piątek, 23 maja 2014

Rozdział 38

*następnego ranka*

Chłopak obudził się w wyśmienitym humorze. Miał nadzieję, że tak też będzie z jego ukochaną, lecz przeliczył się. Kiedy brunet próbował obudzić Demetrię, ta odpychała go od siebie, mrucząc pod nosem niewyraźne słowa. To tylko zasmuciło Liam’a, który już planował się poddać, ale postanowił spróbować jeszcze jednego sposobu. Mianowicie, jego zwinne ręce wśliznęły się pod jej koszulkę, a palce zaczęły delikatnie jeździć po jej miękkiej skórze. Dziewczyna od razu wzdrygnęła się.
- Ja chcę spać. – jęknęła.  Były to pierwsze wypowiedziane przez nią słowa, które Li był w stanie zrozumieć.
- Wstawaj…- mruknął do jej ucha, na co ona leniwie odpędziła go ręką, przez co dostał w twarz.
- Jestem zmęczona… Długo nie spałam… - wymamrotała.
- Czemu? – zmarszczył brwi, następnie dłońmi delikatnie zaczął gładzić ją po plecach.
- Nie mogłam zasnąć.- wymruczała, przewracając się na drugi bok.
- Ale coś Cię bolało? Co się stało?
- Nic mnie nie bolało. Po prostu tak jakoś myślałam…- miała już dość jego pytań. Po prostu chciała nadal spać.
- Dobrze. Porozmawiamy o tym później. Śpij jeszcze…- szepnął, zostawiając dziewczynę samą. Dems uśmiechnęła się lekko sama do siebie i już po chwili znów ogarnął ją błogi sen.
Payne nie robił nic, co mogłoby być jakoś wyjątkowo ciekawe. Wstał, ubrał się, po czym spokojnie zjadł obfite śniadanie. Jego dziewczyna nadal spała, dlatego wygodnie rozsiadł się na kanapie i zaczął oglądać jakieś bezsensowne komedie, które akurat leciały na dostępnych kanałach.
Blondynka po ponad dwóch godzinach weszła do salonu. Była tak zaspana, że przy wejściu odbiła się o niewielkiej komody, której nie zauważyła.
- Dzień dobry Słońce. Ślicznie dziś wyglądasz… – zaśmiał się, gdy weszła do salonu.
- Hej kochanie! No wiesz… byłam u fryzjera! – potargała swoje włosy, po czym obróciła się wokół własnej osi.
- Oczywiście. Śniło Ci się chyba.
- A żebyś wiedział! – machnęła palcem ze śmiechem. – Długo tu siedzisz? – usiadła obok niego.
- Jakieś dwie godziny.
- Boże. Trzeba było mnie zbudzić!- zajęczała, po czym mocno przytuliła się do bruneta, który jeszcze bardziej wtulił ją w siebie. - Ciepło tu u Ciebie…- mruknęła rozpychając się.
- Bo pamiętasz… Ja jestem gorący.
- Tak, tak, pamiętam. – przycisnęła się do niego najbardziej jak tylko potrafiła i przykryła ich kocem. Przez jej całe ciało przeszły ciarki. Li czując to przytulił ją do siebie mocniej. Dems po chwili ciszy wzięła małą poduszkę, położyła ją na kolanach chłopaka i położyła na niej głowę. Payne delikatnie zaczął gładzić dziewczynę po jej długich, blond włosach. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chłopak delikatnie nachylił się nad nią i czule pocałował. – Myślałam, że już tego nie zrobisz. – zaśmiała się, a on tylko pocałował ją ponownie.
- Lepiej kochanie?
- Jeszcze troszeczkę…- wymamrotała. Brunet przewrócił oczami i pocałował ją jeszcze raz, tym razem namiętniej. – Lepiej. – uśmiechnęła się szeroko. 
- Dlaczego nie mogłaś spać? –zapytał po chwili.
