piątek, 28 marca 2014

Rozdział 32


Dems szybkim i zdecydowanym krokiem wyszła ze szpitala. Liam ciągle biegł za nią. Blondynka nerwowo wyciągnęła papierosy ze swojej skórzanej kurtki i zaczęła palić jednego z nich.
- Co Ty robisz?!- wrzasnął brunet. 
- Pale? – spytała sarkastycznie wypuszczając dym z ust.
- Po co? – próbował ją dogonić. 
- Bo już nie wytrzymuję. 
- Zostaw to!
- Nie! Mam znów zacząć się ciąć? Nie, dzięki…
Liam podszedł do niej i wyrwał jej papierosy z ręki. 
- Oddawaj to. – warknęła.
- Nie!
- Sam się prosisz…- zaczęła nerwowym krokiem iść w stronę domu.
- Nie! Dems poczekaj! Znów zaczynasz?
- Co zaczynam? – odwróciła się. W oczach miała pełno łez.
- Temat Megg? Znów ona jest ważniejsza?
Po tych słowach dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go z całej siły.
- Przepraszam. To jest ode mnie silniejsze, przepraszam…- wyszeptała. Była zmieszana i bezradna.
- Już dobrze. – przytulił ją.
- Przepraszam. – szepnęła i przytuliła go jeszcze bardziej. – Ja, ja po prostu mam już dość.
- Wiem, ja też.
- Pomożesz mi o tym wszystkim zapomnieć? – popatrzyła na niego zapłakanymi oczami.
- Tak. A teraz chodźmy już do domu. – poprosił chłopak. Kiedy byli już w połowie drogi Dems wyrzuciła do kosza paczkę papierosów, którą miała w kieszeni.– I to mi się podoba! Tak ma być. – uśmiechnął się do niej.
- Wiem. – złapała go za rękę i szli dalej.
- Teraz już wszystko skończone z Megg?
- Jak dla mnie tak, ale kto wie, co ona jeszcze wymyśli. Sam wiesz, co chce zrobić... – westchnęła poprawiając włosy.
- A co… ona będzie sama wychowywać to dziecko?
- Nie obchodzi mnie już to. Zrobi, co będzie chciała… Zresztą cały czas to robi.
- Okej. I teraz już nie ma jej tematu między nami, tak?- spytał z nadzieją.
- Jesteśmy tylko my. – uśmiechnęła się lekko.- Myślę, że odpoczniemy i za jakiś miesiąc, dwa zaczniemy szukać pracy. Co Ty na to?
- Ja na to jak na lato. – zaśmiał się. Dems uśmiechnęła się blado. – Ej uśmiechnij się, Słonko. Teraz już wszystko będzie dobrze. 
- Przepraszam, ale to jeszcze cały czas siedzi w mojej głowie… I nie ma słonka. – zaśmiała się, a z nieba zaczął padać deszcz. Li pocałował ją w głowę.- Jak romantycznie się zrobiło. – uśmiechnęła się szeroko. 
- No trochę tak. – wzruszył ramionami i stanął bliżej niej. Twarzą w twarz. – Słuchaj, bo ja noszę go już od dłuższego czasu i nie dam rady już czekać. – Wyciągnął z kieszeni swojej skurzanej kurtki małe pudełeczko. – Czy kiedyś tam… Wyjdziesz za mnie? – uklęknął przed nią z uśmiechem, otwierając pudełeczko, w którym znajdował się szczerozłoty pierścionek z małym, pięknym diamentem na środku.
- Kochanie…- uśmiechnęła się ze łzami w oczach i zasłoniła dłońmi usta. – Pewnie, że tak. – powiedziała prawie płacząc. Chłopak z uśmiechem wstał i włożył pierścionek na jej serdeczny palec lewej dłoni. Dziewczyna od razu mocno go przytuliła. Tak jakby nie chciała go już nigdy puścić.
- Skarbie, co się dzieje? – zapytał cicho przytulając ją mocniej.
- To ze szczęścia. – popatrzyła mu prosto w oczy. Stali bardzo blisko siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Tak, jakby chcieli wyczytać w nich czy druga osoba zgadza się na pocałunek. Nagle oboje stali się tacy mali, delikatni i niepewni. Tak, jakby robili to po raz pierwszy. 
