*następnego
ranka*
Chłopak obudził
się w wyśmienitym humorze. Miał nadzieję, że tak też będzie z jego ukochaną,
lecz przeliczył się. Kiedy brunet próbował obudzić Demetrię, ta odpychała go od
siebie, mrucząc pod nosem niewyraźne słowa. To tylko zasmuciło Liam’a, który
już planował się poddać, ale postanowił spróbować jeszcze jednego sposobu.
Mianowicie, jego zwinne ręce wśliznęły się pod jej koszulkę, a palce zaczęły
delikatnie jeździć po jej miękkiej skórze. Dziewczyna od razu wzdrygnęła się.
- Ja chcę spać. –
jęknęła. Były to pierwsze wypowiedziane
przez nią słowa, które Li był w stanie zrozumieć.
- Wstawaj…-
mruknął do jej ucha, na co ona leniwie odpędziła go ręką, przez co dostał w
twarz.
- Jestem zmęczona…
Długo nie spałam… - wymamrotała.
- Czemu? –
zmarszczył brwi, następnie dłońmi delikatnie zaczął gładzić ją po plecach.
- Nie mogłam
zasnąć.- wymruczała, przewracając się na drugi bok.
- Ale coś Cię
bolało? Co się stało?
- Nic mnie nie
bolało. Po prostu tak jakoś myślałam…- miała już dość jego pytań. Po prostu
chciała nadal spać.
- Dobrze.
Porozmawiamy o tym później. Śpij jeszcze…- szepnął, zostawiając dziewczynę
samą. Dems uśmiechnęła się lekko sama do siebie i już po chwili znów ogarnął ją
błogi sen.
Payne nie robił
nic, co mogłoby być jakoś wyjątkowo ciekawe. Wstał, ubrał się, po czym
spokojnie zjadł obfite śniadanie. Jego dziewczyna nadal spała, dlatego wygodnie
rozsiadł się na kanapie i zaczął oglądać jakieś bezsensowne komedie, które
akurat leciały na dostępnych kanałach.
Blondynka po ponad
dwóch godzinach weszła do salonu. Była tak zaspana, że przy wejściu odbiła się
o niewielkiej komody, której nie zauważyła.
- Dzień dobry
Słońce. Ślicznie dziś wyglądasz… – zaśmiał się, gdy weszła do salonu.
- Hej kochanie! No
wiesz… byłam u fryzjera! – potargała swoje włosy, po czym obróciła się wokół
własnej osi.
- Oczywiście.
Śniło Ci się chyba.
- A żebyś
wiedział! – machnęła palcem ze śmiechem. – Długo tu siedzisz? – usiadła obok
niego.
- Jakieś dwie
godziny.
- Boże. Trzeba
było mnie zbudzić!- zajęczała, po czym mocno przytuliła się do bruneta, który
jeszcze bardziej wtulił ją w siebie. - Ciepło tu u Ciebie…- mruknęła
rozpychając się.
- Bo pamiętasz… Ja
jestem gorący.
- Tak, tak,
pamiętam. – przycisnęła się do niego najbardziej jak tylko potrafiła i
przykryła ich kocem. Przez jej całe ciało przeszły ciarki. Li czując to
przytulił ją do siebie mocniej. Dems po chwili ciszy wzięła małą poduszkę,
położyła ją na kolanach chłopaka i położyła na niej głowę. Payne delikatnie
zaczął gładzić dziewczynę po jej długich, blond włosach. Mimowolnie na jej
twarzy pojawił się uśmiech. Chłopak delikatnie nachylił się nad nią i czule
pocałował. – Myślałam, że już tego nie zrobisz. – zaśmiała się, a on tylko pocałował
ją ponownie.
- Jeszcze
troszeczkę…- wymamrotała. Brunet przewrócił oczami i pocałował ją jeszcze raz,
tym razem namiętniej. – Lepiej. – uśmiechnęła się szeroko.
- Dlaczego nie
mogłaś spać? –zapytał po chwili.
- Myślałam sobie…-
wyjaśniła, ale widząc zdziwioną minę chłopaka, wiedziała, że ta informacja mu
nie wystarczy. - O wszystkim.
- A mogę wiedzieć,
co oznacza to ‘wszystkim’?