- Myślałam sobie…- wyjaśniła, ale widząc zdziwioną minę chłopaka, wiedziała, że ta informacja mu nie wystarczy. - O wszystkim.
- A mogę wiedzieć, co oznacza to ‘wszystkim’? 
- O mnie.
- Znów myślałaś o tym jak ona na Ciebie krzyczała? - spytał poirytowany.
- Tak. – szepnęła, spuszczając wzrok.
- Wiesz…rozumiem to, ale i tak nie wiem, dlaczego krzyczała. Mogła to normlanie powiedzieć.
- Nie chodzi o to, że krzyczała. Tylko o te słowa…
- Ale wiesz… poniekąd miała rację.- przyznał z trudem.
- Wiem to. Boję się, że to wraca, to wszystko, ale ja tego tak cholernie nie chcę…Ta cholerna ochota schudnięcia, a później sam wiesz jak może się to skończyć. Na samą myśl o tym mam ochotę w ogóle nie wychodzić z domu. – westchnęła głośno.- Tak… zamknąć się w jednym pokoju… Nie wychodzić z niego… Nie patrzeć na jedzenie… Żeby nic mnie nie kusiło…- mówiła zamyślona. Dopiero po chwili zrozumiała to, co wydostało się z jej ust. Potrząsnęła głową i ponowne westchnienie wydostało się z jej ust.
- To nie ulegaj tej pokusie. Jedz normalnie! I tak jesteś chuda…- odezwał się Liam, patrząc ze smutkiem na swoją ukochaną.
- Nie potrafię. To jest silniejsze ode mnie. Tak jak kiedyś. – blondynka miała już łzy w oczach.
- Widzisz. Megg miała rację!- sam nie wierzył w to, że się z nią zgodził.
- Wiem…- przyznała, spuszczając głowę. Chłopak głośno westchnął, tak jak robiła to przedtem Dems.  Cały czas patrzył na dziewczynę. -Czemu tak mi się przyglądasz?
- Bo zastanawiam się jak kiedyś sobie z tym poradziłaś… - znów zaczął gładzić jej włosy.
- Miałam Megg.- wzruszyła ramionami tak, jakby to była najprostsza rzecz.
- Może powinnaś z nią porozmawiać? – zaproponował niemal od razu.
- Jedna rozmowa nie pomoże…
- Jedna nie, ale może jak będziecie często rozmawiać to Megg przemówi Ci do rozumu, bo ja nie potrafię.
- Tak cholernie za nią tęsknię… - zamknęła oczy.
- To…nakłoń ją żeby wróciła… - powiedział i dopiero po chwili przeanalizował to, co wydostało się z jego ust. Boże, co ja mówię?!  Skarcił się w myślach.
- Ona teraz nie wróci, nie ma szans…
- Ale zawsze warto spróbować – uśmiechnął się do niej pocieszająco.  Już sam nie wiedział, co powinien zrobić, żeby choć trochę zająć czymś blondynkę.
- Próbowałam. Myślałam, żeby do niej polecieć na parę dni, ale chyba nie…
- Jeśli chcesz…
- Nie polecę, jeśli nie chcesz.- stwierdziła szybko.
- Jeśli Ty chcesz to…- mówił z trudem.
- Nie zrobię tego, jeśli Ty nie chcesz i koniec.- chciała uciąć temat, bo coś w głowie mówiło jej, że nie skończy się to dobrze.
- Lecisz sama czy mam lecieć z Tobą?- przeszedł do rzeczy.
- Wiesz, że nigdzie się bez Ciebie nie ruszę.
- To, kiedy lecimy? - spytał niepewnie. Dziewczyna usiadła i popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Brunet uśmiechnął się, tylko to potrafił zrobić, bo jeszcze nie dotarło do niego to, na co się zdecydował. Ale, czego się nie robi żeby uratować najdroższą osobę?
- Żartujesz?
- Nie. Kiedy lecimy?- był już wyraźnie poirytowany jej niedowierzaniem, przewrócił oczami.
- Jak najszybciej.
- Idź się pakuj, a ja zadzwonię zabukować bilety…- westchnął ciężko.
- Dobrze, ale dlaczego to wszystko robisz?
