sobota, 26 października 2013

Rozdział 9



Megg leżała spokojnie na kolanach chłopaka. On delikatnie gładził jej długie, brązowe włosy. Oboje byli bardzo spokojni. Dziewczyna nie bała się. Nie chciała tego przerywać. Chciała choć przez chwilę poczuć się szczęśliwa...
- Czuje się jak dawniej. - Westchnął cicho Styles patrząc na dziewczynę. 
- A czy to źle? Mi się to podoba... - odrzekła równie cicho.
- Mi też, ale ja nie panuję nad tym...
- Nie panujesz nad czym? - zdziwiła się i podniosła głowę patrząc na chłopaka.
-Teraz spokojnie siedzimy, ale zaraz mogę zacząć Cię bić, nie rozumiem tego. Co chwile myślę inaczej.- wytłumaczył.
- A mogę stąd wyjść póki jesteś spokojny? - zaśmiała się, nie mówiła tego poważnie.
- Przestań. – również się zaśmiał i pocałował ją.
- Brakowało mi Twojej czułości, wiesz? - uśmiechnęła się do chłopaka.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj skoro wiesz, że znów to zrobisz. - Megg ponownie położyła swoją głowę na jego kolanach.
- Co zrobię? - Nie zrozumiał jej.
- Zranisz mnie. - odpowiedziała spokojnie tak jakby to nic nie znaczyło. Chłopak nie wiedział już co powiedzieć. Zniszczył wszystko. Do końca.  - Hazz, proszę, przytul mnie tak jak kiedyś, póki... Póki jeszcze potrafisz...- poprosiła brunetka.
- Dobrze... - Oboje wstali. Styles przytulił ją tak jak prosiła. Megg lekko przymknęła oczy. Chciała nacieszyć się tą chwilą. Za tym tęskniła... Chłopak wtulił się w nią jeszcze bardziej. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Margaret oderwała się od niego i spojrzała na jego twarz. Delikatnie otarła spływającą łzę. 
Chłopak lekko uśmiechnął się, przetarł palcem po jej dolnej wardze i złożył na jej ustach całunek pełen miłości. 
- I właśnie za to nadal Cię kocham. - uśmiechnęła się do Harry'ego.
- Ja Ciebie też. Cholernie Cię kocham. - Znów ją pocałował. Dziewczyna nie wierzyła w to co właśnie usłyszała, ale cieszyła się z tego. W myślach błagała Boga, by ten sprawił, by to szczęście nigdy już się nie skończyło. By Harry był już taki na zawsze...
W tym samym momencie zaczął dzwonić telefon Harry’ego. Gdy Styles zobaczył kto to rzucił telefonem o podłogę, gwałtownie usiadł na kanapie i schował twarz w dłonie.
- Hazz... Co się stało? - zapytała zdezorientowana.
- Ja nie potrafię...
- Czego nie potrafisz?- zdziwiła się.
- Nie mogę już tak.
- Ale jak? O czym Ty mówisz?- dociekała.
-Ty, Louis... Ja Was obojga kocham. Cholernie kocham. Czemu to musi być takie trudne?- Wstał i szybkim krokiem poszedł do pokoju mocno trzaskając drzwiami. Megg była zaskoczona. Czuła, że znów popełniła błąd, ale była gotowa wybaczyć mu wszystko, byle, żeby z nią został... Byle, żeby został taki jaki był chwilę wcześniej.
Dziewczyna niepewnie przemieściła się długim, ciemnym korytarzem i stanęła przed drzwiami pokoju, w którym znajdował się Styles. Delikatnie zapukała do drzwi i czekała na reakcję chłopaka. Nie dostała odpowiedzi.
- Hazz...- powiedziała otwierając drzwi. Chłopak leżał skulony w kłębek. Cicho popłakiwał. Brunetka pierwszy raz widziała go w takim stanie. Dziewczyna usiadła obok niego na łóżku. - Harry...
- Co? -Powiedział przez płacz.
- Proszę, nie płacz. Wszystko jakoś się ułoży... - chciała go przytulić, ale powstrzymała się.
- Nie ułoży. Wszystko się wali…
- Ale... ehh... Proszę spójrz na mnie. - powiedziała czule. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej. Jego twarz była cała mokra. Megg otarła jego policzki. - Nic się nie wali... Nic, rozumiesz? Wszystko będzie dobrze... - powiedziała patrząc w jego oczy. 
- Nic się nie ułoży. Wszystko się coraz bardziej miesza. On myśli, że jestem teraz u siebie, bo ojciec prosił mnie abym przyjechał...
- Zrobisz coś dla mnie?
- Co?
- Wracaj do niego. Nie rań go tak jak my raniliśmy siebie. Nie rób mu tego... - powiedziała spuszczając wzrok. 
- Nie, bo wtedy zranię Ciebie...To wszystko, on, to miała być przykrywka do tego co robiłem, ale ja znów się w nim zakochałem...
- Mnie już nie da się skrzywdzić bardziej niż to zrobiłeś. I tak nie będę już szczęśliwa, a On... Nie odbieraj mu szczęścia. - poprosiła.
- Będziesz szczęśliwa.
- Ale nie z Tobą, a on może być szczęśliwy, właśnie z Tobą, Harry.- kontynuowała.
- Ale ja nie potrafię wybrać między Wami...
- To ja wybiorę za Ciebie... Wróć do Louis'a. Ja jakoś sobie poradzę. Proszę Harry, nie rań go. Nie okłamuj i nie oszukuj, tylko wróć do niego i wszystko na spokojnie mu wyjaśnij.
- On mnie znienawidzi. -szepnął. Po czym wstał i wyszedł z domu. Tak po prostu.

