dziewczyny.
- Nie! Harry nie
zaczynaj znowu! - Megg zaczęła uciekać przed chłopakiem.
- No chodź tu.
Trochę przyjemności nie zaszkodzi.
- Błagam Cię, nie!
- Brunetka biegła przed siebie. Nie wiedziała gdzie ma się udać. Nie zdążyła
zapamiętać gdzie prowadzi każdy korytarz tego domu...
Mimo, że chłopak
był pijany, złapał ją... Momentalnie przywarł ją do ściany, zaczął ją całować i
rozbierać. Dziewczyna krzyczała,
piszczała, wrzeszczała... Chociaż, nie można tego było nazwać wrzaskiem. To
było rozpaczliwe błaganie o pomoc. Błaganie, którego i tak nikt nie usłyszał...
W sekundę pozbył się jej wszystkich ciuchów.
- Cii..kochanie.
Nic Ci się nie stanie. - Zaczął się rozbierać. Za każdym razem to kończyło się
tak samo. A Megg, głupia, zawsze wierzyła w każde jego kłamstwo, każdą
obietnice... Czego się nie robi dla miłości? Ona dla tej miłości umierała.
Spokojnie umierała każdego dnia na nowo.
Szybko, znów, przemieścił
się tak, aby to ona była pod ścianą. Trzymał dziewczynę w mocnym uścisku.
- Na dół. - warknął jej do ucha i ścisnął
dłonią jej krocze. Dziewczyna wykonywała posłusznie każdy jego rozkaz. Robiła
wszystko to czego on chciał. Nie sprzeciwiała mu się. - Grzeczna dziewczynka. –
Wydyszał i uniósł ją do góry. - Idziemy. - Złapał ją za rękę i zaprowadził do
sypialni. Od razu gwałtownie rzucił ją na łóżko.
- Harry proszę,
nie rób tego...- szepnęła, jeszcze miała nadzieję, że to w jakiś sposób
poskutkuje.
- O co Ci chodzi?
Chce się tylko trochę zabawić. - Uśmiechnął się i zagryzł jej sutek.
- Idź... -
dziewczyna nie miała już siły nawet krzyczeć- Idź się zabawić z Louis'em! -
powiedziała z trudem.
- Ale ja wole z
Tobą kotku.
- Harry proszę,
pamiętasz... Rano oboje byliśmy szczęśliwi... Uśmiechnięci... Teraz też tak
może być... Tylko proszę nie rób tego.
- Ale ja nic
takiego nie robię. - Zaczął całować ja po całym ciele. Megg zaczęła cicho łkać.
- Nie płacz. Przecież nic Ci nie zrobię...
- Zawsze mówisz,
że nic mi nie zrobisz, a i tak mnie krzywdzisz.
- Nie! -
Megg zaczęła bić chłopaka. Szarpać się. Próbował się uwolnić.
- Cisza! -
Krzyknął i uderzył ją w policzek. Dziewczyna już nie reagowała na to czy on ją
bił, czy też nie. Zaczęła z całych sił drapać go po całym ciele. Chłopak mocno
ścisnął jej nadgarstki uniemożliwiając jej ruch. - I co teraz? - Zaśmiał się. Panna Richards przekręciła głowę tak, aby nie musieć patrzeć na chłopaka. - Co?
Oczka bolą?
- Od patrzenia na
Ciebie psycholu! - powiedziała.
- Ojj...głupia. -
Powiedział po czym zaczął… Znów ją zgwałcił. Po raz kolejny bijąc ją, mówił, że
ją kocha... Może rzeczywiście ma problemy psychiczne?
* * *
Dziewczyna po kilku, a nawet kilkunastu godzinach obudziła się.Ubrała bieliznę oraz koszulę bruneta, po czym po cichu i ze strachem wyszła z pokoju. W całym domu było cicho. 'Salon- nie ma go. Kuchnia i łazienka- tak samo.' Odwiedziła resztę pokoi, ogródek. Nigdzie go nie było. Odetchnęła z ulgą. Od razu zaczęła szukać jakiegokolwiek źródła, aby tylko skontaktować się z Demi. Nie miała swojego telefonu. Harry także zabrał komórkę ze sobą... Dziewczyna zaczęła biegać po całym domu. W jednym z pomieszczeń znalazła stary telefon. Prędko zaczęła przypominać sobie numer do swojej przyjaciółki. Już po chwili właściwe cyferki pojawiły się na małym wyświetlaczu. Megg bez wahania nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo? - Brunetka
usłyszała w słuchawce cichy i przygnębiony ton dziewczyny.
- Demi, błagam
pomóż mi... - powiedziała zachrypniętym głosem.
- Megg? Gdzie
jesteś? - Blondynka nerwowo wstała z łóżka, czego oczywiście Margaret przez telefon ujrzeć nie mogła.