Byli cali mokrzy, lecz nie przejmowali się tym. Kochali się i to było dla nich najważniejsze. Dems stanęła na palcach, by jej twarz znalazła się jeszcze bliżej twarzy jej narzeczonego. Tak, już mogła go tak nazywać… Chłopak schylił się delikatnie i najpierw musnął jej usta. Następnie soczyście wpił się w nie. Demetria od razu odwzajemniła czule jego pocałunek. – Zaręczyny w deszczu… to takie romantyczne…- uśmiechnęła się Dems.
- Oj tam. – wzruszył ramionami ze śmiechem.
- Chodźmy już do domu. – zaśmiała się po dłuższej chwili. Nie mówiąc nic ruszyli przed siebie.
Wrócili do domu cali przemoczeni. Woda całkowicie z nich kapała. Nie było na nich suchej nitki.
- Dobra to, kto idzie się pierwszy kąpać? – zapytała ze śmiechem wchodząc do korytarza.
- Emm…razem? – uniósł brew.
- Nie. – zaśmiała się i pokręciła głową.
- Dobra. Idź pierwsza, kochanie. – pocałował ją w policzek.
- Myślałam, że się ze mną podroczysz, ale okej…- ruszyła do łazienki. Li zaśmiał się i wzruszył bezradnie, ramionami. Dems wyszła po dziesięciu minutach, owinięta, ręcznikiem. Li siedział w kuchni czekając, aż blondynka wyjdzie.
- Co Ty taka goła? – zaśmiał się.
- Mam ręcznik.
- Ale idź się ubrać. – znów się zaśmiał.
- Jak chcesz. – wzruszyła ramionami i udała się do pokoju.
- Nie chcę żebyś się zaziębiła…
- Przy Tobie? – cofnęła się. – Przecież od Ciebie bucha taki ogień! – zaśmiała się.
- No fakt. Jestem gorący i w ogóle cud i boski. – zaczął poprawiać swoje mokre włosy.
- Tak, tak. – poklepała go po klacie ze śmiechem i poszła się ubrać. Li zaśmiał się i udał do łazienki. Dems ubrała się ciepło. I czekała na Liam’a na kanapie w salonie, oglądając telewizję.
- Co Ty taki goły? – zapytała, kiedy przechodził obok niej z ręcznikiem owiniętym wokół pasa.
- Bo Ty ubrana.- zaśmiał się. – Idę się ubrać.
- Jak tam sobie chcesz. – uśmiechnęła się szeroko. 
 Po chwili Liam wrócił już ubrany w zwykłą białą koszulkę i czarne dresy.
- Jestem. Tęskniłaś, moja narzeczono? – usiadł obok niej i objął ją ramieniem całując ją w policzek.
- Tak mój narzeczony. – zaśmiała się.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, Skabie. – pocałowała go. – Cholera! Nie minęła godzina, a ja już nie mam pierścionka. – zaśmiała się i pobiegła do łazienki.
- To, co będzie po miesiącu? – zapytał ze śmiechem, kiedy wróciła.
- Będzie na palcu. Piękny jest, dziękuję. – przytuliła się do niego.
- Proszę kochanie. – pocałował ją w czoło mocniej do siebie tuląc.
- Idziemy zrobić coś do jedzenia? Zjadłam tylko kanapkę.
- I dużo nerwów. – westchnął.- Chodź. – wstał i wziął ją za rękę.
- To, co robimy? – powiedziała otwierając lodówkę.
- Emm… zamawiamy pizzę? – zaśmiał się, kiedy zobaczył pustkę w lodówce.
- Musimy mieć coś w lodówce, nie będziemy jeść ciągle pizzy. – zaśmiała się. – Jedziemy na zakupy, po drodze zamawiamy pizzę i jak będziemy wracać z zakupów to ją odbierzemy.
- Okej kochanie.
- Co Ty byś beze mnie zrobił? – zaśmiała się patrząc na niego.
- Jadłbym całymi dniami pizzę…
- Nie będziesz tak jeść. – poklepała go po brzuchu i poszła do łazienki.
- Co Ty tam robisz? – poszedł za nią.
- Muszę się ogarnąć. – zaczęła się malować i prostować włosy. Li przewrócił teatralnie oczami i poszedł do pokoju po bluzę.
- Masz pieniądze? – Dems zaczęła go sprawdzać, kiedy mieli już wychodzić.
- Nie, wiesz?
- Sprawdzam.
- No mam.
- Prawo jazdy? Papiery?
- Mam, mamo. – jęknął.
- To możemy jechać. – zaśmiała się i pociągnęła go za rękę.  Wyszli z domu i wsiedli do auta, przez całą drogę Dems była zapatrzona w pierścionek.
- Gdzie mam jechać? – powiedział wyjeżdżając z ich dzielnicy.
- Tesco. – powiedziała cały czas na niego patrząc.
- Okej. 
*kilka minut później*