- Bo wiem ile ona dla Ciebie znaczy.
- Dziękuję. – wstała i mocno go przytuliła.
- Pakuj się.- urwał temat.
Dziewczyna bez słowa udała się do swojego pokoju. Pakowała wszystkie rzeczy, które były luźne. Nie chciała, żeby inni widzieli ją w opiętych ciuchach, ponieważ w nich czuła się jeszcze gorzej. Dziewczyna potrafiła przez kilka minut zastanawiać się, czy spakować tą bluzkę, czy też tamta byłaby lepsza? Ale jak to na Dems przystało- w rezultacie pakowała obie. Po upływie godziny, dziewczyna była gotowa, walizka stała już w przedpokoju, gotowa na podróż.
Lot miał odbyć się za dwie godziny. Teraz przyszedł czas na to, by Liam spakował swoje rzeczy, co oczywiście poszedł zrobić.
Demetria udała się do kuchni, z przekonaniem, że jednak da radę coś zjeść jednak nie podołała temu zadaniu. Siedziała przez dwadzieścia minut nad jedną kanapką, przyglądając jej się i zastanawiając nad tym ile ona może mieć kalorii. Dziewczyna czuła, że przesadza, ale nie mogła nic z tym zrobić. Poddała się.
Poszła do salonu i wybrała z pamięci, jeden z jej ulubionych numerów…
- Halo?- melodyjny głos dziewczyny rozbrzmiał w jej słuchawce.
- Megg!- krzyknęła rozradowana.
- No tak…Co się stało? Nie krzycz, mam jeszcze dobry słuch!- oburzyła się.
- Lecę do Ciebie! Znaczy…lecimy.
- Co?- ton jej głosu wyraźnie wskazywał na to, że była tym faktem zaskoczona. - Ale jak? Kiedy? Z kim?
- Za dwie godziny mamy lot... Z Li’im!
- To fajnie… – brunetka głośno westchnęła, co nie spotkało się z akceptacją Dems.
- Przestań! Jadę tam do CIEBIE!
- Wiem. Cieszę się. Czekam.- mówiła ciągle tym samym, zrezygnowanym tonem.
- Powiem Ci wszystko jak będę u Ciebie…bo jest sprawa.
- Emm dobrze… - zmieszała się. – Tęsknię.
- Ja też! Pa.
Lot nie trwał długo. Była to zaledwie godzina, lecz dla Dems, która panicznie boi się samolotów, ciągnęło się to jak wieczność. Dziewczyna zgadzając się na pomysł Liam’a, nie przewidziała tego, że będzie jej słabo, kiedy samolot wzniesie się do chmur… Payne, oczywiście przez całą drogę miał z niej ubaw, za co, co chwilę blondynka wbijała mu palce w żebra. Jak on tego nienawidził!
Kilkanaście minut później Dems była już pod domem, w którym mieszkała jej przyjaciółka, Megg. Obie bardzo za sobą tęskniły. Dems miała już dość tej rozłąki, nie mogła doczekać się momentu, w którym po porostu będzie mogła rzucić się zielonookiej na szyję i mocno ja wyściskać.
Margaret otworzyła drzwi tak szybko, jakby już stała przy nich i tylko czekała na przyjazd blondynki.
- Demi! – uśmiechnęła się na widok panny Harrison.
- Megg! – blondynka przytuliła czule swoja przyjaciółkę, w jej oczach już zaczęły gromadzić się łzy.
- Tak bardzo tęskniłam. – uśmiechnęła się przez łzy.
- Ja też. Przytuliłabym Cię mocniej, ale… - zachichotała, spoglądając na brzuszek panny Richards. Megg uśmiechnęła się i totalnie wtuliła w blondynkę. Po chwili usłyszały donośne chrząknięcie na plecami.
- A ja? – zapytał zawiedziony Niall, lecz nie uzyskał żadnej odpowiedzi. - Dobra, koniec! – zaczął je rozdzielać, kiedy przytulały się już od dziesięciu minut, co dziwiło zarówno Liam’a, jak i Niall’a.