- O mnie.
- Znów myślałaś o
tym jak ona na Ciebie krzyczała? - spytał poirytowany.
- Tak. – szepnęła,
spuszczając wzrok.
- Wiesz…rozumiem
to, ale i tak nie wiem, dlaczego krzyczała. Mogła to normlanie powiedzieć.
- Nie chodzi o to,
że krzyczała. Tylko o te słowa…
- Ale wiesz… poniekąd
miała rację.- przyznał z trudem.
- Wiem to. Boję
się, że to wraca, to wszystko, ale ja tego tak cholernie nie chcę…Ta cholerna
ochota schudnięcia, a później sam wiesz jak może się to skończyć. Na samą myśl
o tym mam ochotę w ogóle nie wychodzić z domu. – westchnęła głośno.- Tak…
zamknąć się w jednym pokoju… Nie wychodzić z niego… Nie patrzeć na jedzenie…
Żeby nic mnie nie kusiło…- mówiła zamyślona. Dopiero po chwili zrozumiała to,
co wydostało się z jej ust. Potrząsnęła głową i ponowne westchnienie wydostało
się z jej ust.
- To nie ulegaj
tej pokusie. Jedz normalnie! I tak jesteś chuda…- odezwał się Liam, patrząc ze
smutkiem na swoją ukochaną.
- Nie potrafię. To
jest silniejsze ode mnie. Tak jak kiedyś. – blondynka miała już łzy w oczach.
- Widzisz. Megg
miała rację!- sam nie wierzył w to, że się z nią zgodził.
- Wiem…-
przyznała, spuszczając głowę. Chłopak głośno westchnął, tak jak robiła to
przedtem Dems. Cały czas patrzył na
dziewczynę. -Czemu tak mi się przyglądasz?
- Bo zastanawiam
się jak kiedyś sobie z tym poradziłaś… - znów zaczął gładzić jej włosy.
- Miałam Megg.-
wzruszyła ramionami tak, jakby to była najprostsza rzecz.
- Może powinnaś z
nią porozmawiać? – zaproponował niemal od razu.
- Jedna rozmowa
nie pomoże…
- Jedna nie, ale
może jak będziecie często rozmawiać to Megg przemówi Ci do rozumu, bo ja nie
potrafię.
- Tak cholernie za
nią tęsknię… - zamknęła oczy.
- To…nakłoń ją
żeby wróciła… - powiedział i dopiero po chwili przeanalizował to, co wydostało
się z jego ust. Boże, co ja mówię?! Skarcił się w myślach.
- Ona teraz nie
wróci, nie ma szans…
- Ale zawsze warto
spróbować – uśmiechnął się do niej pocieszająco. Już sam nie wiedział, co powinien zrobić, żeby
choć trochę zająć czymś blondynkę.
- Próbowałam.
Myślałam, żeby do niej polecieć na parę dni, ale chyba nie…
- Jeśli chcesz…
- Nie polecę,
jeśli nie chcesz.- stwierdziła szybko.
- Jeśli Ty chcesz
to…- mówił z trudem.
- Nie zrobię tego,
jeśli Ty nie chcesz i koniec.- chciała uciąć temat, bo coś w głowie mówiło jej,
że nie skończy się to dobrze.
- Lecisz sama czy
mam lecieć z Tobą?- przeszedł do rzeczy.
- Wiesz, że
nigdzie się bez Ciebie nie ruszę.
- To, kiedy
lecimy? - spytał niepewnie. Dziewczyna usiadła i popatrzyła na niego ze
zdziwieniem. Brunet uśmiechnął się, tylko to potrafił zrobić, bo jeszcze nie
dotarło do niego to, na co się zdecydował. Ale, czego się nie robi żeby
uratować najdroższą osobę?
- Żartujesz?
- Nie. Kiedy
lecimy?- był już wyraźnie poirytowany jej niedowierzaniem, przewrócił oczami.
- Jak najszybciej.
- Idź się pakuj, a
ja zadzwonię zabukować bilety…- westchnął ciężko.
- Dobrze, ale
dlaczego to wszystko robisz?
- Bo wiem ile ona
dla Ciebie znaczy.
- Dziękuję. – wstała
i mocno go przytuliła.