- DWIE MEGA?! – zapytała prawie wrzaskiem, kiedy siedzieli w aucie pod sklepem, a Li skończył zamawiać pizzę.
- Tak, dwie.
- Chcesz, żebym przytyła? I tak już jestem gruba…
- Nie zaczynaj. Najwyżej ja ją zjem.
- Ja ją zjem! Pomogę Ci! – zaśmiała się i wysiadła z auta.
- Dobrze, dobrze. – mruknął i poszedł za nią.  

*w sklepie*

- Mleko, jajka, ser, makaron, pomidory…- rzucała po kolei do koszyka. Liam tylko za nią szedł i co chwilę śmiał się z niej widząc jej zamotaną minę, kiedy szukała czegoś i nie mogła tego znaleźć.– Oj przepraszam. – zaśmiała się i pocałowała go w policzek.
- Kupuj dalej. – uśmiechnął się. 
- Co jeszcze?
- Nie wiem. – wzruszył ramionami.
- Myśl, nie chcę jechać drugi raz.
- Nie wiem, co jeszcze. Nie mam zielonego pojęcia.
- Musimy jeszcze pojechać do kosmetycznego. Muszę kupić szampon do włosów i odżywki i maski... – zaśmiała się.
- Dobra. – zaśmiał się.
Kiedy byli już w sklepie kosmetycznym Dems była w swoim żywiole. Biegała po sklepie szukając swoich ulubionych kosmetyków.
– Może rozjaśnimy Ci lekko końcówki? – zaśmiała się przechodząc obok farb do włosów.
- No chyba nie!- oburzył się brunet.
- A może jednak? – zatrzymała się.
- Nie.
- Spoko. Będziesz spał. Nic nie poczujesz…- szepnęła, chłopak nawet nie zdążył zareagować, bo ktoś ich zaczepił…
- Siema! - usłyszeli za sobą znajomy, roześmiany głos.
- O Hej… – ani Dems, ani Li nie wiedzieli jak się zachować, kiedy zauważyli, że za ich plecami stoi nie, kto inny, jak Tomlinson.
- Co tam?
- Spoko…- dziewczyna nadal była w szoku i nie wiedziała, co ma tak właściwie powiedzieć.
- Spoko? Tylko spoko? – brunet zmarszczył czoło.
- No tak… – wzruszyła ramionami.
- A co u Niall’a? Dawno z nim nie gadałem… - stwierdził, na co Dems zmieszała się jeszcze bardziej.  
- Ja, nie wiem, co mam powiedzieć. Sporo się wydarzyło…
- To znaczy?
- To nie czas, ani miejsce na takie rozmowy.– westchnęła i rozejrzała się.
- Ej, co to? – złapał ją za dłoń. 
- Pierścionek. – uśmiechnęła się lekko.
- Zaręczyliście się?
- No…tak jakoś wyszło. – zaśmiał się Li, całując Dems w czoło.
- Gratuluję. - na twarzy Lou zawitał szczery, szeroki uśmiech. 
- Dzięki. – powiedzieli równocześnie, po czym zaśmiali się patrząc sobie w oczy.
- A co tam u Ciebie? – Dems chciała zmienić temat.
- Nic… Harry nie utrzymuje ze mną kontaktów. Tak po prostu przepadł. - pożalił się niczego nieświadomy chłopak.
- Martwisz się o niego?- zadała pytanie, sądząc, że otrzyma inną odpowiedź…
- Emm…w ogóle nie wiem, co się dzieje... – wzruszył smutno ramionami.
- A chciałbyś wiedzieć? – dociekała.
- No pewnie, że tak!
- Ale czy Ty coś do niego czujesz? – chciała się upewnić.
- Czułem… - powiedział cicho.
- Siedzi w więzieniu. - te słowa wydostały się w jej ust wbrew jej woli, nie chciała powiedzieć tego tak, wprost, ale po chwili ucieszyła się, że nie zwlekała z tym tak długo.
- Co? Dlaczego? – uniósł głowę.
- Wpadnij jutro do nas o dwunastej. Opowiem Ci wszystko. Zasługujesz na to, by znać całą prawdę…
- Okej. Będę. - powiedział brunet i zamyślił się głęboko, wysilając się na blady, sztuczny uśmiech.
- To na razie. – przytuliła go żeby dodać mu otuchy.
- Pa. - pożegnał się i odszedł ku wyjściu ze sklepu. 