- Ojj… no dobra. Chodź teraz Ty! – wystawiła ręce w jego stronę. Chłopak uśmiechnął się szeroko i przytulił Dems. Blondynka szybko się od niego oderwała i znów przytuliła Megg, cicho chichocząc.
- Idziemy pogadać? – mruknęła cicho.
-  Pewnie, że tak. – odpowiedziała brunetka, równie cicho.
Blondynka uśmiechnęła się szeroko. Wzięła Megg za rękę i zaprowadził ją do jej pokoju. Zamknęła za nimi drzwi. Obie wygodnie ułożyły się na łóżku. Przez długą chwilę Dems po prostu wpatrywała się w swoją przyjaciółkę, której ciąża z pewnością sprzyjała. Megg była coraz piękniejsza.
Dems nie wiedziała jak powinna zacząć rozmowę. Po chwili dyskutowania o bezsensownych rzeczach, dziewczęta doszły do wniosku, że jednak naprawdę przydałaby im się poważna rozmowa. Megg poprosiła blondynkę o to, by mówiła wszystko prosto z mostu.
- No to… Li przyleciał tu ze mną, ponieważ nie wiem, jakim cudem stwierdził, że wie jaka jesteś dla mnie ważna i, że powinnam z Toba porozmawiać, bo powiedziałam mu, że wyszłam z tego wszystkiego dzięki Tobie…- zaczęła z trudem. Mówienie o tym nie sprawiało jej przyjemności, a wręcz bolało. Było to trudne, nawet przy jednej z najbliższych osób, jaką jest młoda Richards. 
- No…martwi się o Ciebie. To dobrze.- stwierdziła Margaret, nie widząc w tym problemu.
- I dlatego mam z Tobą rozmawiać, ale w ogóle nie wiem jak zacząć…
- Powinnyśmy zacząć od tego, że masz normalnie jeść… Żadne zmniejszone porcje, czy też sprawdzanie kalorii nie wchodzi w grę, jasne?
- Li poszedł się pakować, a ja poszłam zjeść śniadanie…Chciałam zjeść, ale coś mi nie pozwalało.
- Musisz próbować. Proszę, próbuj, zmuszaj się tak jak ja Ciebie kiedyś.
- Wczoraj już to zrobiłam i później nie spałam całą noc zastanawiając się nad tym… I wczoraj, kiedy kąpałam się z Li jak zawsze prawie, wstydziłam się. Czułam się gruba. Poprosiłam go, żeby wyszedł z łazienki. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam płakać. Zobaczyłam jeszcze blizny po operacji. – mówiła patrząc w podłogę. Nie widziała już nic przez łzy.
- Demi Ty jesteś piękną, młodą, szczupłą dziewczyną, a blizny za niedługo znikną.  Nie wiem, czemu się tak przejmujesz…
- Sama tego nie wiem. – spuściła głowę. Jej łzy kapały już na pościel. - To… to jest to uczucie, co kiedyś.
- Nie płacz… proszę, nie płacz.- położyła swoją dłoń na kolanie dziewczyny.
- To mnie przytul. – jęknęła przez płacz i popatrzyła na nią. Megg uśmiechnęła się delikatnie. Przysunęła do blondynki i przytuliła ją. Nie pytała o nic, po prostu dała jej swoje ciepło, wsparcie.  - Dziękuję. – szepnęła wtulając się w nią.
- Nie masz, za co.
-  Eh, niepotrzebnie się rozklejałam…- westchnęła, wycierając łzy.- Wiesz, że nie przyjechałam tutaj tylko po to, żeby się żalić. Teraz czas na ciebie…
- Chcesz znać tę tajemnicę? – spytała. Zauważyła, że jej blond przyjaciółka zastanawia się nad tym. Po chwili kiwnęła głową, zgadzając się. - Na pewno?
- Jeśli tylko chcesz mi ją powiedzieć, to tak.