- Pakuj się.-
urwał temat.
Dziewczyna bez
słowa udała się do swojego pokoju. Pakowała wszystkie rzeczy, które były luźne.
Nie chciała, żeby inni widzieli ją w opiętych ciuchach, ponieważ w nich czuła
się jeszcze gorzej. Dziewczyna potrafiła przez kilka minut zastanawiać się, czy
spakować tą bluzkę, czy też tamta byłaby lepsza? Ale jak to na Dems przystało-
w rezultacie pakowała obie. Po upływie godziny, dziewczyna była gotowa, walizka
stała już w przedpokoju, gotowa na podróż.
Lot miał odbyć się
za dwie godziny. Teraz przyszedł czas na to, by Liam spakował swoje rzeczy, co
oczywiście poszedł zrobić.
Demetria udała się
do kuchni, z przekonaniem, że jednak da radę coś zjeść jednak nie podołała temu
zadaniu. Siedziała przez dwadzieścia minut nad jedną kanapką, przyglądając jej
się i zastanawiając nad tym ile ona może mieć kalorii. Dziewczyna czuła, że
przesadza, ale nie mogła nic z tym zrobić. Poddała się.
- Halo?- melodyjny
głos dziewczyny rozbrzmiał w jej słuchawce.
- Megg!- krzyknęła
rozradowana.
- No tak…Co się
stało? Nie krzycz, mam jeszcze dobry słuch!- oburzyła się.
- Lecę do Ciebie!
Znaczy…lecimy.
- Co?- ton jej
głosu wyraźnie wskazywał na to, że była tym faktem zaskoczona. - Ale jak?
Kiedy? Z kim?
- Za dwie godziny
mamy lot... Z Li’im!
- To fajnie… –
brunetka głośno westchnęła, co nie spotkało się z akceptacją Dems.
- Przestań! Jadę
tam do CIEBIE!
- Wiem. Cieszę
się. Czekam.- mówiła ciągle tym samym, zrezygnowanym tonem.
- Powiem Ci
wszystko jak będę u Ciebie…bo jest sprawa.
- Emm dobrze… -
zmieszała się. – Tęsknię.
- Ja też! Pa.
Lot nie trwał
długo. Była to zaledwie godzina, lecz dla Dems, która panicznie boi się samolotów,
ciągnęło się to jak wieczność. Dziewczyna zgadzając się na pomysł Liam’a, nie
przewidziała tego, że będzie jej słabo, kiedy samolot wzniesie się do chmur…
Payne, oczywiście przez całą drogę miał z niej ubaw, za co, co chwilę blondynka
wbijała mu palce w żebra. Jak on tego nienawidził!
Kilkanaście minut
później Dems była już pod domem, w którym mieszkała jej przyjaciółka, Megg.
Obie bardzo za sobą tęskniły. Dems miała już dość tej rozłąki, nie mogła
doczekać się momentu, w którym po porostu będzie mogła rzucić się zielonookiej
na szyję i mocno ja wyściskać.
Margaret otworzyła
drzwi tak szybko, jakby już stała przy nich i tylko czekała na przyjazd
blondynki.
- Demi! –
uśmiechnęła się na widok panny Harrison.
- Megg! – blondynka
przytuliła czule swoja przyjaciółkę, w jej oczach już zaczęły gromadzić się
łzy.
- Tak bardzo
tęskniłam. – uśmiechnęła się przez łzy.
- Ja też. Przytuliłabym
Cię mocniej, ale… - zachichotała, spoglądając na brzuszek panny Richards. Megg
uśmiechnęła się i totalnie wtuliła w blondynkę. Po chwili usłyszały donośne
chrząknięcie na plecami.
- A ja? – zapytał
zawiedziony Niall, lecz nie uzyskał żadnej odpowiedzi. - Dobra, koniec! –
zaczął je rozdzielać, kiedy przytulały się już od dziesięciu minut, co dziwiło
zarówno Liam’a, jak i Niall’a.
- Ojj… no dobra.
Chodź teraz Ty! – wystawiła ręce w jego stronę. Chłopak uśmiechnął się szeroko
i przytulił Dems. Blondynka szybko się od niego oderwała i znów przytuliła Megg,
cicho chichocząc.
- Idziemy pogadać?