*dwie godziny później*

– To co, jemy? – powiedział Liam, kładąc na stoliku dwa opakowania pizzy, butelkę coli i dwie szklanki, po czym usiał na kanapie.
- Tak. – wzięła całe opakowanie na swoje kolana i zaczęła pocierać dłońmi.
- Ale żeby tak całą?- zdziwił się brunet, przyglądając się swojej ukochanej.
- Jedna dla mnie, druga dla Ciebie. – zaśmiała się, co chłopak pozostawił bez komentarza. Tylko wzruszył ramionami i zabrał się za jedzenie ‘swojej’ pizzy.  Dosłownie po kilkunastu minutach oboje skończyli jeść, a brunet zabrał pudełka i je wyrzucił. Kiedy wrócił do salonu, zastał Dems leżącą na kanapie i trzymającą się za brzuch. – Pyszne było... Ale zdecydowanie za dużo…– wtrąciła, gdy zauważyła Peyne’a. Li zaśmiał się ze swojej świeżo upieczonej narzeczonej i usiadł na kanapie.  Dems wtuliła się w niego, on przykrył ich kocem i przytulił ją do siebie mocniej. – Oglądamy jakiś film? – podniosła głowę.
- Jaki?
- Romantyczny. – zaśmiała się i zaakcentowała to słowo.
 - To wybierz…- chłopak sięgnął po pilota i włączył odpowiedni kanał.
- Ten. – zdecydowała po chwili i odłożyła pilota, na stolik. - Mamy jakieś wino?
- Emm, a kupiłaś?- spytał.
- Nie denerwuj mnie. – powiedziała z uśmiechem przez zaciśnięte zęby i wstała.
- Tylko nie bij…- mruknął.
- Ciebie? Nigdy, słońce. – pocałowała go w czubek głowy. - Jest! – powiedziała uradowana, kiedy zobaczyła butelkę wina w barku.
- Masz szczęście…
-  Bo mam Ciebie. – powiedziała siadając na kanapie z winem i dwoma kieliszkami. Li wziął od niej wino i powoli zaczął nalewać.
- Za nas. – podał jej kieliszek.
- A kiedyś za naszą trójkę…- uśmiechnęła się i upiła łyk.
- Oczywiście. – pocałował ją w skroń. Dems ponownie wtuliła się w bruneta i razem oboje zaczęli oglądać film. Liam zaczynał przysypiać.
- Ten film jest nudny. – popatrzyła na śpiącego brunetka. – Li…
- Ej! Co? – zerwał się.
- Ten film jest nudny.
- No tak. Zauważyłem to…- ziewnął. 
- Ja też.
- To co?
- Too coo? – zaczęła chodzić palcami po jego klatce piersiowej i cmokać go w ślady za palcami.
- Ale nie możemy, wiesz? - stwierdził, z czystej troski o ukochaną.
- A nie mogę Cię już pocałować?
- Możesz, możesz… - szepnął. Dziewczyna przycisnęła go do siebie i położyła na nim, całując go. 
- Dobra stop. – oderwał się od niej niepewnie.- A co jak to zajdzie dalej?
- No racja... – westchnęła ciężko i usiadła, z trudem przyznając narzeczonemu rację.