- No więc…- zaczęła, lecz nie potrafiła tego z siebie wydusić. Jej policzki oblały rumieńce, a ona spuściła głowę, by nie było widać łez, zbierających się w kącikach jej pięknych oczu. Dziewczyna zaczęła cicho szlochać, mimo tego, ze nie powiedziała jeszcze nawet słowa o tym, co kiedyś się wydarzyło. – Bo ja… - jęknęła i dopiero po upływie jakichś dwóch minut uspokoiła się na tyle, żeby coś z siebie wydusić.- Przez pewien czas… Za… zarabiałam na siebie poprzez, uwodzenie starszych facetów i… o… okradanie ich.- zakryła twarz w dłoniach. Słysząc w odpowiedzi tylko ciszę, postanowiła dopowiedzieć jeszcze jedno, ważne zdanie. – Później… na zawsze znikłam z ich życia…- wyjaśniła.- Sprzedawałam się. – przyznała przez płacz.
- I dlatego, Harry, to wszystko…? On też? – blondynka nie potrafiła wypowiedzieć najprostszego zdania.
- Nie…on…on nakrył mnie i…i jego ojca.- jąkała się brunetka. W odpowiedzi na to nie otrzymała wiele. Dems po prostu mocno przytuliła do siebie roztrzęsioną Megg, przez co dziewczyna zdziwiła się.
- Jesteś moją przyjaciółką i zawsze nią będziesz.
- Ale…ale ja przecież…- nadal się dziwiła.  - Ja ich oszukiwałam, kradłam…
- Ale to już przeszłość.- ucięła Dems.
- I od tak to zrozumiesz?
- Ja wiem, że to był dla Ciebie trudny czas, tak? Nie było Alex i ja wyjechałam do Londynu. – westchnęła.
- No prawda… ale i tak teraz wstydzę się, że to robiłam…- załkała.  Blondynka przytuliła ją mocniej. - Dziękuję. – szepnęła Megg.
- Zawsze będę przy Tobie. – uśmiechnęła się szeroko.
Nagle, niespodziewanie Demi zaproponowała, żeby obie poszły coś zjeść. Sama przed sobą przyznała się, że porządnie zgłodniała. Szybkim krokiem udały się do kuchni, gdzie blondynka przyrządziła lekką i zdrową sałatkę. Oczywiście Megg, jak to Megg, nie była zbyt zadowolona z tego, że daniem, które zrobiła Dems była sałatka, więc sama podgrzała sobie obiad.
Po piętnastu minutach sałatka zniknęła z miski Dems…
– Zaczyna się. – jęknęła blondynka, oddychając głęboko. - Chce to wszystko zwrócić…
- Nie! Demi, nie! Napij się wody. Kiedyś to pomagało. Proszę. – w sekundzie wepchnęła jej pod nos całą szklankę zimnej wody. Dziewczyna wypiła ją jednym tchem. Przymknęła oczy opierając się łokciami o stół. – Lepiej?- spytała. Blondynka pokiwała delikatnie, głową. Spuściła ją w dół, a z jej oczu zaczęły spływać łzy.
- Demi, idziesz do lekarza i nie przyjmuję sprzeciwu!
- Ale, po co?
- To nie jest normalne. Jesteś chora. Ja chcę Ci tylko pomóc.
- Ale kiedyś z tego wyszłam. Dzięki Tobie. Poradzimy sobie we dwie.- tłumaczyła.
- Ale kiedyś trzymałam nerwy na wodzy i jak krzyczałam to po tym nie trzęsłam się z nerwów!- podniosła głos, co nie było najlepszym rozwiązaniem ani dla niej ani dla dziecka.
- Słuchaj, jeśli będzie gorzej to wtedy pójdę do lekarza, okej?
- Dobrze. – uśmiechnęła się nerwowo. Dems odwzajemniła uśmiech. Wystawiła dłonie i mocno przytuliła brunetkę.
- Kocham Cię…
- Ja Ciebie też. – Megg przytuliła ją mocniej.
Rozmowa dziewczyn nie trwała długo. Po chwili Dems zabrała walizki i udała się ze swoim ukochanym do hotelu, w którym wynajęli sobie pokój. Dziewczyna była już wykończona tym dniem. Marzyła o prysznicu i długim śnie. 