Dziewczyna nadal siedziała na łóżku. Poczuła się dziwnie. Najpierw dowiedziała się, że On nadal ją kocha. Teraz dowiedziała się, że On kocha także Louis'a. Nie wiedziała jak ma postąpić. Nie płakała. Nie chciała płakać. Po prostu siedziała i zastanawiała się dlaczego to wszystko toczy się właśnie w taki sposób.
Po kilku godzinach czekania na swojego, lub nie swojego, chłopaka Megg była już zmęczona, wzięła szybki prysznic i poszła do łóżka. Zasnęła dosłownie w kilka minut. Śniła o tym, że jest szczęśliwa... Ale to był tylko sen...


W środku nocy obudził ją hałas. Głośny hałas. Margaret zaświeciła nocną lampkę i podniosła się z łóżka. Szybko wyszła z pokoju i skierowała się do wielkiego salonu.
- Harry?! - krzyknęła kiedy zobaczyła kompletnie pijanego chłopaka.
- Ja, nie widać?! - Zaczął się sobie przyglądać.
- Widzę, tylko... Upiłeś się.- stwierdziła.
- I teraz jestem szczęśliwy. - Zdjął swoją kurtkę, rzucił ją w kąt pomieszczenia i zaczął podchodzić do dziewczyny.
- Nie! Harry nie zaczynaj znowu! - Megg zaczęła uciekać przed chłopakiem.
- No chodź tu. Trochę przyjemności nie zaszkodzi.
- Błagam Cię, nie! - Brunetka biegła przed siebie. Nie wiedziała gdzie ma się udać. Nie zdążyła zapamiętać gdzie prowadzi każdy korytarz tego domu...
Mimo, że chłopak był pijany, złapał ją... Momentalnie przywarł ją do ściany, zaczął ją całować i rozbierać.  Dziewczyna krzyczała, piszczała, wrzeszczała... Chociaż, nie można tego było nazwać wrzaskiem. To było rozpaczliwe błaganie o pomoc. Błaganie, którego i tak nikt nie usłyszał... W sekundę pozbył się jej wszystkich ciuchów.
- Cii..kochanie. Nic Ci się nie stanie. - Zaczął się rozbierać. Za każdym razem to kończyło się tak samo. A Megg, głupia, zawsze wierzyła w każde jego kłamstwo, każdą obietnice... Czego się nie robi dla miłości? Ona dla tej miłości umierała. Spokojnie umierała każdego dnia na nowo.
Szybko, znów,  przemieścił się tak, aby to ona była pod ścianą. Trzymał dziewczynę w mocnym uścisku.
 - Na dół. - warknął jej do ucha i ścisnął dłonią jej krocze. Dziewczyna wykonywała posłusznie każdy jego rozkaz. Robiła wszystko to czego on chciał. Nie sprzeciwiała mu się. - Grzeczna dziewczynka. – Wydyszał i uniósł ją do góry. - Idziemy. - Złapał ją za rękę i zaprowadził do sypialni. Od razu gwałtownie rzucił ją na łóżko.
- Harry proszę, nie rób tego...- szepnęła, jeszcze miała nadzieję, że to w jakiś sposób poskutkuje.
- O co Ci chodzi? Chce się tylko trochę zabawić. - Uśmiechnął się i zagryzł jej sutek.
- Idź... - dziewczyna nie miała już siły nawet krzyczeć- Idź się zabawić z Louis'em! - powiedziała z trudem.
- Ale ja wole z Tobą kotku.
- Harry proszę, pamiętasz... Rano oboje byliśmy szczęśliwi... Uśmiechnięci... Teraz też tak może być... Tylko proszę nie rób tego.
- Ale ja nic takiego nie robię. - Zaczął całować ja po całym ciele. Megg zaczęła cicho łkać. - Nie płacz. Przecież nic Ci nie zrobię...
- Zawsze mówisz, że nic mi nie zrobisz, a i tak mnie krzywdzisz.