- To co robimy? – głaskał ją po plecach.
- Powiedz mi ile już tak chodziłeś z tym pierścionkiem? – popatrzyła na niego z ciekawością.
- No…jakiś czas. – zaśmiał się.
- Czyli?
- Dwa tygodnie.
- Nie długo. A kiedy miałeś zamiar mi się oświadczyć? Bo chyba nie dzisiaj na ulicy... – zaśmiała się odgarniając włosy z twarzy.
- Planowałem, że w Twoje urodziny… w naszą rocznicę, ale tak jakoś dzisiaj to wyszło… – uśmiechnął się.
- Wyszło bardziej romantycznie. – stwierdziła i ułożyła się obok niego.
- To cieszę się, że ci się spodobało. – objął ją ramieniem.
- I to bardzo. – pocałowała go w policzek.
- Wiesz, że Cię kocham? - Li uśmiechnął się. Blondynka lekko się zatrzęsła z zimna. - Co Ci się stało? – od razu się zmartwił i zdenerwował.
- Zimno… - szepnęła z grymasem, Li naciągnął na nią koc i mocniej przytulił. – Znaczy się było mi ciepło, ale fajnie jest się do Ciebie przytulać. – zaśmiała się. Payne odwzajemnił uśmiech i przytulił ją jeszcze mocniej. – Aaa nie tak mocno. – lekko jęknęła. Puścił ją delikatnie, ale nadal ją przytulał. – A teraz pomasuj brzuszek! – zaśmiała się. Li nie czekając na nic dłużej zaczął masować swój brzuch. – Ejjj…
- No już, już. – zaśmiał się i zaczął delikatnie masować brzuch blondynki.
- Tak lepiej. – uśmiechnęła się i schowała głowę w zagłębieniu jego szyi. – Lubię być blisko Ciebie.
- Ja też, ale ja KOCHAM być blisko Ciebie. - powiedział akcentując to słowo.
- No dobra, dobra, a ja kocham czuć Cię przy mnie. – zaśmiała się lekko.
- Zrozumiałem. – pocałował ją w głowę. Dems po raz kolejny zaczęła przyglądać się pierścionkowi. – Podoba Ci się? 
- Bardzo kochanie.
- Dobrze wybrałem. Ta baba w sklepie mówiła, że ‘nie, tam ten fajniejszy’- jęknął naśladując kobietę, co natychmiast wywołało na twarzy Dems szeroki uśmiech.- A ja jednak dobrze wybrałem.
- Bo znasz mnie bardzo dobrze. – uśmiechnęła się. – On w pełni oddaje Ciebie.
- Pierścionek? Mnie? – zmarszczył czoło. 
- Tak… tak jakoś. – zaśmiała się lekko. - Chciałabym go teraz schować. Tak daleko, aby nikt nie mógł mi go nigdy odebrać.
- I nikt Ci nie odbierze. – przytulił ją mocniej łapiąc ją za dłoń, na której był pierścionek.
- Ale ja jestem dzisiaj romantyczna. – zaśmiała się i wtuliła się w niego.
- Zdążyłem zauważyć kochanie.
- Lalalalala…
- A co Ci chodzi?
- Sama nie wiem. – znów się zaśmiała. 
- Jesteś zmęczona?