– mruknęła cicho.
- Pewnie, że tak. – odpowiedziała brunetka,
równie cicho.
Blondynka
uśmiechnęła się szeroko. Wzięła Megg za rękę i zaprowadził ją do jej pokoju.
Zamknęła za nimi drzwi. Obie wygodnie ułożyły się na łóżku. Przez długą chwilę
Dems po prostu wpatrywała się w swoją przyjaciółkę, której ciąża z pewnością
sprzyjała. Megg była coraz piękniejsza.
Dems nie wiedziała
jak powinna zacząć rozmowę. Po chwili dyskutowania o bezsensownych rzeczach,
dziewczęta doszły do wniosku, że jednak naprawdę przydałaby im się poważna
rozmowa. Megg poprosiła blondynkę o to, by mówiła wszystko prosto z mostu.
- No to… Li
przyleciał tu ze mną, ponieważ nie wiem, jakim cudem stwierdził, że wie jaka
jesteś dla mnie ważna i, że powinnam z Toba porozmawiać, bo powiedziałam mu, że
wyszłam z tego wszystkiego dzięki Tobie…- zaczęła z trudem. Mówienie o tym nie
sprawiało jej przyjemności, a wręcz bolało. Było to trudne, nawet przy jednej z
najbliższych osób, jaką jest młoda Richards.
- No…martwi się o
Ciebie. To dobrze.- stwierdziła Margaret, nie widząc w tym problemu.
- I dlatego mam z
Tobą rozmawiać, ale w ogóle nie wiem jak zacząć…
- Powinnyśmy
zacząć od tego, że masz normalnie jeść… Żadne zmniejszone porcje, czy też sprawdzanie
kalorii nie wchodzi w grę, jasne?
- Li poszedł się
pakować, a ja poszłam zjeść śniadanie…Chciałam zjeść, ale coś mi nie pozwalało.
- Musisz próbować.
Proszę, próbuj, zmuszaj się tak jak ja Ciebie kiedyś.
- Wczoraj już to
zrobiłam i później nie spałam całą noc zastanawiając się nad tym… I wczoraj,
kiedy kąpałam się z Li jak zawsze prawie, wstydziłam się. Czułam się gruba.
Poprosiłam go, żeby wyszedł z łazienki. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam
płakać. Zobaczyłam jeszcze blizny po operacji. – mówiła patrząc w podłogę. Nie
widziała już nic przez łzy.
- Demi Ty jesteś
piękną, młodą, szczupłą dziewczyną, a blizny za niedługo znikną. Nie wiem, czemu się tak przejmujesz…
- Sama tego nie
wiem. – spuściła głowę. Jej łzy kapały już na pościel. - To… to jest to
uczucie, co kiedyś.
- Nie płacz… proszę,
nie płacz.- położyła swoją dłoń na kolanie dziewczyny.
- To mnie przytul.
– jęknęła przez płacz i popatrzyła na nią. Megg uśmiechnęła się delikatnie.
Przysunęła do blondynki i przytuliła ją. Nie pytała o nic, po prostu dała jej
swoje ciepło, wsparcie. - Dziękuję. –
szepnęła wtulając się w nią.
- Nie masz, za co.
- Eh, niepotrzebnie się rozklejałam…-
westchnęła, wycierając łzy.- Wiesz, że nie przyjechałam tutaj tylko po to, żeby
się żalić. Teraz czas na ciebie…
- Chcesz znać tę
tajemnicę? – spytała. Zauważyła, że jej blond przyjaciółka zastanawia się nad
tym. Po chwili kiwnęła głową, zgadzając się. - Na pewno?
- Jeśli tylko
chcesz mi ją powiedzieć, to tak.
- No więc…-
zaczęła, lecz nie potrafiła tego z siebie wydusić. Jej policzki oblały
rumieńce, a ona spuściła głowę, by nie było widać łez, zbierających się w
kącikach jej pięknych oczu. Dziewczyna zaczęła cicho szlochać, mimo tego, ze
nie powiedziała jeszcze nawet słowa o tym, co kiedyś się wydarzyło. – Bo ja… -
jęknęła i dopiero po upływie jakichś dwóch minut uspokoiła się na tyle, żeby
coś z siebie wydusić.- Przez pewien czas… Za… zarabiałam na siebie poprzez, uwodzenie
starszych facetów i… o… okradanie ich.- zakryła twarz w dłoniach. Słysząc w
odpowiedzi tylko ciszę, postanowiła dopowiedzieć jeszcze jedno, ważne zdanie. –
Później… na zawsze znikłam z ich życia…- wyjaśniła.- Sprzedawałam się. –
przyznała przez płacz.