- Juz, cii... Bawimy się. - Pocałował ją. 
- Nie! - Megg zaczęła bić chłopaka. Szarpać się. Próbował się uwolnić.
- Cisza! - Krzyknął i uderzył ją w policzek. Dziewczyna już nie reagowała na to czy on ją bił, czy też nie. Zaczęła z całych sił drapać go po całym ciele. Chłopak mocno ścisnął jej nadgarstki uniemożliwiając jej ruch. - I co teraz? - Zaśmiał się. Panna Richards przekręciła głowę tak, aby nie musieć patrzeć na chłopaka. - Co? Oczka bolą?
- Od patrzenia na Ciebie psycholu! - powiedziała.
- Ojj...głupia. - Powiedział po czym zaczął… Znów ją zgwałcił. Po raz kolejny bijąc ją, mówił, że ją kocha... Może rzeczywiście ma problemy psychiczne? 

* * *














Dziewczyna po kilku, a nawet kilkunastu godzinach obudziła się.Ubrała bieliznę oraz koszulę bruneta, po czym po cichu i ze strachem wyszła z pokoju. W całym domu było cicho. 'Salon- nie ma go. Kuchnia i łazienka- tak samo.' Odwiedziła resztę pokoi, ogródek. Nigdzie go nie było. Odetchnęła z ulgą. Od razu zaczęła szukać jakiegokolwiek źródła, aby tylko skontaktować się z Demi. Nie miała swojego telefonu. Harry także zabrał komórkę ze sobą... Dziewczyna zaczęła biegać po całym domu. W jednym z pomieszczeń znalazła stary telefon. Prędko zaczęła przypominać sobie numer do swojej przyjaciółki. Już po chwili właściwe cyferki pojawiły się na małym wyświetlaczu. Megg bez wahania nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo? - Brunetka usłyszała w słuchawce cichy i przygnębiony ton dziewczyny.
- Demi, błagam pomóż mi... - powiedziała zachrypniętym głosem.
- Megg? Gdzie jesteś? - Blondynka nerwowo wstała z łóżka, czego oczywiście Margaret przez telefon ujrzeć nie mogła.
Brunetka od razu wyjaśniła blondynce gdzie się znajduje i w obawie przed tym, że Styles w każdej chwili mógłby wrócić, rozłączyła się.