- Chyba tak. Jutro przychodzi Lou i trzeba będzie to wszystko powiedzieć…- westchnęła. 
- Tak, wiem, ale obiecaj mi jedno…- zaczął.
- Tak?
- Po rozmowie z Lou, Megg znika z naszego życia?
- Znika. Bam! – uśmiechnęła się, robiąc dziwny ruch ręką.
- To chodźmy już spać. – uśmiechnął się i zaczął wstawać.
- Zanieś mnie… - Li uśmiechnął się szeroko i wziął Dems na ręce. Zakręcił się dookoła. – Ej! To nie jest noc poślubna! – zaśmiała się.
- A szkoda… - posmutniał i zaczął iść do sypialni.
- Poczekamy.
- No pewnie. – pocałował ją w policzek.
- Dom jest zamknięty?
- Tak. Zamknąłem jak wynosiłem pudełka.
- Okej. – zeskoczyła z jego rąk i poszła po piżamy.  – Ty w tych ciuchach do łóżka? – zdziwiła się patrząc na niego.
- Ah no tak. Jestem taki zmęczony, że zapomniałem. – rozebrał się do samych bokserek i wszedł pod kołdrę. - A teraz zrób obrocik. – zaśmiał się, kiedy Dems była w samych majtkach.
- Tak jasne. – przewróciła oczami i ubrała za dużą koszulkę bruneta, jako piżamę.
- No chodź już, bo chcę spać, a tak samemu to za smutno. - stwierdził Payne i zrobił minę zbitego pieska.
- Idę, idę… - zaczęła wchodzić pod kołdrę.
- Chodź tu. – poklepał miejsce zaraz obok siebie. Demi uśmiechnęła się i usiadła obok niego. – Z czego się śmiejesz?
- Nie mogę się już nawet uśmiechnąć? – zmarszczyła brwi.
- Możesz kochanie, możesz. – pocałował ją.
- Dobranoc. – położyła się.
- Ah… dobranoc kochanie. – otulił ją kołdrą przytulając mocno. Dems wtuliła się w niego i złapała go za dłoń. Li uśmiechnął się już z zamkniętymi oczami.
- Muszę Cię trzymać, jeszcze mi ktoś w nocy ukradnie mojego narzeczonego. – zaśmiała się cicho.
- Nie ukradnie, kochanie. Gwarantuję Ci to.
- Wiesz, że od dawna czekałam na ten moment… – powiedziała po kilku minutach, kiedy Li już prawie spał. Brunet otworzył jedno oko i westchnął.
- Ja też.
- Jeszcze jedno pytanko... Bałeś się, że mogę się nie zgodzić?
- Szczerze mówiąc nie bałem się dopóki nie zacząłem przed Tobą klękać, bo wiedziałem, że już nie ma odwrotu… Nie myślałem o tym, że się nie zgodzisz. Wiem, że mnie kochasz. – Dems po tych słowach pocałowała go w policzek i przytuliła do niego. Po chwili oboje smacznie spali… 

***


HEJ, HEJ, HEJKA!!!
No i jak wrażenia po tym rozdziale? Znów trochę się działo, było słodko, źle i te zaręczyny nrfushfuiahfuisahfui
Jak myślicie? Jak dalej wszystko się potoczy? Piszcie w komentarzach! :)

Chciałybyśmy jeszcze Wam serdecznie podziękować za 19 tysięcy wyświetleń! 
To takie cudowne! Dziękujemy. <3

Pytania:
1. Czy Dems zapomni o Megg i zacznie planować swoją przyszłość z Liamem?
2. Czy zaręczyny były dobrą decyzją w ich życiu?
3. Czy Dems powie Lou całą prawdę?