- I dlatego, Harry,
to wszystko…? On też? – blondynka nie potrafiła wypowiedzieć najprostszego
zdania.
- Nie…on…on nakrył
mnie i…i jego ojca.- jąkała się brunetka. W odpowiedzi na to nie otrzymała
wiele. Dems po prostu mocno przytuliła do siebie roztrzęsioną Megg, przez co
dziewczyna zdziwiła się.
- Jesteś moją
przyjaciółką i zawsze nią będziesz.
- Ale…ale ja
przecież…- nadal się dziwiła. - Ja ich
oszukiwałam, kradłam…
- Ale to już
przeszłość.- ucięła Dems.
- I od tak to zrozumiesz?
- Ja wiem, że to
był dla Ciebie trudny czas, tak? Nie było Alex i ja wyjechałam do Londynu. –
westchnęła.
- No prawda… ale i
tak teraz wstydzę się, że to robiłam…- załkała.
Blondynka przytuliła ją mocniej. - Dziękuję. – szepnęła Megg.
- Zawsze będę przy
Tobie. – uśmiechnęła się szeroko.
Nagle,
niespodziewanie Demi zaproponowała, żeby obie poszły coś zjeść. Sama przed sobą
przyznała się, że porządnie zgłodniała. Szybkim krokiem udały się do kuchni,
gdzie blondynka przyrządziła lekką i zdrową sałatkę. Oczywiście Megg, jak to
Megg, nie była zbyt zadowolona z tego, że daniem, które zrobiła Dems była
sałatka, więc sama podgrzała sobie obiad.
Po piętnastu
minutach sałatka zniknęła z miski Dems…
– Zaczyna się. –
jęknęła blondynka, oddychając głęboko. - Chce to wszystko zwrócić…
- Nie! Demi, nie!
Napij się wody. Kiedyś to pomagało. Proszę. – w sekundzie wepchnęła jej pod nos
całą szklankę zimnej wody. Dziewczyna wypiła ją jednym tchem. Przymknęła oczy
opierając się łokciami o stół. – Lepiej?- spytała. Blondynka pokiwała
delikatnie, głową. Spuściła ją w dół, a z jej oczu zaczęły spływać łzy.
- Demi, idziesz do
lekarza i nie przyjmuję sprzeciwu!
- Ale, po co?
- To nie jest normalne.
Jesteś chora. Ja chcę Ci tylko pomóc.
- Ale kiedyś z
tego wyszłam. Dzięki Tobie. Poradzimy sobie we dwie.- tłumaczyła.
- Ale kiedyś
trzymałam nerwy na wodzy i jak krzyczałam to po tym nie trzęsłam się z nerwów!-
podniosła głos, co nie było najlepszym rozwiązaniem ani dla niej ani dla
dziecka.
- Słuchaj, jeśli
będzie gorzej to wtedy pójdę do lekarza, okej?
- Dobrze. –
uśmiechnęła się nerwowo. Dems odwzajemniła uśmiech. Wystawiła dłonie i mocno
przytuliła brunetkę.
- Kocham Cię…
- Ja Ciebie też. –
Megg przytuliła ją mocniej.
Rozmowa dziewczyn
nie trwała długo. Po chwili Dems zabrała walizki i udała się ze swoim ukochanym
do hotelu, w którym wynajęli sobie pokój. Dziewczyna była już wykończona tym
dniem. Marzyła o prysznicu i długim śnie.
***
- Dziękuję. – dziewczyna
mocno przytuliła Liam’a.
- Nie musisz
dziękować. – otulił ją swoim ciepłym ciałem, dając jej poczucie bliskości.
- Kocham Cię.-
mruknęła obejmując go mocniej.
- Też Cię kocham.
- Jedna rozmowa,
ale pomogła. – schowała głowę w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem.