Demi jak najszybciej ubrała się ciepło. Wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i z piskiem opon odjechała. Po prawie pięciu godzinach jazdy była u celu.
- Megg odbierz. - Mówiła sama do siebie siedząc w aucie.
- Demi widzę Cię! Już idę. - Rzuciła i już po minucie była w aucie.- Nie pytaj o nic tylko jedź, proszę... - powiedziała brunetka kiedy siedziała już obok swojej przyjaciółki. Dziewczyna odjechała najszybciej jak tylko mogła.
– Z tyłu jest torba. Wyciągnij sobie coś z niej.
- Dobrze...- odpowiedziała panna Richards i sięgnęła na tylne siedzenia. Wyszperała ciepły koc i przykryła się nim. Nie miała ze sobą ciuchów, nie miała na sobie nic innego prócz tego co znalazła w tym domu…
- Jak dobrze, że mam Cię już przy sobie. - Dems przytuliła brunetkę jedną ręką.
- Uważaj na drogę... - szepnęła.
- Wzięłam Ci ciuchy. Zatrzymać się na jakiejś stacji?- zaproponowała.
- Lepiej nie... Jedź cały czas, a ja jakoś sobie poradzę...
- Okej. - Podkręciła grzanie w samochodzie po czym mocno ścisnęła dłoń dziewczyny.
- Dziękuję, że po mnie przyjechałaś. - zwróciła się do Dems.
- Nawet nie dziękuj. - Rozejrzała się dookoła. - Tu jest mało aut. Przebierz się tu. Jesteś cała przemarznięta.
- Bo tam nie miałam nic swojego... - szepnęła i szybko zaczęła się przebierać. Blondynka okryła ją bardziej kocem.
- Prześpij się. Wzięłam też zagłówek. Będziemy jechać jakieś pięć godzin.
- Nie chcę spać. Po prostu jedź. Nic nie mów. Proszę... - dziewczyna wyglądała tak jakby nadal się bała. Każdy samochód, który przejeżdżał obok ją przerażał. Wszędzie widziała Harry'ego. Marzyła, żeby chwila, w której go spotkała nigdy się nie wydarzyła, ale niestety... Przeszłości nie da się zmienić.
- Dobrze. - Dziewczyna starała skupić się na drodze, lecz i tak ciągle myślała o swojej przyjaciółce…



***
Mamy ogromną nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Według Nas, nie należy on do najgorszych. :)
Oczywiście za wszystkie powtórzenia, błędy, niezrozumiałe zdania - bardzo przepraszamy. 
Jeśli macie jakieś pytanie do Nas, czyli autorek, lub do bohaterów, to zapraszamy na Naszego ASKA. Z chęcią odpowiadamy na każde pytanie. :)) 
No to... Prosimy o jak najwięcej waszych opinii oczywiście w postaci komentarzy.
I zapraszamy za tydzień! <3 

                                                                   Wasze Megg i Dems. 

9 komentarzy:

  1. Neeeeeeeexxtt <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuuuuudooownyyy <3 Nie mogę doczekać się następnego rozdziału (w którym Hazza będzie dobry dla Megg ;D)
    @monkaloves1D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem tego co się dzieje, ale jest ok. Pisz dalej, może mi sie wszystko wtedy wyjaśni :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny! Jest naprawdę strasznie wciągający... Czytałam go kilka razy :) Nadal strasznie mi szkoda, że rozdziały są co tydzień, ale rozumiem i staram się nacieszyć tymi poprzednimi zanim dodacie następny :) Cieszę się bardzo, że Megg nareszcie udało się uciec. Mam tylko nadzieję, że nic więcej się jej złego nie przydarzy...
    Pozdrawiam i kocham bardzo mocno ♥
    Chelly

    OdpowiedzUsuń
  5. No i dalej nic nie wiadomo ;D Harry sam nie wie czego chce, mam nadzieję, że w końcu zmieni swoje zachowanie. ;D Czekam na nn :)
    http://whenever-you-kiss-him-im-breaking.blogspot.com/
    http://now-i-know-i-am-not-alone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zawsze rewelacyjny, prosze wyjaśnij w konću o co chodziło z Zaynem, po co on tam?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny, dzieje się <3
    Przepraszam, ze dziś czytam, ale wczoraj praktycznie nie byłam w domu :/
    Podoba mi się :) x

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie . Czekam na następny napisz szybciej !

    OdpowiedzUsuń