JAK ZAWSZE CZEKAMY NA WASZE ODPOWIEDZI! ♥

12 komentarzy = 33 rozdział

czekamy na pytania

Dems i Megg.

12 komentarzy:

  1. 1. Jestem pewna,że Dems nigdy nie zapomni o Megg,wq końcu tyle się przyjaźniły,tyle razem przeszły i wgl,ale bd to maskować przed Liamem,żeby nie wywołać kłótni ;) .
    2. Tak! Chociaż... mogli trochę zaczekać. Ale jest git!
    3. Ymm,nie wiem czy będzie mogła cokolwiek powiedzieć bez płaczu... :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeeej . :) Ale Extra , @ ;) Czekam na kolejny ! . ;; Pisz następnu . ;* :}

    OdpowiedzUsuń
  3. GENIALNY ROZDZIAŁ!!!!JESTEŚCIE MEGA ŚWIETNE;)A TERAZ ODPOWIEDZI NA PYTANIA HAHA;)
    1.WYDAJE MI SIĘ, ŻE PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY...ZAWSZE JEST COŚ, CO ODDALA NAS, ALE W PRZYPADKU DZIECZYN JESTEM NIEMALŻE PEWNA O ICH WIECZNEJ PRZYJAŹNI;)
    2.OCZYWIŚCIE!!!:) TO BYŁO TAKIE KSJHJFDKJFNBKJSDKNA I WYDAJE MI SIĘ, ŻE BĘDĄ ZE SOBĄ DO KOŃCA ;) PRZECIEŻ SIĘ KOCHAJĄ I MAJĄ DO SIEBIE ZAUFANIE ;d ICH ZWIĄZEK JEST BARDZO SILNY *-*
    3.Uuuuooo MYSLĘ, ŻE WYZNA CALUTKĄ PRAWDĘ MIMO, ŻE NIE CHCE SPRAWIAĆ NIKOMU BÓLU A PRZEDE WSZYSTKIM SOBIE;/ MAM NADZIEJĘ, ŻE LOUIS JAKOŚ PRZETRWA TO WSZYSTKO ;)


    Achhhh dlaczego nie wiem co u Megg?..;/ martwie się o Horana ...boziu ona chyba oszalała...a może to ciąża?!;) oby wszystko się ułożyło<3
    pozdrawiam i życzę weny @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  4. C-U-D-O-W-N-Y !!!! Świetnie piszecie :))
    1. Sądzę że Dems nie zapomni o Megg wkońcu to BFF i napewno zacznie planować wspólną pprzyszłość z Liamem.
    2. Uważam że były dobrą decyzją w ich życiu . No wkońcu się kochają i bez siebie żyć nie potrafią ,więc trzeba taką miłość uczcić na ślubnym kobiercu.
    3. Bynajmniej powinna mu powiedzieć. Lou powinien wszystko wiedzieć co wyprawiał Harry i za co siedzi.
    No i Megg nie zabrała Nialla do sklepu muzycznego :((

    OdpowiedzUsuń
  5. fwenjdygs CUDOWNY! Ale czemu wywalają ze swojego zycia MEGG!?

    OdpowiedzUsuń
  6. 1.Dems nigdy nie zapomni o Megg. Na bank.
    2. Uważam, ze bardzo dobrze zrobili zaręczając się ;)
    3. Powie mu całą prawdę.. ale wtedy Lou znajdzie Harry'ego i mu wszystko powie.. Tak uważam.



    Rozdział jest fajny.! ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny, romantyczny... :)
    1. Dems i tak będzie wracać do Megg...
    2. Dobra decyzja
    3. Powie całą prawdę, a Liam jej w tym pomoże, jeśli będzie się bała.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaręczyli się! ♥ Nareszcie! Wiedziałam, że się zgodzi :)) Czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, nastepny.

    OdpowiedzUsuń