- To dobrze, że
pomogła.
- Idziesz jutro ze
mną? Niall tam jest…- zachęcała go jak tylko mogła.
- Ale jest tam też
Megg…
- Ale ja będę z
nią siedzieć w pokoju i rozmawiać…
- Pójdę pod
warunkiem, że nie będę musiał z nią rozmawiać.
- Nie będziesz
musiał nawet na nią patrzeć. Będziesz sobie siedzieć z Niall’em w ogrodzie, czy
oglądać jakiś mecz… - uśmiechnęła się delikatnie. Ciągle wisiała mu na szyi.
- Dziękuję. –
delikatnie go pocałowała.
- Nie masz, za co.
Będziesz mi dziękować jak wytrzymam i nie powiem jej nic głupiego. – zaśmiał
się.
- A tylko
spróbujesz. – spoważniała i odsunęła się od niego.
- No dobra… Będę
się hamował.
- Dla Mnie.
- Dla Ciebie.
Po dosyć długiej
chwili ciszy dziewczyna oznajmiła, że idzie się wykąpać. Miała ochotę na
spokojny, krótki prysznic, ale Liam chciał pokrzyżować jej plany. Kiedy
blondynka próbowała zamknąć drzwi od łazienki, Payne przytrzymał je ręką.
- Ejj! – zaśmiała
się.
- Co kochanie?
- Gdzie ty się
pakujesz, co?- spytała poważnie.
- Za Tobą.
- Dzisiaj kąpię
się sama.
- Jesteś pewna?
- Chyba otwór w
wannie mnie nie wciągnie?- spytała z ironią, wyczuwalną na kilometr i
przewróciła oczami. - Zaraz przyjdę. – próbowała zepchnął jego rękę z drzwi.
- A gdzie buziak?
– uśmiechnął się i wystawił twarz w jej stronę. Blondynka ponownie przewróciła
oczami i pocałowała go szybko. – No… A teraz możesz iść się wykąpać. – zaśmiał
się i puścił powoli drzwi.
Chłopak odsunął
się od drzwi i poszedł kręcić się po pokoju. Wyglądał przez okno, przeglądał
swoje rzeczy w walizce i przegrzebał torbę swojej narzeczonej. Swoją drogą…
Zdziwił się, kiedy nie zobaczył w niej tych ciuchów, które on jej kupował…
Po niecałych dziesięciu minutach Payne nie wytrzymał. Wszedł do środka i zobaczył Dems, stojącą przed lustrem. Dziewczyna miała łzy w oczach. Przyglądała się sobie z widocznym obrzydzeniem…
Po niecałych dziesięciu minutach Payne nie wytrzymał. Wszedł do środka i zobaczył Dems, stojącą przed lustrem. Dziewczyna miała łzy w oczach. Przyglądała się sobie z widocznym obrzydzeniem…
Chłopak stanął
przy drzwiach i patrzył na dziewczynę. Ona nawet nie zauważyła tego, że brunet
jest w łazience. Ciągle przyglądała się swojej twarzy.
- Dems?- zaczął
niepewnie.
- Taa? – oderwała
się od lustra.
- Dlaczego tak
stoisz…i patrzysz?- zdziwił się.
- Po prostu sobie
patrzę. – wzruszyła ramionami. Chłopak cicho westchnął. Blondynka powróciła do
patrzenia na swoją twarz. Po chwili Liam podszedł do niej i przytulił ją od
tyłu także patrząc w lustro. Dziewczyna nawet nie zareagowała.
- Demi… o co
chodzi?
- Sama nie wiem.
To jest silniejsze ode mnie.
- Ale kiedyś nie
przejmowałaś się wyglądem tak bardzo...
- Wiem… -
westchnęła cicho.
- To, dlaczego
teraz się tak przejmujesz? Kochanie
jesteś tak samo piękna jak wtedy, kiedy się poznaliśmy. Nie ma powodu, dla
którego miałabyś się przejmować wyglądem. Jesteś piękna!
- Przez te
wszystkie lata bardzo się pilnowałam. Teraz to zaniedbałam i to znów wraca…
- To pilnuj się
bardziej! Sam nie wiedzę w to, co teraz powiem, ale chcę, żeby Megg zrobiła Ci
pranie mózgu tak jak kiedyś. Może to pomoże…- westchnął.