Brunetka od razu wyjaśniła blondynce gdzie się znajduje i w obawie przed tym, że Styles w każdej chwili mógłby wrócić, rozłączyła się.
Brunetka od razu wyjaśniła blondynce gdzie się znajduje i w obawie przed tym, że Styles w każdej chwili mógłby wrócić, rozłączyła się.
Demi jak
najszybciej ubrała się ciepło. Wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i z piskiem opon
odjechała. Po prawie pięciu godzinach jazdy była u celu.
- Megg odbierz. -
Mówiła sama do siebie siedząc w aucie.
- Demi widzę Cię!
Już idę. - Rzuciła i już po minucie była w aucie.- Nie pytaj o nic tylko jedź,
proszę... - powiedziała brunetka kiedy siedziała już obok swojej przyjaciółki. Dziewczyna
odjechała najszybciej jak tylko mogła.
– Z tyłu jest
torba. Wyciągnij sobie coś z niej.
- Dobrze...-
odpowiedziała panna Richards i sięgnęła na tylne siedzenia. Wyszperała ciepły koc i przykryła
się nim. Nie miała ze sobą ciuchów, nie miała na sobie nic innego prócz tego co
znalazła w tym domu…
- Jak dobrze, że
mam Cię już przy sobie. - Dems przytuliła brunetkę jedną ręką.
- Uważaj na
drogę... - szepnęła.
- Wzięłam Ci
ciuchy. Zatrzymać się na jakiejś stacji?- zaproponowała.
- Lepiej nie...
Jedź cały czas, a ja jakoś sobie poradzę...
- Okej. -
Podkręciła grzanie w samochodzie po czym mocno ścisnęła dłoń dziewczyny.
- Dziękuję, że po
mnie przyjechałaś. - zwróciła się do Dems.
- Nawet nie
dziękuj. - Rozejrzała się dookoła. - Tu jest mało aut. Przebierz się tu. Jesteś
cała przemarznięta.
- Bo tam nie miałam
nic swojego... - szepnęła i szybko zaczęła się przebierać. Blondynka okryła ją
bardziej kocem.
- Prześpij się.
Wzięłam też zagłówek. Będziemy jechać jakieś pięć godzin.
- Nie chcę spać.
Po prostu jedź. Nic nie mów. Proszę... - dziewczyna wyglądała tak jakby nadal
się bała. Każdy samochód, który przejeżdżał obok ją przerażał. Wszędzie
widziała Harry'ego. Marzyła, żeby chwila, w której go spotkała nigdy się nie
wydarzyła, ale niestety... Przeszłości nie da się zmienić.
- Dobrze. -
Dziewczyna starała skupić się na drodze, lecz i tak ciągle myślała o swojej
przyjaciółce…
***
Mamy ogromną nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Według Nas, nie należy on do najgorszych. :)
Oczywiście za wszystkie powtórzenia, błędy, niezrozumiałe zdania - bardzo przepraszamy.
Jeśli macie jakieś pytanie do Nas, czyli autorek, lub do bohaterów, to zapraszamy na Naszego ASKA. Z chęcią odpowiadamy na każde pytanie. :))
No to... Prosimy o jak najwięcej waszych opinii oczywiście w postaci komentarzy.
I zapraszamy za tydzień! <3
Wasze Megg i Dems.
Neeeeeeeexxtt <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <33
OdpowiedzUsuńCuuuuuuudooownyyy <3 Nie mogę doczekać się następnego rozdziału (w którym Hazza będzie dobry dla Megg ;D)
OdpowiedzUsuń@monkaloves1D
Nie rozumiem tego co się dzieje, ale jest ok. Pisz dalej, może mi sie wszystko wtedy wyjaśni :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Jest naprawdę strasznie wciągający... Czytałam go kilka razy :) Nadal strasznie mi szkoda, że rozdziały są co tydzień, ale rozumiem i staram się nacieszyć tymi poprzednimi zanim dodacie następny :) Cieszę się bardzo, że Megg nareszcie udało się uciec. Mam tylko nadzieję, że nic więcej się jej złego nie przydarzy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i kocham bardzo mocno ♥
Chelly
No i dalej nic nie wiadomo ;D Harry sam nie wie czego chce, mam nadzieję, że w końcu zmieni swoje zachowanie. ;D Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńhttp://whenever-you-kiss-him-im-breaking.blogspot.com/
http://now-i-know-i-am-not-alone.blogspot.com/
jak zawsze rewelacyjny, prosze wyjaśnij w konću o co chodziło z Zaynem, po co on tam?
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dzieje się <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze dziś czytam, ale wczoraj praktycznie nie byłam w domu :/
Podoba mi się :) x
Boskie . Czekam na następny napisz szybciej !
OdpowiedzUsuń