*** 

- Dziękuję. – dziewczyna mocno przytuliła Liam’a.
- Nie musisz dziękować. – otulił ją swoim ciepłym ciałem, dając jej poczucie bliskości.
- Kocham Cię.- mruknęła obejmując go mocniej.
- Też Cię kocham.
- Jedna rozmowa, ale pomogła. – schowała głowę w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem.
- To dobrze, że pomogła.
- Idziesz jutro ze mną? Niall tam jest…- zachęcała go jak tylko mogła.
- Ale jest tam też Megg…
- Ale ja będę z nią siedzieć w pokoju i rozmawiać…
- Pójdę pod warunkiem, że nie będę musiał z nią rozmawiać.
- Nie będziesz musiał nawet na nią patrzeć. Będziesz sobie siedzieć z Niall’em w ogrodzie, czy oglądać jakiś mecz… - uśmiechnęła się delikatnie. Ciągle wisiała mu na szyi.
- Dobrze. Pójdę tam.- zdecydował, był oschły.
- Dziękuję. – delikatnie go pocałowała. 
- Nie masz, za co. Będziesz mi dziękować jak wytrzymam i nie powiem jej nic głupiego. – zaśmiał się.
- A tylko spróbujesz. – spoważniała i odsunęła się od niego.
- No dobra… Będę się hamował.
- Dla Mnie.
- Dla Ciebie.
Po dosyć długiej chwili ciszy dziewczyna oznajmiła, że idzie się wykąpać. Miała ochotę na spokojny, krótki prysznic, ale Liam chciał pokrzyżować jej plany. Kiedy blondynka próbowała zamknąć drzwi od łazienki, Payne przytrzymał je ręką.
- Ejj! – zaśmiała się.
- Co kochanie?
- Gdzie ty się pakujesz, co?- spytała poważnie.
- Za Tobą.
- Dzisiaj kąpię się sama.
- Jesteś pewna?
- Chyba otwór w wannie mnie nie wciągnie?- spytała z ironią, wyczuwalną na kilometr i przewróciła oczami. - Zaraz przyjdę. – próbowała zepchnął jego rękę z drzwi.
- A gdzie buziak? – uśmiechnął się i wystawił twarz w jej stronę. Blondynka ponownie przewróciła oczami i pocałowała go szybko. – No… A teraz możesz iść się wykąpać. – zaśmiał się i puścił powoli drzwi.
Chłopak odsunął się od drzwi i poszedł kręcić się po pokoju. Wyglądał przez okno, przeglądał swoje rzeczy w walizce i przegrzebał torbę swojej narzeczonej. Swoją drogą… Zdziwił się, kiedy nie zobaczył w niej tych ciuchów, które on jej kupował…
Po niecałych dziesięciu minutach Payne nie wytrzymał. Wszedł do środka i zobaczył Dems, stojącą przed lustrem. Dziewczyna miała łzy w oczach. Przyglądała się sobie z widocznym obrzydzeniem…
Chłopak stanął przy drzwiach i patrzył na dziewczynę. Ona nawet nie zauważyła tego, że brunet jest w łazience. Ciągle przyglądała się swojej twarzy.
- Dems?- zaczął niepewnie.
- Taa? – oderwała się od lustra.
- Dlaczego tak stoisz…i patrzysz?- zdziwił się.
- Po prostu sobie patrzę. – wzruszyła ramionami. Chłopak cicho westchnął. Blondynka powróciła do patrzenia na swoją twarz. Po chwili Liam podszedł do niej i przytulił ją od tyłu także patrząc w lustro. Dziewczyna nawet nie zareagowała.
- Demi… o co chodzi?
- Sama nie wiem. To jest silniejsze ode mnie.
- Ale kiedyś nie przejmowałaś się wyglądem tak bardzo...
- Wiem… - westchnęła cicho.
- To, dlaczego teraz się tak przejmujesz?  Kochanie jesteś tak samo piękna jak wtedy, kiedy się poznaliśmy. Nie ma powodu, dla którego miałabyś się przejmować wyglądem. Jesteś piękna!
- Przez te wszystkie lata bardzo się pilnowałam. Teraz to zaniedbałam i to znów wraca…
- To pilnuj się bardziej! Sam nie wiedzę w to, co teraz powiem, ale chcę, żeby Megg zrobiła Ci pranie mózgu tak jak kiedyś. Może to pomoże…- westchnął.
- Jak ją o to poprosisz…