- Jak ją o to
poprosisz…
- Ja? – zdziwił
się. Nie wierzył w to, co usłyszał. Nie wyobrażał sobie ich rozmowy, która nie
skończyłaby się kłótnią.
- Chyba Ci na mnie
zależy…- ciągnęła dalej.
- Zależy, ale nie
chce z nią rozmawiać. Wiesz, że nadal jej nie lubię.- jęknął jak mała dziewczynka,
niezadowolona z kolegi, w szkolnej ławce.
- Spróbuję.
- Dziękuję.-
szepnęła. Brunet uśmiechnął się. Dems
znów zaczęła wpatrywać się w swoją twarz.
- Przestań! –
westchnął. – No dobra porozmawiam z nią tylko błagam nie patrz takim krytycznym
wzrokiem na siebie. Proszę…
- Nie potrafię.-
zawyła, ze łzami w oczach. Liam odwrócił ją twarzą do siebie.
- Jeśli nie
przestaniesz przeglądać się w lustrze nawet nie będę się starał jej polubić.-
stwierdził ostro. Dziewczyna zmieszała się. Spuściła głowę w dół, schowała ją w
swoich dłoniach i opadła się bokiem o Liam’a tym samym niemo prosząc o
przytulenie. Na szczęście chłopak prawidłowo to odczytał i wtulił ją w
siebie. - Przepraszam. Nie chciałem. Nie
powinienem tak reagować. – przyznał ze skruchą. Blondynka poczuła na swoich
dłoniach łzy. Liam uniósł jej głowę i złapał ją delikatnie za dłonie.
- Ty płaczesz?
Nie…kochanie nie płacz. Widzisz, co się z Tobą dzieje? Uspokój się, proszę.
Zrób to dla mnie! – blondynka wtuliła twarz w jego koszulkę. – Obiecaj, że
będziesz starać się nad tym panować…
- Cały czas
próbuje, Li…- jęknęła.
- I próbuj dalej,
ale staraj się bardziej. Jeśli chcesz…- westchnął. Ciężko było mu to
powiedzieć. – Em…jeśli chcesz to będziemy codziennie do niej jeździć. Może to
Ci pomoże.
- Dobrze.
Dziękuję. – szepnęła.
- A teraz uspokój
się. Zrobię coś do jedzenia i zjemy razem, dobrze?
- Dopiero, co
jadłam u Megg... – podniosła głowę.
- Znów zaczynasz?
- Ale naprawdę…-
broniła się.
- Dobra. Nie jedz.
Jutro zapytam się jej czy to prawda. – westchnął głośno. Demi wtuliła się w
niego mocniej.
- Po prostu jak
jadłam to chciało mi się wymiotować. Jak dawniej…
- Dobrze. Wierzę
Ci.
- Dobra. Idź, chcę
się wykąpać. – oderwała się od niego.
- Okej. Tylko nie
stój już przed tym lustrem, ślicznotko. – uśmiechnął się. Pocałował dziewczynę
w czoło i wyszedł z łazienki. Demetria szybko weszła pod prysznic. Odkręciła
chłodną wodę i odprężyła się. Nakładając na swoje ciało pięknie pachnącą pianę,
po prostu nie potrafiła wyzbyć się obrzydzenia do swojego ciała. Nie chciała
nawet się dotknąć. Nie potrafiła…
Po pięciu minutach
wyszła, owinięta, ręcznikiem.
- Teraz Ty. –
powiedziała bez żadnego uśmiechu. Miała już kompletnie dość tego, że nie
potrafiła nad sobą panować.
- Dobrze. Idę. –
westchnął.
Dems stała obok łóżka i czekała aż Liam
wyjdzie. Dopiero, kiedy usłyszała wodę obijającą się o kafelki zaczęła się
przebierać. Po kilku minutach chłopak wrócił. Blondynka leżała już pod kołdrą.
Ubrana w jego koszulkę i piżamy do tego była przykryta po uszy kołdrą. Liam
ułożył się blisko Dems. Podparł się na łokciu i obserwował dziewczynę. Dems
popatrzyła na niego i delikatnie się uśmiechnęła, po czym odwróciła głowę w
drugą stronę. Pocałował ją w policzek i ułożył wygodnie do snu, przytulając ją
mocniej. Demi zaczęła czuć się niekomfortowo i niepewnie. Czekała ją kolejna
nieprzespana noc…
***
Witajcie :) Dzisiaj za bardzo się nie rozpisujemy. Przechodzimy do konkretów.
Jak rozdział? Piszcie, piszcie, piszcie! :)
Pytania:
1.Czy Megg przemówi Dems do rozumu?
2.Jak długo Demi i Liam zostaną w Manchesterze?
3.Czy Liam i Megg wreszcie dojdą do porozumienia?
10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
ASK.
Dems i Megg
Super!
OdpowiedzUsuń1.Miejmy taką nadzieje
2. Myśle, ze tyle dopóki Dems się nie przełamie.
3. Ym...ciężko powiedzieć.
B-O-S-K-I-E!!!!!!
OdpowiedzUsuńBiedna Demi :(( Szkoda mi jej.
Odpowiedzi na pytania:
1. Sądzę, że tak, ale pewnie Megg zabierze Dems do lekarza.
2. Li i Demi zostaną w Manchesterze dopóki dopóty Dems nie zacznie normalnie jeść i tego nie wymiotować. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie.
3. Czy dojdą do porozumienia? Hmmm... chyba nie. Jednak w sprawie zdrowia Demi się zgadzają, więc może jest cień szansy by zakończyć ten spór.
Rozdział jest świetny!! @_@
Nie wiem jak to opisać... Jest po prostu GENIALNY!!
Weny Wam życzę i do nn :**
Wasza Największa Fanka Tosia
Super.! ;)
OdpowiedzUsuń1. Myślę, że Megg przemówi Demi do rozumu.. a jeżeli nie to zaprowadzi ją do lekarza..
2. Uważam, że ten wyjazd może się trooochę przedłużyć ;)
3.Myślę, że kiedyś tak.
Uwielbiam Twój blog :) A teraz odpowiedzi na pytania:
OdpowiedzUsuń1. Wydaje mi się, że Margaret z wielkim trudem poradzi sobie z problemem Demi.
2. Myślę, że Liam i Dems pozostaną w Manchesterze co najmniej do czasu zażegnania problemu Demi, chyba że pojawią się różne komplikacje.
3. Moim zdaniem Liam powinien pogodzić się z Megg, ponieważ ona i tak nie zrobiła mu niczego złego, tak samo jak on jej. Powinien zmienić o niej zdanie, gdy zauważy, że bardzo jej na Demi zależy ( z odwzajemnieniem ) i próbuje powrócić Dems na "dobrą" drogę :)
Czyli teraz nowe rozdziały będą dodawane również co tydzień, czy jak będzie pod rozdziałem 10 komentarzy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mems xx. :)
Zajebistyyyy do następnego <3333
OdpowiedzUsuńFajny :3 bardzo mi się podoba wasze opowiadanie. Mam nadzieję że Liam przemówi jej do, rozumu iwyjdzie z tego nałogu głodzenia się. Czekam na nexxta i do następnego, życząc duuuużo weny,
OdpowiedzUsuńJoasia
Fajny rozdział :) czekam na next :D
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńLiam i Meg mogliby się pogodzić ;) Czekam na next x
OdpowiedzUsuńW ogóle to dlaczego Liam nie lubi Meg? :P xx.
OdpowiedzUsuńYymmmm..mysle , że Liam i Megg się polubią... Mam taką nadzieję, jeśli chodzi o pomoc Demi. Jestem niemal pewna, że wszyscy włożą swój wkład, aby wyciągnąć z tego Dems.:-) zszokowała mnie sytuacja Demi wobec siebie, ale mam nadzieję, że wszystko wróci do normy *.*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :-)
Czekam i życzę went;))
@Best_faan_ever
Kiedy 39? Już 15:30 a tu nadal nic :(
OdpowiedzUsuńDopiero wróciłam do domu, nie wiem co z Gosią. Jeszcze musimy dodać gify i napisać notkę. Rozdział będzie na pewno dzisiaj.
UsuńPrzepraszamy za opóźnienie.
/D.
W porządku,rozumiem. :)
OdpowiedzUsuń