- Ja? – zdziwił się. Nie wierzył w to, co usłyszał. Nie wyobrażał sobie ich rozmowy, która nie skończyłaby się kłótnią.
- Chyba Ci na mnie zależy…- ciągnęła dalej.  
- Zależy, ale nie chce z nią rozmawiać. Wiesz, że nadal jej nie lubię.- jęknął jak mała dziewczynka, niezadowolona z kolegi, w szkolnej ławce.
- Wiem. Nie zmuszam Cię, ale polubisz ją, chociaż trochę jak mi pomoże?
- Spróbuję.
- Dziękuję.- szepnęła.  Brunet uśmiechnął się. Dems znów zaczęła wpatrywać się w swoją twarz.
- Przestań! – westchnął. – No dobra porozmawiam z nią tylko błagam nie patrz takim krytycznym wzrokiem na siebie. Proszę…
- Nie potrafię.- zawyła, ze łzami w oczach. Liam odwrócił ją twarzą do siebie. 
- Jeśli nie przestaniesz przeglądać się w lustrze nawet nie będę się starał jej polubić.- stwierdził ostro. Dziewczyna zmieszała się. Spuściła głowę w dół, schowała ją w swoich dłoniach i opadła się bokiem o Liam’a tym samym niemo prosząc o przytulenie. Na szczęście chłopak prawidłowo to odczytał i wtulił ją w siebie.  - Przepraszam. Nie chciałem. Nie powinienem tak reagować. – przyznał ze skruchą. Blondynka poczuła na swoich dłoniach łzy. Liam uniósł jej głowę i złapał ją delikatnie za dłonie.
- Ty płaczesz? Nie…kochanie nie płacz. Widzisz, co się z Tobą dzieje? Uspokój się, proszę. Zrób to dla mnie! – blondynka wtuliła twarz w jego koszulkę. – Obiecaj, że będziesz starać się nad tym panować…
- Cały czas próbuje, Li…- jęknęła.
- I próbuj dalej, ale staraj się bardziej. Jeśli chcesz…- westchnął. Ciężko było mu to powiedzieć. – Em…jeśli chcesz to będziemy codziennie do niej jeździć. Może to Ci pomoże.
- Dobrze. Dziękuję. – szepnęła.
- A teraz uspokój się. Zrobię coś do jedzenia i zjemy razem, dobrze?
- Dopiero, co jadłam u Megg... – podniosła głowę.
- Znów zaczynasz?
- Ale naprawdę…- broniła się.
- Dobra. Nie jedz. Jutro zapytam się jej czy to prawda. – westchnął głośno. Demi wtuliła się w niego mocniej.
- Po prostu jak jadłam to chciało mi się wymiotować. Jak dawniej…
- Dobrze. Wierzę Ci.
- Dobra. Idź, chcę się wykąpać. – oderwała się od niego.
- Okej. Tylko nie stój już przed tym lustrem, ślicznotko. – uśmiechnął się. Pocałował dziewczynę w czoło i wyszedł z łazienki. Demetria szybko weszła pod prysznic. Odkręciła chłodną wodę i odprężyła się. Nakładając na swoje ciało pięknie pachnącą pianę, po prostu nie potrafiła wyzbyć się obrzydzenia do swojego ciała. Nie chciała nawet się dotknąć. Nie potrafiła…
Po pięciu minutach wyszła, owinięta, ręcznikiem.
- Teraz Ty. – powiedziała bez żadnego uśmiechu. Miała już kompletnie dość tego, że nie potrafiła nad sobą panować.
- Dobrze. Idę. – westchnął.
 Dems stała obok łóżka i czekała aż Liam wyjdzie. Dopiero, kiedy usłyszała wodę obijającą się o kafelki zaczęła się przebierać. Po kilku minutach chłopak wrócił. Blondynka leżała już pod kołdrą. Ubrana w jego koszulkę i piżamy do tego była przykryta po uszy kołdrą. Liam ułożył się blisko Dems. Podparł się na łokciu i obserwował dziewczynę. Dems popatrzyła na niego i delikatnie się uśmiechnęła, po czym odwróciła głowę w drugą stronę. Pocałował ją w policzek i ułożył wygodnie do snu, przytulając ją mocniej. Demi zaczęła czuć się niekomfortowo i niepewnie. Czekała ją kolejna nieprzespana noc… 

*** 

Witajcie :) Dzisiaj za bardzo się nie rozpisujemy. Przechodzimy do konkretów.

Jak rozdział? Piszcie, piszcie, piszcie! :)

Pytania:

 1.Czy Megg przemówi Dems do rozumu?
2.Jak długo Demi i Liam zostaną w Manchesterze?
3.Czy Liam i Megg wreszcie dojdą do porozumienia?

10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

ASK.

Dems i Megg

15 komentarzy:

  1. Super!
    1.Miejmy taką nadzieje
    2. Myśle, ze tyle dopóki Dems się nie przełamie.
    3. Ym...ciężko powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. B-O-S-K-I-E!!!!!!
    Biedna Demi :(( Szkoda mi jej.
    Odpowiedzi na pytania:
    1. Sądzę, że tak, ale pewnie Megg zabierze Dems do lekarza.
    2. Li i Demi zostaną w Manchesterze dopóki dopóty Dems nie zacznie normalnie jeść i tego nie wymiotować. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie.
    3. Czy dojdą do porozumienia? Hmmm... chyba nie. Jednak w sprawie zdrowia Demi się zgadzają, więc może jest cień szansy by zakończyć ten spór.

    Rozdział jest świetny!! @_@
    Nie wiem jak to opisać... Jest po prostu GENIALNY!!
    Weny Wam życzę i do nn :**



    Wasza Największa Fanka Tosia

    OdpowiedzUsuń
  3. Super.! ;)
    1. Myślę, że Megg przemówi Demi do rozumu.. a jeżeli nie to zaprowadzi ją do lekarza..
    2. Uważam, że ten wyjazd może się trooochę przedłużyć ;)
    3.Myślę, że kiedyś tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twój blog :) A teraz odpowiedzi na pytania:
    1. Wydaje mi się, że Margaret z wielkim trudem poradzi sobie z problemem Demi.
    2. Myślę, że Liam i Dems pozostaną w Manchesterze co najmniej do czasu zażegnania problemu Demi, chyba że pojawią się różne komplikacje.
    3. Moim zdaniem Liam powinien pogodzić się z Megg, ponieważ ona i tak nie zrobiła mu niczego złego, tak samo jak on jej. Powinien zmienić o niej zdanie, gdy zauważy, że bardzo jej na Demi zależy ( z odwzajemnieniem ) i próbuje powrócić Dems na "dobrą" drogę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli teraz nowe rozdziały będą dodawane również co tydzień, czy jak będzie pod rozdziałem 10 komentarzy?
    Pozdrawiam Mems xx. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebistyyyy do następnego <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny :3 bardzo mi się podoba wasze opowiadanie. Mam nadzieję że Liam przemówi jej do, rozumu iwyjdzie z tego nałogu głodzenia się. Czekam na nexxta i do następnego, życząc duuuużo weny,
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział :) czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Liam i Meg mogliby się pogodzić ;) Czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  10. W ogóle to dlaczego Liam nie lubi Meg? :P xx.

    OdpowiedzUsuń
  11. Yymmmm..mysle , że Liam i Megg się polubią... Mam taką nadzieję, jeśli chodzi o pomoc Demi. Jestem niemal pewna, że wszyscy włożą swój wkład, aby wyciągnąć z tego Dems.:-) zszokowała mnie sytuacja Demi wobec siebie, ale mam nadzieję, że wszystko wróci do normy *.*
    Rozdział świetny :-)
    Czekam i życzę went;))
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy 39? Już 15:30 a tu nadal nic :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero wróciłam do domu, nie wiem co z Gosią. Jeszcze musimy dodać gify i napisać notkę. Rozdział będzie na pewno dzisiaj.
      Przepraszamy za opóźnienie.
      /D.

      Usuń
  13. W porządku,rozumiem. :)

    OdpowiedzUsuń